Witryna Samorządu Studenckiego

ARKADIA!?

Cóż to za miejsce dziwnym kaprysem Natury istniejące poza znanymi nam czasem i przestrzenią?

Jak okiem sięgnąć - las, naturalny śpiew beztroskiego ptactwa miłośnie otula głowę, pod stopami pyszni się zieleń trawiastego dywanu, znękane płuca wypełnia zaś zasobne w tlen świeże powietrze. W górze błękit niebios, którego doskonałość burzą jedynie obłoki w śnieżnym odurzeniu błąkające się w przestworzach, zaś przed nami - tafla przecudnej wody, w której radośnie pluskają srebrzystołuskie ryby.

Czyżby mityczna Arkadia objawiła się z końcem stulecia na śląskiej ziemi? A może ów niewypowiedziany spokój, bezruch i - zdawałoby się - zawieszenie, zwiastują zbliżającą się Apokalipsę... Może to jedynie niewielki okruch rajskiej atmosfery rzucony do naszych śmiertelnych stóp przed nadejściem przełomu tysiącleci, byśmy tym pełniej odczuli ogrom cierpienia i wagę swych przewin w dniu rychłego Sądu Ostatecznego...

Niechaj żaden czytelnik, najbardziej nawet doświadczony w rozwiązywaniu arcytrudnych zagadek nie próbuje tym razem swych sił. Jego starania z góry skazane są na klęskę, bowiem autor niniejszego szkicu pozwolił sobie na niewinny żarcik.

Otóż dla jego romantycznej, choć wielu by rzekło z pewnością - chorej, wyobraźni owym miejscem jak ze snu jest Osiedle Akademickie Uniwersytetu Śląskiego, położone w dzielnicy Katowic, o nazwie sięgającej korzeniami staropolskich czasów - Ligota.

Co sprawia, że każdej jesieni w czterech znajdujących się tutaj domach akademickich zamieszkuje dwa tysiące studentów naszej szeroko w świecie słynącej akademii?

Jedni z pewnością przybywają skuszeni ciszą, względną lekkością powietrza oraz sporym oddaleniem od brudnego i hałaśliwego centrum industrialnego miasta - molocha.

Być może innych przyciąga stosunkowo niski (w porównaniu z Warszawą, Krakowem czy Wrocławiem) "haracz" ściągany przez uczelnię w zamian za słodki ucisk sprężyny odczuwany między siódmym a ósmym żebrem, kiedy po obfitującym w dydaktyczne uniesienia dniu, wyczerpani składają głowę na akademickiej poduszce.

Jeszcze inni z pewnością urzeczeni atmosferą (dla której niektórzy przedłużają nawet studia) wszechobecną w korytarzach, kuchniach i toaletach oraz zapierającym dech w piersi poczuciem więzi panującej wśród studenckiej braci, wciąż od lat powracają do pokoi o ulubionych numerach niczym wędrowne ptaki do gniazd. Tak czy inaczej w miasteczku akademickim rzeczywiście mieszkają ludzie, którzy - jak się wydaje - w ogromnej większości są zadowoleni z otrzymanego dachu nad głową, choć z drugiej strony w wielu przypadkach uzyskanie owego zadowolenia możliwe jest wyłącznie dzięki niezamierzonym zdolnościom adaptacyjnym danym człowiekowi.

Cóż zatem wypełnia czas studentów w tych - by przywołać język filmu - "tak pięknych okolicznościach przyrody... i niepowtarzalnych"?

Okoliczne lasy w okresie letnim są stałą widownią wielu udanych grzybobrań, zabagniony nieco staw hojnie nagradza wytrwałych wędkarzy przyjemnymi połowami, zaś pobliski park zachęca do spacerów, przy okazji których można zakosztować rozrywki w barwnym amfiteatrze.

Osoby, które w okresie świątecznym nabrały zbędnych kilogramów mogą podjąć próbę pozbycia się obciążenia skacząc w dyskotece, zaś bardziej statecznym służą stolikiem kawiarnie i bary.

Spore nadzieje na ożywienie kulturalne wiązane są z uruchamianym właśnie Dyskusyjnym Klubem Filmowym oraz reaktywowanym po okresie przestoju najpopularniejszym chyba ośrodkiem różnorakiej studenckiej działalności - klubem "Straszny Dwór".

Choć wiele problemów mieszkańców osiedla pozostaje wciąż bez rozwiązania, wydaje się, iż fala marazmu i apatii powoli ustępuje. Zaobserwować można powolny w obliczu trudności natury biurokratycznej, aczkolwiek stały wzrost zainteresowania inwestycjami w bezpośredniej bliskości domów studenckich. Wróble od wielu już tygodni ćwierkają o Akademickim Centrum Kultury, o punkcie sprzedaży belgijskich frytek, o nowych obiektach handlowych i usługowych... Choć, jak dotychczas raczej trudno dostrzec zmiany na lepsze, pozostaje ufać, iż z nadejściem wiosny ożywią się nie tylko serca czułych kochanków, ale także zasobnych inwestorów oraz uniwersyteckiej administracji.

Do ogólnego obrazu osiedla akademickiego brak jeszcze słów kilku o działalności samorządu studenckiego, który zdołał podźwignąć się po kilkuletniej zapaści i obecnie stara się czynnie zaznaczyć swoją obecność w dzielnicy, na terenie samego miasteczka oraz w przepastnych czeluściach budynku Rektoratu. Rada Osiedla we współpracy z Uczelnianą Radą Samorządu Studenckiego w miarę swych możliwości dąży do zwiększenia roli organów przedstawicielskich ogółu mieszkańców oraz inicjuje proces stałego rozszerzania zakresu ich kompetencji, z drugiej zaś strony próbuje wykorzystać każdy powiew świeżości dla zachęcenia apatycznych w większości studentów do ujęcia spraw we własne ręce.

Gdzie te czasy - chciałoby się powiedzieć - gdy ówczesna elita narodu chóralnie głosiła: "Nic o nas, bez nas".

Wierzymy zatem, że słaby ognik tlący się zapewne w duszy każdego studenta zostanie z czasem rozdmuchany i zapłonie z wielką siłą emanując energią zdolną rozkruszyć niereformowalne struktury.

Będzie to chyba dość optymistyczne stwierdzenie, by mogło służyć jako passus zamykający ten krótki tekst, którego autor w swej naiwności wciąż jest przekonany, że w myśl zaangażowanego hasła: "młodzież przyszłością narodu" - od warunków socjalnobytowych studentów zamieszkujących Osiedle Akademickie Uniwersytetu Śląskiego zależeć może przyszłość naszej Ojczyzny.

Szymon Roch

* * *

W zamieszczonym obok tekście "Arkadia" znalazły się literackie impresje Szymona Rocha, studenta Wydziału Prawa i Administracji UŚ, a także przewodniczącego Rady Osiedla Akademickiego w Katowicach-Ligocie. Zaintrygowany poetyckością widzenia osiedlowej rzeczywistości, w zetknięciu z którą częstokroć miałem o wiele bardziej prozaiczne odczucia udałem się do Szymona, aby na miejscu porozmawiać o studenckim życiu w miasteczku na peryferiach Katowic. Oto zapis naszej swobodnej rozmowy.

Szymonie, na ile Twoja literacka impresja odzwierciedla rzeczywisty obraz życia studentów na Ligocie, ile tak naprawdę jest arkadii na Ligocie?

Odpowiedź jest bardzo złożona, tekst jest rzecz jasna wyłącznie odbiciem poglądów autora. Na taki jego kształt wpływ miało moje rzeczywiste związanie z osiedlem i pewne zaangażowanie emocjonalne we wszystko, co się tutaj dzieje, stąd taki a nie inny obraz, przy czym nie ukrywam, że tekst był pisany z przymrużeniem oka, biorąc pod uwagę na przykład tragiczny stan sieci wodociągowej.

Pozwól więc, że spytam Cię nie jako autora tego tekstu, ale jako przewodniczącego Rady Osiedla, jak oceniasz stan akademików na Ligocie, co tu jest dobre, a co złe?

Cóż, warunki bytowe, stan domów studenckich przedstawia wiele do życzenia, aczkolwiek te braki materialne nadrabiane są poprzez atmosferę być może. Stara jest infrastruktura, meble itp., wszystko to wymaga zainwestowania sporych kwot, wyremontowana jest właściwie tylko część DS nr 7.

A z czego wynika tragiczna sytuacja sieci wodociągowej?

Ta kwestia jest bardzo trudna, choć trzeba przyznać, że kierownictwo osiedla stara się przeznaczać spore kwoty na remonty tych fragmentów instalacji, które niejako znajdują się w gestii uczelni i tak w przyszłym roku odbędzie się remont tych rur, które przebiegają pomiędzy akademikami. Sporym problemem są rury doprowadzające wodę do granic osiedla, będących w zarządzie Miejskiego Przedsiębiorstwa Wodociągów.

Czy to te rury sprawiają, że ciepła woda nie dociera na 4 i 5 piętro?

Tak, te właśnie rury mają wiele lat, gruba warstwa kamienia sprawia, że prześwit jest bardzo wąski, ale jak już wspomniałem można liczyć na poprawę już w tym roku.

Czyli znikną wędrówki po całym akademiku w poszukiwaniu czynnej łazienki?

Powinny w każdym razie ulec znacznemu ograniczeniu.

Jak oceniasz infrastrukturę kulturalno-sportową?

Infrastruktura sportowa ogranicza się do boiska do koszykówki pozbawionego obręczy, renowacji wymaga kort tenisowy. W akademikach znajdują się pomieszczenia z dość zdezelowanym sprzętem do gry w tenisa stołowego i piłkarzyki, tak że możliwości są dość skromne.

Infrastruktura kulturalna ogranicza się obecnie do klubu "Za Szybą". Wiąże się to z przestojem znanego wszem i wobec klubu studenckiego "Straszny Dwór". Firma, która wygrała przetarg na prowadzenie tego klubu z tygodnia na tydzień przesuwa termin rozpoczęcia działalności, ale jesteśmy pełni nadziei i wierzymy, że na przełomie lutego i marca "Straszny Dwór" ruszy i zaspokoi oczekiwania studentów. Jedyny działający obecnie klub "Za Szybą", także spotyka się często z krytyką dotyczącą muzyki i skromnej bazy gastronomicznej.

Nie ma żadnych widoków na inne kluby?

Raczej nie, likwidacji uległa także "Tawerna", klub "Skansen" nie działa z przyczyn niezależnych od osiedla i administracji. Natomiast godna uwagi jest kwestia kina, które niebawem rozpocznie działalność.

Uruchomienie kina to Wasza, Rady Osiedla, inicjatywa, prawda?

Tak, był to nasz pomysł, który już wkrótce, przy współpracy z kinem "Światowid" doczeka się realizacji.

A jakieś inne większe plany Rady Osiedla?

Planujemy uruchomienie studenckiej szkoły brydża sportowego, ale jest to jeszcze inicjatywa niedopracowana w szczegółach.

Szymonie, ilu studentów mieszka na osiedlu na Ligocie?

Ponad dwa tysiące.

Wytłumacz mi z czego wynika fakt, że taka ilość osób pozbawiona jest jakiegokolwiek prawdziwego sklepu spożywczego na terenie osiedla.

Dotknąłeś bardzo nieprzyjemnej kwestii, jest wiele głosów wśród studentów, od wielu już tygodni, wyrażających słuszne i zrozumiałe niezadowolenie. Sytuacja wygląda tak, że poprzedni ajent uzyskał wymówienie z wielu względów, których nie będę omawiał. Następnie zorganizowano przetarg, który wygrała firma oferująca stosunkowo korzystne warunki i zapanowała powszechna radość związana z perspektywą funkcjonowania całodobowego sklepu spożywczego.

Niestety zaistniał problem w postaci podjęcia przez administrację decyzji o zakazie sprzedaży alkoholu wysokoprocentowego na terenie miasteczka akademickiego. Ta decyzja spowodowała, że firma, która wygrała przetarg, po przeprowadzeniu rachunku ekonomicznego zrezygnowała z uruchomienia sklepu.

Powiedziałeś bardzo enigmatycznie i dyplomatycznie "administracja". Czy mógłbyś wyjaśnić, kto personalnie podjął taką decyzję?

Wszelkie sprawy związane z funkcjonowaniem osiedla w ostatniej instancji leżą w gestii pana prorektora prof. Krystiana Roledera, on również podjął taką decyzję.

Decyzję, która doprowadziła do tego, że 2 tysiące studentów pozbawionych jest możliwości dokonywania elementarnych zakupów na terenie osiedla. Czy jako Rada Osiedla próbowaliście przedstawić administracji Wasze argumenty i wpłynąć na zmianę decyzji?

Jak najbardziej, w tej kwestii przeprowadziliśmy rozmowę z panem prof. Rolederem. Rozmowa przebiegała w bardzo miłej atmosferze, obie strony przedstawiły swoje argumenty, pan rektor Roleder ma pewną koncepcję osiedla, osiedla bez alkoholu, zapewne chlubną, aczkolwiek poruszona przez Ciebie kwestia pozostawania 2 tysięcy studentów bez możliwości zaopatrzenia się w artykuły spożywcze jest sprawą, która dyskwalifikuje niejako argumenty moralne, etyczne i inne.

Kontynuując tę kwestię, czy słyszałeś krążący po osiedlu dowcip, przepowiadający już w niedalekiej przyszłości miasteczku akademickiemu na Ligocie rozwój przypominający zbudowanie Las Vegas, które jak dobrze wiemy powstało dzięki funduszom "wygospodarowanym" dzięki funkcjonowaniu ustawy prohibicyjnej?

(długi śmiech) Tak, jest to bardzo celna uwaga i rozumiem drogę, którą podążasz. Rzeczywiście wielką bolączką ostatnich kilku tygodni są meliny, których liczba wciąż wzrasta, w każdym akademiku obecnie jest ich przynajmniej kilka. Wiąże się to z obniżeniem poziomu bezpieczeństwa na osiedlu, poza tym trudno powiedzieć jakiego pochodzenia jest sprzedawany w takich miejscach alkohol, często sprzedawany jest on w opakowaniach plastikowych, wygląda zachęcająco, podobno smakuje też podejrzanie...

Czy nie wydaje się, że najrozsądniejszym rozwiązaniem byłoby pozwolenie studentom, jak by nie patrzeć, pełnoletnim osobom, na kupowanie wszelkich produktów, w tym także alkoholu na miejscu, co zlikwidowałoby i meliny i wszelkie niedogodności występujące obecnie.

Z całą pewnością, jest to bardzo słuszny wniosek.

Poza tym przecież wieloletnie funkcjonowanie sklepu nie prowadziło chyba do żadnych ekscesów, prawda?

Oczywiście, że nie. Można się również zastanawiać, czy wątpliwe moralnie nie jest takie, czy inne akceptowanie istnienia melin, gdyż taki jest efekt podjętej decyzji.

Czy będziecie starali się nadal dążyć do zmiany takiego stanowiska?

Tak, jesteśmy w stałym kontakcie z administracją i jesteśmy pełni nadziei na pozytywne rozwiązanie tej sprawy, zwłaszcza, że nie wątpimy w szlachetne intencje pomysłodawców.

Zostawiając już tę mało przyjemną kwestię, powiedz mi na koniec, jak oceniasz poziom życia studenckiego na Ligocie, czy kwitnie tu ono, czy przypomina to co dzieje się w innych ośrodkach, to co może znamy z opowieści?

Z pewnością sprawa ta pozostawia wiele do życzenia, po zmianie realiów w 1989 roku, w tej chwili wydaje się, że studenci są bardzo apatyczni i mało zainteresowani czymkolwiek. Wydaje się jednak, że można w pewien sposób pracować nad pobudzeniem studentów, wciąż organizując rozmaite imprezy, informując o tym, że istnieją możliwości działania i nie zrażając się niepowodzeniami. W końcu tak duże skupienie studentów w dość przyjemny, leśnym otoczeniu bardzo sprzyja wszelkim inicjatywom.

Rozmawiał: TOMASZ GŁOGOWSKI