Giełdy minerałów na Wydziale Nauk o Ziemi są wydarzeniem wyczekiwanym przez studentów, kolekcjonerów minerałów i skamieniałości, mieszkańców Sosnowca oraz okolicznych miast. Przez dwa weekendowe dni, wiosną i jesienią, tłum zwiedzających wypełnia korytarze i dziedziniec sosnowieckiej „Żylety”. Dużym zainteresowaniem cieszy się również sesja popularnonaukowa.
Podczas jubileuszowej edycji imprezy tradycyjnie miała miejsce sesja popularnonaukowa. Licznie zgromadzona publiczność wysłuchała czterech fascynujących wykładów. Dr hab. Jerzy Cabała, prodziekan ds. kształcenia i promocji WNoZ, witając przybyłych, podkreślił, że 50 giełd to również 50 sesji popularnonaukowych poświęconych niemal każdej z dziedzin, którą zajmują się naukowcy z wydziału.
– Cieszy to, że niektóre z dzieci, które przychodzą na giełdy i sesje, zaciekawiają się tym światem, a gdy dorosną – podejmują studia na naszym wydziale –skomentował dr hab. Cabała. O tym, że na sesji poruszane są bardzo ciekawe tematy, przekonał już pierwszy wykład, w którym prof. zw. dr hab. Janusz Janeczek przybliżył słuchaczom wyzwania, z jakimi wiąże się kolekcjonowanie minerałów promieniotwórczych.
– Barwy minerałów promieniotwórczych są jaskrawe, żywe, niektórzy mówią – jadowite, jakby chciały przekazać: mamy szczególne wartości fizyczne i trzeba się z nami obchodzić szczególnie – powiedział. Prof. Janeczek wskazał, że brak przestrzegania pewnych reguł może oznaczać problemy. Przytoczył historię kolekcjonera minerałów z Bytomia, który usłyszał zarzut sprowadzenia niebezpieczeństwa dla życia i zdrowia wielu osób, zagrożone karą więzienia od 6 miesięcy do 8 lat. Młody człowiek zakupił przez internet 50 g blendy smolistej (rudy uranu). Naukowiec wyjaśniał, że reakcja służb na posiadanie przez bytomianina geologicznego materiału kolekcjonerskiego była przesadna, gdyż kolekcjoner nie spowodował zagrożenia ani dla rodziny, ani listonosza, a żeby zaszkodzić sobie, musiałby trzymać okaz w dłoni – lub oglądać go z bliska – przez wiele tygodni. Niemniej – jak podkreślał profesor Janeczek – należy znać i stosować zasady postępowania z minerałami promieniotwórczymi.
– Kolekcjoner nie powinien gromadzić dużych okazów i dużej liczby okazów. Pozostawmy to muzeom. Okazy powinien oznakować symbolem oznaczającym promieniowanie jonizujące i eksponować w zamkniętej gablocie. Nie powinien przebywać zbyt blisko okazów – należy pamiętać o zasadzie 50 cm. Ilekroć dotyka minerałów promieniotwórczych, zawsze powinien wkładać lateksowe rękawiczki, a potem umyć ręce. Należy też unikać kruszenia lub innych form niszczenia okazów – radził kolekcjonerom geolog. Zaznaczył, że by zbierać minerały promieniotwórcze, wystarczy wiedza i zdrowy rozsądek. Każdy, kto chce mieć je w swojej kolekcji, na pewno powinien też mieć licznik Geigera i umiejętnie go stosować.
W kolejnym wystąpieniu minerały o żywych barwach zostały zastąpione przez syntetyczne diamenty jubilerskie. Dr Włodzimierz Łapot przedstawił dwie metody ich pozyskiwania: HPHT (metoda Gemesis) oraz CVD (metoda Apollo). Pierwsza z nich odtwarza rzeczywiste warunki geologiczne, występujące w skorupie ziemskiej: bardzo wysokiego ciśnienia i temperatury. Metoda CVD polega na stymulowanym i sterowanym procesie wzrostu kryształu przez osadzanie par pierwiastków lub związków na podłożu. Kryształy diamentu rosną, gdy opadające z plazmy jony trafiają na zarodek.
Dr Łapot podkreślił, że wytwarzanie syntetycznych diamentów jubilerskich staje się coraz popularniejsze. Od 20 lat nie wykryto żadnego złoża diamentów, a obecne rzeczywiste koszty sprzedaży są kilka razy wyższe niż koszty produkcji. Wytwórnie diamentów pojawiają się jak grzyby po deszczu i w perspektywie 15–20 lat na rynku dominować będą diamenty syntetyczne. – Nie oznacza to, że naturalne diamenty stracą na wartości. Przeciwnie, zyskają, gdyż będzie ich coraz mniej, przez co będą unikalne – podkreślił dr Łapot.
O tym, że piękno niejedno ma imię, uczestnicy sesji popularnonaukowej mogli się przekonać, słuchając kolejnego wykładu o minerałach, wykwitających na palących się hałdach powęglowych Górnego Śląska. Hałdy w Wełnowcu, Chwałowicach, Marcelu, gdzie pracowali naukowcy z WNoZ, różnią się temperaturą, czasem palenia, objętością palącego się zdeponowanego materiału. Rodzaj i ilość wykwitających na nich minerałów zależy od: temperatury panującej na powierzchni i wewnątrz zwałowiska, ilości palących się odpadów powęglowych, czasu trwania pożaru, składu mineralnego i chemicznego odpadów. Przedstawione przez dr Justynę Ciesielczuk obrazy tekstur i cech mikroskopowych, wykonane przy użyciu skaningowego mikroskopu elektronowego, ukazały fascynującą budowę minerałów.
Sesję zamknął wykład dr. Andrzeja Boczarowskiego, znanego ze spektakularnych multimedialnych prezentacji. Podczas wykładu zabrał widzów do „wehikułu czasu” i pokazał historię Ziemi oraz jej miejsce w Kosmosie. – W każdym okruchu materii zapisana jest historia o wszystkim, co dotyczy nas samych, tego, skąd pochodzimy i jaka była nasza droga. Jej odczytywanie to fascynująca praca detektywistyczna – mówił dr Boczarowski.