Koniec świata nastąpi w grudniu, tako rzeczą Majowie. A co na to Grudniowie? Oni utrzymują, że koniec nastąpi w maju. Tego się trzymajmy, tym żyjmy, zwłaszcza, że według JM koniec świata jest już bliski, a przynajmniej koniec tego świata, do którego byliśmy przyzwyczajeni. JM wydał nawet zarządzenie zamykające Uniwersytet w sierpniu 2013 r. Poważnie mówiąc, wygląda na to, że koniec świata nastąpi, co zresztą wynika z tekstów objawionych, którymi jednak ludzie nie bardzo się przejmują. Wolą słuchać podszeptów wróżek, fałszywych proroków i innych ,,matematyków”, jak mawiał św. Augustyn („Dobry chrześcijanin powinien wystrzegać się matematyków i tych, którzy czynią puste przepowiednie. Istnieje niebezpieczeństwo, że matematycy zawarli pakt z diabłem, aby zasępiać duszę i zacieśnić więzy człowieka z piekłem”. Dodajmy od razu, że nie był on przeciwnikiem matematyków, po prostu w jego czasach wszystkich, którzy zajmowali się liczeniem, nazywano matematykami, w tym także astrologów i numerologów). Na wszelki wypadek wystrzegałbym się jednak matematyków, a nuż rzeczywiście „zawarli pakt z diabłem?”
Jeśli Państwo czytają ten tekst, to według wszelkiego prawdopodobieństwa końca świata nie było. To też nie jest tak do końca pewne, bo skąd właściwie mamy wiedzieć, iż koniec świata nastąpił? Mówi się coraz częściej o symbolice znaków apokaliptycznych i trochę się to wszystko, mówiąc szczerze, rozmydla. Bo tu i ówdzie czytam, że w rzeczywistości już jesteśmy w trakcie końca świata, cytując odpowiednie dowody. Niedawno słyszałem, że już pięć z siedmiu cech charakteryzujących koniec świata według królowej Saby (czy ktoś wie, że miała na imię Makeda i była królową etiopskiej krainy?). Gdy spytałem, jakie to cechy, nie potrafiono mi odpowiedzieć – za to powiedziano, że szóstą jest powszechny zanik szczerości między ludźmi i spytano, czy ja tego nie obserwuję. Cóż, mnie się wydawało, że osobiście jestem szczery, niektórzy twierdzą, że aż do bólu, ale jeśli komuś do szczęścia potrzebne, że stajemy się nieszczerzy, to niech i tak będzie. Ponieważ wszystko można znaleźć w internecie, to zajrzałem doń i znalazłem jakieś 26 000 rozmaitych tekstów na ten temat. I to jest prawdziwy koniec świata: dość pobieżna analiza pokazuje, że koniec świata jest bardzo relatywny. Dla jednych to podniesienie cen żywności, a dla innych – przeciwnie. Wychodzi jednak na to, że coś, co dla jednych jawi się końcem i katastrofą, to dla innych jest symptomem nadziei oraz bodźcem do założenia interesu. Co zresztą potwierdzają obserwacje z grudnia 2012 roku: w związku z końcem świata sprytni deweloperzy proponują schrony, w których będzie można przeczekać te nieprzyjemne wydarzenia.
Według mojego pojęcia, końca świata nie można przeczekać. Ale ja nigdy nie miałem głowy do interesów, a już zwłaszcza interesów na pograniczu świata, który się kończy.
Miesiąc za miesiącem, rok za rokiem… I tak przemija chwała świata. A T.S. Eliot pisał the world ends not with a bang but a whimper (świat kończy się nie z hukiem, ale z jękiem).