Ryszard Kulik |
Dla turysty spragnionego dużej ilości zabytków przyjazd do tego państwa może być nieco rozczarowujący. Te, które przetrwały czasy komunizmu są nieliczne, a w dodatku rozproszone na dość dużym obszarze. Jednak wyprawa do Mongolii to przede wszystkim okazja do odkrywania dziewiczej jeszcze przyrody oraz poznawania kultury i sposobu życia Mongołów, który zupełnie różni się od europejskiego.
Mongolski step, pustynia oraz tajga ukształtowały specyficzny typ umysłowości, relacje międzyludzkie i styl życia, który pozostał niezmienny od stuleci. Aby zrozumieć ten fenomen należy uświadomić sobie, że Mongolia zajmuje obszar ponad pięciokrotnie większy niż Polska i jednocześnie zamieszkiwana jest przez niewiele ponad dwa miliony ludzi. Dominującym krajobrazem jest rozległa równina z wszechobecnymi górami na horyzoncie. Poczucie nieograniczonej przestrzeni zostaje jeszcze podkreślone brakiem jakiejkolwiek wyższej roślinności (drzew) na przeważającym obszarze. Dodając do tego warunki ostrego, kontynentalnego klimatu, z mroźną zimą i upalnym latem nie należy się dziwić, że tylko bardzo wytrwali i odporni ludzie mogli zasiedlić tak niesprzyjające środowisko.
Mongolska dziewczynka |
Kilka najbliższych dni spędzimy z tą mongolską rodziną, przemierzając bezkresne stepy i półpustynie. Po drodze wielokrotnie zatrzymamy się w jurtach, co da nam możliwość przyglądania się codziennemu życiu Mongołów.
Życiodajne zwierzęta
Już kilkaset (a może nawet kilka tysięcy?) lat temu, ludzie zamieszkujący te tereny odkryli, jakie umiejętności dają szansę przeżycia w tych trudnych warunkach. Od tych zamierzchłych czasów w życiu Mongołów niewiele się zmieniło. W dalszym ciągu podstawą życia są zwierzęta. Tylko wielbłądy, konie, jaki, kozy i owce są w stanie przeżyć na stepie, umożliwiając jednocześnie przeżycie ludziom. Zwierzęta dają mięso, mleko, odzienie, opał, środek transportu oraz schronienie - jurtę, w której warstwę izolacyjną stanowi sfilcowana wełna.
Bezkresny step i zwierzęta dające ludziom szansę przeżycia - oto typowy mongolski krajobraz |
Step jest środowiskiem ubogim, stąd duże stado zwierząt bardzo szybko potrafi wyczerpać zapasy skąpej stepowej roślinności. Z tego powodu od zamierzchłych czasów Mongołowie są ludem koczowniczym, poszukującym ciągle nowych pastwisk.
Ci, którzy jak Bord mieszkają w mieście i na co dzień żyją innym życiem, w czasie wakacji przemieniają się w prawdziwych koczowników. Wprawdzie konie i wielbłądy zamienili na jeepy i terenowe furgonetki, to jednak potrzeba przemieszczania się na długich dystansach pozostała niezmienna. Obserwując Borda i jego bliskich, widzimy jacy są szczęśliwi, mogąc łowić ryby w potoku, wydoić kobyłę czy pogalopować na koniu, korzystając z gościnności gospodarza jurty, w której się zatrzymaliśmy. Jeden z kuzynów Borda i kierowca furgonetki o wdzięcznym imieniu Padi niemal na każdym postoju dla rozrywki uprawiają zapasy. Najpierw zraszają swoje ciała kumysem, a następnie biorą się za bary. Widać, że uwielbiają to robić i że nie towarzyszy temu żadna agresja. Bord jest bardziej wstrzemięźliwy - jak przystało na asa wywiadu - i nie daje się wciągnąć w takie potyczki, nie bardzo ma również ochotę rozmawiać z nami o polityce. Za to dużą przyjemność sprawia mu opowiadanie o Gengis Khanie i zabawa z potężnymi drapieżnymi kaniami, które szybują od czasu do czasu nad naszymi głowami. Bord rzuca kawałki mięsa, podczas gdy wielkie ptaszysko stara się je złapać w powietrzu lub na ziemi.
Prawo stepu
Okresowe przenosiny czynią nieopłacalnym rozbudowywanie stałych siedzib, więc tutejsi ludzie rozwinęli w sposób doskonały budowę prostych i niezwykle funkcjonalnych namiotów, które są w stanie dać schronienie zarówno przed palącym słońcem, silnymi północnymi wiatrami oraz przeszywającym 40 stopniowym mrozem.
Wszystkie jurty wyglądają podobnie: te same meble, sprzęty, buddyjski ołtarzyk oraz zdjęcia domowników. W każdej jurcie obowiązują te same zwyczaje. Bodaj najważniejszym z nich jest obowiązek przyjęcia każdego, kto przybywa w gościnę. Patrząc europejskimi oczami wielokrotnie przeżywaliśmy zdumienie, gdy obcy Mongołowie wchodzili do obcych jurt i czuli się tam jak u siebie w domu. Nie wykazywali przy tym najmniejszych oznak skrępowania i poczucia, że w jakikolwiek sposób nadużywają gościnności. Podczas, gdy my posyłaliśmy na lewo i prawo uśmiechy kryjące naszą niezręczność, dziękowaliśmy za wszystko po pięć razy i chodziliśmy na palcach, nasi Mongolscy towarzysze, będący również gośćmi częstowali się wszystkim bez zahamowań nie dziękując przy tym, konwersowali z gospodarzami, jakby znali się od wielu lat i wychodzili z jurty wtedy, gdy mieli na to ochotę nie tłumacząc się przed nikim.
Mongołowie są narodem dla którego podstawową wartością są więzi społeczne i grupowe |
Jako Europejczycy stanowiliśmy niemałą atrakcję, szczególnie na dalekiej prowincji, gdzie czasami mieliśmy uczucie, że otaczający nas ludzie po raz pierwszy na własne oczy widzą białego człowieka. Przede wszystkim dzieci wnikliwie się nam przyglądały, a największe zainteresowanie wzbudzały nasze męskie owłosione nogi. Mongołowie są właściwie pozbawieni owłosienia (nie licząc tego na głowie oczywiście), dlatego też niektórzy z nich momentami nie mogli się powstrzymać przed delikatnym pociągnięciem nas za włoski. Nawet wstrzemięźliwy Bord nie oparł się przed tą pokusą.
Jednak najniezwyklejszego spotkania doświadczyliśmy w północnej Mongolii, gdy po całodziennej wyprawie na koniach w wysokich górach dotarliśmy do tipi rodziny z plemienia Tsatan. Ta czteroosobowa rodzina utrzymywała się z hodowli reniferów i wyznawała szamanizm, na co wskazywały rytualnie rozwieszone poroża tych zwierząt. Jedynym językiem, w jakim mogliśmy się porozumiewać był język obrazów. Z dziesięcioletnim synem gospodarza o imieniu Kasami spędziliśmy wiele czasu rysując na kartce papieru elementy naszego cywilizowanego świata: samochody, wieżowce, kościoły, i przyglądając się rysunkom chłopca, który z radością rysował góry, zwierzęta i rośliny, ucząc nas jednocześnie ich nazw. Bawiliśmy się doskonale popijając przy tym tłustą i słoną herbatę z mlekiem renifera.
W obozowisku Tsatanów |
Podczas naszych wędrówek wielokrotnie obserwowaliśmy, jak początkowo obcy sobie Mongołowie łączą się w grupę i tworzą coś w rodzaju zintegrowanej społeczności. Szczególnie wyraźne było to w autobusach, które wyruszały w wielodniowe czasami trasy. Już po kilku godzinach pasażerowie zachowywali się tak, jakby stanowili zorganizowaną wycieczkę: wspólne jedzenie i picie kumysu na postojach, gra w karty, wielogodzinne śpiewy w autobusie, żartowanie, spontaniczny śmiech oraz otwartość podczas rozmów - wszystko to spajało pasażerów w jedną autobusową wspólnotę.
Szczególnie niezwykłym doświadczeniem było przysłuchiwanie się pięknym mongolskim pieśniom, śpiewanym chóralnie dosłownie przez cały autobus. Monotonne, długie frazy i powtarzająca się melodia tworzyły razem ze stepowym krajobrazem wzajemnie dopełniającą się rzeczywistość. Śpiewający ludzie zapadali w rodzaj medytacji, w której roztapiając się w stepowej podróży znieczulali się na niewygody wielogodzinnej trasy. Okazało się, że jest to niezwykle cenna umiejętność, ponieważ w Mongolii nie ma, z małymi wyjątkami, dróg w europejskim znaczeniu tego słowa. Autobus, ciężarówka lub jeep pokonują najczęściej wyboisty step, suche koryta rzek, strome zbocza gór, a nierzadko również, podczas obfitych deszczów - rwące rzeki, które mogą unieruchomić środek lokomocji na wiele godzin. To niekończące się safari, w autobusowym ścisku, z wszechobecnymi tobołami i zapachem kumysu jest prawdziwym wyzwaniem dla wytrzymałości organizmu. Wydaje się jednak, że Mongołowie odkryli doskonały sposób na uporanie się z wszystkimi trudnościami, które wiążą się z życiem w tym kraju.
Religijny umysł
Umiejętność przeżycia na stepie związana jest ze specyficznym sposobem myślenia. Ten typ umysłowości mógłbym określić jako religijny. Mongołowie są ludźmi w zadziwiający sposób pogodzonymi z własnym losem. Akceptują rozmaite niewygody i trudności jako konieczne i nie starają się ich zmieniać. Trudy życia i podróżowania po stepie ukształtowały w nich umiejętność dostosowywania się do zewnętrznych warunków, a nie warunków do własnych oczekiwań. Prawdopodobnie tylko taka strategia daje szansę przeżycia w tamtej rzeczywistości. Wiele razy mieliśmy okazję doświadczyć różnic między naszym, a ich sposobem reagowania w trudnych sytuacjach. Podczas gdy my tradycyjnie narzekaliśmy na wszystko, pogrążając się coraz bardziej w negatywnych emocjach, Mongołowie znosili trudy z niezwykłym spokojem, który czasem przypominał apatię. Wyglądało to momentami tak, jakby byli trochę uśpieni i znieczuleni, czekając aż sytuacja się poprawi. Pokora, którą w ten sposób wyrażali miała niemalże charakter religijny i stanowiła manifestację podstawowej ufności w to, że rzeczy w ostateczności ułożą się tak jak powinny.
Duch szamanizmu jest wciąż obecny w wierzeniach współczesnych Mongołów |
Mongolia jest krajem wciąż nieskażonej dzikiej przyrody |
Na rozdrożu
Mongolia jest krajem wciąż nieskażonej i dzikiej przyrody. Potęga stepu, pustyni i tajgi wymusza podporządkowanie się człowieka i akceptację odwiecznych praw natury. Wymusza również cześć jaka należy się górom, jeziorom, zwierzętom, drzewom i stepowi. Religia, którą wyznają Mongołowie - buddyzm, przesiąknięta jest pierwiastkami szamańskimi, w których akcenty związane z siłami przyrody są wciąż żywe.
Mimo 70 lat rządów komunistycznych, które wiązały się z przymusową ateizacją społeczeństwa (wymordowanie prawie wszystkich mnichów i wyburzenie prawie wszystkich świątyń), w ostatnich latach obserwuje się wyraźne odrodzenie religijne. Klasztory ponownie zapełniają się mnichami, a ukrywana do tej pory obrzędowość religijna jest swobodnie manifestowana. Nie mniej jednak trudno będzie powrócić do wskaźników religijności sprzed rewolucji, gdzie 30% męskiej populacji żyło w celibacie, w klasztorach, nie wykonując żadnej pracy.
Jeden z ocalałych dużych klasztorów buddyjskich - Erdene Zulu w Karakorum |
Póki co dumny duch Gengis Khana czuwa nad tym krajem i pozwala mu kroczyć jego własną drogą.
RYSZARD KULIK
http://uranos.cti.us.edu.pl/~kulik/index.html
(Autor jest adiunktem w Katedrze Psychologii Społecznej i Psychologii Kształcenia na Wydziale Pedagogiki i Psychologii Uniwersytetu Śląskiego w Katowicach)