Cała ta opowieść zaczyna się dawno, dawno temu... Przez tysiące lat ptaki, żerujące na bogatych łowiskach Oceanu Spokojnego - obżerały się do rozpuku rybami. Z nadejściem nocy siadały na owalnym atolu, aby na koralowcu przetrawić spokojnie swój posiłek. Naturalny produkt tego trawienia osadzał się przez owe tysiące lat na koralowcu, co będzie istotne dla dalszego ciągu naszej opowieści.
Szyper brytyjskiego statku wielorybniczego John Fearn odkrył wyspę Nauru - bo o niej tu mowa - gdy w roku 1798 płynął z Nowej Zelandii do Chin. Dla wyspiarzy splotu ras polinezyjskiej i melanezyjskiej, to, że świat dowiedział się o ich istnieniu, było złą wiadomością. W ciągu kilku lat "białe niebezpieczeństwo" uderzyło w wyspę. Zjawiali się ci, którzy mieli powody, aby obawiać się "długiego ramienia" brytyjskiej sprawiedliwości. Przybywali uciekinierzy z zesłania w Australii. Zwozili ze sobą i samogon i broń palną. Jeszcze groźniejsze okazały się zarazki chorób dotąd na wyspie nieznanych. A więc takich, przeciw którym nie wytworzyła się jeszcze naturalna odporność.
Przybysze żyli z eksportu kopry. Zagonili brutalnie do pracy wyspiarzy. W kilka lat rodzima ludność wyspy zmalała o jedną trzecią. Wyspa, czy raczej wysepka, leży na południe od równika, w połowie drogi między Hawajami a Australią, o trzysta kilometrów od najbliższego lądu stałego. Wyspiarze mają swój odrębny język. Mają teraz własną flagę, na której teraz ich dwanaście plemion symbolizowanych jest przez tuzin gwiazd.
Wyspiarze z Nauru tańcem witają uchodźców |
Odosobnienie wyspy nie mogło trwać wiecznie. Niemcy zajęli ją w 1888 roku, rzekomo dla ochrony niemieckich kupców. Warto przypomnieć, że w tym rejonie świata cesarskie Niemcy miały przed I Wojną Światową rozległe posiadłości, jak na przykład na Nowej Gwinei.
Kilkanaście lat po tej, zresztą bezkrwawej inwazji, pewien bystry uczony w Sydney, zwrócił uwagę na dziwny kamień, który ktoś przywiózł z Nauru. Kamień ten służył za próg przy wejściu do laboratorium. Analiza wykazała, że znalezisko zawiera nawet do 90 procent fosfatów, gdy złoża tego surowca w innych rejonach nie przekraczają 50 procent. Fosfat był pilnie potrzebny do nawożenia "zmęczonych" plantacji w Europie i Australii. Nauru było więc łakomym kąskiem. Brytyjska Komisja Fosfatów zaczęła intensywną eksploatację produktu, nagromadzonego przez tysiące lat działania ptaków na złożach koralowca.
Nauru - najmniejsza republika świata |
Po I Wojnie Światowej, gdy przepędzono Niemców z rejonu Pacyfiku, Australia przymierzała się do zagarnięcia Nauru. USA zaprotestowały i stanęło na tym, że wyspa stała się terytorium powierniczym, administrowanym wspólnie przez Nową Zelandię, Wielką Brytanię i Australię. Przyspieszono wydobycie fosfatów, ale w roku 1942 na wyspie pojawiły się wojska cesarza Japonii. Ludność wyspy liczyła wtedy 2400 osób. Połowę z tej liczby Japończycy wywieźli na wyspę Truk, gdzie pół tysiąca wyspiarzy zmarło przy ciężkich robotach, do których zostali zmuszeni przez okupantów japońskich.
We wrześniu 1945 na wyspie wylądował desant australijski. Nauru uzyskało niepodległość, nie bez wahania eksploatację złóż trzy wspomniane już państwa przekazały rządowi Nauru.
Gospodarka opierała się na fosfatach - dziś złoża są całkowicie wyczerpane |
W 1993 roku Nauru zaskarżyła Australię przed międzynarodowym trybunałem, ale spór został uregulowany polubownie. 107 milionów przez dwadzieścia lat Australia ma przekazać na usunięcie szkód spowodowanych eksploatacją fosfatów.
Gdy jednak dochody zmalały, gospodarka wyspy, której bogactwa mogły niegdyś konkurować z tymi, jakie posiadał sułtanat Brunei - gwałtownie zniżała loty. W wymienionych czterech latach wyspa miała mniej więcej co sześć miesięcy zmianę rządu. Rząd zaciągał długi, nie mając perspektyw na ich spłacenie, mnożyły się afery z przekupnymi politykami. Na wysepce, która miała wtedy 6 tysięcy mieszkańców, zarejestrowanych jest 300 banków. Tak naprawdę istnieje tylko Bank of Nauru, który jest aktualnie niewypłacalny. Inne banki zajmują się praniem brudnych pieniędzy i uważa się, że stoi za nimi rosyjska mafia. Utopiono pieniądze w takich pomysłach, jak "Air of Nauru", które ostatecznie mają już tylko jeden samolot i to stojący przeważnie na lotnisku. Tam też zresztą doszło niedawno do małego skandalu. Kontroler ruchu lotniczego był tak zafrapowany grą w bingo, że nie włączył świateł oświetlających lądowisko. Zdezorientowany pilot samolotu pasażerskiego krążył nad lotniskiem i nie podchodził do lądowania. Dopiero dzielny strażak wyłamał drzwi do stanowiska kontroli ruchu i włączył owe światła. To z kolei naraziło go na bijatykę z kontrolerem ruchu, który nie mógł mu darować wyłamanych drzwi.
Po fosfatach został "księżycowy krajobraz". |
Prezydent republiki René Harris rzekomo popłakał się, gdy powiadomił osiemnastu posłów czyli cały parlament, że we wrześniu Australi a pożyczyła Nauru milion dolarów, aby wyciągnąć wyspę z dokuczliwych kłopotów. Potem jednak oświadczył, że wcale nie płakał, ale że dokucza mu cukrzyca.
Dlaczego kłopoty? Wyspa, która leży na najbogatszych łowiskach świata, zajada importowane różne namiastki konserw rybnych. Importuje się absolutnie wszystko. Owoce, jarzyny, paliwo, budulec. Do niedawna także wodę pitną, teraz jest urządzenie do odsalania, ale działa ono tylko wtedy, gdy jest dostawa prądu. Są dni, kiedy prądu nie ma przez dwadzieścia godzin, w upale tropików rozmrażają się składy żywności. Nauru zalega z opłatami za leczenie swych obywateli w australijskich szpitalach - okrągła suma miliona dolarów.
Jak na wielu innych wyspach Mórz Południowych, tak i na Nauru, problemem jest chorobliwa otyłość wyspiarzy. Od pokoleń jedli ryby morskie i owoce - to najzdrowsza dieta świata. Teraz oczywiście łatwiej jest otworzyć puszkę z fasolką i wieprzowiną. Naród grubasów zaludnia najmniejszą republikę świata. Uczeni: Carl Mc.Daniel, oraz John Gowdy w książce "Nie na sprzedaż" piszą, że "stulecie wzrastającej zależności od wiedzy i zasobów innych nie przygotował mieszkańców Nauru do samodzielności na rynkach świata".
"Tęgie jest piękne" - konkurs piękności na Nauru |
Gdy wyspa na Pacyfiku zmaga się ze swymi problemami, na końcu świata reżim Talibów gnębił ludność Afganistanu - kraju, który od lat nie zaznał spokoju. W Iraku równie nieznany nieznośny był ucisk tamtejszego reżimu. Nie będę tu rozwijał tematu. Gnębieni ludzie sprzedawali swe mienie, zapożyczali się i ruszali przez kilka granic, legalnie czy nielegalnie, ku ziemi obiecanej, którą była dla nich Australia.
Jedni mieli tam już krewnych. Inni znali ją tylko z ekranów telewizji. Wabił ich obraz wielkich miast w dole globusa, plaż zalanych słońcem, wielkich plantacji i hodowli.
Nie mieli jednak wizy imigracyjnej. Australia obawia się niekontrolowanych imigracji. Rząd ma w swych decyzjach poparcie większości społeczeństwa. Kombinatorzy zabrawszy chętnym do imigracji dorobek życia, przewożą ich na którąś z wysp Indonezji, a tam wsadzają na stateczki, którymi raczej my nie wybralibyśmy się na majówkę na Wiśle. Nikt nie policzy, ile przeciążonych łodzi poszło na dno, jakie uczty miały rekiny. Czasem zgłodniali i spragnieni, zdesperowani uchodźcy sami zatapiają swą łajbę, gdy zauważą, że są śledzeni przez australijskie samoloty ochrony wybrzeża. Tak było i w tym wypadku, gdy tonących rozbitków zabrał na pokład norweski frachtowiec.
Nie płynął do Australii. Każdy dzień przestoju na pełnym morzu kosztował armatora. Któregoś dnia konfliktu, drzemiącego w spiekocie południa prezydenta Nauru, obudził telefon. Mówił sam premier Australii, co już było wydarzeniem samym w sobie. Za potężny zastrzyk gotówki Nauru zgadza się przyjąć uchodźców.
Tradycje wyspiarzy odżyły. Gdy grupa wynędzniałych uchodźców zeszła na ląd ujrzała powitalny taniec wyspiarzy z Nauru. Gdy dostrzeżono, że niektórzy uchodźcy są boso, kobiety z Nauru zaczęły zdejmować sandały, by obdarować nimi przybyszów. Tradycyjna gościnność przezwyciężyła początkową niepewność. Zwyczaj, którego początki giną w mroku niepamięci nakazuje, że gdy ktoś pyta, czy ryba bierze - trzeba mu dać kilka sztuk ze swego połowu. Cierpienia przybyszów wywołały współczucie u wyspiarzy. Zapraszano uchodźców na posiłki, zbierano dla nich odzież i obuwie, bo przecież uratowali tylko "nagie" życie.
Skłonność do tycia jest powszechna na wyspach Mórz Południowych - nie tylko na Nauru3 |
Zachłanność człowieka zrujnowała bogatą niegdyś wyspę. Dzisiaj, po wyczerpaniu fosfatów, przypomina ona krajobraz księżycowy. Gdy spóźnia się statek z dostawami, półki w sklepach są puste. Wyspiarze żyją krócej: mężczyźni statystycznie mają szansę dożyć do 58-go roku życia, kobiety - do 65-go. Ich kulejąca gospodarka nie daje szans na dłuższy pobyt uchodźców, ale przynajmniej jest jakaś szansa wytchnienia. Są głosy, że skoro wojna w Afganistanie jest zakończona, to uchodźcy powinni zapomnieć o australijskim raju i wrócić w rodzinne strony...
Warszawa, 18 lutego 2002 r.
Internet: http://free.art.pl/wolanowski
e-mail: wolanowski@free.art.pl