Aby wszyscy siedzieli

Uroczyste inauguracje roku akademickiego czy nadania doktoratu h.c. mają coś z misterium teatralnego. Na naszej uczelni od lat reżyserem tych spektakli jest dr ANDRZEJ JOHN - na co dzień starszy wykładowca w Zakładzie Geochemii Katedry Geochemii, Mineralogii i Petrografii Wydziału Nauk o Ziemi. Pana dr Johna poprosiliśmy o przewodnictwo w wyprawie za kulisy teatru uniwersyteckiej tradycji.

- Skąd się wziął scenariusz inauguracji?

- Był rok 1972, gdy po raz pierwszy zlecono mi zorganizowanie uroczystej ceremonii rozpoczęcia roku akademickiego na naszej uczelni. Nie miałem zielonego pojęcia jak to się robi. Starsi koledzy zasugerowali, abym pojechał na Uniwersytet Jagielloński do Krakowa i poprosił o pomoc. Tak też uczyniłem i właśnie tam czarujący starszy pan Radca (niestety nie pamiętam już jak się nazywał) w ciągu 40-tu minut podyktował mi scenariusz obowiązujący na tej najstarszej polskiej uczelni.

- Dlaczego akurat Panu zlecono takie zadanie?

- Czysty przypadek. Nieżyjącego już pana prof. Moronia, absolwenta Uniwersytetu Jagiellońskiego władze uczelni poprosiły o zajęcie się tą ceremonią. A prof. Moroń akurat w tym czasie uzyskał habilitację i sam wchodził w skład Senatu toteż przyszedł do mnie i powiedział: "skoro jestem jednym z tych do ustawiania, nie wypada abym ustawiał Senat, niech się Pan, Kolego, tym za mnie zajmie".

- Ceremoniał uniwersytecki ma w sobie coś z ceremoniału kościelnego...

- Ależ tak i proszę zauważyć, że np. orszak uniwersytecki formuje się w tzw. porządku kanonicznym. Oznacza to, że na czele idą najniższe godności. Na to nakłada się ceremonia sztandaru, który z kolei musi być pierwszy. Taki podstawowy schemat należało dopasować do naszej uczelni. Obecnie mamy już precyzyjną uchwałę Senatu o kolejności wydziałów, która zresztą nawiązuje do bardzo dawnej tradycji uniwersyteckiej. Od wieków jako pierwsza szła teologia, za nią prawo, później filozofia a na końcu medycyna jako najmłodsza z nauk. Współczesny porządek zależy od tego jak ustalimy pokrewieństwo dzisiejszych wydziałów z tymi czterema najstarszymi w tradycji uniwersyteckiej.

- Uniwersytet nasz funkcjonował w dosyć specyficznych warunkach. Czy zdarzyło się, aby tradycję zastępowały polecenia władz partyjnych?

- Przez długi okres Komitet Wojewódzki uważał Uniwersytet poniekąd za swoją własność. Było to ścisłe uzależnienie a podstawowym problemem była hierarchia - władze partyjne były bardzo uczulone na tym punkcie.

- Mamy już pewien schemat ceremoniału uczelnianego - i co dalej?

- Moja praca - np. przy organizowaniu uroczystości inauguracyjnej polega na współpracy z ogromną ilością ludzi. Oczywiście ja tym wszystkim kieruję, ale powodzenie ceremonii uzależnione jest od zaangażowania wszystkich. Pierwsze zebranie poświęcone organizacji inauguracji zawsze odbywa się w drugiej połowie czerwca. To właśnie wtedy zaczyna się pisanie harmonogramu, a ponieważ mamy dobrą i rozsądną administrację więc idzie to sprawnie. W tym roku jednocześnie z inauguracją został ustalony harmonogram przygotowań do uroczystości doktoratu honoris causa i prace toczyły się równocześnie.

Bardzo ważną rolę odgrywają "Pedle" - tegoroczni byli pierwszorzędni i chciałbym tę ekipę zachować na przyszły rok. Na Uniwersytecie Jagiellońskim tę rolę pełnią woźni, którzy dokładnie znają przebieg ceremonii. To właśnie pedle mówią kiedy włożyć togę oraz co kiedy powiedzieć. My takich stałych pracowników nie mamy. Przez długi czas angażowaliśmy młodych ludzi z hufców pracy do tej roli. W tym roku byli to nasi pracownicy administracyjni. Ta funkcja wymaga specjalnego wyszkolenia i ci biedacy maszerowali wraz ze mną kilkadziesiąt razy po schodach tam i z powrotem planując jak to będzie. To naprawdę jest wszystko niesłychanie ważne, w każdym szczególe.

-Czy któraś z ceremonii zapadła Panu szczególnie w pamięci?

Jedna z inauguracji odbyła się w Pałacu Młodzieży w Katowicach. Wszystko było dopięte na ostatni guzik. Rozpoczęła się oficjalna część i w tym momencie wbiegł na salę pewien spóźniony dyrektor z ministerstwa. Senat stał, a on wyrwał krzesło jednemu ze starszych profesorów. Gdy poproszono wszystkich o zajęcie miejsc to ten biedny profesor stał. Właśnie wtedy jeden z pedli przytomnie złapał swój stołek i podał go profesorowi. Ponieważ stał blisko kulis, więc udało mi się podać mu krzesło.

Ta historyjka śni mi się nieraz i do tej pory najważniejszym pytaniem, które już chyba zawsze do końca sobie będę zadawał to czy wszyscy siedzą.

- Czego należy Panu życzyć na dalsze lata pełnienia roli uczelnianego mistrza ceremonii?

- Aby wszyscy siedzieli! Dlatego tak istotna jest dla mnie informacja potwierdzająca przybycie ważnych uczestników i gości danej uroczystości. Spóźnialscy niech lepiej pozostaną w domu.

- Dziękuję za rozmowę.