7 marca gościem Uniwersytetu Śląskiego był JE Ambasador Islamskiej Republiki Iranu Samad Ali Lakizadeh. Jego Ekscelencja wraz z sekretarzem ambasady Rostamem Adabinia został podjęty przez JM Rektora Uniwersytetu Śląskiego prof. zw. dr. hab. Wiesława Banysia. Następnie wygłosił prelekcję pt. „Daleki Bliski Wschód” dla słuchaczy zgromadzonych w Auli im. Kazimierza Popiołka na Wydziale Nauk Społecznych.
W trakcie zorganizowanego przez Koło Naukowe Stosunków Międzynarodowych UŚ wykładu ambasador Lakizadeh akcentował, że chce przedstawić obraz Iranu inny od tego, który jest prezentowany w polskich mediach. By dodać koloru zarysowywanemu najczęściej w czarnych barwach wizerunkowi, dyplomata sięgnął po chwalebne karty dziejów relacji Polski z Persją, a następnie z Iranem. W istocie, nie brak we wspólnej historii znamienitych postaci pokroju Izydora Borowskiego (dziś szerzej u nas nieznany oficer Legionów Polskich, którego ścieżka życiowa, przez interwencję na Haiti, epizod korsarski i braterstwo broni z Simonem Bolivarem, doprowadziła do stanowisk perskiego generała i wezyra, a w konsekwencji wejścia do panteonu narodowych bohaterów Iranu) czy doniosłych epizodów, jak irańska odyseja armii gen. Andersa w trakcie II wojny światowej.
Współcześnie Islamska Republika jest jednak poddawana międzynarodowemu ostracyzmowi, w którego różnych formach Polska partycypuje jako członek Unii Europejskiej. Różnią nas poglądy dotyczące irańskiego programu atomowego, konfliktu w Syrii i, może szczególnie, polityki Izraela. W kontekście naszego udziału w sankcjach wobec Iranu oraz pesymistycznych prognoz względem ewentualnego ocieplenia relacji tego państwa z Zachodem, trudno mówić o efektywnym rozwijaniu stosunków dwustronnych. Choć z niektórymi stawianymi przez prelegenta zarzutami odnoszącymi się do hipokryzji polityki Stanów Zjednoczonych i państw europejskich nie sposób się nie zgodzić (np. nierównego traktowania państw oskarżanych o nielegalne rozwijanie programu atomowego), to poważne wątpliwości mogło budzić wiele innych tez, w tym zapewnienia o doskonałej kondycji irańskiej demokracji.
Tym niemniej, docenić należy, że, udzielając odpowiedzi na pytania z sali, ambasador Lakizadeh wykazał się imponującą zręcznością retoryczną i kunsztem dyplomaty, potrafiąc nawet najbardziej kontrowersyjne posunięcia irańskiej polityki przedstawić w sposób korzystny dla Teheranu. Pozostaje mieć nadzieję, że jeśli któremuś ze słuchaczy prelekcji pisana jest kariera w korpusie dyplomatycznym, to będzie bronił interesów Rzeczypospolitej z nie mniejszą swadą.