Rozmowa z dr. hab. Andrzejem Bisztygą z Wydziału Prawa i Administracji UŚ

Islam a prawa człowieka

 

– Na początku listopada ubiegłego roku w Stambule odbyła się konferencja „When East Meets West – Islam, Human Rights and Secular Values”, w której pan doktor uczestniczył. Było to nie tylko interesujące, ale na tle dyskusji o obecności symboli i obrzędów religijnych w przestrzeni publicznej, bardzo aktualne wydarzenie naukowe.
– Organizatorami konferencji była Europejska Fundacja Nauki (ESF, European Science Foundation) oraz brytyjski University of Leicester. ESF zajmuje się promocją badań naukowych w Europie i wytycza ich nowe kierunki, z uwzględnieniem aspektu globalizacyjnego. Było to doniosłe wydarzenie naukowe, poświęcone jednemu z kluczowych, bieżących problemów na świecie – postrzeganiu praw człowieka przez chrześcijańsko – oświeceniową Europę oraz przez świat islamu. Zadawaliśmy sobie pytania o podobieństwa i różnice w ujęciu problematyki wolności i praw jednostki na każdym z gruntów.
 
Konferencja miała charakter interdyscyplinarny i ekspercki.
– Wzięło w niej udział trzydziestu wybitnych badaczy z zakresu prawa – zwłaszcza wyznaniowego, praw człowieka, religioznawstwa, teologii, studiów islamskich i filozofii z dwunastu państw europejskich. Reprezentowane było szereg europejskich centrów akademickich oraz instytucji, w zakresie działania których leżą te zagadnienia.
 
– Istotny był nie tylko problem, o którym dyskutowano, ale również miejsce konferencji i dobór jej uczestników …
– Zorganizowanie konferencji w leżącym na dwóch kontynentach Stambule miało swój wymiar symboliczny. Był to wyraz dążenia do zbliżenia. O docenieniu wagi konferencji przez władze tureckie świadczyła obecność przedstawiciela Wielkiego Zgromadzenia Narodowego Turcji (Turkiye Buyuk Millet Meclisi). Myślę, że przebieg i ustalenia konferencji miały istotne znaczenie dla tego kraju, zważywszy, że po czterdziestu latach oczekiwania, w 2005 roku rozpoczęły się negocjacje Unii Europejskiej z Turcją w sprawie jej członkostwa w UE.
 
– Jaki był cel konferencji w Stambule?
– Zorganizowanie konferencji wpisało się w przetaczającą się przez Europę debatę nad jej relacjami z islamem i związanymi z tym prawami człowieka oraz wartościami świeckimi. Referenci i dyskutanci zastanawiali się nad relacjami między prawem europejskim i kulturą europejską a prawem i kulturą islamu. Nadrzędnym celem było poznanie stanowisk uczestników konferencji w tej sprawie. Na wyższym poziomie konkretności wskazałbym dwa cele. Po pierwsze, chodziło o ustalenie, czy Turcja może wykorzystać europejski dorobek i doświadczenia z zakresu pojmowania i przestrzegania wolności myśli, sumienia i wyznania. Po drugie, rozważano czym Turcja mogłaby wzbogacić Europę w procesie rzeczywistego zbliżenia islamu i Europy, dokonującego się zwłaszcza za sprawą migracji. 
 
W Europie żyje i pracuje wielu muzułmanów…
– Te tradycje koegzystencji na gruncie europejskim są całkiem bogate. Z tym, że w ostatnim czasie doszło do znaczących zmian o charakterze ilościowym, co w poszczególnych państwach europejskich rodzi pewien niepokój. Spójrzmy, jak rzecz przedstawia się w państwach starej Unii. W Zjednoczonym Królestwie żyje około półtora miliona muzułmanów, w niedużej Holandii – około miliona, we Francji – pięć milionów, w katolickich: Hiszpanii – pół miliona oraz Włoszech – milion. W państwach położonych bliżej Polski: w Niemczech jest ich cztery i pół miliona (z czego jeden milion to rodzime konwersje), a w Austrii – ponad trzysta tysięcy. Tym samym należy stwierdzić, że nie tylko Turcja, ale i Europa, stanęła w obliczu wyzwania godzenia (reconcile) islamu i wartości europejskich. Nastroje w USA i Europie po pamiętnym 11 września, antyislamskie manifestacje w Londynie, wyniki referendum w sprawie minaretów w Szwajcarii, kontrowersje wokół budowy meczetu w niemieckiej Kolonii to są wszystko przypadki świadczące o tym, że proces ten nie przebiega bez zakłóceń, albo że wręcz napotyka na poważne opory.
 
– Władze państw europejskich starają się różnymi sposobami rozładowywać te napięcia.
– Podam przykład ze Zjednoczonego Królestwa. Brytyjczycy dysponują znacznym doświadczeniem w przedmiocie funkcjonowania społeczeństwa wielokulturowego. Nasilił się tam problem ignorowania przez społeczność muzułmańską państwowych sądów common law. Otóż w sprawach rodzinnych i spadkowych brytyjscy muzułmanie zwracali się do islamskich sądów religijnych. Pojawił się zatem równoległy system sądowy czy raczej swoisty „sądowy czarny rynek”. Władze brytyjskie zareagowały na to reinterpretacją ustawy o arbitrażu z 1996 roku. Odtąd orzeczenia religijnych sądów islamskich, podobnie jak orzeczenia odpowiednich sądów żydowskich czy sądów Sikhów, uzyskały moc i sankcję przysługującą brytyjskim sądom common law. Natomiast sądy brytyjskie stały się sądami odwoławczymi od rozstrzygnięć sądów religijnych. Tym sposobem państwo rozciągnęło pewną formę kontroli nad orzecznictwem religijnym. 
Od lewej: Prof. Silvio Ferrari  (University of Milan i Catholic University of Leuven),  dr Peter Cumper (School of Law, University of Leicester), dr hab. Andrzej Bisztyga (Faculty of Law anad Administration, University of Silesia), dr Murat Tumay (School of Law, University of Glasgow)
Od lewej: Prof. Silvio Ferrari (University of Milan i Catholic University of Leuven), dr Peter Cumper (School of Law, University of Leicester), dr hab. Andrzej Bisztyga (Faculty of Law anad Administration, University of Silesia), dr Murat Tumay (School of Law, University of Glasgow)
 
Jakie są źródła rozbieżności między postrzeganiem jednostki na gruncie europejskim i na gruncie islamu?
– Problem jest poważny, ponieważ źródła tej rozbieżności mają charakter podstawowy. Europejska, indywidualistyczna koncepcja wolności i praw jednostki, zakotwiczona w wartościach chrześcijańskich i oświeceniowych, znacznie różni się od islamskiej. Indywidualistyczna koncepcja zakłada, że jednostka ludzka jest bytem autonomicznym i indywidualnym a źródłem jej wolności i praw jest jej przyrodzona i niezbywalna godność.
 
Tymczasem założenia islamskiej koncepcji jednostki są nieco inne.
– Tak, już sam termin islam oznacza poddanie, posłuszeństwo Bogu. Reguły religijne bardzo intensywnie przenikają życie muzułmanina. Różnica obu koncepcji wyraża się w tym, że – używając pewnego skrótu – Europejczyk jest bardziej podmiotem wolności i praw, podczas gdy wyznawca islamu jest bardziej osobą zobowiązaną do odpowiednich zachowań wobec społeczności i Boga. Islam chyba nie współgra z tak istotną dla Europejczyków zasadą mówiącą, by oddać „Bogu co boskie, a cesarzowi co cesarskie”. W Europie zasada ta implikuje oddzielenie państwa i Kościoła, a papież Pius XII określił ją jako zasadę zdrowej laickości. Nie bez znaczenia jest również fakt , że Europa ma za sobą ponad dwustuletnią historię zsekularyzowanego porządku prawnego. Ponadto, Europejczycy są przywiązani do zasady suwerenności narodu, to jest do demokratycznej legitymizacji władzy. Tymczasem w islamie najwyższą władzę sprawuje Bóg, podczas gdy ludziom przypada raczej rola wykonawców jego woli. Zapewne nie jest dziełem przypadku, że znakomita większość państw muzułmańskich nie jest państwami demokratycznymi.
 
– Czy cały islam jest tak radykalny?
– Nie, w islamie istnieją różne nurty, w tym nurty mniej kategoryczne. To może dawać pewną nadzieję na zbliżenie. W trakcie konferencji przytoczono przykład norweski. Tamtejsi muzułmanie przyjmują, że prawa człowieka w ich europejskim znaczeniu, świecki porządek polityczny i zasada rządów prawa, posiadają islamską legitymację i są w pełni zgodne z szariatem. Myślę, że zjawisko to można określić jako stopniową akceptację zachodniej idei praw człowieka przez muzułmanów. 
 
Czy są zatem jakiś nadzieje na zbliżenie stanowisk Europy i islamu w kwestii praw człowieka?
– Wydaje się, że w tej sprawie możliwe są dwa scenariusze. Po pierwsze, islam nie jest monolitem. Być może mniej radykalne nurty islamu okażą się na tyle elastyczne, że przyswoją komponenty europejskiej koncepcji wolności i praw człowieka. Mielibyśmy wówczas do czynienia z procesem „docierania się” islamu i europejskiej koncepcji praw człowieka. Po drugie, można wskazać na postępowanie Turcji. Jeżeli uznać, że warunkiem kultywowania europejskiego indywidualizmu i tolerancji jest świeckość, która pozwala na przeciwstawienie się religijnemu autorytetowi, to być może sekularyzacja państw muzułmańskich mogłaby stanowić ścieżkę zbliżenia a z czasem do integracji czy nawet asymilacji. Turcja konsekwentnie kroczy drogą zbliżenia do Europy poprzez sekularyzację.
Od lewej: Dr hab. Andrzej Bisztyga (Faculty of Law and Administration, University of Silesia), Dr Alev Erkilet (Istanbul Metropolitan Municipality), dr Murat Tumay (School of Law, University of Glasgow)
Od lewej: Dr hab. Andrzej Bisztyga (Faculty of Law and Administration, University of Silesia), Dr Alev Erkilet (Istanbul Metropolitan Municipality), dr Murat Tumay (School of Law, University of Glasgow)
 
– Czy to oznacza, że rozważania o relacjach między Europą a światem islamu dotyczące praw człowieka, pozostają w jakimś związku z europejskimi aspiracjami Turcji?
– Jestem o tym przekonany. Turcja jako członek Rady Europy jest objęta jurysdykcją Europejskiego Trybunału Praw Człowieka. W trakcie stambulskiej konferencji byłem przewodniczącym sesji zatytułowanej The "Islamic" Cases in the Court of Strasbourg. W sprawach przeciwko Turcji zapada szereg negatywnych orzeczeń ETPC i często są to sprawy o znaczącym ciężarze gatunkowym, na przykład z artykułu 3 Europejskiej Konwencji Praw Człowieka, to jest dotyczące tortur i nieludzkiego, poniżającego traktowania. Niemniej w Turcji narasta przekonanie, że jest ona coraz lepiej infrastrukturalnie, ekonomicznie i społecznie przygotowana do członkostwa w UE. Zauważmy, że 95 procent Turków deklaruje się jako Europejczycy. Nie identyfikują się oni z takimi państwami, jak Irak czy Iran. Turcy wyróżniają się w społeczności islamskiej chociażby tym, że są narodem niearabskim, posługują się alfabetem łacińskim i mają długą tradycję rządów świeckich. Stosownie do postanowień art. 49 Traktatu o Unii Europejskiej, każde państwo kandydujące do UE, jest zobowiązane szanować wspólne dla państw członkowskich zasady wolności, demokracji, poszanowania praw człowieka i podstawowych wolności oraz państwa prawnego.
 
– Czy zdaniem pana doktora, Turcja ma świadomość potrzeby pracy nad wewnętrznymi standardami praw człowieka?
– Tak, dotyczy to zwłaszcza obszaru stosowania prawa. W Turcji obowiązuje konstytucyjna zasada świeckości (constitutional principle of secularism). Konsekwencją jej obowiązywania jest zdecydowane oddzielenie państwa od religii. W tym miejscu można zaznaczyć, że Uniwersytet Stambulski był miejscem, w którym wzięła początek słynna sprawa Leyla Shahin v Turkey, rozstrzygnięta przez Europejski Trybunał Praw Człowieka w Strasburgu. Jej przedmiotem był krajowy zakaz noszenia przez studentki islamskiej chusty (headscarf). Po długich prawniczych bojach, sfinalizowanych w tureckim Trybunale Konstytucyjnym, zakaz ten został utrzymany. To bardzo wymowne w państwie, w którym 95 procent mieszkańców deklaruje wyznanie islamskie. Co się tyczy poziomu poparcia samych Turków dla członkostwa Turcji w UE, to wynosi on 70 procent. Nie należy jednak zapominać, że ideę tę popiera jedynie 35 procent obywateli Unii Europejskiej, a 52 procent jest jej przeciwne.
 
– Jaką rolę w europejsko - islamskim dialogu mógłby odgrywać nasz kraj?
– Wskazałbym na dwie kwestie. Po pierwsze, nie jesteśmy celem migracji z państw islamskich. Liczba muzułmanów w naszym kraju – wedle różnych szacunków – waha się między 30 a 50 tysięcy, są to w większości imigranci. To niewiele w porównaniu z innymi państwami europejskimi. Stąd w Polsce zasadniczo nie występują zjawiska, w tym napięcia między muzułmanami i niemuzułmanami oraz między systemami wartości: muzułmańskim i niemuzułmańskim. Różnego rodzaju konflikty na tym tle, występujące w Niemczech czy we Francji, zasadniczo nie są udziałem Polski. Po drugie, nasz kraj posiada piękne tradycje długotrwałego współistnienia i współżycia z muzułmanami. Można tu przytoczyć przykład Tatarów polsko-litewskich. Byli i są oni postrzegani jako lojalni i oddani obywatele Rzeczpospolitej oraz jej wierni żołnierze. W kontekście historycznym, przez polskich, niemuzułmańskich sąsiadów są oni postrzegani jako „bracia o innej wierze”. Cechuje ich wysoki stopień asymilacji. Myślę, że może to być pozytywny argument w europejsko - islamskim dialogu. W obecnych granicach Polski żyje zaledwie kilka tysięcy Tatarów. Mają oni swoje historyczne meczety w Bohonikach i Kruszynianach. Ale powstają i nowe meczety, na przykład w Gdańsku. Polscy Tatarzy skupiają się w takich organizacjach, jak Związek Tatarów Polskich w RP czy Muzułmański Związek Religijny.
 
Czy to, że jesteśmy członkiem Unii Europejskiej również ma znaczenie?
– To druga kwestia. Polska jest nie tylko członkiem UE, ale i Rady Europy. Z tego powodu nasz głos jest istotny i jest słuchany. I z tej perspektywy mamy obowiązek monitorowania stosunków europejsko - islamskich. Powinniśmy śledzić orzecznictwo Europejskiego Trybunału Praw Człowieka (ETPC) w sprawach zawierających „islamski” element. Ten „islamski” czynnik ujawnia się w orzecznictwie ETPC coraz częściej, i to nie tylko w sprawach przeciwko Turcji, ale i przeciwko innym państwom, na przykład przeciwko Francji. Dotyczą one nie tylko słynnej już islamskiej chusty, ale także spraw z zakresu równego traktowania kobiet i mężczyzn. Co się tyczy potencjalnego członkostwa Turcji w UE, to myślę, że negocjacje w tej sprawie nie zakończą się jutro. Jest jednak bardzo znamienne, że się rozpoczęły. Ze względu na znaczenie dla Europy, wydarzenie to jest porównywane do upadku muru berlińskiego. Można również dodać, że potencjalne rozszerzenie UE o Turcję stanowiłoby potwierdzenie tezy, że Europa to nie tylko pojęcie geograficzne, ale określona, kulturowa przestrzeń. 
Autorzy: Katarzyna Rożko
Fotografie: Agnieszka Sikora, Andrzej Bisztyga