O pracy lektora na filologii polskiej w Biszkeku

Biurokracja i potrzeba partnerstwa

Ajgerim, Asel, Tania, Elena, Venera i Kasia z 1 roku
specjalizacji z lektorem języka polskiego Maciejem Chowaniokiem

Nie jestem w Centralnej Azji osamotniony. Pracują tam bowiem lektorzy związani z Uniwersytetem Śląskim: w Ałmaty (Kazachstan) Iwona Marek, w Duszanbe (Tadżykistan) - Martyna Markowska. Gdyby dodać jeszcze, iż w Pekinie i Tokio uczą lektorki dr Jagna Malejka oraz dr Barbara Morcinek-Cudak z Katowic - można by odnieść wrażenie, iż Szkoła Języka i Kultury Polskiej UŚ dokonuje swoistej ekspansji na piękne, różnorodne ziemie Azji.

Przybywszy do Kirgistanu w połowie września 2007 roku, byłem pełen oczekwiań... I miałem nadzieję, że szybko nauczę się rosyjskiego. Droga do tego wyjątkowego miejsca była długa i dosyć skomplikowana. Ukończyłem Podyplomowe Studia Kwalifikacyjne Nauczania Kultury i Języka Polskiego jako Obcego w Szkole Języka i Kultury Polskiej (edycja rybnicka) na początku 2007 roku. Bardzo chciałem uczyć polonistów za granicą. Co prawda, moim priorytetowym celem miała być Lizbona; marzyłem też o pięknej Gruzji czy uroczej Estonii; los jednak często sprawia niespodzianki. Różnorakie: w 2005 roku poznałem na Zimowej Szkole Wschodniej we Wrocławiu, organizowanej przez Kolegium Europy Wschodniej, przemiłą Czeszkę - Barborę Gregorovą (polonistkę i rusycystkę z Pragi). Tłumaczyła debiutancką książkę Doroty Masłowskiej na czeski, a późniejsze lata 2005-2007 spędziła w Biszkeku, jednocześnie ucząc czeskiego i ucząc się tureckiego. Utrzymywaliśmy kontakt mailowy - w jednej z relacji napisała: "Wiesz, Kirgistan to fajny kraj. Co prawda, od czasu do czasu przetoczy się jakaś rewolucja, ale jest ok. Kończę. Uciekam na demonstrację". Tak - zwłaszcza rok 2005 był gorącym okresem przemian na szczycie władzy w tej poradzkieckiej republice: ze stanowiska niespodzianie ustąpił prozachodni Oskar Akajew, by oddać to miejsce jednemu z przywódców tzw. "tulipanowej rewolucji", Kurmanbekowi Bakijewowi (obecnej głowie państwa).

I Basia (wskazawszy w którymś z e-mailii: "góry tutaj są przepiękne") i Joanna Ślusarczyk z Ministerstwa Nauki i Szkolnictwa Wyższego ("Panie Macieju - ten kraj to raj dla narciarzy") wskazywały na krajobrazowe walory Kirgistanu. Bardzo chciałem poznać ten skrawek świata. Po dwóch wyprawach naukowych (w 2000 roku, pod kierunkiem prof. Dionizjusza Czubali - związanego z Uniwerstetem Śląskim folklorysty - do Mongolii. Chin, Tybetu i Nepalu; w 2003 do Wietnamu i Kambodży z socjologami warszawskimi) i stażu - rok później - w indyjskiej organizacji pozarządowej w Bangalore - poradzieckie republiki centralnej Azji stanowiły białą plamę na mojej mapie Azji. A że to region bardzo ciekawy, przekonywał już w Imperium Ryszard Kapuściński.

Biszkekański ośrodek powstał 9 lat temu, dzięki inicjatywie ówczesnego Ambasadora RP w Ałmaty, pana Sokołowskiego oraz współpracy prof. Zgółki i prof. Jarugi z Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu. I w naturalny sposób ciążył ku polonistyce poznańskiej - do stolicy Wielkopolski wyjeżdżali na językowe staże studenci polonistyki, stamtąd bowiem wywodzili się: pierwsza lektorka Kinga Netman, następny wykładowca Mariusz Marszewski oraz - ostatni - Mariusz Metelski. Mój przyjazd tutaj był możliwy właśnie dzięki jego pomocy. Okazało się, że procedura wysyłania lektorów za granicę - regulowana rozporządzeniami MNiSW - jest dosyć złożona. Wpierw moja kandydatura była zaakceptowana przez Zespół do Spraw Kształcenia i Kwalifikowania Lektorów Języka Polskiego jako Obcego w Zagranicznych Ośrodkach Akademickich przy ministerstwie. Ostatnim etapem (formalnym) całej procedury miało być wyrażenie zgody przez stronę kirgiską. Trudność polegała na tym, że - jak się później dowiedziałem - na Kirgiskim Uniwersytecie Narodowym dokonały się właśnie na przełomie roku akademickiego 2006/2007 i 2007/2008 fundamentalne zmiany. Oprócz nowej obsady stanowisk: rektorskiego, prorektorskich i dziekańskich - rozwiązano Centrum Lingwityski i Komunikacji Międzykulturowej, w ramach którego działał ośrodek polonistyczny. I tak - od czerwca do początku września czekałem na ostateczny sygnał z Biszkeku, nie będąc pewnym swojej zawodowej przyszłości w najbliższym roku; we wrześniu kończyła się bowiem moja praca w Zakładzie Literatury Współczesnej UŚ.

Ostatecznie jednak udało się: Mariusz - w uprzejmy sposób - zmobilizował nowego dziekana i rektora KNU do napisania zaproszenia i wysłania faksu do Ambasady RP w Ałmaty. Ta z kolei szybko przesłała wymagane dokumenty do MNiSW w Warszawie. Zostało zaledwie kilka dni, by podpisać umowę, zarezerwować bilet i przygotować się do wyjazdu. Tuż przed wylotem próbowałem w Katowicach znaleźć plakaty promocyjne Śląska i samego miasta - okazało się to jednak niemożliwe (brak takowych). Dzięki uprzejmości Biura Promocji i Karier, zabrałem ze sobą materiały informujace o Uniwersytecie Śląskim. Konieczne było też zabranie ze sobą podręczników autorstwa pracowników naukowych UŚ, związanych ze Szkołą Języka i Kultury Polskiej, które - według mnie - spełniają wysokie kryteria stawiane współczesnym pomocom naukowym do nauczania języka polskiego za granicą.

Jak się później dowiedziałem, nie będę w Centralnej Azji osamotniony. Pracują tam bowiem lektorzy związani z Uniwersytetem Śląskim: w Ałmaty (Kazachstan) Iwona Marek, w Duszanbe (Tadżykistan) - Martyna Markowska. Gdyby dodać jeszcze, iż w Pekinie i Tokio uczą lektorki dr Jagna Malejka oraz dr Barbara Morcinek-Cudak z Katowic - można by odnieść wrażenie, iż SJiKP UŚ dokonuje swoistej ekspansji na piękne, różnorodne ziemie Azji.

Wiele się zmieniło od momentu, kiedy Kapuściński tak opisywał stolicę Kirgizji: "Frunze jest senne, łagodne, żyje bez pośpiechu. Nic nie zakłóca spokoju miasta. [...] Babcie handlują ostrożnie, na widoku trzymają jedną albo dwie szklanki wiśni, za szklankę biorą 10 kopiejek" (R. Kapuściński, Kirgiz schodzi z konia, s. 85). Dzisiaj przeszkadzają spaliny, tłok w przejściach podziemnych, niewydolna komunikacja miejska.

Literatura polska za granicą

Moje zainteresowania literaturą polską za granicą niejako w naturalny sposób wiążą się z podjętą decyzją o wyjeździe na "wysuniętą placówkę". Od początku intelektualnej przygody, w ramach Międzywydziałowych Indywidualnych Studiów Humanistycznych w Katowicach, pociągała mnie kwestia kontaktów kulturowych, wzajemnych inteferencji - szczególnie nasilonych w ostatnim dziesięcioleciu. Dlatego też spróbowałem zmierzyć się z antropologiczną perspektywą odczytywania poezji Bolesława Leśmiana pod czujnym okiem promotora pracy magisterskiej, śp. prof. Ireneusza Opackiego i opiekunki naukowej z ramienia MISH, dr hab. Barbary Gutkowskiej. Zajęcia na Akademii Teatralnej w Warszawie (kurs prof. Leszka Kolankiewicza) czy Uniwersytecie Warszawskim ("psychologia kulturowa" prof. Pawła Boskiego) pozwoliły na zgłębianie wiedzy w omawianym zakresie. Studia podyplomowe SJiKP stworzyły szansę uczestnictwa w poważnych, międzynarodowych konferencjach z cyklu "Literatura polska w świecie" zainicjowanych przez prof. Romualda Cudaka. Do pierwszego tomu dołączyłem tekst traktujący o recepcji poezji Czesława Miłosza w RFN przed 1989 rokiem, a w czasie zeszłorocznych obrad wygłosiłem referat dotyczący zagranicznej recepcji prozy Michała Choromańskiego. Ufam, że pobyt w Biszkeku pozwoli mi na rozpoznanie bardzo intrygującej kwestii - śladów, aspektów (nie)obecności literatury polskiej w tym "egzotycznym" kraju. Na razie obowiązki dydaktyczne (warto zaznaczyć, iż wykładowcy w typowych kirgiskich uczelniach ilością prowadzonych zajęć mogą pewnie zgłosić się do Księgi Guinessa - znacznie bowiem mają więcej zajęć niż np. nauczyciele w Polsce) nie pozwalają zająć się badaniami.

Splot biografii

Jak niezwykle przeplatają się losy Polaków za granicą i jak niespodziewanie odnaleźć można różne ciekawe ich związki z Uniwersytetem Śląskim, niech świadczą następujące dwa przykłady. Wykład dr Olgi Medwedewnej - University of Vancouver (przyjaciółka Zenony Ślązak-Biegalijew) - nt. "Iwony, księżniczki Burgunda". Co ciekawe - wspomniana badaczka, przyjaciółka Polski i Polaków, absolwentka filologii polskiej w Moskwie, była jedną z najbliższych osób Bogdana Czaykowskiego - zmarłego niedawno znakomitego poety i znawcy literatury polskiej. On właśnie urodził się w Kirgistanie. Na jego temat rozprawe doktorską przygotowała dr Bożena Szałasta-Rogowska z Zakładu Literatury Współczesnej - ukazała się w postaci książki Urodzony z piołunów. O poezji Bogdana Czaykowskiego. Z nim spotykała się i konsultowała rezultaty swoich badań podczas pracy jako wykładowczyni języka i literatury polskiej w latach 2002-2003 w University of Toronto.

Drugi kirgisko-katowicki związek to przyjaźń Anny Frajlich - żydowskiej poetki, Polki urodzonej w Kirgizji (jej rodzice pochodzili ze Lwowa), wykładającej obecnie literaturę polską w Nowym Jorku - z dr hab. Anną Węgrzyniak (pracującą wcześniej w Zakładzie Teorii Literatury UŚ, obecnie rozwijającą bielski ośrodek polonistyczny w Akademii Techniczno-Humanistycznej). Jak pisał o tej poezji Piotr Śliwiński, "Eden dzieciństwa zaciera się, dostęp do niego jest coraz trudniejszy, przepada bogactwo, a przede wszystkim oczywistość świata". Podobne są stanowiska podmiotu lirycznego w poezji Czaykowskiego i Frajlich: pamięć skazuje na udrękę świadomości przemijania. Ten temat czeka jeszcze na porównawczą analizę.

Studenci

Jednym z pierwszych pytań na które przyszło mi odpowiadać po przyjeździe do Biszkeku było: "Kiedy pojedziemy do Polski?". Staże językowe dla studentów - możliwe dzięki pomocy stypendialnej Biura Uznawalności Wykształcenia i Wymiany Międzynarodowej - stwarzają znakomitą szansę na zdobycie nowych umiejętności komunikacyjnych, użycie języka w codziennych sytuacjach, poznanie wreszcie modelu studiów w Polsce. Ten ostatni zdecydowanie różni się od kirgiskiego: polscy studenci mają większą swobodę w organizowaniu swojej siatki zajęć, premiuje się studentów wykazujących różnorakie inicjatywy naukowe, stwarza możliwości indywidualnego rozwoju w ramach kół naukowych, działa studencki samorząd, szanuje się autonomię uczelni, wreszcie - dokłada starań, by studenci zdobywali doświadczenia naukowe w ośrodkach akademickich za granicą. Co więcej - stwarza im się te możliwości na uczelniach państwowych - bez opłat za studia. Mogę zdecydowanie wskazać, iż - dzięki kursom ogólnym na pierwszych latach studiów - polscy studenci władają podstawową wiedzą o świecie współczesnym i orientują się w najważniejszych zagadnieniach z tzw. kanonu wiedzy. Tutaj bywa inaczej. Dolegliwa jest również niepohamowana ekspansja biurokracji, przestarzałe metody zarządzania uniwersytetem. Niech przykładem na jakże różne sposoby rozumienia jego istoty będzie działalność Komisji Dyscyplinarnych, rozliczających wykładowców z kilkuminutowych spóźnień bądź domagających się wyjaśnień wszelkich zmian w stosunku do rozkładu zajęć.

Z tym większą satysfakcją odnotowałem zaakceptowanie moich wniosków o przyznanie stypendium pięciu studentom trzeciego roku na staż językowy w Uniwersytecie Śląskim (od kwietnia do lipca br.) oraz dwóch miejsc na XVIII Letnią Szkołę Języka, Literatury i Kultury Polskiej w Cieszynie. Te ostatnie zarezerwowałem dla dwóch najlepszych studentek pierwszego roku. Cieszę się, jest to bodaj jedyna możliwość dla młodych ludzi, by zakosztować nie tylko innego (jak przyznają absolwenci polonistyki - o wiele bardziej wymagającego) trybu studiowania, ale i możliwość uczestniczenia w wydarzeniach ważnych dla całej akademickiej wspólnoty, prawdziwego studenckiego życia po zajęciach, możliwości rozwijania własnych pasji naukowych. To - ufam, że bardzo cenne - doświadczenie nie tylko mobilizuje do wytężonej pracy nad językiem polskim, ale i stanowi ważną kartę dla ich przyszłego życia osobistego czy zawodowego. Jak pokazują wstępne wyniki prowadzonych przeze mnie badań, ponad połowa absolwentów biszkekańskiej polonistyki związała się z Polską - tam mieszkają, studiują, pracują. Wydaje się, że to wynik satysfakcjonujący: zyskujemy w ten sposób nie tylko zagranicznych specjalistów, ale i przyjaciół Polski, których przecież nigdy za wiele. Z dostępnych dla studentów polonistyki ofert, dużym zainteresowaniem cieszą się podyplomowe, dwuletnie Studium Europy Wschodniej Uniwersytetu Warszawskiego z corocznym konkursem stypendialnym dla absolwentów z republik poradzieckich, stypendia dla osób z polskim pochodzeniem Fundacji Semper Polonia czy program studiów na UW, prowadzonych w języku angielskim.

Okazją do zacieśnienia kontaktów między Uniwersytetem Śląskim a uczelniami kirgiskimi była Międzynarodowa Konferencja Naukowa "Język i literatura w kulturze", w której uczestniczyła wicedyrektor Szkoły Języka i Kultury Polskiej UŚ dr Aleksandra Achtelik. Omówiono m.in. jedną z ciekawych inicjatyw strony kirgiskiej, zaproponowaną przez rektora KNU prof. Y. K. Omurkanową oraz letnią wymianę studentów. Kirgiscy poloniści wyjeżdżają do Cieszyna, więc polscy, zainteresowani nauką języka rosyjskiego, mogą przybywać do Kirgistanu, by w pięknie położonym ośrodku KNU (nad krajobrazowym fenomenem tego kraju - jeziorem Issyk-Kul) uczyć się mowy Puszkina.

Niedługo wakacje - także w Kirgistanie. Wkrótce wracam do kraju, by dokończyć doktorat, ale już myślę o następnym roku akademickim w Kirgistanie. Trzeba będzie przygotować 10-lecie polonistyki, przypadające na wrzesień 2009 roku, stworzyć stronę internetową specjalizacji. Co jednak najważniejsze: chciałbym pobudzić kirgiskich studentów do poszukiwania własnych zainteresowań; pokazać, jak rozwijać własną kreatywność; co ciekawego może wynikać z realizacji własnych pomysłów i inicjatyw. Wiem, że wypracowanie takiego modelu to kwestia i czasu i cierpliwości, ale proces dochodzenia do wiedzy tego właśnie wymaga - realizacji idei współpracy i partnerstwa. Ufam, że moja praca w Kirgistanie zaowocuje i w taki sposób.