Egzamin dojrzałości jest dla większości młodych ludzi przeżyciem szczególnym. Ciężkim przygotowaniom, a następnie zmaganiom na sali z kartką i długopisem w ręce, towarzyszą skrajne emocje: strach, panika, euforia, zwątpienie, duma, niedowierzanie... Stany ducha maturzystów można by wymieniać w nieskończoność, pewna kwestia pozostaje jednak niezmienna i dotyczy każdego - ulga w chwili, gdy jest już po wszystkim. Wszelkie "sporty ekstremalne" posiadają jednak grono wielbicieli, co znalazło potwierdzenie podczas "Matury Bis". Absolwenci szkół średnich różnych roczników, niejednokrotnie związani z Uniwersytetem Śląskim, jednym chórem powiedzieli: "Przeżyjmy to jeszcze raz". I punkt dziesiąta wszystko zaczęło się na nowo.
Śmiałków, którzy zdecydowali się na sprawdzenie swych umiejętności, zgromadziła w swych murach Wyższa Szkoła Zarządzania i Marketingu w Sosnowcu. Równolegle z młodszymi kolegami i koleżankami zdającymi egzamin dojrzałości w szkołach średnich, mogli oni czwartego maja, obok spotkań służbowych, wpisać do swych kalendarzy maturę z języka polskiego. - Zastanawialiśmy się nad jakąś zabawą, która ludziom mającym już za sobą maturę od wielu lat, przypomniałaby atmosferę egzaminu dojrzałości. Dlaczego stres, ale też urok tej chwili mają przeżywać tylko maturzyści? Tych emocji mogą doświadczyć także inne osoby i dzięki temu przypomnieć sobie, jak to było przed laty. Matura to nie tylko egzamin, ale także atmosfera koleżeństwa, bułki, wyjście do pubu... Do tego wszystkiego staramy się dziś powrócić - wyjaśnia Michał Kaczmarczyk, rzecznik prasowy WSZiM. Idea wywołała żywe emocje wśród reprezentantów różnych środowisk i przyciągnęła polityków, samorządowców, sportowców, twórców kultury, policjantów, strażaków, dziennikarzy, pracowników naukowych oraz studentów uczelni publicznych i niepublicznych z regionu.
Komisja Egzaminacyjna zapoznaje maturzystów z regulaminem |
O zaszczytne miano najlepszego maturzysty walczyli m.in. wiceprzewodnicząca Sejmiku Województwa Śląskiego Małgorzata Ochęduszko-Ludwik, poseł Grzegorz Dolniak, prezydent Będzina Radosław Baran, prezydent Bytomia Krzysztof Wójcik, burmistrz Czeladzi Marek Mrozowski, prezydent Sosnowca Kazimierz Górski oraz jego zastępca Zbigniew Jaskiernia, dyrektor Śląskiego Urzędu Wojewódzkiego Małgorzata Książek-Grelewicz, dyrektor Teatru Zagłębia w Sosnowcu Adam Kopciuszewski. W zmaganiach wzięli także udział reprezentanci Uniwersytetu Śląskiego, zasiadający w gronie pracowników naukowych: dr Bernard Grzonka, mgr Patrycja Szostok, mgr Robert Radek, w ekipie studentów i dziennikarzy. - Zdecydowałam się na wzięcie udziału w maturze, gdyż jestem bardzo odważna. Niemniej jednak mocno się denerwuję, mam ze sobą maskotkę, żuję gumę... - żartuje studentka politologii UŚ i reprezentantka Radia Katowice Alicja Waliszewska - Tak poważnie to myślę, że jest to dobry moment żeby się sprawdzić, pokonać stres i przypomnieć sobie własny egzamin dojrzałości. Goście mieli możliwość ponownego przeżycia atmosfery maturalnej i sprawdzenia swej wiedzy w sposób "nie całkiem indywidualny". Przedstawiciele poszczególnych zawodów zasiadali bowiem w grupach i, pomimo czujności komisji, konspiracyjnym szeptem wymieniali posiadane lub zasłyszane z boku informacje.
Przedstawiciele służb mundurowych koncentrują się na rozwiązywaniu zadań |
Gdy wskazówki zegara pokazały godzinę dziesiątą wszyscy zgromadzeni, po wylosowaniu miejsc, zajęli pozycje. Prof. UŚ dr hab. Dariusz Rott rozpoczął uroczystość, której towarzyszyła atmosfera napięcia, niejednokrotnie przerywana salwami śmiechu. Ku przestrodze maturzystów Michał Kaczmarczyk zaprezentował błędy, lub niesamowicie odkrywcze sentencje, które stały się udziałem nastolatków zdających maturę przed laty. Ogólną wesołość wzbudziły m.in. wypowiedzi dotyczące bohaterów literackich: w książce "Ten Obcy" najbardziej podobał mi się Zenek bo był głównym bohaterem i bez niego nie byłoby książki, czy też: Anielka podbiegła do Karuska i położyła mu pysk na kolanach. Po takim wprowadzeniu i wysłuchaniu programu artystycznego zaprezentowanego przez przedstawicieli Zawiercia, rozpoczęły się czterdziestopięciominutowe zmagania z testem z języka polskiego. Uczestnicy rozpoznawali fragmenty literatury i portrety twórców, pisali recenzję i dwuwiersz, rozwiązywali krzyżówkę, zachowując przy tym anonimowość. Obowiązkowo zaznaczali tylko grupę, wraz z którą przystępowali do egzaminu. Po rozwiązaniu zadań uczestnicy opuścili aulę w dobrych humorach i chętnie dzielili się swoimi wrażeniami. - Nie było tragicznie. Najbardziej odpowiadała mi część artystyczna, gdyż nie wymagała ona od maturzystów pisania, ani szczególnego wysiłku intelektualnego - żartuje wiceprzewodnicząca Sejmiku Województwa Śląskiego Małgorzata Ochęduszko-Ludwik - Dla mnie najłatwiejsze były pytania związane z gramatyką i ortografią, najtrudniejsze natomiast pisanie recenzji i dwuwiersza. Z tego wszystkiego napisałam to, co jako pierwsze przyszło mi do głowy.
Samorządowcy nie wiedzą jeszcze, że okażą się najzdolniejszymi maturzystami 2006 roku |
Wszyscy uczestnicy egzaminu otrzymali na zakończenie dyplomy potwierdzające "dojrzałość", a zwycięzców czekała dodatkowa nagroda: uroczyste pasowanie na abiturientów. Zaszczytu tego dostąpili maturzyści reprezentujący grupę polityków i samorządowców, twórcy kultury oraz przedstawiciele służb mundurowych. Atmosfera maturalna obudziła w zdających, a także w organizatorach i członkach komisji, wspomnienia szkolnych lat i własnego egzaminu dojrzałości. Z lekką nostalgią w głosie o swoich przeżyciach opowiada prof. Dariusz Rott - Moją maturę z języka polskiego wspominam dobrze, choć moje odczucia są "zimne"... Miała ona miejsce w roku 1984, mniej więcej w czasie "zimnych ogrodników". Pisaliśmy prace na sali gimnastycznej. Mieliśmy na sobie eleganckie stroje, na które wkładaliśmy rozdawane nam dresy ze Szkolnego Klubu Sportowego - tak było zimno. Pamiętam zmarznięte ręce, którymi bardzo ciężko było pisać. Ale jak już się ktoś "rozpisał" to było dobrze. Pisałem na temat bohatera literatury współczesnej i aspektów jego psychiki. Być może za rok tegoroczni "maturzyści", uwiecznieni na pamiątkowej fotografii, powrócą w to samo miejsce, by ponownie zmierzyć się z wiedzą. W końcu człowiek uczy się przez całe życie.
MAGDALENA BUSZEK