Wokół twórczości Janiny Barbary Sokołowskiej

Liryczna pasja życia

A jednak śpiewać będę wam pochwałę życia...
Leopold Staff

Cukrowe kolce to tytuł najnowszego zbioru wierszy zagłębiowskiej poetki Janiny Barbary Sokołowskiej wydanego w grudniu br. nakładem Agencji Artystycznej "Adore" z Dąbrowy Górniczej. Niewielki, bo zawierający około dwudziestu wierszy tomik, jest szóstą pozycją książkową w dorobku autorki, która zadebiutowała cztery lata temu pokaźnym zbiorem poetyckim Zobaczyć, zrozumieć i...wracać opracowanym i wydanym przez Jana Przemszę-Zielińskiego.

Janina B. Sokołowska ma w swoim dorobku pięć tomików i arkuszy poetyckich (Zobaczyć, zrozumieć i...wracać, Sosnowiec 1999; Czy już blisko nieba?, Katowice 2000; Ogród Armidy, Katowice 2001; Dźwięk pereł, Dąbrowa Górnicza 2002; Wiatraki, Dąbrowa Górnicza 2002). Jest gościem wielu czasopism literackich i programów radiowych, w tym popularnego cyklu "Strofy dla Ciebie" emitowanego w I programie Polskiego Radia, gdzie jej twórczość prezentowała Zofia Kucówna. Autorka Cukrowych kolców należy więc do twórców znanych i rozpoznawalnych i to nie tylko w śląsko-zagłębiowskim środowisku literackim. Ważnym sukcesem na jej poetyckiej drodze było wydanie zbioru Ogród Armidy poprzedzonego obszernym wstępem pióra Pawła Majerskiego z Zakładu Literatury Współczesnej Instytutu Nauk o Literaturze Polskiej Uniwersytetu Śląskiego. Tomik został znakomicie przyjęty, zarówno przez krytyków, jak i czytelników i doczekał się drugiego wydania!

Wiersze Janiny Barbary Sokołowskiej z całą pewnością

Cukrowe kolce - okładka
mieszczą się w kategorii - że użyję sformułowania Paula Cazina - kolorowych punktów na szarzejącym niebie liryki. Zbiór Cukrowe kolce znakomicie to potwierdza. Sokołowska konsekwentnie podąża raz obraną drogą - tworzy lirykę osobistą, pełną ciepła, subtelnego uroku, indywidualnych odczuć i wrażeń, które towarzyszą codzienności. Autorka nie unika jednak trudnych pytań - oczyma kobiety stara się rozstrzygać o pojmowaniu istoty spraw. Zwykle dotyka problemów i zagadnień osobiście ważnych, bliskich, spotykanych i rozwiązywanych na co dzień, czasem z pozoru błahych i prostych, częściej wymagających głębszej refleksji. Ale owe pytania o istotę spraw nigdy nie są zadawane wprost, nie przykuwają uwagi, nie stanowią "osi konstrukcyjnej" wierszy. Poetka umiejętnie ukrywa je za wachlarzem zgrabnej metaforyki przystającej raczej do liryki szczegółu niż liryki o egzystencjalnym wymiarze. Ów dystans jest tu jednak zwykle pozorny, stanowi narzędzie, na marginesie - znakomicie wykorzystywane, które zaciera prawdziwe intencje autorki, zmusza do przemyśleń, odkrywania nie tylko odpowiedzi, ale i pytań. Tak jest np. w wierszu Jesiony: Zamglone słońce krwawi/Rozsyła liści jesiony czerwone/Rżą konie uparte/Jeśli ciszę lodu od płozów obić/Niech sobie dzwonią ja będę wyć/Głośniej od nich. Zaakcentowana w ten sposób chęć wyrażenia siebie, połączona z poetyckim empiryzmem, jest świadectwem dużej potrzeby poznawczej autorki, która w oparciu o obserwację świata i siebie w tym świecie potrafi budować zaskakujące, ale zawsze płodne wnioski - jakby sentencje wyjęte z podręcznika życia. Sprawny czytelnik bez trudu zdoła wyłowić je spod gładkiej powierzchni wersów, by w ten sposób otrzymać przepustkę do osobistego, jakże intymnego świata poetki. Świata, w którym każdy, bez wysiłku, odnajdzie cząstkę siebie.

Ulubioną formą poetycką J.B. Sokołowskiej jest cztero-, pięciowersowa miniaturka, zbudowana z kilku zaledwie słów, ozdobiona efektowną pointą. Oko poetki, niczym fotokamera, rejestruje ludzi, przedmioty, zdarzenia i sprawy, z tych czy innych powodów zasługujące na zauważenie, stanowiące przyczynek do dyskusji bądź refleksji. Wszystko to przyprawione zostało subtelną ironią, która nie tylko podkreśla, ale często nadaje sens i smak poetyckim wyznaniom. W takim spojrzeniu na rzeczywistość można odnaleźć świeżość, odwagę, czasem nawet zuchwałość, przede wszystkim jednak niezwykłą wrażliwość i przenikliwość poetki - obserwatorki i poetki - uczestniczki świata. Subtelna zabawa słowem i skojarzeniem, swobodna, ale świadoma gra z rytmem i rymem (Podobno ostatni gaszą światło/Ale bywa jak zabawa z odliczaniem/Przy słabej żarówce czarne koty/Nie wiedzą że są namalowane), aluzje, ironia - to wszystko pozwala poetce, a za jej pośrednictwem także czytelnikowi, na dany problem spojrzeć z zewnątrz, zachować dystans, przeżyć intelektualną przygodę, którą uniemożliwiłaby reakcja nazbyt żywiołowa, podszyta uczuciowym zaangażowaniem.

Cechą poezji Janiny Barbary Sokołowskiej jest jej nominalistyczny charakter. Poetka opisuje i ocenia rzeczywistość, przyjmując za punkt wyjścia jeden punkt: obraz, zdarzenie, przeżycie, myśl, wrażenie. Świat liryki Sokołowskiej tworzą spłowiałe żniwa, złocienie, kuszące jabłonie, kaczeńce, pęcherze morsztynu. Ważne są ptaki, krople deszczu, liście - wszystko w wyrazistych barwach i definiowalnych kształtach. Ale to tylko dekoracja wrażliwej, myślącej kobiety, dla której i tak najważniejsze są uczucia i emocje. To one pozwalają konstruować własne wizje świata i rządzące nimi prawa. Ale skrótowy (w punkcie wyjścia) sposób interpretacji rzeczywistości wydaje się atrakcyjny również z innego powodu. Sprawia bowiem, że liryka będąca jego owocem, zaskakuje dojrzałością, dogłębnymi i pozbawionymi pretensjonalności przemyśleniami, które nigdy nie mogłyby powstać, gdyby nie osobiste zaangażowanie autorki w opisywane sytuacje i zdarzenia, indywidualny stosunek do przedmiotów tworzących królestwo jej liryki. Ta - jeśli mogę użyć takiego sformułowania - filozoficzna, utylitarna warstwa poezji Janiny Barbary Sokołowskiej jest tylko jedną z przyczyn, dla których warto sięgnąć po tomik Cukrowe kolce. Wiersze dąbrowskiej poetki przynoszą także ogromny ładunek wartości artystycznych, estetycznych, lirycznych w pełnym znaczeniu tego słowa. Świat opisywany bądź kreowany przez autorkę Cukrowych kolców wydaje się szczególnie bliski światom dobrze znanym z liryki Bolesława Leśmiana, Marii Pawlikowskiej - Jasnorzewskiej czy słabiej rozpoznawalnych poetek modernistycznych, takich jak Maria Komornicka, Maryla Wolska, Hanna Zahorska czy Maria Czerkawska (na liryczną łączność między nimi a J. B. Sokołowską zwracał już uwagę Paweł Majerski). Nie chodzi tu jednak o powielanie istniejących w literaturze wzorów, lecz raczej o swoisty typ wrażliwości poetyckiej, który pozwala widzieć codzienność piękniejszą i barwniejszą niż jest w rzeczywistości, malować pejzaże wyidealizowane, może nawet nieco naiwne, ale zawsze atrakcyjne, tak dla czytelnika, jak i samej autorki. I właśnie dzięki tej atrakcyjności świata, ludzi, przyrody poetka chłonie rzeczywistość w każdej postaci, co pozwala odnaleźć w jej w utworach rzadko spotykaną pasję życia i szczerą wiarę w jego sens.