- Z tego, co usłyszałem, układa się piękny bukiet słów,
który jest jeszcze ładniejszy niż kwiaty. Takiego bukietu słów w życiu nie słyszałem, takiej radości oprócz ślubu nie miałem - mówił w przemówieniu kończącym oficjalną cześć uroczystości prof. Edward Polański.> Prof. Anna Opacka - Kierownik Katedry
Dydaktyki, zawsze wiernej Profesorowi
Jubileusz był spotkaniem z przyjaciółmi, kolokwium andrzejkowo-jubileuszowym (tak je nazwał Jubilat) z byłymi studentami profesora, dziś pracownikami naukowymi Katedry Dydaktyki Języka i Literatury Polskiej Uniwersytetu Śląskiego, przedstawicielami władz uczelni, dyrektorami Instytutów Wydziału Filologicznego, magistrantami, przedstawicielami innych uczelni. Zaproszeni goście dziękowali za wieloletnią współpracę, pomoc w kształceniu kadry naukowej, a nade wszystko za życzliwość i przyjaźń.
Ważnym momentem jubileuszu było wręczenie profesorowi Polańskiemu księgi jubileuszowej, zatytułowanej W kręgu zagadnień dydaktyki języka i literatury polskiej.
> |
Szczęśliwy Jubilat |
Profesor Polański wspominał swoje przyjaźnie,
> |
Prof. Jan Miodek dziękuje za... "nie" z imiesłowami |
Edward Polański to jest chodząca dobroć. Recenzję o moje uzwyczajnienie napisał w ciągu 5 dni i przepraszał, że tak długo musiałem czekać, bo umarł mu ktoś w rodzinie... W wymiarze prywatno- zawodowym dziękuję Ci bardzo za łączną pisownię "nie" z imiesłowami- mam co najmniej 10 telefonów dziennie mniej! (prof. J. Miodek)
> | > |
Księga Jubileuszowa była dla Profesora miłym zaskoczeniem | Nawet najmłodsi czytelnicy dołączyli się do gratulacji |
Jubileusz? Jesteś na to zbyt młody! (prof. M. Kita)
Jaki kwiat wybrać dla profesora Polańskiego? Tylko rajski ptak! Dla literaturoznawcy jest to łatwy kwiat, bo ortograficznie pewny, a zarazem dostojny, radosny, życzliwy ludziom, a te wszystkie cechy posiada Jubilat. Przekonaliśmy się o tym wielokrotnie, jako studenci i kandydaci na kolejne stopnie naukowe. Profesor Polański przybiegał jak herold dobrej nowiny i mówił: "Słuchajcie, już wszystko załatwione!" (prof. M. Kisiel)
Żyj nam zdrowo, długo, z humorem i niech te dziewczyny dalej Cię tak kochają! (prof. W. Wójcik)
Jakże zrewanżować Ci się za naukę pisowni trudnych
wyrazów? Znalazłam na to sposób - posługując się regułami z książek Pana Profesora, ułożyłam w imieniu dzieci dyktando dla Ciebie. Jeśli otrzyma Pan Profesor najwyżej 2 niebieskie baloniki, jest Pan mistrzem ortografii! Życzę Panu Profesorowi, aby nie ustawał Pan w zaangażowaniu w twórczość dla kochających cię malutkich odbiorców, czekających na książki pełne baloników. Niech zdrówka zdrój ciągle dla Pana Profesora jak wulkan wybucha, a jego huk niech grzmot braw zagłusza! (Jagoda, 9 lat)
> Seminarzyści też chcieli uściskać Profesora
Na Jubileusz Profesora Edwarda Polańskiego
Ucieszyłem się szalenie,
Otrzymawszy zaproszenie
Na Twój Edku Jubileusz
I zmartwiłem, bom słabeusz
Zatrudniony w życia szkole -
Być w dwóch miejscach nie wydolę!
(Tu się pochwal przed publiką,
Że przegrałeś z Dydaktyką),
Więc, nie mogąc osobiście,
Tych garść życzeń kreślę w liście.
Najpierw stwierdzam z całą mocą:
Nie wiem kiedy, choć wiem, po co,
Pewnie tyrasz dniem i nocą,
Bo Ci się słowniki kocą,
Jakby cały rok kwitł marcem;
Za pochlebcę, nie potwarcę,
Będą mieli mnie zazdrośni,
Ty zaś w nowe tomy rośnij!
Dodam wreszcie - niechaj szafa,
W której płody ortografa
Tom przy tomie dumnie stoją
(Polonistów są ostoją!),
Niech ta szafa puchnie wdzięcznie,
Ty, Edwardzie, z dumy pęczniej!
(Innych prac Twych nie wymienię -
Oponenci gryzą ziemię...)
Przyznaj szczerze, cny Edwardzie,
Czy Cię ktoś docenił bardziej?!
Z najserdeczniejszymi życzeniami zdrowia
i wszelkiej pomyślności -
MAREK PIECHOTA
Katowice, 30 listopada 2002 roku.
Edwardiada
Przed wielu laty pan Tadeusz
Żeleński-Boy na jubileusz
satyrę pisał. Lecz słuszności
nie miał, bo w imię powinności
zasługi zawsze czcić wypada.
Niech więc się święci Edwardiada.
Gdy uczeń jakiś nie potrafi
reguł stosować ortografii,
a pisać pięknie i poprawnie
nie chce, co demonstruje jawnie,
przypadek przykry to zaiste.
Lecz poratuje polonistę
szkolnego, co rwie włosy z głowy
w rozpaczy, słownik; całkiem nowy
albo dawniejszy, co go wydał,
(a wpierw napisał, by się przydał
własnym, a także cudzym wnukom)
Edward Polański. Kto naukę
zaś mowy swej ojczystej razem
z telewizyjnym chce obrazem
powiązać, może. Kiedy pora,
podszedłszy do telewizora,
aby go włączyć, kto ciekawy
wnet narodowej smak zabawy
z językiem polskim pozna snadnie.
Zaprasza go zaś do niej ładnie
Edward Polański - mąż uczony,
juror i aktor. Niezliczonych
talentów nośca: aparycja,
wdzięk, humor, refleks, erudycja!
Autor, redaktor, ileż wcieleń!
Zdolności wiele i cnót wiele!
I wszystkie nazwać by się chciało,
bo warte tego. Ale mało
czasu, gdyż mówców orszak długi
czeka, bo pochwalić chce zasługi
Edwarda, co naprawdę Wielki
w swoich rozlicznych dziełach wszelkich.
Czy mówi, pisze, redaguje,
rekomenduje, patronuje
doktorom, uczniom i magistrom
albo w komisjach radzi, wszystko
z mądrością czyni i z polotem,
z głową i z sercem. Wiedzą o tym
ludzie, a zwłaszcza ten pamięta,
kto miewał go za recenzenta.
Trudno wyrazić, co wypada
rzec jeszcze. Więc Ci rymy składa
bractwo świętego Metodyka
z Krakowa, prosto z Gołębnika.
Bardzo by chciało lecz nie może
Nobla Ci przyznać, więc daj Boże
inne zaszczyty! My - cresceat!
Ad multos annos et floreat!
Wołamy na cześć Jubilata
Vivat! Niech żyje długie lata!
Drogiemu Edziowi -
JADWIGA KOWALIKOWA.
Katowice, 30.11.2002