Jan Józef Szczepański, czyli odwaga świadectwa

Charakterystyczne dla twórczości Szczepańskiego przesłanie znajdziemy zarówno w jego pierwszych, jak i ostatnio wydanych książkach. Ich bohaterowie miewają różne losy, znajdują się w krańcowo odmiennych sytuacjach życiowych. Łączy ich przekonanie o potrzebie kierowania się etyką; wierności raz przyjętym ideałom, bez względu na okoliczności.

Jan Józef Szczepański
Jan Józef Szczepański przemawia na Kongresie Kultury Polskiej,
przerwanym w wyniku ogłoszenia stanu wojennego (Warszawa, grudzień 1981 r.)

Autor Polskiej jesieni, Kapitana, Rafy i Przed nieznanym trybunałem urodził się 12 stycznia 1919 roku w Warszawie. Jest bratankiem Marii Kuncewiczowej, która oceniała zresztą jego pierwsze próby pisarskie. Ukończył gimnazjum w Katowicach (1937 r.). Jego studia orientalistyczne na Uniwersytecie Warszawskim przerwał wybuch wojny - Szczepański ukończył je ostatecznie w 1947 roku w Krakowie. Z tym miastem związał się też na stałe. Był członkiem redakcji "Tygodnika Powszechnego", przez wiele lat publikował tam swoje opowiadania i recenzje filmowe. Poza twórczością literacką jest zresztą autorem wielu scenariuszy filmowych (m.in. do filmów Wolne miasto Stanisława Różewicza o obronie Poczty Gdańskiej, czy Z dalekiego kraju Krzysztofa Zanussiego o Janie Pawle II), realizacja niektórych nie doszła do skutku z powodów ingerencji cenzury. Niespełna rok temu otrzymał doroczną nagrodę miasta Krakowa w dziedzinie kultury i sztuki "za niezależną postawę duchową i dorobek literacki całego życia".

Jan Józef Szczepański - okładka książki Jan Józef Szczepański - okładka książki Jan Józef Szczepański - okładka książki

Choć jego debiutem wydawniczym stała się książka pt. Portki Odyssa (1954), wcześniej jednak powstała, wydana dopiero rok później Polska jesień. Uważana bodaj za najważniejszą w dorobku pisarskim Szczepańskiego, wpisuje się w krąg relacji dotyczących kampanii wrześniowej 1939 roku. Od innych relacji tego rodzaju różni ją jednak perspektywa, i język w jakim została napisana. Bohater Polskiej jesieni jest żołnierzem walczącym w pierwszych dnach II wojny światowej. Jego postawa, wartości jakimi się kieruje i według których ocenia rzeczywistość, podejmowane wybory i decyzje - to wszystko nadaje mu charakterystyczne cechy osobowościowe, składające się na wzór postępowania, swoistą etykę przynależną pokoleniu bohatera, ukształtowanemu w okresie dwudziestolecia międzywojennego. Owe wartości zakodowane w umyśle podchorążego Strączyńskiego wpływają na jego ocenę sytuacji po 1 września 1939 roku, nakazują mu walkę z najeźdźcą, ale bez krzty taniego patriotyzmu, czy mitologizowania własnej roli na polu walki. Szczepański "odziera" z narosłej po latach legendy realia walki partyzanckiej (co ważne, czyni to z autopsji, jego relacja jest więc wiarygodna), co jednak oznacza nie tyle przewartościowanie rzeczywistości, ile jej uwiarygodnienie. Poprzez kodeks żołnierski nabywamy wiedzę o prawdach uniwersalnych, poprzez codzienność opisanej sytuacji zyskujemy prawdę o nas samych. Bohaterowie Szczepańskiego kształtują swój los w powszednich wyzwaniach, które rzadko można by nazwać efektownymi - ale przez to właśnie stanowią one "bagaż" wyrosły z doświadczenia i trudu zmagania się z przeciwnościami losu. Szczepański zestawiany jest z Josephem Conradem - choćby ze względu na podobne właściwości i cechy stworzonych przez siebie postaci (analogia z Lordem Jimem nasuwa się tu niemal automatycznie). Sam pisarz wyznał w jednym z wywiadów, że zestawienie to nie jest wynikiem świadomego wyboru. Ale akurat wpływ Conrada na jego pokolenie (mowa jest o tym choćby w Przed nieznanym trybunałem) był stosunkowo wyraźny, nawet jeśli pozostawił swój ślad w sposób nieświadomy.

Danuta i Jan Szczepańscy - Foto: Archiwum GU
Danuta i Jan Szczepańscy w Centrum Kultury Żydowskiej
na krakowskim Kazimierzu (promocja książki H. Grynberga, kwiecień 1996 r.)

"Szczepański po prostu pisze prawdę - napisał Adam Michnik w książce pt.: Z dziejów honoru w Polsce. - Uderza to już podczas lektury "Polskiej jesieni" - najlepszej i najuczciwszej powieści o klęsce wrześniowej: uderza to jeszcze bardziej przy lekturze [...] opowiadań, nieraz konfiskowanych przez cenzurę i wzbudzających liczne protesty opinii publicznej. Cenzurą rządzi dogmat; opinią publiczną - mit. Opowiadaniami Szczepańskiego rządzi prawda. Publiczność - rzecz to wiadoma - wierzy w mity. Zwłaszcza wtedy, gdy są one jedynym niemal oparciem dla co dzień poniewieranej pamięci. Poniewierany czyn zbrojny żołnierzy AK, powojenne prześladowania akowców - wszystko to utrwalało utajoną potrzebę hagiografii. Pisarstwo Szczepańskiego było tych oczekiwań zaprzeczeniem". Dodajmy: zaprzeczeniem romantycznego mitu walki, co przecież musiało budzić (i budziło) sprzeciwy wśród tych czytelników, którzy owemu mitowi podporządkowali własną tożsamość. Po publikacji demaskatorskiego opowiadania Buty w "Tygodniku Powszechnym", pisarz otrzymał kilkaset listów z głosami oburzenia.

Tematyka wojenno-okupacyna dominuje również w innych książkach Szczepańskiego (por. np. opowiadania z tomów Buty, Dzień bohatera, Motyl i in.). Atmosfera przywołanych historii jest bardzo podobna do tej, zawartej w Polskiej jesieni. Obojętna rzeczywistość staje się tłem do pokazania wysiłku moralno-etycznego, prób realizacji założonych celów, niezależnie od napotykanych trudności. W innych książkach Szczepańskiego (Pojedynek 1957, Ikar 1966, Wyspa 1968) sytuacja jest analogiczna, choć dotyczy zupełnie innych realiów. W Pojedynku akcja rozgrywa się w małym państewku Ameryki Południowej, Ikar i Wyspa opowiadają o nieznanym już dziś bohaterze Powstania Styczniowego Antonim Berezowskim, który po nieudanym zamachu na cara Aleksandra II w Paryżu, zostaje zesłany na wyspy Nowej Kaledonii, kończąc swój żywot w zakładzie dla obłąkanych. Na heroizm bohatera i ostateczny bilans jego dokonań wpływają więc już nie tylko cechy osobowościowe, wychowanie, ale też warunki, w jakich przyszło mu realizować swoją walkę. Trzeba od razu powiedzieć - warunki niekorzystne, nie pozwalające na rozwinięcie się owego niezbędnego wachlarza cech. To także brutalna rewizja ludzkich złudzeń. Sytuacja, w jakiej znajduje się Berezowski, wedle słów samego pisarza, to los "wiecznego dziecka - jednego z owych, które (bądź jako pojedyncza osoba, bądź w społecznym uogólnieniu) do końca nie rozumieją świata, w jakim żyją i nie potrafią odpowiadać inaczej na jego wyzwania, jak odruchami uczucia".

Szczepański jest również m.in. autorem esejów Przed nieznanym trybunałem. To świadectwo jego poglądów na rozkład współczesnego systemu wartości. Eseje poświęcone tak różnym postaciom jak Charles Manson, czy o. Maksymilian Kolbe są przyczynkiem do pokazania, że niezależnie od szerokości geograficznej, okoliczności, czy sytuacji, w jakiej przychodzi nam podejmować decyzje, mechanizmy rządzące człowiekiem są bardzo podobne, możliwość dokonania wyboru - także. Ofiara o. Kolbego staje się zaprzeczeniem dogmatu władzy nad człowiekiem w sytuacji totalitarnej niewoli, choć jest przecież także (może przede wszystkim) jedną z jej tragicznych konsekwencji. Ale to w tej postawie wyraża się właśnie najpełniej ideał człowieczeństwa. Kodeks postaw, który ociera się o metafizykę, który wydaje się być jej częścią. Człowiek nie może być zresztą "wystarczającym źródłem nieomylnych kryteriów" - mówi Szczepański. Zatem na jednym końcu Maksymilian Kolbe - na drugim Charles Manson. To może nie jedyna, ale bardzo wyraźna topografia tego, co może gatunek ludzki.

W "gorących" latach 80-tych pisarz został prezesem Związku Literatów Polskich. O trudnych zmaganiach się pisarzy z groźną rzeczywistością PRL-u, stanu wojennego, aż do rozwiązania ZLP przez władze PRL-u w 1983 roku, Szczepański napisał w przejmującej książce dokumentalno - historycznej pt.: Kadencja (wyd. II obieg 1986, wydanie emigracyjne 1988, wyd. oficjalne 1989). Ze sfery fabularnej, czy też quasi - fabularnej, przeniósł czytelnika w sferę rzeczywistą, porażającą tym bardziej, że wszystko, co opisał, zdarzyło się naprawdę. Literatura usiłująca sprostać naciskom politycznym, próbująca opierać się próbom zafałszowania, stania się "tubą" systemu, w którym istniała, ukazana na tle absurdu, który doprowadza do przegranej, nie tylko opozycyjnego środowiska pisarskiego, ale i reprezentowanych przezeń wartości - to wszystko znalazło w Szczepańskim niezwykłego obserwatora i bohatera zarazem. Jako prezes organizacji pisarskiej, jest wyrazicielem opinii środowiska, ale i nosicielem własnych zasad, dążenia do "prymatu etyki nad polityką" (M. Wyka), mierzenia się z władzą na wzór zgoła Kafkowski (wizyty w Gmachu... KC PZPR i MSW, w sprawie obrony pisarzy i ich książek), ze świadomością (co ważne), że walka jest nierówna i wcześniej czy później musi się skończyć klęską. Ale zadziała tu mechanizm znany już choćby z Polskiej jesieni. Czy warto podjąć rzucone przez los wyzwanie ze świadomością, jakie towarzyszą mu okoliczności? Czy klęska oznacza przegraną? Odpowiedź na te pytania jest i teraz jednoznaczna...

Jan Józef Szczepański - okładka książki Jan Józef Szczepański - okładka książki
Według Szczepańskiego literatura nie wpływa na społeczeństwo w sposób powszechny, nie generuje, ani nie poprawia jego cech, nie narzuca postaw. Zachodzi jednak zjawisko swoistego przenikania wartości. Przywoływany już Joseph Conrad nie był pisarzem masowym, a jednak postawa określona mianem "conradowskiej" była na ustach wielu z tych, którzy z twórczością pisarza nigdy się nie zetknęli (Szczepański pokazuje znów przykład żołnierzy ze znanego mu oddziału partyzanckiego). Sam pisarz stał się dla wielu intelektualistów autorytetem, choć nie jest i nie był nigdy twórcą "masowym". Dla tych, którym tematyka jego książek może się wydać anachroniczna w czasach (chwilowego?) relatywizmu pojęć, jest to - jak sądzę - wymowna wskazówka.

MARIUSZ KUBIK
kmarius@poczta.onet.pl
Internet: http://free.art.pl/mkubik

Jan Józef Szczepański otrzymał właśnie, przyznawaną przez Polski PEN-Club, nagrodę im. Jana Parandowskiego. Uroczystość, bez udziału chorego pisarza, odbyła się 4 marca 2002 r. w Warszawie. O laureacie mówili: Jacek Woźniakowski, Zdzisław Najder i Anna Nasiłowska. Poniżej dwa z trzech wygłoszonych wystąpień.

M.K.

* * *

O Janie Józefie Szczepańskim,
pisarzu niezastąpionym

Zetknąłem się z Janem Szczepańskim 55 lat temu, niemal co do dnia, bo tego dnia ukazały się Buty. Przeczytałem je w wieku dosyć szczenięcym i muszę powiedzieć, że były dla mnie lekturą szokującą. Nie tylko dla mnie, bo Buty wywołały wielką awanturę i protesty.

A poznałem go 52 lata temu. Przez wiele lat przyjaźniliśmy się - jak powiedział i wyraził to nasz wspólny przyjaciel Zbyszek Herbert - był "dziekanem moich przyjaciół". Był dla nas, ludzi pokolenia trochę młodszego, z trochę innymi przeżyciami, człowiekiem obowiązku, nieśmiałej uczciwości, bez cienia wyższości moralnej.

Jan Józef Szczepański - okładka książki Jan Józef Szczepański - okładka książki Jan Józef Szczepański - okładka książki

Jako pisarz był również wzorem na to, że nie musi się być pisarzem. Są sytuacje, kiedy pisarzem, w sensie pisarza jako zawodu, być się nie powinno, bo trzeba wtedy iść na pewne układy - i on na nie nie szedł. Był w dodatku nieufny wobec własnej profesji i tę nieufność nieraz wypowiadał.

W sentencji do przyznanej dziś Szczepańskiemu Nagrody im. Jana Parandowskiego zestawiono go z Conradem (zwykle się ich zestawia) - i słusznie. Także dlatego, że jest autorem najlepszego przekładu najtrudniejszej i najbardziej ambitnej powieści Conrada Nostromo.

Jest to arcydzieło tłumaczenia, niestety niedostępne w tej chwili na rynku, chociaż jest jednym z największych osiągnięć polskiej sztuki przekładowej.

Jan Józef Szczepański jest kontynuatorem Conrada, ale na pewno nie epigonem. Co to znaczy? W jego twórczości wraca problematyka odpowiedzialności moralnej, ujmowana w tradycyjnych kategoriach tak silnie obecnego w kulturze polskiej etosu rycerskiego, w hasłach wierności, honoru, odwagi, samotności. Ale wierności, obowiązku i honoru, bez dążenia do chwały, bez troski o nią. Szczepański zbyt wiele widział, żeby o chwale pisać, a poza tym - pamiętajmy - jest od dzieciństwa wielbicielem Gandhiego. Studiował zresztą orientalistykę, zafascynowany tą postacią.

Jest pokrewny Conradowi w jego swoistej problematyce metafizycznej. Pyta w swoim szkicu Przed nieznanym Trybunałem: "Pod jaką maską ukrył Conrad swojego Boga? Bo On jednak jest między okładkami jego książek. Istnieje jako prawo - nie nazwane, ale bardzo surowe i nie podlegające dowolnym interpretacjom. Takie prawo i my także czuliśmy nad sobą nieustannie. Wielu w imię tego prawa umierało". To bardzo znamienne dla Szczepańskiego. I to samo było charakterystyczne, choć nie zawsze jest rozpoznawane, u Conrada. Etyka idzie przed metafizyką, więcej - etyka jest metafizyką, zastępuje metafizykę. Prawo moralne jest ważniejsze od praw przyrody.

A z tej konstatacji rodzi się świadomość i poczucie tragizmu. Świadomość nieuchronnego konfliktu wartości. Tak jest w Butach, tak jest w Stajni na Celnej. Także w dwuczęściowej powieści o Antonim Berezowskim. Jak w Końcu legendy: zasady zderzają się ze sobą nie dlatego, że są względne, ale właśnie dlatego, że są bezwzględne. Nie da się jednocześnie być odpowiedzialnym za los polskich partyzantów - i dochować lojalności Kałmukom, podwójnym dezerterom z armii sowieckiej i niemieckiej, których partyzanci mają pod swoją opieką, których są teraz kolegami (Buty). Nie da się równocześnie walczyć ze zdradą - i wczuwać w motywy zdrajcy (Stajnia na Celnej). Być wiernym Polsce niepodległej - i uznać racje zwycięskich komunistów jako jedynej możliwej władzy państwowej. Odsyłam do dyskusji między partyzantem, który jest przedstawioną fabularnie postacią samego autora, a poetą Wielgoszem, który jest dość przejrzystą kopią Czesława Miłosza (Koniec legendy).

Z Conradem wiąże go także postawa pisarska: "oddawanie sprawiedliwości widzialnemu światu". Siła pokory, jak to wyraził anonimowy komentator "Tekstów" 30 lat temu, pisząc o Polskiej jesieni, że "Epicka siła jest siłą pokory. Szczepański niczego nie pragnie udowadniać. [...] Mówi tylko to, czego jest bezwzględnie pewny. Wie, że poniósł klęskę i wie, że się nie podda". Jest pisarzem wierności, to znaczy przekonanym anty-relatywistą.

Był świadkiem naszej epoki, świadomym, że "przeszłość nie została należycie dopowiedziana czy zamknięta" (Rafa). Ta świadomość była dla niego ogromnie ważna, motywowała go przez cały okres PRL-u, kiedy musiał tę świadomość jakoś wyzwalać, dokumentować ją, a jednocześnie liczyć się z wymogami cenzury.

I świadczył, przez cały czas swojego pisania. Pisał tak sprawiedliwie, jak nikt inny, o wrześniu 1939 roku. Przedstawiał tragiczne dylematy moralne pokolenia akowskiego. Pokazał koniec świata ziemiańskiej inteligencji, koniec społecznego zaplecza pokolenia budowniczych Polski Niepodległej, pokolenia służby Polsce. A ze względów biograficznych, dzięki rodzinnym powiązaniom i znajomościom, jako młody człowiek, konspirator, podczas wojny i bezpośrednio po niej znał bardzo wielu ludzi, którzy dla owego pokolenia byli bardzo ważni. Te fragmenty naszej historii i kultury pokazał najpełniej i najrzetelniej - sięgając zawsze do tego, co najważniejsze.

Ocalał. Byli wśród ludzi dających świadectwo nie tylko piórem, ale i życiem. Tylko nieliczni, wśród nich przewodniczący naszemu spotkaniu, ocaleli. Cieszył się życiem - można by długo opowiadać o jego podróżach, nie tylko do Ameryki, ale także podróżach statkiem. O jego pasjonowaniu się wspinaczkami górskimi, cieszeniu się przyrodą w jej najrozmaitszych kształtach. Fascynacjach malarskich. Ale wiedział i uczył nas wszystkich, że "trzeba dać świadectwo."

Uświadamiam sobie, że dlatego właśnie, że nigdy nie chciał być pisarzem eksperymentującym, że był tak twardym anty-relatywistą, wydaje się dzisiaj pisarzem anachronicznym. Pisarzem wbrew dzisiejszym modom, podobnie zresztą, jak Conrad.

Myślę też o nim jako o pisarzu samotnym. Niewielu pisarzy zbliżało się do tej problematyki, postawy, modelu pisania. Był także i pozostaje pisarzem niezastąpionym. Gdyby go nie było, gdyby był zginął w 1939 roku, czy w partyzantce - w kulturze polskiej, nie tylko w literaturze, pozostałaby pusta przestrzeń Bo nic nie zastąpi Polskiej jesieni, Butów, Końca legendy, Trzech czerwonych róż.

ZDZISŁAW NAJDER

Autor (ur. 1930) jest historykiem literatury, czynnym także w życiu politycznym. W roku 1976 założył podziemne Polskie Porozumienie Niepodległościowe. 1982-1987 był dyrektorem Rozgłośni Polskiej Radia Wolna Europa. 1983 skazany zaocznie na śmierć. Obecnie profesor anglistyki Uniwersytetu Opolskiego.

* * *

Czy Jan Józef Szczepański jest
pisarzem historycznym?

Jan Józef Szczepański to według powszechnej opinii pisarz podejmujący poważne problemy etyczne, zwłaszcza na styku etyki i historii. Ten sposób mówienia był przede wszystkim związaną z PRL-em próbą pseudonimowania problemów politycznych. Tak wskazywano racjonalne uzasadnienia dla postaw nieopłacalnych życiowo i politycznie, a jednak zgodnych z najgłębszym nurtem polskiej tradycji. Powstałe w ostatniej dekadzie trzy prace poświęcone pisarstwu Szczepańskiego podtrzymują ten obraz. Wydana w 1992 najbardziej całościowa monografia Andrzeja Sulikowskiego w tytule wybija Conradowskie motto "Nie można świata zostawić w spokoju", powstała równocześnie z nią praca doktorska Beaty Gontarz (Katowice, 2001) za motyw przewodni obiera hasło "Pisarz i historia". Problemy te dominują zdecydowanie także w pracy zbiorowej z 1995 roku przygotowanej przez śląskich badaczy pod redakcją Stefana Zabierowskiego.

Foto: M.Kubik
Zdzisław Najder i Jacek Woźniakowski.
Wieczór poświęcony J. Szczepańskiemu w PEN-Clubie
(Warszawa, 4 marca 2002 r.)

Dyskutowanie z tego rodzaju rozpoznaniami byłoby oczywiście bezcelowe, są one bardzo utrwalone, mają uzasadnienie w języku publicznej dyskusji i postawach pokolenia, do którego należy Jan Józef Szczepański. Można tylko odnieść czasem wrażenie, że skomplikowany i jeden z możliwych punktów dojścia interpretacji tej prozy staje się zbyt szybko punktem wyjścia, spychając w cień inne kwestie i wiążąc zdecydowanie dzieło pisarza z czasem, który należy już do przeszłości.

Szczepański jest pisarzem o ogromnej skali zainteresowań. Można określić go zarówno jako specjalistę od kampanii wrześniowej i partyzantki jak i subtelnego eseistę, choć te dyspozycje pióra zazwyczaj nie chodziły w parze. Bywał pisarzem historycznym (mam tu na myśli powieści Ikar i Wyspa o Antonim Berezowskim). I scenarzystą filmowym. Relacje z jego podróży obejmują obie Ameryki, Afrykę, Indie, Grecję i Arktykę. Andrzej Sulikowski do swojej monografii dołączył nawet mapę podróży zaświadczonych książkami. Jest też Szczepański piszącym taternikiem. Interesowała go Warmia i kresy. Uważa się go za pisarza inteligenckiego, ale zazwyczaj uchodzi uwadze jak świetnie słyszy on i zapisuje polskie dialekty - mowę Beskidu w Portkach Odysa i dialekt śląski w Polskiej jesieni. To niebywała skala możliwości zawartych w tej prozie.

W Polskim PEN - Clubie
W Polskim PEN - Clubie. Warszawa, wrzesień 1996 r.

Jest też Szczepański przy opinii zdecydowanego realisty, dla którego "oddawanie sprawiedliwości widzialnemu światu" stanowi nakaz moralny i zasadę etyczną pisarstwa, bardzo subtelnym artystą słowa. Chętnie podąża za wyobraźnią swoich bohaterów. Oto Paweł Strączyński, bohater Polskiej jesieni widząc rzesze wrześniowych uciekinierów na drogach, myśli o swojej matce i siostrze. Nic nie wie o ich losie, komponuje jego prawdopodobną wersję: "Na zatłoczonej szosie matka moja, pochylona ubogo, jak owe kobiety sprzedające węgiel z bieda-szybów pod parkanem mojego gimnazjum, pcha z wysiłkiem ciągniony przez siostrę wózek, na którym piętrzą się kanciasto walizy i graty. Nie mieliśmy nigdy takiego wózka w naszym eleganckim domu, niemniej widziałem go teraz wyraźnie z jego niskim, zaopatrzonym w poprzeczkę dyszlem i małymi, zarośniętymi pyłem kółkami. Siostra wyglądała rześko i dzielnie w żakiecie i mocnych, sportowych półbutach - budziła raczej wesoły podziw niż kłopotliwe współczucie. Ale matkę wyobraziłem sobie w znoszonym, szarym płaszczyku, nie używanym już przez nią od dawna, i w czarnym, wysokim kapeluszu, spod którego kosmyki siwiejących włosów wymykały się żałośnie. Rozdrażniony smutkiem tej wizji usiłowałem zastąpić kapelusz ciemną chusteczką w groszki, nie potrafiłem jednak przeprowadzić mojej woli. Chusteczka owa łączyła się z pogodą i ciszą wakacji - kłamała i była nie na miejscu jak sielankowa relacja mojego listu. Tylko kapelusz mówił prawdę, tylko on był właściwym symbolem bezradności i opuszczenia, smutku i grozy, których tak bardzo nie chciałem dopuścić do mojej świadomości." (Polska jesień, s.118 w wyd. z 1983 roku).

Jest w tej wizji niezwykła plastyczność i poetyckie poszukiwanie skrótu, jednorazowego symbolu. Owo przymierzanie w wyobraźni właściwych nakryć głowy i podążanie za wieloznaczną intuicją bohatera przenosi nas daleko poza klasyczny warsztat realisty. Na opowieść o Antonim Berezowskim, samotnym zamachowcu składają się także sny. Są one niespokojne, pełne reminiscencji z Wołynia, który musiał opuścić na zawsze, pomieszanych z materią rojeń i realiów biednego, emigranckiego życia.

Szczepański lubi plastyczne sformułowania. Zależy mu na ekspresji. W eseju o śmierci w górach czytamy o skalnym załomie "zamazanym ruchliwą przędzą zadymki" (Uwagi o górskiej śmierci, w: Wszyscy szukamy, s. 7). To metafora, w prozie nierzadka, ale w eseju - wyjątkowa. Szczepański w subtelny sposób steruje nastrojami czytelnika, konstruuje z wyraźnym zamiłowaniem świat emocjonalnych odruchów i półświadomych motywacji bohaterów. Kiedy w dniu zamachu na cara minister Napoleona III, Poniatowski zakłada buty, by bez entuzjazmu udać się na wystawę w Lasku Bulońskim, but... gryzie go w nogę. "Tupnął obcasem w parkiet, ale pięta nie dobiła do podeszwy, tylko twardy skraj przyszwy ukąsił kostki". (Ikar, cyt za wyd z 1997 roku, s, 87.) Oczywiście, nie są to po prostu buty, to "wspaniałe, junackie botforty, z wysokimi ochraniaczami na kolana", lśniące i świeżo przyniesione od szewca.

Polska jesień, właściwy debiut Jana Józefa Szczepańskiego aż skrzy się leksykalnym bogactwem i urodą. Dzielny koń Pawła Strączyńskiego to "mierzynek", nierasowy ale za to miły i lojalny. I w ogóle w Polskiej jesieni zachwyca skomplikowana wiedza o koniach - że na wojnę nie wyrusza się bez podkuwacza, że posiadanie okazałego konia należy do "fasonu" a nazwy i terminy wojskowe stosowane w konnej artylerii różnią się od kawaleryjskich. Konie mają swoją psychologię, i indywidualną, i zbiorową. Istnieje też psychologia relacji ludzko - końskich. Stosunki Pawła Strączyńskiego z mierzynkiem określane są jako "przyjaźń". A Berezowski podczas śledztwa pyta, jak czuje się koń, którego zranił zamiast cara. Bo koń niewinnie ucierpiał...

Pisarstwo Jana Józefa Szczepańskiego wpisuje się też w pewien konflikt, który wcale nie jest historyczny, ale jak najbardziej aktualny. Jakim językiem mówić o doświadczeniach, które mogą pojawić się w życiu każdego człowieka a należą do sfery, którą kodyfikuje religia? Czy i na ile człowiek świecki powinien wkraczać w skomplikowane rejony teologii? Szczepański podejmował kilkakrotnie temat świętości, zawsze zaznaczając jednak wyraźnie że czyni to jako człowiek świecki, z perspektywy ludzkiego doświadczenia. W nowszych szkicach, zebranych w tomie Wszyscy szukamy (Biblioteka "Więzi", 1998) powtarza się zestawienie pojęć chrześcijańskich ze świadomością religijną buddyzmu. Szczepański uprawia trudną sztukę pośredniczenia pomiędzy kulturami i pomiędzy etyką laicką a potrzebą stawiania pytań o winę, czy świętość.

Propozycje Szczepańskiego wydać się mogą mało wyraźne, a przez to nieefektowne, bo pozbawione radykalizmu. Wskazuje on wiele punktów wątpliwych, czasem oznacza jakąś potrzebę otwarcia, powstrzymując się od rozstrzygnięć. Ani nie propaguje buddyzmu, ani nie chce poddać chrześcijaństwa relatywizacji, po prostu odmienna tradycja, którą zna wystarczająco dobrze, by ją analizować, otwiera pole dla intelektualnych dociekań. Zestawienie umożliwia wskazanie nie do końca świadomych podstaw chrześcijańskiej koncepcji człowieka i rozumienia sacrum.

Trzeba uświadomić sobie, że w języku sfery publicznej w Polsce nastąpiła bardzo radykalna zmiana. O ile wcześniej religijność z uporem spychano poza dyskurs publiczny, tak teraz rozprawia się o niej bez pewnych zahamowań, z dezynwolturą dorównującą brakowi taktu i lekceważeniu dla intelektualnych reguł dyskusji. U Szczepańskiego zahamowania i świadome samoograniczenie są oczywiste. Przyjęte zostały z wyboru, z intelektualną odpowiedzialnością. Mnie wydają się one konieczne. Czy nie szokuje państwa problem świętości (do wyboru z problemem miłosierdzia boskiego) jako temat szkolnego wypracowania? Nie z religii, z polskiego... Mnie szokuje. W ten właśnie sposób zaowocowała pospiesznie przyswojona lekcja Miłosza.

Doświadczenie tej sfery, którą za Miłoszem utarło się w ostatnich latach nazywać metafizyczną, nie zawsze domaga się werbalizacji. A jeśli już ktoś podejmuje się je wyrazić - to powinien rozporządzać nie tylko odpowiednią giętkością pióra ale i subtelnością intelektualną, zdolną powstrzymać go przed wygłaszaniem prawd niesprawdzalnych, fantazjowaniem, które w tym wypadku przemienia się w uzurpację. A to już jest groźne, bo wiedzie do szaleństw wcale nie lepszych niż te, wynikłe z pychy rozumu. "Oddawanie sprawiedliwości widzialnemu światu" to hasło, które zabrzmieć może teraz inaczej. I jest nie mniej aktualne.

ANNA NASIŁOWSKA

Autorka (ur. 1958) pracuje w Instytucie Badań Literackich Polskiej Akademii Nauk. Jako krytyk współpracuje z wieloma polskimi pismami. W 1995 roku za powieść Domino. Traktat o narodzinach otrzymała Nagrodę Wydawców przyznawaną przez Polskie Towarzystwo Wydawców Książek. Autorka dwóch syntez literatury polskiej XX wieku. Opublikowała również zbiór rozpraw Persona liryczna i zbiór esejów o Europie w czasie transformacji Miasta. We wrześniu 2002 r. nakładem wydawnictwa W.A.B. ma się ukazać jej książka pt.: Księga początku.

* * *

JAN JÓZEF SZCZEPAŃSKI W INERNECIE:
http://212.244.186.46/bibliografie/szczepanski/szczepanski.html
http://film.onet.pl/18181,osoba.html