Impresja berlińska

Dzięki pomocy finansowej Górnośląskiego Banku Gospodarczego SA. w Katowicach 4 osobowa grupa studentów z Koła Naukowego Filmoznawców, działająca przy Instytucie Nauk o Kulturze Uniwersytetu Śląskiego, znalazła się w tym roku na jednym z najbardziej renomowanych europejskich festiwali filmowych - Internationale Filmfestspiele Berlin.

Festiwal ten odbywał się w dniach od 11-22 lutego 1993 roku. Atmosfera festiwalowa: błysk fleszy, konferencje prasowe, szampan, spotkania z gwiazdorami (byli Gregory Peck i Billy Wilder). Druga strona medalu to: ekrany filmowe, w których jak w krzywym zwierciadle odbijały się zdeformowane uśmiechy współczesnych społeczności, zakotwiczone w porcie Ból.

Festiwal odbywał się pod hasłami zjednoczenia Europy i walki o demokrację w świecie. Stąd niewiele było arcydzieł w stylu hollywodzkim, filmów o zawrotnej akcji, wspaniałych herosach palcem serdecznym rozprawiających się z bandą przeciwników, co zresztą zarzucają festiwalowi niektórzy krytycy.

Otrzymaliśmy za to pełny obraz rozwoju kinematografii europejskich i światowych jednakże z dominantą filmów poruszających poważne problemy, ukazujących pękniętą twarz współczesnej ludzkości. Ta mroczna strona zjednoczonego świata jest przecież naszą drugą stroną i nie można się od niej odciąć, uciekając w ramiona King-Konga, zresztą bohatera obchodzącego swoje 60-te urodziny na festiwalu w Berlinie.

Szczególnie młodzi reżyserzy zdają się odważnie stawiać czoło problemom, ukazywać nowotwory społeczne, analizować, stawiać diagnozy. Różni artyści w różny sposób transponują owe wrzody ludzkości, niektórzy krzyczą, jak Ilppo Ponjola w filmie "P/l/ein truth". Tytuł tego filmu nie ma odpowiednika w języku polskim, mniej więcej oznacza "planowaną bolesną prawdę". Ilppo Ponjola nakreślił w kilku psychodelicznych obrazach okrutny system społecznej edukacji, doprowadzający człowieczeństwo do zaniku uczuć, wypaczający psychikę i w konsekwencji prowadzący do śmierci.

Tom Joslin i Peter Friedman - reżyserzy "Silverlake life: The Vier from here" (Życie srebrnego jeziora: widok stąd) mówią ciszej. Autorzy wykorzystali amatorski film video homoseksualisty i połączyli go z dokręconymi przez siebie zdjęciami, dokumentującymi ostatnie jego dni życia - śmierć na skutek wyniszczenia organizmu przez AIDS. Dało to wstrząsający efekt.

W filmie Jona Josta "The bed you sleep in" (Łóżko, gdzie zasypiasz), dramat jest bardzo wyciszony, tworzy niemal podskórną tkankę obrazu. Dotyczy destrukcji komunikacji międzyludzkiej we współczesnych przemysłowych społeczeństwach, rozpadu rodziny oraz alienacji głównego bohatera Raya.

Można też było obejrzeć filmy, które jakkolwiek poruszały poważne problemy, zawierały też w sobie optymistyczne akcenty, ukazywały szanse ludzkości w powrocie do tradycyjnych wartości, jak przyjaźń, miłość - w filmie "Say a little prayer" (Zmów krótką modlitwę) reżysera Richarda Lowensteina.

Warto też wspomnieć o jedynym polskim filmie, który znalazł się na festiwalu pt.: "Pamiętnik znaleziony w Garbie" Jana Kidawy Błońskiego, ukazującym w ironiczny sposób historyczny konflikt Śląska.

Jury festiwalowe przyznało w tym roku główną nagrodę Złotego Niedźwiedzia ex aequo dwu filmom produkcji chińskiej: "Kobietom z jeziora pachnących dusz", reżysera Xian Fei oraz "Bankietowi weselnemu", reżysera Ang Lee. Srebrny Niedźwiedź przypadł filmowi Emira Kusturicy "Arizona Dream", zaś Błękitny Anioł "Młodemu Werterowi" w reżyserii Jacquesa Daillona. I choć rozdział nagród mocno był dyskutowany to jednak wróciliśmy z festiwalu z jak najlepszymi opiniami o tym co zobaczyliśmy, z poczuciem, że do twórczości filmowej napłynęło sporo świeżego powietrza.