Sporo się mówiło i sporo się działo w ostatnich dwóch miesiącach wokół projektu powołania w obrębie Uniwersytetu Śląskiego Wyższej Szkoły Zawodowej. W połowie lutego Senat wysłuchał obszernej informacji na temat stanu zaawansowania i szans realizacji projektu; w marcu dwukrotnie "lustrowali" uczelnię wysłannicy Banku Światowego, który być może zechce wesprzeć rozruch przedsięwzięcia; zaraz potem władze uczelni zaprosiły przedstawicieli naszych regionalnych mediów na konferencję prasową w tej sprawie.
Przypomnijmy: myśl o powołaniu na Uniwersytecie trzyletnich studiów zawodowych odpowiadających z grubsza studiom I stopnia w zachodnich systemach kształcenia na poziomie wyższym dojrzewała od dwóch lat. Jest to zresztą myśl, która przenika całe nasze wyższe szkolnictwo poszukujące swego przyszłego modelu. Uzasadnienia tej tendencji są natury zarówno społecznej jak i ekonomicznej. Natomiast problemy praktyczne to głównie: wybór kierunków najbardziej odpowiadających potrzebom gospodarki, oświaty, kultury, ochrony zdrowia a także, może przede wszystkim materialna, finansowa i kadrowa baza dla uruchomienia tego typu kształcenia.
Nasz projekt, kompletny, nowatorski, bardzo szczegółowy, łącznie z siatkami godzin, złożony w MEN w lutym, zakłada, iż uniwersytecka Wyższa Szkoła Zawodowa będzie kształcić na piciu kierunkach:
- administracji publicznej
- języka biznesu
- ekologii obszarów uprzemysłowionych
- geograficznych systemów informacyjnych
- fizyki medycznej.
Wszystkie te kierunki stanowią odpowiedź na bardzo konkretne i, co równie ważne pilne zapotrzebowanie naszego i nie tylko naszego regionu. Zarazem są to kierunki do prowadzenia których jesteśmy kadrowo w pełni przygotowani. Wiemy jak to robić a także jesteśmy w stanie zagwarantować kontynuację na poziomie magisterskim. Łatwo zauważyć, że dwa z kierunków (administracja publiczna i język biznesu) praktycznie już istnieją. Szkoła, przy pełnym cyklu, liczyłaby 1100-1200 studentów, zakładając, iż na język biznesu przyjęto by 200 osób, na administracji publiczną 100 a na pozostałe po 50 osób.
Pytanie o to gdzie kształcić tę nową fali studentów, w naszych, tu i ówdzie pękających w szwach budynkach, także ma szansę na pozytywną choć nie darmową i nie szybką odpowiedź. Otóż miasto Sosnowiec jest gotowe przekazać nam stojący w stanie surowym budynek wznoszonego od kilkunastu lat hotelu. Obiekt trzeba adaptacyjnie przeprojektować, wykończyć i wyposażyć. Potrzebne są na to zawrotne pieniądze. Gdybyśmy chcieli go przejąć już teraz (a jest to możliwe prawie natychmiast) to konieczne byłoby znalezienie do końca roku ponad 15 mld - aby zlecić przeprojektowanie i ruszyć z pierwszymi pracami, ponosząc jednocześnie wszelkie koszty zabezpieczenia i utrzymania budowy.
A co ma do tego Bank Światowy? Bank Światowy wyraził gotowość skredytowania (częściowego - jak to Bank Światowy) programu edukacyjnego polegającego na uruchomieniu w Polsce 100 średnich szkół zawodowych i 5 wyższych szkół zawodowych. Ma to być pomoc związana z restrukturyzacją gospodarki i konieczną w związku z tym restrukturyzacją kształcenia zawodowego. Otóż szansą naszej uczelni jest to, że projekt Wyższej Szkoły Zawodowej zostanie objęty tym programem. Nastąpi to w wyniku rozstrzygnięcia swoistego przetargu - konkursu, do którego, jak nam wiadomo, stanęło 8 innych projektów szkół podobnych do naszej. Nie ma, jak dotąd, jasności jaki rodzaj pomocy finansowej moglibyśmy uzyskać. Bank niechętnie daje żywą gotówkę do ręki, a jeśli już daje to bardzo precyzyjnie określa jej przeznaczenie. Trudno powiedzieć czy zechce dać na przynajmniej częściowe dokończenie budynku sosnowieckiego, dlatego też uczelnia wstrzymuje się z przyjęciem darowizny Sosnowca. Po dwukrotnych wizytach wysłanników Banku na naszej uczelni można tylko tyle powiedzieć, iż merytoryczna czyść programu Wyższej Szkoły Zawodowej (a było to przedmiotem żywego zainteresowania obu wysłanników) zyskała bardzo wysoką ocenę, mówiono wręcz o wzorcowości projektu.
Gra jest warta świeczki i tę grę, nawet bez Banku Światowego Uniwersytet będzie prowadził. Taka jest stanowcza wola władz uczelni. Studia wielostopniowe są przyszłością polskiego szkolnictwa wyższego. Nad tym się już nie dyskutuje a jedynie nad tym jak je urzeczywistniać, w sytuacji gdy nie bardzo jeszcze widać światełko w tunelu. Jest powinnością szkoły wyższej odpowiadanie na gorączkowo zgłaszane zapotrzebowanie na doskonale, nowocześnie przygotowanych do pełnienia swych ról specjalistów różnych dziedzin. Zapotrzebowanie to płynie przede wszystkim od biznesu i od gmin. Trzeba więc aby i one uznały za swój obowiązek oraz...interes danie szansy uniwersytetowi. Wyższa Szkoła Zawodowa tak czy owak stanie się faktem, choć nie koniecznie "wkrótce" - jak to przedwcześnie ogłosiły niektóre "publikatory".