KS. JAN TWARDOWSKI - poeta świętego luzu

Mówi o sobie, że jest "księdzem piszącym wiersze", unika słowa "poeta", uważając je za żartobliwe. Ponad twórczy laur przedkłada posługę kapłańską. Nie zabiega o popularność, będąc jednocześnie najczęściej wydawanym i najbardziej chyba popularnym obecnie polskim poetą. Każda książka księdza Twardowskiego szybko znajduje nabywców, którzy często znają na pamięć swoje ulubione wiersze.

Ks. Jan Twardowski
Twórca "Znaków ufności", "Rachunku dla dorosłego", czy "Zeszytu w kratkę" urodził się 1 czerwca 1915 roku w Warszawie (niektórzy, wtajemniczeni, uważają, że był to rok 1914; liczne encyklopedie i leksykony podają mylnie datę 1916). W czasie nauki gimnazjalnej był redaktorem działu literackiego w "Kuźni Młodych" - wydawanym przez warszawskie szkoły średnie, a finansowanym przez ówczesny rząd sanacyjny, piśmie młodzieżowym o nastawieniu propiłsudczykowskim. Jego kolegami po piórze byli wtedy, znani później pisarze i krytycy literaccy. W "Kuźni Młodych" odnaleźć można teksty Kazimierza Brandysa, Jana Kotta, Ryszarda Matuszewskiego, czy Wojciecha Żukrowskiego. Twardowski debiutował na łamach pisma, ogłaszając tam swoje pierwsze wiersze i... opowiadania. W którejś z naszych prywatnych rozmów poeta wspominał, jak ówczesna rola literackiego krytyka bawiła go, pozwalając jednocześnie na stały kontakt z twórczością rówieśników. Któregoś razu, gdy do redakcji przyszedł młody uczeń Gustaw Herling - Grudziński, próby jego pisarstwa Twardowski ocenił na-stępująco: "Świetna kompozycja - treść słabsza". Po latach, w perspektywie późniejszych dokonań literackich autora "Innego świata", poeta wspomni z właściwym sobie humorem, że tamta połowiczna ocena nie skompromitowała go do końca...

Będąc już na studiach polonistycznych Uni-wersytetu Warszawskiego, wydaje w 1937 roku tomik pt. : "Powrót Andersena". Książka wydana u Hoesicka w nakładzie 40 egzemplarzy jest dzisiaj prawdziwym "białym krukiem", tym bardziej, że jej autor większą część mikroskopijnego nakładu miał jakoby sam wycofać od wydawcy. Owe 17 wierszy, z wyraźnym wpływem poetyki Józefa Czechowicza (po jego tragicznej śmierci w 1939 roku, znaleziono w papierach niewydrukowaną recenzję tego tomu), nie było po wojnie publikowanych, a sam poeta wypowiadał się o nich niechętnie. Najwięcej, dziesięć z nich, choć z nową redakcją autora, ukazało się dopiero rok temu, w dwutomowej edycji wierszy zebranych pt. : "Miłość miłości szuka" ("PIW" - "Księgarnia Świętego Wojciecha" 1999).

W okresie wojny, a zwłaszcza w jej końcowej fazie Twardowski czynnie uczestniczy w walce zbrojnej, bierze m. in. udział w Powstaniu Warszawskim, zostaje ranny. W tym czasie krystalizuje się jego myśl o powołaniu kapłańskim. Sam poeta niechętnie mówi o powodach tego ważnego kroku. Faktem jest jednak, że wojenne przeżycia i doświadczenie grozy okupacji, miały tu, jak się zdaje, wpływ decydujący. Owo "ocalenie", odmiennie niż np. w przypadku Różewicza, było imperatywem, nakazującym zwrócenie się ku religii, wierze, która pomaga przetrwać i zrozumieć. Kiedy w 1947 roku Twardowski będzie już alumnem Seminarium Duchownego w Warszawie, napisze wiersz o swoich kolegach - powstańcach, poległych w walce:

Kościół SS. Wizytek
Kościół SS. Wizytek

"O spacerze po cmentarzu wojskowym"

Że też wtedy beze mnie
przewracali się w hełmie
lecąc twarzą bledziutką na bruk

Jurku z Wojtkiem i Jankiem
klękam z lampką i wiankiem
z czarnym kloszem sutanny u nóg

Przeminęło, odeszło w milczeniu
jak pod kocem na wycieczce ziemia -

świecę lampkę rękoma obiema
gdzie pod hełmem dawnych oczu nie ma

Motyw duchowej wspólnoty z umarłymi kolegami przewija się także w wierszu "Prymicja", gdzie pierwszym chwilom kapłaństwa towarzyszy przywołanie nieodległej przeszłości ("O wiersze smutne moje/ w tym stroju pełnym haftu przed krzyżem Pańskim stoję/ Jurkowi na Powązkach wojskowa dźwięczy sława/ a mnie tasiemka alby zakwitła u rękawa [... ]"). Te przykłady pokazują, jak religijne przeżycie poety splatało się z historyczną rzeczywistością, jak silny łączył je pomost myśli i duchowej więzi.

W tym czasie Twardowski kończy także, przerwane przez wojnę studia polonistyczne. Pod kierunkiem prof. Wacława Borowego pisze pracę magisterską ""Godzina myśli" Juliusza Słowackiego". W latach stalinowskich jest wikarym w małej parafii w Żbikowie pod Warszawą, zajmuje się nauką dzieci niepełnosprawnych. Do 1952 roku umieszcza sporadycznie swoją poezję w czasopismach (m. in. w "Tygodniku Powszechnym", ale też, o czym wie niewielu, na łamach katowickiej "Odry", pod pseudonimem Antoni Derkacz). Praca z dziećmi specjalnej troski zaowocowała notatkami, z których m. in. powstały późniejsze zbiory: "Zeszyt w kratkę", "Nowy zeszyt w kratkę", czy wydane w 1987 roku "Patyki i patyczki". Świadectwem tego okresu życia są znane wiersze "Do moich uczniów" i "Pożegnanie wiejskiej parafii". Obecna w całej twórczości księdza Twardowskiego dziecięca ufność, "wiara malutka", miała swoje korzenie w tych zapewne momentach, kiedy ukazywał on swoim wychowankom świat piękny, acz nieskomplikowany; bogactwo, zawarte w przedmiotach i zdarzeniach dnia codziennego. W 1953 roku poeta powrócił do Warszawy, by po kilku latach posługi kapłańskiej w różnych parafiach, zostać w 1959 roku rektorem kościoła sióstr Wizytek. Wtedy wychodzi także pierwszy powojenny tom poezji Twardowskiego ("Wiersze"), wydany przez poznańskie "Pallotinum". Uwagę krytyki zwróciła jednak dopiero książka kolejna, wydane 11 lat później "Znaki ufności". Następny tom ("Poezje wybrane", LSW 1979) ukazał się po kolejnych dziewięciu latach. W latach osiemdziesiątych częstotliwość publikowania była już większa (m. in. książki: "Rachunek dla dorosłego", "Który stwarzasz jagody", czy "Nie przyszedłem pana nawracać. Wiersze 1973-1985"). Lata dziewięćdziesiąte przyniosły natomiast prawdziwy festiwal twórczości księdza Twardowskiego. Każdego roku wydaje się nowe zbiory, wznowienia wcześniejszych, czy kompilacje tematyczne, będące równocześnie wyborem wierszy z poszczególnych tomów integralnych. Ocenia się, że obecnie ogólny nakład tej poezji dochodzi do miliona egzemplarzy.

W mieszkaniu ks.  Jana Twardowskiego
W mieszkaniu ks. Jana Twardowskiego
Niezwykła popularność poezji księdza Twardowskiego wynika z kilku cech, charakterystycznych i zauważalnych na pierwszy rzut oka. Poeta odwołuje się do uczuć najprostszych, najważniejszych wzruszeń przynależnych człowiekowi "od zawsze", nie podlegających więc prawom subiektywnego spojrzenia, czy osądu. Swoje pisarskie credo zawarł Twardowski we wstępie do "Poezji wybranych" z 1979 roku. Pisze tam m. in. : "Świat dany nam jest w sposób rzeczywisty, a nie tylko wyobraźniowy. Nie istnieje jako pomyślenie, czy poetycka rzecz. Jest zbiorem rzeczy egzystujących. I dlatego lubię nazywać po imieniu drzewa, kwiaty, kamienie. Daleki jestem od operowania, tak powszechnego dziś, znakami: ptak, zwierzę, ryba, liść, kwiat. Widzę bowiem dzięcioła, kosa, bociana, słonia, pstrąga, ślaz, borsuka, wrotycz, makolągwę. [... ]Zachwyca mnie otaczający nas świat, jego kolor, dźwięk, zapach, różnorodność. Wracam do starego Linneusza, który nazywał po imieniu zwierzęta, ptaki, rośliny. [... ] Kiedy się mówi tyle o człowieku, o różnie pojmowanym humanizmie - widzę urok szpaka, wilgi, dzikiego królika, szorstkowłosego wyżła... ". Twardowski jest więc zwolennikiem zmysłowej obserwacji rzeczywistości, skłania się ku naocznemu, nie podręcznikowemu oglądowi zjawisk. Ta ważna cecha poetyckiego myślenia przekłada się na pogląd pisarza, dotyczący spraw religii i wiary. Autentyczność, wewnętrzność przeżycia, brak instytucjonalnego, dogmatycznego podejścia do Kościoła i nieufność wobec statycznych w swej istocie pisanych prawideł wiary, nakaże Twardowskiemu poznawać Tajemnicę poprzez widzialne i namacalne przejawy jej istnienia. W wierszu "Świat" zawarte jest wyjaśnienie tego sposobu postrzegania, ale i przestroga, by w kontaktach z Bogiem pozostać "niezauważonym", nabrać swoistej przezroczystości, być "jak tęcza, co sobą nie zajmuje miejsca":

"Bóg się ukrył dlatego by świat było widać
gdyby się ukazał to sam byłby tylko
kto by śmiał przy nim zauważyć mrówkę
piękną złą osę zabieganą w kółko
[... ]
cierpienie i rozkosz oba źródła wiedzy
tajemnice nie mniejsze ale zawsze różne
kamienie co podróżnym wskazują kierunek

miłość której nie widać
nie zasłania sobą"

Poecie obce jest tradycyjne, przedsoborowe widzenie wiary "zamkniętej", operującej pojęciami często abstrakcyjnymi, niezrozumiałymi dla kogoś, kto pragnie autentycznego kontaktu ze Stwórcą. W wierszu "Ratunku" poeta wzywa czajki, ślimaka, polny kamień, ale i "po kolei pańskich świętych", wołając, by ratowali go "przed abstrakcjami". W wierszu "O kazaniach" czytamy natomiast:

"O jakże już nie znoszę wszystkich świętych kazań
mądrych, dobrych, podniosłych, pobożnych i słabych

Kiedy głoszę je, czasem urwałbym w pół zdania
i brewiarz mówił w sadzie, gdzie jabłek powaby

Inna rzecz - dzieci uczyć, pacierz przypominać,
grzesznikom w twarz popatrzeć i nie mówić słowa.

Wilgę skubiącą wiśnie chytrze wypatrywać,
pliszkę, co z rzęsy wodnej wydziobuje owad"

Twardowski zwraca równocześnie uwagę na niedoskonałość ludzkiego poznania, niezdolnego objąć swą percepcją ogromu wszechobecnych zjawisk, form i obrazów. Świat, będący tajemnicą, nie zbadany do końca, nie jest jednak nieprzystępny, czy wrogi. Jego zmienność, czy wielopostaciowość jest świadectwem zamysłu Boga, które należy odkryć, zrozumieć na tyle, na ile tylko to realne, mając jednakże świadomość pozorności ludzkiej swobody, czy możliwości postrzegania. "Gdybym wiedział wszystko/ wiara niepotrzebna/ za drzwiami by stała/ zostałby jak baran/ tylko smutek ciała" - przeczytamy w wierszu "Wiem że nie wiem".

ks.  Jan Twardowski na grobie siostry Marii
ks. Jan Twardowski na grobie siostry Marii
(1920-1986),
cmentarz na ul. Sienkiewicza w Katowicach
Owa różnorodność skłania poetę do tak charakterystycznego w tej twórczości szczegółu opisu (gramatycznie obecnego chociażby w licznych wyliczeniach), ale nie tylko. Efekt swoistej "naiwności" oglądu, spostrzegania rzeczy nie zawsze widocznych, osiąga Twardowski poprzez spojrzenie na świat oczami dziecka. Wiele z wierszy kapłana - poety zostało poświęconych najmłodszym, ich naturalnej wrażliwości, niczym nie skażonej percepcji, doznaniom autentycznym i prostym. "[... ] ja ksiądz/ wierzę Panu Bogu jak dziecko" - czytamy m. in. w wierszu "Wyjaśnienie". Wiara maluchów, nacechowana niczym nie zmąconą ufnością, zdaje się być równie, a może nawet bardziej istotna, niż nadęte, dogmatyczne wyjaśnianie prawd i reguł religijnych. "Tylko maluchom nie nudziło się w czasie kazania/ stale mieli coś do roboty [... ] pokazywali różowy język/ grzeszników drapali po wąsach sznurowadeł/ dziwili się że ksiądz nosi spodnie/ że ktoś zdjął koronkową rękawiczkę i ubrał tłustą rękę w wodę święconą/ Liczyli pobożne nogi pań [... ] niuchali co w mszale piszczy/ pieniądze na tacę odkładali na lody [... ] ale Jezus brał je z powagą na kolana" - czytamy w wierszu pt. : "O maluchach". Dziecięce spojrzenie cechuje niezwykły ogrom wyobraźni, tak istotnej w zrozumieniu "tego, co niemożliwe". Staje się też okazją do humorystycznego opisu ("Co to jest para wodna? / Tylko umysł dziecka/ jak źrebak szybki/ odpowiedział od razu: / Dwie małe rybki"), również i wtedy, gdy owej optyce przedstawia poeta spojrzenie znacznie "dojrzalsze". W wierszu "Rachunek dla dorosłego" czytamy:

"Jak daleko odszedłeś
od prostego kubka z jednym uchem
od starego stołu ze zwykłą ceratą
od wzruszenia nie na niby
od sensu
od podziwu nad światem
od tego co nagie a nie rozebrane
od tego co za wielkie nie tylko z daleka ale i z bliska
od tajemnicy nie wykładanej na talerz
od matki która patrzyła w oczy żebyś nie kłamał
od pacierza
od Polski z raną
ty stary koniu"

Humor jest zresztą następną charakterystyczną i nieodłączną cechą wierszy księdza Twardowskiego. Pisarz podkreślał wielokrotnie, że wiara, będąca wyłącznie powagą, jest nieporozumieniem, postulował konieczność wyzbycia się tak często obecnego w religii patosu, graniczącego z nadęciem, czy zarozumiałością. Przykładem poety religijnego, łączącego tematykę metafizyczną z wesołością i specyficzną ironią, był, przywoływany często przez Twardowskiego, barokowy twórca, ksiądz Józef Baka. Humor pozwala przecież nie tylko na inne postrzeganie spraw religii, ale stanowi też "odtrutkę" na ludzkie kłopoty, dramat życia, przemijania, śmierci wreszcie. Podobnie jak u Baki, konwencji tej dopomaga u Twardowskiego świadomy zabieg kolokwializacji języka, tworzenie dystansu w odniesieniu do spraw eschatologii, czy metafizyki, co czyni je bardziej "ludzkimi", dostępnymi, pozbawionymi grozy monumentu.

Spojrzenie humorystyczne nie odnosi się tylko do spraw Boskich, ale także tych zwykłych, codziennych, przypisanych człowiekowi. Wiele z wierszy księdza Twardowskiego poświęconych jest uczuciom, również tym, zachodzącym między dwojgiem kochających się ludzi. Uczuciom, którym tak często towarzyszy dramat rozstania, poczucie niespełnienia, czy zwykły upływ nieubłaganego czasu. Dla poety zrozumienie bólu, czy cierpienia nie jest jednak powodem do rozpaczy, staje się raczej kluczem do sensu ludzkiej egzystencji, będącej zamysłem Boga. "Świat można zaakceptować, jeśli się dostrzeże wartość, czy nawet więcej - urok dramatu, jaki jest składnikiem życia" - powie poeta w cytowanym już wstępie do wyboru wierszy. A w jednym z nich ("Pamiątka z tej ziemi") napisze wyraźnie:

"W miłości wciąż to samo radość i cierpienie
nawet sam Pan Bóg nie kochał inaczej
kocha gwizd kosa co rychło ustaje
liść klonu co opadnie bo już poczerwieniał
jelenia co zrzuca rogi po kolei ciemne
szczęście nieposłuszne to jest to go nie ma
kuropatwy co wszystkie dokładnie poginą
choć stale powracały na to samo miejsce
patrzy w kruchość - radosne świadectwo istnienia [... ]".

Miłość ludzka jest siłą rzeczy niedoskonała i wypada do niej podejść z odpowiednią dozą dystansu, okraszonego nieodłącznym dowcipem, takim, jak choćby w wierszu "Na chwilę":

"Miłość na zawsze
najdłuższa
co miała przetrwać lat tyle
śmierć
burze
z fijołkiem w kubeczku

świnia
przyszła na chwilę"

Ale żartobliwość powinna być także właściwa w podejściu do rozpaczy, której nie pomoże lament i niepotrzebne użalanie się nad sobą. Bo przecież gdyby świat z bólu oczyścić, "byłbym stale uśmiechnięty jak prosię w deszcz/ wpadłbym w dziecięcy zachwyt/ nieludzki/ jak sztuka bez człowieka" - czytamy w "Odzie do rozpaczy". Poeta mówi też czytelnikowi, jak wiele radości dostarcza dawanie siebie drugiemu, wskazuje, że często związane jest to, mocą Bożej wyobraźni Stwórcy, z tym, co jakże niesłusznie uważamy za krzywdę, przyczynę niespełnienia. W wierszu "Sprawiedliwość", napisze m. in. :

"Gdyby wszyscy mieli po cztery jabłka
gdyby wszyscy byli silni jak konie
gdyby wszyscy byli jednakowo bezbronni w miłości
gdyby każdy miał to samo
nikt nikomu nie byłby potrzebny

Dziękuję Ci że sprawiedliwość Twoja jest nierównością
to co mam i to czego nie mam
nawet to czego nie mam komu dać
zawsze jest komuś potrzebne
jest noc żeby był dzień
ciemno żeby świeciła gwiazda
[... ]
umieramy za tych co nie chcą umierać
[... ]
nierówni potrzebują siebie
im najłatwiej zrozumieć że każdy jest dla wszystkich
i odczytywać całość"

Najbardziej chyba znany wiersz księdza Twardowskiego pt. : "Śpieszmy się", jest natomiast przestrogą przed opieszałością w okazywaniu uczuć, zawierając w sobie tak znane miłośnikom literatury współczesnej, aforystyczne przesłanie:

"Śpieszmy się kochać ludzi tak szybko odchodzą
zostaną po nich buty i telefon głuchy
tylko to co nieważne jak krowa się wlecze
najważniejsze tak prędkie że nagle się staje
potem cisza normalna więc całkiem nieznośna
jak czystość urodzona najprościej z rozpaczy
kiedy myślimy o kimś zostając bez niego
[... ]

Śpieszmy się kochać ludzi tak szybko odchodzą
i ci co nie odchodzą nie zawsze powrócą
i nigdy nie wiadomo mówiąc o miłości
czy pierwsza jest ostatnią czy ostatnia pierwszą"

Kochamy wiersze księdza Jana Twardowskiego, które są nam szczególnie bliskie. Są wierszami o nas samych.

Autorzy: Mariusz Kubik