Organizatorami spotkania byli Katedra Międzynarodowych Studiów Polskich i Instytut Języka Polskiego UŚ im. Ireny Bajerowej. Blisko dwugodzinna wizyta artysty przybrała formę warsztatów pt. „Ile można wyrazić głosem?”, dotyczących sposobów doskonalenia właściwości emisyjno-artykulacyjnych. Wojciech Malajkat skupił się przede wszystkim na ćwiczeniach z zakresu intonacji, przyznając, że to właśnie ten temat jest jego konikiem.
Wojciech Malajkat jest absolwentem Wydziału Aktorskiego Państwowej Wyższej Szkoły Filmowej, Telewizyjnej i Teatralnej im. Leona Schillera w Łodzi. Przez lata był związany z Teatrem Studio oraz Teatrem Narodowym w Warszawie. Od stycznia 2009 roku pełnił funkcję dyrektora naczelnego i artystycznego Teatru Syrena w Warszawie. Przez wielu jest uznawany za jednego z najwszechstronniejszych rodzimych aktorów średniego pokolenia, a w historii polskich powojennych inscenizacji jest najmłodszym – miał wówczas 23 lata – odtwórcą roli Hamleta. Znamy go między innymi z takich sztuk, jak Król Lear, Zagraj to jeszcze raz, Dziady – Improwizacja, Wujaszek Wania czy Wesele. Na dużym ekranie pojawił się m.in. w Wielkim Tygodniu Andrzeja Wajdy, Ogniem i mieczem Jerzego Hoffmana oraz VIP-ie Juliusza Machulskiego.
Studentom Uniwersytetu Śląskiego zaprezentował siedmiominutowy film będący kompilacją fragmentów jego najlepszych ról filmowych, teatralnych, telewizyjnych oraz dubbingowych.
– Zaraz po studiach – wspomniał Malajkat – zająłem się między innymi nauczaniem, o czym zawsze skryciem marzyłem. Po kilkudziesięciu latach wybrano mnie rektorem Akademii Teatralnej w Warszawie, a moją największą ambicją stało się doprowadzenie do sytuacji, gdy aktorstwo wykładają wyłącznie osoby, które mają z nim styczność na co dzień. Nie można poznać jego tajników inaczej aniżeli w praktyce, poprzez zabiegi zmierzające do obudzenia w sobie emocji, posłuszności mimiki, gestów, dykcji i ciała. Kiedyś nawet stwierdziłem, że szkole aktorskiej bliżej do formuły placówki zawodowej niż wyższej uczelni.
Spotkanie zaadresowane było do studentów, którzy mają aspiracje, aby w przyszłości pracować przy użyciu głosu jako dziennikarze, rzecznicy prasowi, specjaliści branży public relations czy pedagodzy. Wspólnie z Wojciechem Malajkatem mieli okazję zastanowić się nad tym, jak wiele można wyrazić głosem. Reżyser przygotował dla nich kilka ćwiczeń z zakresu intonacji.
– Tkwi w niej fantastyczna tajemnica oraz możliwość przykuwania uwagi. Używamy jej, aby widza zaskoczyć, zainteresować, przestraszyć czy nawet wzruszyć – wyjaśnił. – Chcę was namówić do jednej rzeczy. Spróbujcie wymówić zdanie Pani ma bardzo piękne czerwone usta sześć razy, za każdym kładąc dynamiczny akcent na kolejne ze słów. Dzięki temu sens waszej wypowiedzi będzie się zmieniać – dodał.
Zapytany o to, czy każdego można nauczyć prawidłowej intonacji, nie krył, że na poziom aktorski w tym zakresie udaje się wejść niewielu osobom.
– Powtarzam swoim studentom, aby nie szli utartymi ścieżkami i nie działali odruchowo. Jeśli czytają tekst o miłości, oczekuję od nich zaprezentowania go w sposób nieoczywisty. Jedna z zagadek pozwalających zawładnąć wrażliwością widzów w teatrze polega na użyciu niebanalnych środków, które mają odbiorcę poruszyć.
Zdaniem artysty najważniejsza w jego profesji jest wyobraźnia.
– Od niej się wszystko zaczyna, otwiera wszelkie drzwi. Jest częścią talentu – ocenił, a na pytanie publiczności, w jaki sposób można odkryć w sobie predyspozycje aktorskie, odpowiedział pół żartem, pół serio:
– To się po prostu wie, a jeśli sami się nie zorientujecie, ktoś wam w końcu o tym powie. Każdego roku pojawia się około 1800 pretendentów, z czego może 20 ma potencjał, aby pracować w tym zawodzie. Reszcie jedynie wydaje się, że ma talent.
Malajkat zdradził także kilka sposobów na to, jak poradzić sobie ze stresem związanym z wystąpieniem publicznym.
– Zabrzmi to banalnie, ale dla mnie najważniejsze jest dobre przygotowanie. Bez tego nie można czuć się pewnie. Bardzo często towarzyszą nam irracjonalne lęki, niemające odbicia w rzeczywistości. Warto je nazwać, a później próbować oswoić. Mówiąc krótko: zaakceptować siebie, a jeśli to nie przyniesie efektu, dać sobie spokój z wychodzeniem przed większą widownię.
Wielokrotnie pytano artystę, gdzie czuję się lepiej: na scenie teatru czy na planie zdjęciowym. Podkreślił, że radość daje mu przede wszystkim samo aktorstwo.
– Uwielbiam sprawdzać się na nowych płaszczyznach, mieć poczucie, że poradzę sobie ze wszystkim. Niechętnie zamykam się w jednym gatunku. W końcu siłą sztuki jest jej różnorodność.