Nauczyciele, pedagodzy, psycholodzy, dyrektorzy przedszkoli, szkół i placówek edukacyjnych, politycy szczebla centralnego i samorządowcy, a także reprezentanci szkolnictwa wyższego – ponad 4 tysiące zarejestrowanych uczestników podczas 23 paneli tematycznych – dyskutowali na temat tego, w jaki sposób uniwersytet może być obecny w szkole na wszystkich etapach edukacji. Drugiego dnia kongresu podpisano „Pakt dla Kształcenia”, którego sygnatariuszami byli główni organizatorzy wydarzenia – JM Rektor UŚ prof. zw. dr hab. Wiesław Banyś oraz śląski kurator oświaty Stanisław Faber.
– Pierwotnie zakładaliśmy, że na następnym kongresie spotkamy się dopiero po dwóch latach, ale państwa zadowolenie z zeszłorocznej oferty niejako wymusiło na nas organizację kolejnej edycji – wyjaśniał kurator Stanisław Faber. – Chcemy szkoły opartej na tradycji, ale jednocześnie otwartej na nowe i nastawionej na dialog. Dlatego w czasie tych dwóch dni poruszymy podczas paneli i warsztatów szerokie spektrum zagadnień, takich jak: prawa dziecka w edukacji, depresja wśród uczniów i nauczycieli, neurodydaktyka, agresja i jej profilaktyka, zdrowie psychiczne nauczycieli, edukacja domowa, edukacja włączająca osoby niepełnosprawne oraz mniejszości narodowe i wiele innych – wyliczał śląski kurator oświaty.
– Nie chwaląc się, magnesem dla uczestników jest uniwersytet jako organizator – dr hab. prof. UŚ Ryszard Koziołek tłumaczył powodzenie idei kongresu. – Z perspektywy uczelni wyższej najbardziej interesuje nas następująca kwestia: czy szkoła i uniwersytet są sobie nawzajem potrzebne? Zdaniem prof. Koziołka szkolnictwo wyższe ma jasno określone priorytety. Są nimi możliwie najwyższy poziom badań naukowych wraz z pozyskiwaniem na nie środków oraz kształcenie, w tym nauczycieli. – O ile pierwszy z tych priorytetów jest bardzo precyzyjnie opisany – kontynuował prorektor – o tyle drugi składnik wciąż podlega debacie. Jak, kogo, po co i dla kogo mają kształcić szkoła i uniwersytet? Dyskusja dotycząca jakości i celów kształcenia jest tym, co zbliża najbardziej obie strony. Mimo że mamy różne ministerstwa, cele, specyfikę, chciałbym podkreślić z całą mocą, że uniwersytet jest za szkołę odpowiedzialny i musi wziąć za nią odpowiedzialność daleko bardziej, niż wynika to z samej roli kształcenia nauczycieli – przekonywał prof. Koziołek.
Uczelnie wyższe są z kolei żywotnie zainteresowane, aby kandydaci na studia nie tylko przychodzili na dany uniwersytet, ale również byli jak najlepiej wykształceni. Szkoła powinna jednak nieustannie przypominać uniwersytetowi, że nie wszyscy uczniowie są kandydatami na studia. Szkoła nie kształci kandydatów na studia – kształci dzieci i młodych ludzi.
– I chociaż uczelnie chciałyby o tym czasem zapomnieć, rolą szkoły jest przypominanie, że proces kształcenia jest czymś zdecydowanie większym i ważniejszym niż tylko przygotowaniem na studia czy do zdania konkretnego egzaminu na wybranym etapie edukacji – mówił prorektor, który za jedną z najbardziej palących i trudnych kwestii uznał dzisiejszą tendencję do weryfikowalności, także poprzez regulacje prawne i to najlepiej w trybie natychmiastowym.
– Państwo spotykają się z tym w szkołach od dawna, a my na Uniwersytecie coraz częściej. Oczekuje się, żeby kształcenie przyniosło szybko stopę zwrotu. W naszym przypadku w postaci pracy w ogóle, a najlepiej pracy dobrze płatnej, a w państwa przypadku, aby egzaminy zostały zdane z jak najwyższym wynikiem – referował prof. Koziołek. Oczywiście uniwersytet cieszy się z absolutnej transparentności, jaką charakteryzują się przyjęcia na studia od czasów wprowadzenia wyników z matury jako jedynego kryterium kwalifikacyjnego. Z drugiej strony – cena tej przejrzystości jest coraz poważniejsza, ponieważ coraz częściej kształcenie staje się tylko przygotowaniem do egzaminu.
– Dzisiaj mówimy na uniwersytecie: »Kiedyś to młodzież była wykształcona«. Nawet jeśli jest to marudzenie ludzi w pewnym wieku, pamiętających te mityczne czasy „kiedyś”, to może jednak jest coś na rzeczy? – sygnalizował problem rektor Koziołek.
Część wprowadzającą kongresu zakończyła debata na temat autonomii w szkole. Samostanowienie jest bardzo mocno powiązane z innowacyjnością, a o obecności tej ostatniej w polskiej szkole świadczy – zdaniem Krystyny Szumilas, byłej minister edukacji narodowej i obecnej posłanki – awans, jaki zanotował nasz kraj w rankingu państw OECD według wskaźników PISA, autonomia to natomiast przede wszystkim odpowiedzialność. Dyrektor Szkoły Podstawowej nr 5 w Czechowicach-Dziedzicach Alicja Łach przypomniała, że nie wszyscy chcą być innowacyjni, ponieważ boją się właśnie odpowiedzialności. Barbara Halska z Zespołu Szkół nr 6 w Jastrzębiu-Zdroju, Nauczyciel Roku 2014 w konkursie MEN i „Głosu Nauczycielskiego”, replikowała, iż mamy mnóstwo nauczycieli innowacyjnych i autonomicznych, ale nie są oni wystarczająco doceniani przez swoich dyrektorów. Na zarzuty wypływające z raportu Najwyższej Izby Kontroli jakoby uniwersytety źle uczyły przyszłych nauczycieli, prof. Koziołek odpowiadał, że nie da się przygotować studentów na wszystkie możliwe sytuacje, które mogą spotkać ich w pracy, pytał ponadto jakiej autonomii konkretnie szkoła chce: programowej, finansowej, terytorialnej czy samorządowej.
Wśród słuchaczy debaty największe poruszenie wzbudziły kwestie finansowe oraz nowe kompetencje wizytatorów z kuratorium. Kwoty, jakie otrzymują poszczególne placówki, dyrektor Alicja Łach określiła mianem „środków na przeżycie”, jednak Ludmiła Nowacka, zastępca prezydenta Raciborza, kontrowała, że nie można wszystkiego sprowadzać do pieniędzy, a pracować trzeba jako zespół: dyrektor, uczniowie, ich rodzice, ale także lokalny lobbing. Kurator Stanisław Faber w odniesieniu do możliwości niezapowiedzianej wizyty wysłanników kuratorium pytał retorycznie: – Czego się państwo boją, jeśli dobrze wypełniają swoje obowiązki?
W debacie udział wzięli również przedstawiciele młodzieży – Aneta Kujawska oraz Wojciech Kiersnowski z VII LO w Gliwicach.
Drugi dzień II Śląskiego Kongresu Oświaty rozpoczął się od podpisania „Paktu dla Kształcenia”, który zakłada jeszcze ściślejsze współdziałanie środowisk akademickich i oświatowych na rzecz rozwoju edukacji w województwie śląskim poprzez zacieśnienie współpracy pomiędzy szkołami regionu a Uniwersytetem Śląskim, lepszy dostęp do kształcenia zawodowego nauczycieli oraz promowanie wybitnych uczniów z województwa. Prof. Koziołek przekonywał wcześniej, że pakt to rodzaj pewnej umowy społecznej, a nie typowej umowy regulującej współpracę. To bardziej obietnica, którą uniwersytet i szkoły składają samym sobie i społeczeństwu, bo edukacja jest dobrem społecznym. I skoro społeczeństwo ją finansuje, ma też prawo zadać pytanie, jakie społeczne korzyści wynikają z kształcenia.
Warto przytoczyć na koniec słowa prorektora Koziołka tak charakteryzującego ogólną ideę obrad: – Wybudowaliśmy orliki i inne rozmaite miejsca, gdzie możemy rozwijać naszą tężyznę fizyczną lub ją wzmacniać. Bardzo bym chciał, żebyśmy z równym zaangażowaniem myśleli o budowaniu czegoś na kształt „siłowni intelektualnej”, ponieważ jeśli mam jakieś oczekiwania – jako członek społeczeństwa, a nie wykładowca wyższej uczelni – to takie, że chciałbym mieć wokół siebie jak najlepiej wykształconych współobywateli, nie tylko ludzi przygotowanych do zdawania egzaminów czy do rozmów o pracę.