W roku akademickim 2013/2014 stypendia ministra uzyskało 21 reprezentantów Uniwersytetu Śląskiego, w tym 18 studentów i 3 doktorantów. Sytuuje to naszą uczelnię na czwartym miejscu w Polsce, co jest faktem tym bardziej godnym podkreślenia, że UŚ utrzymuje wysoką pozycję mimo zmian w formule stypendiów, idących w kierunku zaostrzenia kryteriów ich przyznawania.
Scenariusz podobnych uroczystości – wzmiankował, otwierając ją, prorektor ds. kształcenia i studentów dr hab. prof. UŚ Ryszard Koziołek – zakłada współistnienie dwóch narracji. Pierwsza odwołuje się do wzniosłej tezy niezapomnianego inż. Mamonia, zakładającej, że najbardziej lubimy te melodie, które już słyszeliśmy. Na przekór tej fundamentalnej definicji stałości świata idzie narracja druga, zaszczepiająca w umysłach uczestników diabelski iście pomysł spod znaku „powiem wam, co tak naprawdę o was myślę”. Oba nurty mogą natomiast zostać pogodzone przez kolejnego klasyka myśli społecznej, Sørena Kierkegaarda, oferującego, jakże potrzebne w dzisiejszych czasach niepokoju, pocieszenie. W odpowiedzi na ludzkie dylematy duński filozof stwierdza: „Ożeń się, będziesz tego żałował; nie żeń się, będziesz tego żałował; żeń się lub nie żeń, będziesz i tego, i tego żałował”, odnosząc to również do innych sfer aktywności.
Szczęśliwie stwierdzenia tego nie sposób odnieść do nauki. Inwestycja w wiedzę bowiem – nie tylko podług zdrowego rozsądku, ale i wskaźników zatrudnienia – jawi się jako najmniej ryzykowna. Dla stypendystów ministra przyniosła zaś tym korzystniejszą stopę zwrotu, że już teraz otrzymają wymierną finansową nagrodę za swoje osiągnięcia.
Osiągnięcia te są zaś niepoślednie! Przede wszystkim osoby wyróżnione musiały spełnić warunki, które niejednokrotnie sprawiłyby problem pracownikom naukowym, a co dopiero młodym uczonym. Wśród zasług laureatów warto szczególnie zaakcentować obfite kontakty międzynarodowe, zarówno na niwie współpracy badawczej, jak i owocnego udziału w prestiżowych konkursach. Musi również zwracać uwagę różnorodność osiągnięć nagrodzonych osób, które wielokrotnie są w stanie pogodzić działalność naukową z wysiłkami społecznymi, a na marginesie dołączyć jeszcze sukcesy artystyczne (skojarzenie z miękkością zegarów Salvadora Dalego wydaje się jak najbardziej na miejscu).
Trzeba też podkreślić znaczną skalę współpracy laureatów z rozmaitymi instytucjami, do czego nawiązał JM Rektor Uniwersytetu Śląskiego prof. zw. dr hab. Wiesław Banyś, wskazując, że uniwersytet jest szczególnym typem uczelni, na którego absolwentach – zwłaszcza takich jak nagrodzeni – spoczywa odpowiedzialność nie tylko za własny rozwój, ale za całe państwo. Tworzą oni wszak jego przyszłą elitę. Powinni pamiętać, że prawdziwie wartościowa jest ta wiedza, która wynika z łamania schematów dla tworzenia czegoś nowego, a jeśli nie znajduje ona zastosowania, to pozostaje wiedzą ezoteryczną. JM Rektor podkreślił także, iż w ramach nowej społecznej odpowiedzialności uniwersytetu obecne będzie coraz większe zaangażowanie w akcje takie, jak Akademicka Koalicja na Rzecz Walki z Rakiem Szyjki Macicy.
Reprezentujący Regionalną Izbę Gospodarczą w Katowicach oraz Stowarzyszenie Absolwentów Uniwersytetu Śląskiego Tadeusz Donocik wzmiankował, że jako społeczność akademicka powinniśmy jeszcze większą wagę przywiązywać do jakości, której znaczenie wciąż jest w Polsce niedoceniane. – Chodzi o to – akcentował – by po studiach wszyscy, a nie tylko wybrani absolwenci byli oczekiwani przez licznych pracodawców. Współcześnie zbyt często bowiem stykają się z trojaką perspektywą – bezrobocia, umów śmieciowych i emigracji.
Często podnoszonym w trakcie uroczystości wątkiem było to, iż w istocie nie ma studenta, który nie otrzymał stypendium – w postaci inwestycji swoich rodziców. W chwili bowiem – podnosił prof. Koziołek – kiedy zadają oni dziecku pytanie „czym będziesz się zajmował w życiu?”, by w odpowiedzi usłyszeć np. „ciągiem Fibonacciego”, mamy do czynienia z momentem krytycznym. Reakcją mogą być Kierkegaardowskie bojaźń i drżenie („a emerytura? małżeństwo?”) bądź też podjęcie tego, w istocie swej hazardowego – bo nie wiadomo, co z niego wyjdzie – zakładu. Ujawnia się wówczas jakaś mądrość, z której często nie zdajemy sobie sprawy, i pojawia się droga, jaką można podążyć. Nawet jeśli czasem zaprowadzi nas ona na Ostrołękę [patrz: film Rejs w reż. Marka Piwowskiego, przyp. red.].