I o czym tu pisać? Taki Mickiewicz miał dobrze: na paryskim bruku pisał o Litwie, swojej ojczyźnie. Teraz aktualna jest Ukraina, ale jak tu pisać o Ukrainie, jeśli to mimo wszystko (czyli mimo zapewnień o sympatii i poparciu, i w ogóle o obiektywnym spojrzeniu na kwestie poruszane przez publiczność na Majdanie Niepodległości) brzmi nieco dwuznacznie. No, bo skąd ta sympatia do Ukrainy i Ukraińców? Szacunek dla byłego przeciwnika z czasów Bohdana Chmielnickiego? Z powodu rzezi wołyńskiej i działalności UPA? A może Polacy zapałali sympatią do pani Timoszenko? Może to troska o nieobecność aktywistek Femenu (to te, które paradują z gołymi biustami na znak protestu(?) i ścinają krzyże w centrum naddnieprzańskiej stolicy)? Nieobecność Femenu bardzo mnie intryguje swoją drogą; w Kijowie jest zimno i to częściowo tłumaczy aktywistki, choć nic tak nie zagrzewa do boju jak widok nagiego biustu (w każdym razie wielcy malarze, odtwarzając sceny rewolucyjne, nie zapominali o nagich piersiach).
Być może i te powody są brane pod uwagę. Jednak na mój rozum ta nagła sympatia polskiej opinii publicznej ma swoje głębsze podłoże. W moim mniemaniu sympatia do Ukrainy – choć bezpośrednio nie ma powodu, żeby z Ukrainą sympatyzować – występuje w przyrodzie z zadziwiającą intensywnością. Trzeba przede wszystkim powiedzieć o historycznych przyczynach. Zupełnie jak w dowcipie 1968 roku, kiedy na pytanie funkcjonariusza o opinię w kwestii bliskowschodniej, indagowany odpowiedział: Wilno już odżałowałem, ale Lwów to jednak mógłby być nasz. A tow. Stalin powiedział kiedyś: kijów to możecie zaraz dostać, a lwów jak sobie nałapiecie!
Długoletnie ,,związki” i ,,bliskość” (choć może nie przez wszystkich jednakowo rozumiane, a wręcz kontestowane przez Ukraińców), rzesze Polaków pochodzenia ukraińskiego czy raczej rusińskiego, legenda polskiego renesansu, baroku, klasycyzmu, romantyzmu i pozytywizmu, zabytki polskiej kultury na ziemiach ukrainnych: to wszystko budzi sentymenty. Niekiedy, owszem, resentymenty, ale one z czasem przeradzają się w sentymenty. Nawet mimo prześmiewczych aluzji Kuby Wojewódzkiego i jego kolegi, którzy z pogardą wyrażali się o ukraińskich sprzątaczkach.
Trzeba jednak dodać, że to nie tylko polska mentalność imperialistyczna leży u podstaw naszego ciepłego stosunku do wydarzeń na Euromajdanie. Od lat ,,wszyscy” wrzucają nas, Polaków, do jednego worka z Ukraińcami. UEFA powierzyła naszym narodom organizację mistrzostw w piłce nożnej w 2012 roku. Potem FIFA dla wyrównania umieściła nas w jednej grupie kwalifikacyjnej do wyjazdu do Rio, żeby nam się od tej sympatii wzajemnej nie poprzewracało w głowach. Ale najważniejsze: jak się zdaje, Rosjanie są przekonani, iż to polska agentura stoi za pomarańczową rewolucją i obecnym wydarzeniami w Kijowie oraz innych ukraińskich miastach. To miłe, że ktoś uważa, iż Polacy mogą gdzieś coś sprawić. Dlatego, by zachować dobre samopoczucie, powinniśmy robić dobrą minę i popierać Ukrainę w Europie. Tym bardziej, że oprócz ukraińskich sprzątaczek są też ukraińscy studenci, którzy wrastają w polską, a nawet śląską glebę. Firmy prowadzą interesy, intensywność kontaktów wzrasta. Szkoda byłoby to utracić.