Realizacja projektu zespołu kierowanego przez dr hab. Małgorzatę Górnik-Durose rozpoczęła się w maju 2011 roku. Pomysł tematu był efektem dyskusji i wieloletnich badań prowadzonych w Zakładzie Psychologii Zdrowia i Jakości Życia Instytutu Psychologii.
W różnych kulturach ludzie odmiennie rozumieją zdrowie, odmiennie reagują na jego stan, mają rozmaite pojęcie na temat tego, skąd biorą się choroby, do kogo powinni się zwrócić, kiedy pojawiają się niepokojące objawy, gdzie mają się leczyć, czego oczekiwać od leczących, a co mogą zrobić we własnym zakresie. Stwierdzenie owej odmienności na poziomie kulturowym niewiele jednak wyjaśnia. Członkowie zespołu badawczego kierowanego przez dr hab. Małgorzatę Górnik-Durose postanowili wykazać zależność zachowań związanych ze zdrowiem od mentalności współczesnego człowieka. W tworzeniu projektu i jego realizacji brali udział: dr Teresa Sikora, dr Łukasz Jach, dr Joanna Mateusiak, dr Ewa Wojtyna, dr Ewa Gwozdecka-Wolniaszek i dr Anita Gałuszka. Podstawowym celem projektu było zdefiniowanie owej współczesnej mentalności, co wbrew pozorom nie było prostym zadaniem.
– Kultura, w której żyjemy, to nasze „tu i teraz” – wyjaśnia dr hab. Małgorzata Górnik-Durose. – Choć nie zawsze zdajemy sobie z tego sprawę, to właśnie kultura kształtuje nasze przekonania, postawy, stymuluje zachowania w różnych aspektach życia, wpływa także na nasz stosunek do zdrowia i dobrostanu psychicznego. Celem naszego projektu było określenie, na ile owe nie do końca uświadomione przekonania, postawy i wzorce zachowania konstytuujące określony typ mentalności i hipotetycznie związane ze zdrowiem stanowią czynniki sprzyjające lub zagrażające zdrowiu.
Elementem nowatorskim projektu jest oryginalne podejście do tematu mentalności w kontekście zdrowia i zachowań z nim związanych, które zakłada, iż mentalność stanowi pomost między rzeczywistością kulturową a jednostkową, psychologiczną. Nowatorskie jest także postrzeganie znaczenia kultury nie z punktu widzenia różnic międzykulturowych, ale z pozycji analizy treści kulturowych rozpowszechnianych we współczesnych społeczeństwach określanych mianem po- lub późnonowoczesnych.
Pierwszym etapem prac było przygotowanie obszernej bazy teoretycznej, określającej podstawowe, zakorzenione w kulturze zręby mentalności. Kulturowe rusztowanie współczesności tworzy indywidualizm, racjonalność, (high)technologizacja, ekonomizacja (komercjalizacja) różnych sfer życia, a wyznacznikiem dobrostanu jest hedonizm.
- W tak zarysowanych ramach kulturowych mieści się współczesna mentalność, nazwana przez nas mentalnością „prawego kciuka” – kontynuuje kierowniczka projektu. – Jest to termin zaczerpnięty ze świata nowoczesnych technologii, wprowadzony przez profesora Tadeusza Gadacza. Termin ten znakomicie oddaje pragnienia współczesnego człowieka, kierującego się w codziennym życiu tendencją do preferowania rozwiązań szybkich, prostych i jednoznacznych.
Jakie zadanie spełnia prawy kciuk? Otóż – jak zauważył prof. T. Gadacz – do obsługi pilota telewizyjnego czy telefonu nie jest potrzebna cała dłoń, wystarczy prawy kciuk, aby uzyskać natychmiastowy efekt – zmienić program lub połączyć się z rozmówcą mieszkającym na drugiej półkuli.
– Współczesny człowiek spodziewa się podobnych efektów we wszystkich aspektach życia, nie podejmuje próby wyjaśniania danych mechanizmów – tłumaczy badaczka. – Metoda „klik-efekt” spełnia jego oczekiwania, ponieważ chce on szybko osiągnąć rezultat, bez zastanawiania się nad przebiegiem procesu, który ma do niego doprowadzić. Wielu z nas nie interesuje budowa komputera, ponieważ jedynym jego zadaniem jest szybkie działanie. Oczekujemy, że podobnie jak przy pomocy jednego kliknięcia znika z ekranu telewizyjnego nielubiany obraz, tak samo szybko zażyta pastylka ma zlikwidować uporczywy ból.
Z dogłębnie sprecyzowaną definicją mentalności, która „obowiązuje” we współczesnym świecie, badacze przystąpili do kolejnego etapu realizacji projektu, czyli do analizy zachowań związanych ze zdrowiem. Ważnym obszarem eksploracji było także określenie konsekwencji owych zachowań. Przeprowadzono dwadzieścia wywiadów grupowych, w trakcie których padły pytania o rozumienie pojęcia ‘zdrowie’, o to, co znaczy być zdrowym, dlaczego ludzie chcą być zdrowi, co robią, aby nie chorować... Metoda wywiadów grupowych okazała się najbardziej miarodajna i wiarygodna, ponieważ odpowiedzi formułowane były w trakcie dyskusji stymulowanej relacjami pomiędzy badanymi. W tej części projektu zespół dodatkowo wspierały dr Mariola Paruzel-Czachura i mgr Agnieszka Skorupa.
– W badaniach wzięło udział 161 osób, w tym 65 dorosłych (po 50 roku życia) i 96 uczniów szkół ponadgimnazjalnych. Zestawienie zróżnicowanych pod względem wieku grup miało na celu przeciwstawienie pokolenia silnie zakorzenionego we współczesnej mentalności pokoleniu niosącemu bogatszy bagaż życiowych i kulturowych doświadczeń – wyjaśnia kierowniczka projektu.
Zdrowie w ujęciu biomedycznym rozumiane jest jako brak choroby, który to stan stwierdza lekarz. W ujęciu bio-psycho- społecznym zdrowie to dobrostan osiągnięty w różnych obszarach życia psychicznego, oznacza dobre samopoczucie, odpowiedni bilans emocjonalny, poczucie zakorzenienia w społeczności, świadomość przydatności itp. Tak sformułowane przez psychologię zdrowia kategorie naukowcy skonfrontowali z odczuciami ankietowanych. Wyniki badań ujawniły wiele różnic. Okazało się, że człowiek żyjący w ponowoczesnej kulturze pojęcie zdrowia rozpatruje w wielu różnych wymiarach.
Badania wykazały, że zdrowie można rozumieć w kategoriach dychotomicznych, a jego brak oznacza tragedię i wykluczenie z uczestniczenia w życiu. W kwestii wymierności zdrowia ankietowani preferowali biomedyczny model definiujący zdrowie za pomocą określonych parametrów, a nie samopoczucia. Kontrola nad stanem zdrowia przy obecnym poziomie rozwoju edukacji medycznej zdaje się zapewniać poczucie bezpieczeństwa podpartego przekonaniem, że skoro ćwiczę, stosuję odpowiednią dietę, łykam witaminy – to na pewno nic złego nie może mi się przydarzyć. Pojawiło się także przekonanie, że zdrowie jest czymś normalnym, a wszelkiego typu przypadłości stają się aberracją, patologią nie do zaakceptowania.
Ankietowani zastanawiali się również nad tym, do czego potrzebne jest zdrowie, czy jest ono wartością samą w sobie, czy można je rozpatrywać wyłącznie w kategoriach użyteczności, jako środek do osiągania wytyczonych celów, zarabiania pieniędzy, zapewnienia sobie dobrych relacji z ludźmi. Mimo ogólnego przekonania, że niemal wszyscy zdrowie uznają za wartość najważniejszą, okazuje się jednak – stwierdza dr hab. Małgorzata Górnik- Durose – że zapewnienie to pozostaje najczęściej na poziomie deklaratywnym, na poziomie zachowań rzeczywistych natomiast plasuje się na dalszym miejscu, wyparte przez znacznie ważniejsze sprawy, takie jak szczęście i bezpieczeństwo rodziny. Jedna z części projektu dotyczyła właśnie zagadnienia wartościowania zdrowia.
W wywiadach grupowych pojawiło się też stwierdzenie, które można by sprowadzić do rozumienia zdrowia jako warunku brzegowego niezbędnego do realizacji innych wartości. Jeśli nie jestem zdrowy, to nic nie mogę, a jeśli jestem, to mogę wszystko. Po raz kolejny dało o sobie znać „prawo kciukowe” – jakiekolwiek odchylenia od stanu, który uznano za normę, uniemożliwiają zwyczajne życie.
Na ogół jesteśmy mocno sobą zaabsorbowani. Nie dziwi więc pojawienie się w społeczeństwie tendencji do nieustannego kontrolowania „parametrów” zdrowia. – Nazwaliśmy tę kategorię kontekstową versus bezkontekstową aktywizacją kategorii zdrowia. Współczesny człowiek włącza tę kategorię w zasadzie tam, gdzie nie jest ona konieczna, medykalizuje dziedziny, które nie zawsze związane są ze zdrowiem. Jesteśmy przekonani, że wszystkie problemy powinna rozwiązać odpowiednia tabletka, ze złym humorem włącznie – mówi badaczka.
Kontrolowalność stała się nieodłącznym kryterium naszych codziennych zachowań, sprawdzamy potrawy pod kątem ich wpływu na poziom cukru czy cholesterolu; obawiamy się otyłości, badamy więc zawartość kalorii itp.
Ostatnią kategorią jest hedonizacja zdrowia, która sprowadza się do prostej relacji: zdrowy znaczy przyjemny. Syropy, pastylki muszą być nie tylko skuteczne, ale przede wszystkim ładne, estetyczne i smaczne. Zgodnie z tą zasadą na rynku pojawiają się zachęcające różnorodnymi smakami medykamenty, różnokolorowe żelki-witaminy, zabawne opakowania ozdobione rozkosznymi rysunkami.
– Na podstawie statystycznej analizy 215 stwierdzeń na temat zdrowia, które wyodrębniliśmy z wywiadów grupowych i które poddaliśmy następnie ocenie ponad czterystuosobowej grupy badanych w różnym wieku, wyodrębniliśmy cztery wymiary „prawokciukowego” podejścia do zdrowia. Wymiary te odnoszą się do zdrowia instrumentalnego, hedonistycznego, szczęściodajnego oraz sparametryzowanego – podsumowuje dr hab. M. Górnik-Durose. Ludzie, myśląc dzisiaj o zdrowiu, postrzegają je jako instrument do realizacji jakiś celów, jako środek do szczęścia, gwarancję doświadczania przyjemności i stanu, który jest wymierzalny i w pełni kontrolowany.
Ostatni etap badań przewiduje analizę wyników w oparciu o konfrontację poszczególnych kategorii z konkretnymi zachowaniami. Jednym z nurtów podsumowań będzie wyjaśnienie na poziomie psychologicznym stosowania wyodrębnionych kategorii i znalezienie odpowiedzi na pytanie, co z psychologicznego punktu widzenia warunkuje istnienie mentalności „prawego kciuka”. Być może w ostatecznym podsumowaniu pojawi się konkluzja, że współcześni konsumenci wykazują brak refleksyjności, niechęć do głębszego przetwarzania danych i myślenia, a postawy te skutkują coraz częstszym sięganiem po najprostszy środek, czyli magiczne „kliknięcie” mające rozwiązać każdy problem, również ten związany ze zdrowiem.
Wyniki przeprowadzonych badań stanowią istotne uzupełnienie wiedzy o mechanizmach podejmowania przez człowieka zarówno zachowań prozdrowotnych, jak i potencjalnie szkodliwych dla zdrowia. Stanowią cenny materiał dla wszystkich, którzy zajmują się planowaniem działań profilaktycznych i promujących zdrowie.