Spotkanie zorganizowane zostało przez Samorząd Studencki UŚ oraz Koło Naukowe Stosunków Międzynarodowych Wydziału Nauk Społecznych UŚ. Inicjatywa stanowiła formę wsparcia studentki Szkoły Języka i Kultury Polskiej UŚ – Dalal Younes, zmuszonej do ucieczki przed wojną z rodzinnej Syrii. Prelekcja odbyła się pod patronatem JM Rektora Uniwersytetu Śląskiego prof. zw. dr. hab. Wiesława Banysia oraz dyrektora Instytutu Nauk Politycznych i Dziennikarstwa UŚ dr. hab. prof. UŚ Mariusza Kolczyńskiego.
Spotkanie zainaugurował dr Adam Krawczyk z Zakładu Historii Najnowszej po 1945 roku Instytutu Historii UŚ. Opowiedział o najnowszej historii Syrii, rozjaśniając meandry jej systemu władzy. Wskazał na kolejne zamachy stanu i bunty przeciw rządzącym, które uczyniły z Syrii państwo permanentnie zdestabilizowane. Choć obecny prezydent Baszar al-Asad rozpoczął rządy w stylu bardziej umiarkowanym niż jego wsławiony masakrami opozycji w latach 80. ojciec Hafiz, to niebawem, wraz z kolejnymi amnestiami, więcej osób zaczęto w więzieniach zamykać, niż z nich wypuszczać. Konsekwencje polityki Baszara oraz napięć związanych z autokratycznym systemem politycznym, a także kwestiami religijnymi, są widoczne w obecnej sytuacji w Syrii.
W drugiej części spotkania odbyła się debata o Arabskiej Wiośnie Ludów, prowadzona przez członkinie Koła Naukowego Stosunków Międzynarodowych – Katarzynę Napieracz i Zuzannę Wronę. Poruszono szereg ważnych problemów, związanych z procesem zapoczątkowanym przez samospalenie tunezyjskiego sklepikarza Mohameda Bouaziziego w grudniu 2010 roku i trwającym po dziś dzień. Genezą protestów w państwach Afryki Północnej i Bliskiego Wschodu było marzenie o wolności, jednak tę wolność rozumiano na różne, niekiedy wykluczające się sposoby. Między innymi stąd rozczarowanie bilansem arabskich rewolucji, którego wyrazy można coraz częściej usłyszeć. O ile wydają się uzasadnione, gdy są gorzko wypowiadane przez bohaterów tych wydarzeń, to krytyka ze strony Zachodu częstokroć pełna jest cynizmu i hipokryzji. To właśnie politycy ze Stanów Zjednoczonych i Europy Zachodniej długo popierali arabskich satrapów, a gdy w 2006 roku demokratyczne wybory w Autonomii Palestyńskiej wygrał Hamas, ich wynik został de facto odrzucony przez świat zachodni jako niekorzystny z punktu widzenia jego interesów. Czy Arabowie są gotowi na demokrację na modłę Okcydentu? Być może nie.
Ale nie sposób też odmawiać im prawa do wyrażania aspiracji dotykających praw, które dla nas od dawna już pozostają oczywiste.
Pokaz zdjęć z 2010 roku, obrazujących urokliwe zakątki Damaszku, Aleppo i Hamy, stanowił ponury wstęp dla opowieści Dalal Younes. Tamtej Syrii, widzianej obiektywem turystycznego aparatu, już bowiem w dużej mierze nie ma. Jak powiedziała sama Dalal, słowa nie wystarczają, żeby opisać to, co przeżyła ona i jej rodzina. Z pewnością nie, ale i tak pozostawiły w głowach słuchaczy wyraźny ślad. Były to słowa o strachu, gdy siły rządowe wkroczyły do jej miejscowości i przez całą noc czołg ostrzeliwał na ślepo okoliczne budynki. Słowa o upokorzeniu, gdy trzeba było uciekać z własnego kraju. Słowa o emocjach, bo choć Dalal zawsze chciała studiować i mieszkać w Polsce, to teraz tęskni za Syrią. Słowa goryczy, bo wprawdzie jej rodzina musiała znieść wiele, to i tak w porównaniu do innych Syryjczyków mieli przecież szczęście – żyją. Słowa nadziei, że to wszystko się kiedyś skończy. Nadziei wyrażanej na przekór temu, że świat biernie przygląda się masakrze.
W czasie, który poświęcili Państwo na lekturę tego tekstu, w Syrii zginęli być może kolejni cywile. Na Wschodzie bez zmian.