Trzeba jasno powiedzieć: w tym roku znaki pojawiają się niezwykłe, znaki zwiastujące jeśli nie koniec świata, to w każdym razie jakieś poważne przetasowania. No bo jak inaczej zinterpretować decyzję Benedykta XVI o abdykacji? Albo przelot asteroidy w bezpośrednim sąsiedztwie Ziemi? I deszcz meteorytów nad Syberią? To ostatnie zjawisko pokazuje, że koniec świata może nie być tak niewinny, jakby się wydawało. Fala uderzeniowa nie rozróżnia winnych od zasłużonych. Dobrze, że tam na miejscu (no, może w pobliżu) był sam Władimir Putin, który – jak można było przeczytać w internecie – własnoręcznie powstrzymał lot meteoru i nie pozwolił na kontynuowanie niszczycielskiego pochodu w kierunku Moskwy. Toby było: czy Państwo sobie wyobrażają upadek ciała niebieskiego w centrum tego zatłoczonego miasta? Toż dopiero (coraz mniej liczni) wrogowie Rosji zacieraliby ręce!
Żeby jednak nie skupiać się na znakach niedobrych, spójrzmy ufnie w przyszłość. W marcu najprawdopodobniej nowy papież zostanie wybrany – będzie to okazja do świętowania. Na szczęście dowiedzieliśmy się też, że następne spotkanie z asteroidą nie powinno nastąpić przed 2030, przy czym zdania są podzielone: albo nie będzie ono tak bliskie, albo będzie. A w 2080 asteroida albo upadnie na nasz glob, albo nie. Na szczęście powstają różne pomysły, jak do tego nie dopuścić. Najbardziej spodobał mi się pomysł, żeby kosmicznego przybysza… pomalować na biało. Podobno w ten sposób zmusi się go do zmiany trajektorii lotu. Tak teoretycznie już w XIX w. przewidywał niejaki Iwan Jarkowski, uczony rosyjski polskiego pochodzenia. Niemniej trudno się oprzeć skojarzeniom: była już piosenka Stachury o Białej Lokomotywie, jest kawiarnia Biała Lokomotywa w Nowej Rudzie, był też dowcip o malowaniu Księżyca na czerwono (a gdyby tak pomalowany Księżyc odleciał w siną dal?) przez kosmonautów i reakcji astronautów na tę akcję (wymalowali na biało napis Coca-cola).
W każdym razie idea malowania na biało ciał niebieskich jest wyzwaniem techniczno-teologiczno-artystycznym. A w razie gdyby się nie udało, będzie można wezwać Bruce’a Willisa, żeby jednak uratował świat bardziej konwencjonalnymi metodami, tzn. po prostu odpalając ładunek jądrowy pod powierzchnią asteroidy.
W lutym dowiedzieliśmy się o kolejnym wyróżnieniu dla budynku biblioteki dwóch uniwersytetów, czyli instytucji o nieskomplikowanej nazwie CINiBA (ach, ten urok skrótowców…). Został on wyróżniony przez architektów oraz internautów w konkursie czasopisma ArchDaily na najlepszy budynek 2012 r. w kategorii ,,muzea i biblioteki”. W tym samym konkursie, w kategorii ,,architektura sakralna”, wyróżniono pewien kościół z Belgii, który jest, a jakoby go nie było (proszę zobaczyć na własne oczy: http://www.archdaily.com/298693/reading-between-the-lines-gijs-van-vaerenbergh)
W marcu odbędzie się ponadto kolejne (już siódme) Święto Liczby Pi, organizowane przez Wydział Mat.-Fiz.-Chem. naszego uniwersytetu (zdaje się, że tego ostatniego określenia nie trzeba dodawać: taki wydział to tylko u nas istnieje). I choćby dlatego warto żyć i opóźnić koniec świata, który ludzie chcą przyśpieszyć, ponieważ na Majach nie można polegać. Może podczas święta ktoś wyjaśni, dlaczego asteroidę powinno się pomalować na biało albo jak się buduje najlepszy budynek 2012 roku, albo jak się wybiera papieża i dlaczego jest to sprawiedliwe.