Początek wszechświata mógł być przypadkową fluktuacją kwantową, ale to tylko spekulacje niepoparte eksperymentami. Śledząc jego ewolucję, potrafimy dojść do miliardowych części sekundy od Wielkiego Wybuchu, czyli precyzyjnie opisać, jakie parametry miał wszechświat, jakie cząstki w nim występowały, jakie miały energie, co się wtedy działo – powiedział profesor Wrochna.
Rozmowę o akcie stworzenia rozpoczęło pytanie o to, dlaczego coś powstało, choć równie dobrze mogło nie powstać. Profesor Wrochna stwierdził, że tak sformułowane pytanie przenosi nas w aspekt filozoficzny. Fizyka nie potrafi na nie odpowiedzieć. Potrafi natomiast mówić o związkach przyczynowo- skutkowych pomiędzy różnymi zdarzeniami. Coś się wydarzyło, bo prawdopodobnie wcześniej były jakieś inne wydarzenia i prawa fizyki wyjaśniają, że układ przeszedł z jednego stanu do drugiego. Gdzie zatem w tego typu badaniach jest miejsce na religię? Czy wiara w Boga ułatwia czy też utrudnia pracę naukową?
– Zależy, jak tę wiarę się traktuje. Jest niebezpieczeństwo, że możemy naszą wiarę mieszać z pracą naukową w taki sposób, że próbujemy teorie fizyczne wartościować w zależności od tego, czy pasują do naszej wiary czy nie. To jest poważny błąd metodologiczny, który popełniają zarówno ludzie wierzący, jak i ateiści. Natomiast możemy wiarę traktować jako inspirację do nauki i to w podwójnym znaczeniu. Po pierwsze, staramy się zrozumieć, jak jest skonstruowany świat, jak piękne, mądre i wspaniałe są prawa fizyki. Po drugie – jeśli fizyk ma do wyboru pracować nad różnymi teoriami, to nic nie stoi na przeszkodzie, żeby zaczął od tej, która mu się bardziej podoba z punktu widzenia wiary, ale, oczywiście, jeżeli to nie prowadzi go do zadowalających skutków, to musi tę teorię odrzucić i rozpatrywać inną – wyjaśnił gość Śląskiej Kawiarni Naukowej.
W dalszej części rozmowy profesor Wrochna odpierał zarzuty związane z rozbieżnościami między biblijnymi opisami stworzenia świata i człowieka a wynikami badań naukowych: – Gdy popatrzymy na opis i na rzeczywistą ewolucję wszechświata, to widać bardzo wyraźną paralelę. Opis pokazuje, że jest zamysł Boży, że jest konsekwentnie realizowany, a uwieńczeniem jest człowiek. To, że te etapy nazywane są dniami, jest pojęciem umownym. Gdy popatrzymy na historię wszechświata, to widzimy, że na końcu pojawił się człowiek – wcześniej były zwierzęta, Ziemia i Słońce, tworzenie galaktyk, atomów, jąder atomowych.
Profesor Wrochna zauważył też, że koncepcje kreacjonistyczne nie są oparte na opisach biblijnych, tylko na prymitywnych obrazach, które na tej podstawie ludzie sobie tworzą. Podkreślił, że Biblia nie jest traktatem naukowym, bo nauka wówczas nie istniała. Nie było terminologii, która pozwalałaby mówić o DNA czy chromosomach, natomiast przekazane tam prawdy są aktualne do dziś. One mówią o tym, że człowiek powstał z materii, z tej samej, z której stworzony jest cały świat. Ale w człowieku jest jeszcze tchnienie Ducha.
Kolejnym zagadnieniem poruszonym w trakcie dyskusji była kwestia cudów opisanych w Biblii i możliwości wytłumaczenia ich z naukowego punktu widzenia. – Sam wyraz „cud” często prowadzi do nieporozumień, bo sądzimy, że cud to jest coś, co łamie prawa fizyki. W Piśmie Świętym jest raczej mowa o znakach, a nie o cudach. Nie jest ważne, co się wydarzyło, tylko komu i dlaczego się wydarzyło. W tym ujęciu znakiem może być normalne wydarzenie, które dla danego człowieka było niezwykłe. Mnie się wydaje, że nie ma potrzeby, by Bóg łamał prawa fizyki, które sam stworzył – podkreślił rozmówca i dodał: – Moim zdaniem, narodzenie każdego człowieka jest cudem. Powstaje istota, która z pojedynczych komórek staje się później dorosłym człowiekiem. A jednocześnie jest to normalna biologia i z naukowego punktu widzenia nie ma tu nic dziwnego.
Naukowiec ze Świerku, zapytany o oto, czy Bóg ingeruje w stworzone przez siebie dzieło, stwierdził, że to pytanie wiąże się z naszym brakiem wyobraźni i ograniczaniem Boga, bo stawia go w sytuacji wyboru albo-albo. Zakłada się, że Bóg podlega pewnym sekwencjom czasowym: zrobił coś na początku, a potem robi coś w trakcie. Według profesora, Bóg jest poza czasem, dla niego czas nie istnieje, dlatego nie musi się podporządkowywać rygorowi tak albo tak.
W końcowej części spotkania profesor Wrochna podkreślił, że najskuteczniejszym narzędziem w poznawaniu wszechświata jest matematyka. Według niego istnieje ona niezależnie od człowieka. Nawet ona jednak nie wystarczy, aby opisać moment Wielkiego Wybuchu. Musimy do niej przyłożyć jakiś model fizyczny. Obecnie te modele pozwalają nam zejść do tej jednej miliardowej sekundy. Nie poznaliśmy jeszcze tych praw fizyki, które potrafią opisać to, co się działo wcześniej.