Z „Gazetą Uniwersytecką UŚ” byłam związana przez niecały rok. W dwudziestoletniej historii miesięcznika to krótki czas. Dla mnie jednak był to bardzo intensywny okres.
Dziennikarstwo to, odkąd sięgam pamięcią, mój wymarzony zawód. Jest w nim wszystko dla ciekawskich: poznawanie nowych ludzi i miejsc, odkrywanie nowych tematów, dokształcanie, podróżowanie. Słowem – zmienność jest w tym fachu jedyną stałą. Twórcy jednego z podręczników dziennikarstwa ostatnich lat piszą, że „współcześni dziennikarze muszą wciąż doskonalić swój zawodowy warsztat, muszą być zawodowcami, najlepszymi w danej dziedzinie, muszą być rzecznikami prawdy, a oprócz tego czuć radość z tego, co robią”*. Oczywiście, dziennikarstwo nie jedno ma imię, a w tym miejscu nie mam snuć rozważań o jego rodzajach i możliwościach, ale podzielić się wspomnieniami dotyczącymi mojej pracy w „Gazecie Uniwersyteckiej UŚ” – miesięczniku Uniwersytetu Śląskiego.
Konkurs na redaktora naczelnego „Gazety Uniwersyteckiej UŚ” podzielony był na trzy etapy: weryfikacja dorobku i dwie rozmowy kwalifikacyjne. Chciałam spróbować swoich sił, ale – szczerze mówiąc – nie liczyłam na wygraną, dlatego wynik był dla mnie sporym zaskoczeniem. Debiutowałam na łamach „Gościa Niedzielnego” jako studentka pierwszego roku polonistyki. Rok wcześniej otrzymałam wyróżnienie w konkursie organizowanym przez „Dziennik Zachodni” i Pałac Młodzieży w Katowicach – „Szukamy Mistrza Reportażu”. Miałam doświadczenie dziennikarskie, zdobyte w lokalnej prasie. Pisanie było moim sposobem na życie. Może nie jedynym, ale na pewno najważniejszym.
Zespół Działu Informacji i Promocji przyjął mnie bardzo serdecznie. Wiele cierpliwości na samym początku wykazała Agnieszka Sikora, która wprowadzała mnie w tajniki administracyjno-redakcyjne. „Gazeta Uniwersytecka UŚ” usytuowana jest w Dziale Informacji i Promocji, co ma swoje zalety i wady. Gazeta przestaje dostarczać informacji, a staje się narzędziem promocyjnym. Ten ruch wydaje się nieunikniony w dobie internetu. Coraz więcej uczelni, idąc z duchem czasów, stawia na rozbudowywanie stron internetowych, tworzenie telewizji internetowej. Periodyki uczelniane często utrzymują się z sentymentu i tradycji, dlatego ich rola, wygląd, zadania również się zmieniają. Bogata szata graficzna ma zwrócić uwagę czytelnika na tematy, których „termin ważności” wydaje się być nieco dłuższy niż tydzień czy miesiąc. „Gazeta Uniwersytecka UŚ” była już wprawdzie kolorowa, ale dotychczasowa szata graficzna odpowiadała staremu modelowi. Kiedy więc pojawiła się możliwość dokonania zmiany, skorzystałam z niej. Projekt nowej szaty graficznej wykonał dr Łukasz Kliś. Długo rozmawialiśmy na temat nowej koncepcji, ale bardzo szybko znaleźliśmy porozumienie. Dr Kliś zaproponował portrety autorów. To był strzał w dziesiątkę! Muszę przyznać, że współpraca z Łukaszem była dla mnie bardzo ożywcza. Jego entuzjazm udzielił mi się. Miałam poczucie, że jego otwartość, niezawodność i pomysłowość to było coś, czego nam brakowało. Styl nowoczesny to była droga, którą chciałam dla gazety. Zmiana szaty graficznej pociągnęła za sobą zmianę układu miesięcznika. Elementami konstruktywnymi stały się działy związane z pokazywaniem badań naukowych, wywiady związane z tematem numeru lub wydarzeniem miesiąca, prezentacja losów absolwentów, pasji naukowców i pracowników administracyjnych, osiągnięć studentów. Następnym elementem, który zdecydowałam się zmienić, była witryna internetowa. Za jej przygotowanie odpowiadał Mateusz Rynk. Po wielogodzinnych spotkaniach, szukaniu najlepszych rozwiązań i pogodzeniu fantazji redaktorskich z rzeczywistością sieciową udało się wypracować nowy, kompatybilny z szatą graficzną, model strony internetowej gazety. Za tym poszedł pomysł stworzenia profilu gazety na Facebooku. Bardzo pomogły nam koleżanki z Biura Prasowego i Biura Imprez Akademickich. Profil nie powstałby bez pomocy Agnieszki Szymali. Dzielnie sekundowała jego narodziny, nieco wspierała, kiedy raczkował, a potem już tylko kibicowała, „lubiąc to”, co pojawiało się w kolejnych odsłonach.
Niewątpliwie moim najpiękniejszym wspomnieniem było spotkanie z panią Alicją Kapuścińską w Warszawie, które poprzedzało otwarcie wystawy fotografii Ryszarda Kapuścińskiego na Wydziale Teologicznym UŚ. Pani Alicja przyjęła mnie bardzo ciepło. Bardzo inspirującym doświadczeniem był Zjazd Redaktorów Gazet Akademickich w Opolu. W gronie około pięćdziesięciu dziennikarzy byłam jedną z najmłodszych, jeśli nie najmłodszą redaktor naczelną. Spotkanie było okazją do kontrolowanego podglądania „jak robią to inni”. Wymienialiśmy pomysły, ocenialiśmy, komentowaliśmy. „Gazeta Uniwersytecka UŚ” w nowej szacie graficznej zebrała dużo pochwał, co było dla mnie i całego zespołu najlepszą nagrodą za niełatwą pracę.
W swoim „ostatnim słowie” chciałabym przede wszystkim podziękować wszystkim współpracownikom, a szczególnie Agnieszce Sikorze, za wysiłek włożony w tworzenie pisma. Kompozycja mówi, że w tym miejscu powinny znaleźć się wnioski albo plany na przyszłość. Pozwólcie, Drodzy Czytelnicy, że pozostawię trzy kropki…
* Wprowadzenie. W: M. Chyliński, S. Russ-Mohl: Dziennikarstwo. Warszawa 2007, s. 15.