Czytanie i poprawianie tekstów – brzmi banalnie. A jeśli gust autora stoi na bakier z ogólnopolską stylistyką i nie wyrazi on zgody na poprawki? Korektor musi wiedzieć, na jaką ingerencję może sobie pozwolić.
Poloniści – pasjonaci poezji, wielbiciele reguł gramatycznych, pożeracze zakurzonych tomiszczy. Brak poczucia misji dydaktycznej spowodował, że zrezygnowałam z kursu pedagogicznego i od trzeciego roku studiów zawładnął mną język reklamy. Na zajęciach prof. Jacka Warchali odkrywaliśmy ukryte sensy sloganów – prostych, jednobarwnych przekazów, jaki i tych mieniących się odcieniami szarości, zawstydzonych swoją promocyjnością. Ze studiów podyplomowych: reklama i public relations pamiętam spotkanie z kompozytorem ścieżek akustycznych do spotów reklamowych – zmieniając jedynie barwę dźwięku, modyfikował całą atmosferę komunikatu, prośba zmieniała się w groźbę. Następnie – szkoła życia w biurze rzecznika prasowego UŚ. Dr Magdalena Ochwat postawiła poprzeczkę bardzo wysoko: błyskawicznie skompletować niezbędne informacje i sformułować zgrabny komunikat dla mediów, zawsze „na wczoraj”.
Z „Gazetą Uniwersytecką UŚ” jestem związana od półtora roku. Kontroluję ortografię i interpunkcję tekstów, wprowadzam propozycje przekształceń w obszarze stylistyki. O zastosowaniu tych ostatnich decyduje redaktor naczelna dr Agnieszka Sikora. W pracy korektora trzeba pamiętać o kilku zasadach. Konieczny jest szacunek dla indywidualnego stylu każdego z autorów, filtrowanie i zachowywanie charakterystycznych zwrotów i sformułowań. Immunitet należy się tekstom mniej formalnym, typu wywiad czy felieton. Istotne jest zachowanie konsekwencji w zapisie tytułów, zapożyczeń czy skrótów. Poprawność gramatyczno- ortograficzna jest podstawą, warto być na bieżąco z przekształceniami systemu leksykalnego. Język jest zbiorem otwartym – każdy może z niego skorzystać i coś do niego dołożyć, podlega ciągłym uzupełnieniom. Szczególną wyobraźnię słowotwórczą wykazuje młodzież, w autobusach czy pubach można usłyszeć: „przesadyzm”, słitaśny”, „cudzomyśl”.
Na co dzień pracuję w Biurze Współpracy z Gospodarką UŚ. W zgranym zespole wzmacniamy istniejące i budujemy nowe powiązania między Uczelnią a jej partnerami gospodarczymi oraz samorządowymi. Szkolimy i wspieramy naszych pracowników naukowych w nawiązywaniu relacji z biznesem, a równolegle promujemy własność intelektualną i potencjał Uniwersytetu wśród podmiotów zewnętrznych. To spore wyzwanie. Każdy z nas ma tutaj swoje zadania, mnie przydaje się umiejętność obracania słowem.