Do dr. Franciszka Szpora, pierwszego redaktora naczelnego GU, trafiłam – jak mi się wydaje – jeszcze w klasie maturalnej. Myślałam o dziennikarstwie i chciałam z kimś o tym porozmawiać. Napisałam coś na próbę i nigdy nie zapomnę masy wyciętych z mojego tekstu zbędnych epitetów. W ten sposób nauczyłam się, na czym polega przekazywanie informacji. Pan redaktor zasugerował raczej polonistykę, ale zaproponował też współpracę z uniwersyteckim periodykiem.
Mój pierwszy tekst w GU został opublikowany w październiku 1995 roku i dotyczył Międzynarodowego Studenckiego Festiwalu Folklorystycznego, z którym później związałam się na dłużej jako rzecznik prasowy. Z Gazetą pod pachą spędziłam całe studia. Systematycznie wypełniałam redakcyjne zamówienia na reportaże i wywiady, przynosiłam teksty własnego pomysłu. Niektóre były efektem kooperacji ze Studenckim Studiem Radiowym „Egida”, obsługującym osiedle akademickie w Katowicach-Ligocie, na którym mieszkałam. Do radia trafiłam z tych samych powodów, co do Gazety. Poza tym, redakcja mieściła się w „moim” akademiku, wstyd byłoby nie zajrzeć tam choć raz.
Semestr letni pierwszego dla mnie roku akademickiego 1995/1996 upłynął pod znakiem zbliżających się wyborów nowego rektora Uniwersytetu Śląskiego. Na zamówienie redakcji przeprowadziłam rozmowy z trojgiem kandydatów: prof. zw. dr. hab. Marianem Puliną, prof. zw. dr hab. Genowefą Grabowską i prof. zw. dr. hab. Tadeuszem Sławkiem. Wygrał, jak wiadomo, kandydat filologów, a ja do dzisiaj przechowuję wydruk wywiadu do autoryzacji z naniesionymi przez niego odręcznie poprawkami oraz dowcipnym i eleganckim zarazem komentarzem. Tym sposobem życie akademickie wciągnęło mnie na dobre. Dziennikarskie obowiązki dawały możliwość orientowania się na bieżąco we wszystkich aktualnych uniwersyteckich kwestiach. Lepiej się studiuje, mając świadomość, co się dzieje w murach uczelni, w której człowiek zamierza spędzić kilka lat.
Pamiętam, między innymi, jak pod przewodnictwem prof. dr hab. Zofii Ratajczak powstawała, w długich dyskusjach, nowa forma studiowania: Międzywydziałowe Indywidualne Studia Humanistyczne. Żałowałam, że sama nie miałam takiego wyboru i w efekcie studiowałam dwa kierunki jednocześnie, bez indywidualnego tutora. Wielokrotnie miałam okazję odkrywać niecodzienne zainteresowania, osiągnięcia i osobowości pracowników uniwersytetu, nie tylko naukowych! Spotkania z nimi wspominam jako szalenie interesujące: to z Ireną Pecold, byłą reprezentantką Polski w piłce ręcznej, z Krzysztofem Zanussim, wykładowcą na Wydziale Radia i Telewizji, z którym rozmawiałam o tym, jak z fizyka i filozofa został reżyserem i jak krąży między Wschodem i Zachodem, z Magdaleną Piekorz – o jej dokumentach jeszcze zanim zadebiutowała jako reżyser filmów fabularnych, z Maciejem Pieprzycą o wielorakich związkach ze Śląskiem i Śląskim Uniwersytetem, z prof. zw. dr. hab. Pawłem Migulą o menedżerskich talentach Linneusza…
Kiedy zdecydowaliśmy się na cykl rozmów z liderami z indeksów cytowań, okazało się, że to niemal wyłącznie badacze z wydziałów niehumanistycznych… Na każdą szłam z duszą na ramieniu, pełna obaw o możliwość porozumienia i zawsze okazywało się, jak dalece mylne są moje wyobrażenia: prof. zw. dr hab. Stanisław Kucharski opowiedział mi o tym, jak filozofię zamienił na chemię mokrą, której nie lubi, i w końcu na teoretyczną, prof. zw. dr hab. Kazimierz Klimek – o swoich niespełnionych fascynacjach nafciarskich, prof. zw. dr hab. Marek Zrałek, o tym, jak był pierwszym studentem fizyki Filii UJ w Katowicach, prof. zw. dr hab. Jerzy Paszek – oczywiście, o pożytkach gry w scrabble. Dwukrotnie miałam ogromną przyjemność rozmawiać z prof. zw. dr. hab. Andrzejem Lasotą (liderem list cytowań, doktorem honoris causa UŚ, uroczym rozmówcą) o międzynarodowym i radosnym gronie matematyków i przyjaźni jako recepcie na naukowy sukces, o pięknie w matematyce i o… Love Story. Ze śp. prof. Ireneuszem Opackim – jako laureatem Nagrody Miasta Sosnowca i Nagrody Prezydenta Katowic – rozmawialiśmy o życiu i pracy humanisty w śląskim środowisku akademickim, a przede wszystkim... poza nim.
Odwiedzałam również koła naukowe i konferencje, poznawałam wybitnych uniwersyteckich gości oraz nieprzeciętnie utalentowanych studentów – m. in. stypendystów MEN, których sylwetki systematycznie prezentowałam na łamach GU. Ile przy okazji nawiązało się ciekawych znajomości! Marek Migalski, zanim osiągnął szczyty medialnej popularności, na początku dał swój pierwszy w życiu wywiad mnie (kwiecień 1999). Tomasz Głogowski, który na katowicką polonistykę, gdzie stał się pomysłodawcą i organizatorem kilku śląskoznawczych konferencji, trafił z Zespołu Szkół Mechaniczno-Elektrycznych w Tarnowskich Górach, od 2005 roku jest posłem na Sejm RP.
W 2001 roku skończyłam studia i podjęłam pracę w uniwersyteckim Biurze Promocji i Karier, w sekcji informacji, ma się rozumieć. Biuro mieściło się w budynku głównym rektoratu, niemal po sąsiedzku z gabinetem JM Rektora UŚ, prof. zw. dr. hab. Tadeusza Sławka, pełniącego na tym stanowisku drugą kadencję. Znalazłam się w samym środku wszystkiego, czyli tam, gdzie chciałam. Po roku dobrowolnie przeniosłam się jednak do położonej w przyziemiu, wymalowanej na kolor niebieskich migdałów, siedziby Gazety Uniwersyteckiej, gdzie spędziłam dwa kolejne lata, już jako etatowy pracownik. Redaktorem naczelnym był wtedy prof. dr hab. Dariusz Rott, pełniący także funkcję sekretarza rektora.
Staraliśmy się możliwie skrupulatnie dokumentować życie Uczelni: pisaliśmy o okolicznościach i wyzwaniach akredytacji (wywiad z przewodniczącym Państwowej Komisji Akredytacyjnej prof. dr. hab. Andrzejem Jamiołkowskim), o nowych inwestycjach (gmach Wydziału Prawa i Administracji), o niełatwych początkach projektu budowy nowej siedziby Biblioteki UŚ, o otwieraniu nowych ośrodków akademickich, pożytkach i zobowiązaniach związanych z funkcjonowaniem wyższej uczelni rozmawialiśmy z prezydentami wszystkich miast akademickich Uniwersytetu Śląskiego, o współpracy z zagranicznymi ośrodkami akademickimi – wieloletniej, odświeżanej, lub też całkiem nowej – z ich przedstawicielami, gośćmi Uniwersytetu Śląskiego.
Osobny rozdział w moim redaktorskim życiorysie stanowią coroczne spotkania redaktorów gazet akademickich. Członkowie redakcji z całej Polski od kilkunastu lat regularnie biorą udział w zjazdach, które organizowane są przez kolejne redakcje. Spotkania dają bezcenną możliwość wymiany doświadczeń, nawiązania pomocnych w pracy kontaktów, współpracy, poprawy warsztatu, wzajemnych inspiracji. GU była organizatorem VI Spotkania Redaktorów Gazet Akademickich w cieszyńskiej (wtedy jeszcze) Filii UŚ. We wrześniu 1999 roku spotkaliśmy się w Częstochowie, w 2000 roku w Poznaniu, w 2001 – w Krakowie i w 2002 – w Płocku. Każda z redakcji jest na swojej uczelni umocowana na swój sposób, zwykle są to niewielkie zespoły, nierzadko jednoosobowe, za to z charakterem. Zobaczyć wszystkich redaktorów razem, spędzić w tym niepowtarzalnym gronie kilka dni – tego nie da się zapomnieć.
Gazeta Uniwersytecka zmieniała się, rozrastała o nowe rubryki, przybywało stron i współpracowników. Obok grzbietu głównego wydawaliśmy także dodatki specjalne, poświęcone ważnym wydarzeniom i osobowościom: otwarciu Archiwum Themersonów na Wydziale Filologicznym, Józefowi Szajnie – doktorowi honoris causa UŚ, Spotkaniom Popiołkowskim, wieczorom akademickim (na przykład z Jerzym Stuhrem, kiedy chętni nie zmieścili się w przepełnionej auli Kazimierza Lepszego, a szanowny gość ledwo dobrnął do mikrofonu); ale także informatory dla kandydatów na studia w UŚ, dodatek europejski (przed wstąpieniem Polski do UE) czy festiwalowy poświęcony Międzynarodowemu Studenckiemu Festiwalowi Folklorystycznemu. Zmienił się także wygląd Gazety, o co zadbał odnaleziony w ówczesnej cieszyńskiej Filii UŚ młody, utalentowany grafik Grzegorz Hańderek (dziś jest prorektorem katowickiej ASP). Każda z oryginalnych okładek jego autorstwa wzbudzała zainteresowanie, nierzadko – dyskusję. Każda była najpierw niecierpliwie wyczekiwana w redakcji. Wewnątrz gazety pojawiły się rysunki satyryczne (na tym polu Grzegorz konkurował z Markiem Rojkiem – artystą plastykiem zatrudnionym wtedy w Dziale Agend Kulturalnych, dziś Biurze Prasowym UŚ), nowy layout, nowa czcionka.
Ja, tymczasem, coraz częściej zaglądałam do mieszczącej się na Wydziale Filologicznym Szkoły Języka i Kultury Polskiej UŚ, dowodem na to niech będą pojawiające się od 2000 roku materiały, dokumentujące działalność tej instytucji. Kilka lat później dla lektoratu na Białoruskim Państwowym Uniwersytecie w Mińsku opuściłam redakcję GU. Trzy moje ostatnie artykuły (październik 2005, 2006, 2007) powstały w czasie, kiedy pracowałam już za granicą. Po powrocie ze Wschodu spędziłam jeden rok akademicki (2007/2008) na etacie asystenckim w SJiKP, później wyjechałam znowu na kolejne trzy lata, tym razem do Serbii, na Uniwersytet w Belgradzie. Stamtąd przeniosłam się do Moskwy, gdzie prowadzę kursy językowe organizowane przy Instytucie Polskim. Ze wszystkimi moimi studentami lubię dużo pisać: streszczenia, recenzje, reportaże, wywiady. Zwracamy uwagę na przejrzystość stylu, poprawiamy interpunkcję, redagujemy…