W majowym numerze "Gazety Uniwersyteckiej" zapowiadałam premierę spektaklu Kaczka i Hamlet, będącego częścią eksperymentu pedagogicznego-teatralnego przygotowanego pod moim kierownictwem przez IV rok Animacji Społeczno-Kulturalnej Filii UŚ w Cieszynie. Nasz eksperyment okazał się na tyle interesujący, że zaproszono nas na sesję naukową poświęconą Janowi Dormanowi (niezwykłemu artyście teatru, założycielowi i wieloletniemu dyrektorowi Teatru Dzieci Zagłębia w Będzinie), a zorganizowaną z okazji 5-lecia działalności Fundacji im. Jana Dormana. Nasz spektakl należał do części artystycznej, potem wszyscy wzięliśmy udział w spotkaniu naukowym, na którym miałam przyjemność podzielić się kilkoma, bardzo jeszcze świeżymi, uwagami z naszego eksperymentu. Zanim przejdę do meritum pozwolę sobie przypomnieć istotę naszego eksperymentu.
Jesienią 1968 roku aktorzy Teatru Dzieci Zagłębia zawieźli do dwóch będzińskich przedszkoli dwie kaczki, żółtą i niebieską. Były to dwa duże rekwizyty teatralne, formą przypominające ogromne zabawki na kołach rowerowych z ruchomymi skrzydełkami. Znacie takie drewniane ptaszki, które dziecko prowadzi na patyku, a one "klepią" skrzydełkami. Na żywiecczyźnie zabawki takie były i są bardzo popularne, a nazywają się klapakami. Oto właśnie taki klapak stał się wzorem dla dormanowskich kaczek. Przez dwa tygodnie kaczki pozostawały w przedszkolu towarzyszyły dzieciom w zabawach, podczas posiłków i zajęć. Zachowały się zeszyty obserwacji prowadzone przez wychowawczynie. Lektura ich jest pasjonująca i jednoznacznie pokazuje jak szybko dzieci zaakceptowały ów pozostawiony im pod opieką rekwizyt teatralny. Pokazuje również, jak ta "kaczka ze świata" stała się im bliska i ważna, jak bardzo zmieniła owe 2 tygodnie życia przedszkola, jak przedszkolna codzienność nabrała niezwykłości.
Dzieci w żółtych czapeczkach tworzą "sektor żółtych" |
Po dwóch tygodniach kaczki z przedszkola zniknęły, ale za to dzieci poszły do teatru. Gdy otworzyła się kurtyna dzieci ku swemu zdumieniu i wielkiej radości odnalazły swoje kaczki na scenie. Były one bohaterkami przedstawienia Kaczka. Istotą tego eksperymentu było zaobserwowanie czy to, że dzieci zaprzyjaźniły się z kaczkami, że znały je dobrze, że traktowały je jak swoje, czy to wszystko ma wpływ na odbiór sztuki, czy dzieci te zaangażują się w spektakl teatralny bardziej niż zwykli widzowie i czy przeżyją sztukę głębiej.
Eksperyment ten był zamknięciem całego cyklu doświadczeń teatralnych i przemyśleń Dormana dotyczących teatru dla dzieci najmłodszych i zakładał przygotowanie dzieci do odbioru sztuki jeszcze przed właściwym kontaktem z teatrem. Eksperyment z kaczką został powtórzony w 1968 r. na poznańskich Konfrontacjach. Dysponujemy opisem badań tego spotkania, prowadzonych przez Marię Tyszkową dotyczących recepcji sztuki przez dziecko. Po 35 latach zdecydowaliśmy się eksperyment Jana Dormana powtórzyć. Uznaliśmy, że interesujące będzie porównanie posiadanych już obserwacji ze współczesnymi. Dodatkowym aspektem tego eksperymentu było zaobserwowanie, czy istnieją różnice między tamtymi dziećmi a dziećmi epoki medialnej.
Spektakl Kaczka i Hamlet, realizowany na bazie scenariusza Jana Dormana, obejrzały dzieci z dwóch przedszkoli eksperymentalnych oraz trzech kontrolnych. Spektakle i reakcje dzieci nagrywane były na video. Na drugi i trzeci dzień po spektaklu przeprowadziliśmy z dziećmi rozmowy na bazie przygotowanych uprzednio ankiet. Pełne wyniki eksperymentu zaprezentujemy na konferencji Sztuka w edukacji i terapii organizowanej jesienią przez Zakład Arteterapii Instytutu Psychologii Wydziału Pedagogiki i Psychologii UŚ w Katowicach.
Zgodnie ze scenariuszem Dormana, dzieci otrzymały przed spektaklem czapeczki, niebieskie i żółte. Dzieci w żółtych czapeczkach odruchowo tworzą sektor żółtych itp. Był na tym widowisku chłopiec, który nie uczestniczył w eksperymencie, otrzymał jednak czapeczkę - niebieską. Niezwykłe było to jak bardzo utożsamił się z niebieskimi, solidaryzował się z nimi skandując: niebiescy, niebiescy!…
Kaczki w spektaklu" |
Należy zaznaczyć, że dzieci odbierały spektakl niezwykle żywo, nie zaobserwowaliśmy nudy, dzieci były bardzo zaangażowane w akcję sceniczną, choć te z przedszkoli eksperymentalnych reagowały o wiele silniej, a w niektórych momentach wręcz agresywnie. Chodzi tu przede wszystkim o scenę, w której niebieski Dyszlowy podkrada rekwizyty Żółtej Kaczce. Dzieci krzyczały: Złodziej!, Uważaj, podstęp!, a scena ta zaważyła na całym spektaklu. Chociaż "żółci" odbierają swoje rekwizyty, to jednak dzieci nie wybaczają niebieskiemu Dyszlowemu; jednocześnie sympatia do grupy niebieskich, a nawet do niebieskiej kaczki wyraźnie spada. Podobne reakcje obserwowaliśmy w przedszkolach kontrolnych, ale nie były one aż tak agresywne i wyraziste. Dzieci mówiły nieśmiało, prosząco: Nie zabieraj mu tego. W ankietach przełożyło się to na wybór żółtej kaczki, żółtego króla i żółtego dworu, a na pytanie: Jakbyś chciał żeby to przedstawienie się skończyło? - 7,7 % dzieci odpowiedziało, że chciałoby, żeby żółta kaczka wygrała. Z kolei na pytanie: Co kaczka zmieniła w Twoim życiu? - kilkoro dzieci (3,7%) odpowiedziało, że nauczyło się uczciwości: Wiem, że trzeba być uczciwym; to mi powiedziała kaczka. Również w odpowiedziach na pytanie: Jaka jest niebieska kaczka - podaj kilka określeń. 8,5 % dzieci nazwało niebieską kaczkę złodziejką, bądź zwróciło uwagę na powiązanie kaczki niebieskiej z kradzieżą.
Wybory bohaterów, dokonane przez dzieci, były jednak nieświadomie przez nas zmanipulowane poprzez takie, a nie inne skomponowanie akcji. Interesujące jest także to, że dzieci wielokrotnie w swych odpowiedziach zwracały uwagę na to, że nie ma niebieskich kaczek, że małe kaczki są żółte, a duże - białe, zaś niebieskie są nieprawdziwe. Przy pytaniu: Która kaczka bardziej Ci się podobała? - padały odpowiedzi: Żółta, bo niebieska jest nieprawdziwa. Wydaje się więc, że sam wybór kolorów na nasze bohaterki wymuszał wybór żółtej kaczki. Gdyby bowiem zamiast żółtej pojawiła się np. różowa to obie kaczki byłyby "nieprawdziwe" i wyraźnie pokazane byłoby, że należą one do świata teatru a nie natury.
Trzeba także zauważyć, że kolor żółty jest wesoły, ciepły kojarzy się dzieciom ze słońcem (kaczka była złota jak słońce, wyglądała jakby była ze złota, podobna do słońca, ser też jest żółty). Kolor niebieski jest zimny i dzieciom niebieska kaczka kojarzyła się z chmurą, niebem, wodą (była trochę z deszczu, przypomina mi wodę, niebieska jak niebo, pochmurna, posępna). Dodatkowo, w spektaklu grupa "żółtych" miała kostiumy w jasnych i słonecznych odcieniach, zaś w grupie niebieskich było sporo elementów kostiumów w tonacjach ciemnych, granatowych. Wszystko to razem wpłynęło na wybór dzieci. Podobny problem pojawił się chyba także w eksperymencie Dormana. Prof. M.Tyszkowa pisała: Większość badanych, mimo sympatii do własnej kaczki, zwróciła uwagę na estetyczny wygląd żółtej kaczki.
Spektakl kończył się ogólną zabawą i śpiewem w foyer auli Filii UŚ; tu dzieci spotkały się bezpośrednio z kaczkami i aktorami" |
Dlatego w spektaklu będzińskim wprowadziliśmy pewne zmiany, które dotyczyły zarówno akcji scenicznej, jak i pewnego ożywienia kostiumów aktorów grupy niebieskiej. Pragnęliśmy bowiem zaobserwować, czy i teraz reakcje dzieci będą podobne. Rozważałam także inny problem: jak dzieci z przedszkola, w którym była niebieska kaczka, odebrały owo uwikłanie "ich" kaczki w nieczystą moralnie sytuację? Czy nie czuły się oszukane? Czy nie było im zbyt przykro? Oczywiście sytuacja podkradania sobie zabawek jest dzieciom doskonale znana, po prostu dzieci tak robią i nie ma w tym nic nadzwyczajnego. Gdy więc dzieci zobaczą analogiczną sytuację w teatrze to może spojrzą na siebie z innej perspektywy, zmienią się. Z ankiet wynika, że tak właśnie jest. Zwłaszcza, że właśnie dzieci z "niebieskiego" przedszkola na pytanie: Co kaczka zmieniła w twoim życiu odpowiadały: Nauczyłam się, że trzeba być dobrym i uczciwym. A jednak po spektaklu dla przedszkoli eksperymentalnych dwóch chłopców - jeden z "żółtego" przedszkola, drugi z "niebieskiego" - chcieli się bić. A więc emocje zagrały dużo silniej niż się spodziewaliśmy.
Pokazuje to także jak mocno dzieci emocjonalnie związały się z kaczką. Ciekawe, że taka uczuciowa więź pojawia się także w odpowiedziach dzieci z przedszkoli kontrolnych. Pozwolę sobie na przytoczenie kilku wypowiedzi dzieci z przedszkoli eksperymentalnych:
Kaczka była i było fajnie - a teraz jest smutno; Odjechała i zrobiło się smutno. Mam nadzieję, że jej też zrobiło się smutno; Teraz jest mi lepiej; Gdy przypomina mi się kaczka, to potrafię pływać; Jestem szczęśliwa; Kocham kaczki!; Kaczka jest dla mnie kimś ważnym. Jak była chora to się nią opiekowałam, dawałam jej syrop, bo pani wietrzyła salę i się przeziębiła. Co kaczka zmieniła w Twoim życiu? - No, wszystko! Będę inaczej patrzył na kaczki; Będę lepszy; Byłam wtedy bardziej wesoła, chciało mi się skakać; Nie wiem, ale tęsknię bardzo.
A to kilka przykładów wypowiedzi dzieci z przedszkoli kontrolnych:
Chodzę nad staw i patrzę na kaczki, a wcześniej nie chodziłem, bo nie było na co patrzeć; Kaczka zmieniła Różową Panterę i Harrego Pottera, bo podobały mi się obydwie kaczki, kaczki zastąpiły te postaci; Będę tęskniła za żółtą kaczką; Bardziej podobają mi się kaczki; Na bajce było wesoło, a w moim domu smutno.
Oczywiście o wiele więcej wypowiedzi zabarwionych emocjonalnie pojawia się w ankietach dzieci z przedszkoli eksperymentalnych, ale mimo wszystko jest dla mnie ciekawe i ważne, że takie przedstawienie jak nasze może coś zmienić w życiu małego dziecka, że mobilizuje go do refleksji. Eksperyment Dormana potwierdza, że odbiór sztuki będzie bardziej żywy, gdy dzieci zaangażują się uczuciowo, że ślad w psychice dziecka będzie głębszy, a spotkanie z kaczką staje się czymś ważnym. A trzeba powiedzieć, że spektakl Kaczka i Hamlet był całkowicie afabularny, oparty na zabawie i grze dziecięcej. Dzieci wspaniale odbierały to widowisko i nie miały większych problemów w zrozumieniu sytuacji scenicznych. Ta forma teatru - teatru zabawy okazuje się najtrudniejsza dla odbiorcy dorosłego. 100% dzieci z eksperymentu i 67 % dzieci z przedszkoli kontrolnych odpowiedziało, że przedstawienie im się podobało. Nie prowadziliśmy szczególnych badań nauczycieli, ale rozmawialiśmy z nimi i okazuje się, że wychowawczynie nie były już skłonne do tak pozytywnych ocen, tu zdania były bardzo podzielone - wychowawczynie twierdziły, że dla nich to było za mało, że przedstawienie nieprofesjonalne, że za głośne, ale - jak twierdziły - dzieciom się podobało, a to najważniejsze.