W XII letniej szkole języka, kultury i literatury polskiej, trwającej od 1 do 28 sierpnia 2002 r., i w V kolegium polsko-austriackim (1-21 sierpnia 2002 r.) brało udział ponad 130 cudzoziemców z czterech kontynentów (brakowało tylko przedstawicieli Australii) i 15 polskich studentów, którzy w ramach kolegium polsko-austriackiego uczyli się języka niemieckiego. Dlaczego obcokrajowcy uczą się języka polskiego? Wielu studiuje polonistykę. Niektórym polski potrzebny jest w pracy, jak np. Hanyemu z Egiptu, który jest przewodnikiem grup niemieckich, a teraz chciałby również oprowadzać polskich turystów. Toni z Austrii, sprzedawca win, ma nadzieję, że nawiąże kontakty z Polską i będzie mógł tutaj sprzedawać swoje (wyborne) wino. Niektórzy chcieli po prostu móc czytać polską literaturę w oryginale i tak dla Mikołaja z Ukrainy przygoda z językiem polskim zaczęła się od Stanisława Lema, a dla Ludka z Czech od Henryka Sienkiewicza. Mattia z Włoch nie może powiedzieć, dlaczego uczy się polskiego. Po prostu podoba mu się ten język. BjOrn z Norwegii ożenił się z Polką, ma 8-letnią córkę, która z matką mieszka w Polsce i ze swoją córką chce rozmawiać po polsku.
Wieczór narodów. Tradycyjne stroje japońskie |
Cudzoziemcy i polscy studenci mieszkali w akademiku w dwuosobowych pokojach, zawsze w mieszanej obsadzie: Austriaczka z Polką, Ukrainka z Włoszką, Belg z Egipcjaninem, Japończyk z Rosjaninem z Syberii. Czasami jedynym wspólnym językiem był polski, więc studenci byli zmuszeni używać go nie tylko na zajęciach językowych.
Oto jak cudzoziemcy przedstawiają swoich kolegów, koleżanki i nauczycielki:
Jak wygląda osoba, z którą mieszkasz?
Ja mieszkam z dziewczyną z Bułgarii. Ma na imię Rosalina. Jest bardzo sympatyczną studentką. Ona jest brunetką, ma kręcone włosy i kasztanowe oczy. Ona jest średniej wysokości i jest szczupła.
Ona jest w grupie cytryny i jest bardzo pilną, piękną i towarzyską dziewczyną. Cieszę się, że mieszkam z nią.
Vanna Piacente (Włochy)
Jak wygląda twój kolega z grupy?
Moja koleżanka z grupy nazywa się Vanna i jest Włoszką. Ona jest brunetką, ma bardzo ładne niebieskie oczy i krótkie włosy. Ona zawsze nosi kolorowe ubrania, długie spódnice albo spodnie. Ona bardzo lubi nosić pierścionki. Vanna jest bardzo ładną i sympatyczną dziewczyną. Nie jest leniwa, ale wesoła i towarzyska.
Jessica Patisso (Włochy)
Nowoczesna adaptacja "Zemsty" w wykonaniu kolegium polsko-austriackiego |
Jak wygląda nauczycielka Ola?
Ola jest wysoką, szczupłą kobietą. Ona jest ciemną blondynką, ma zielone oczy. Ona lubi nosić spodnie, ale nigdy nie nosi spódnicy. Ona jest pracowita i grzeczna. Myślę, że ona jest zdolna. Ona lubi koty i lubi pić herbatę. Lubię ją.
Hanna Orszulik (Wielka Brytania)
Jak wygląda nauczycielka Patrycja?
Patrycja jest moją nauczycielką. Ona jest bardzo dobrą lektorką. Mówi po prostu i wyraźnie. Jest niską kobietą, jest pewną kobietą. Zawsze nosi jasne ubrania. Myślę, że ona jest bardzo wesołą osobą.
Christy McGregor (Kanada)
W letniej szkole uczyły się warzywa i owoce: Rzodkiewki, Ananasy, Kalafiory, Banany, Pomidory, Pomarańcze, Cytryny, Śliwki, Ogórki, Porzeczki. Kolegium polsko-austriackie to piękny ogródek kwiatowy. Mieliśmy tam żółte Żonkile, czerwone Tulipany, kolorowe Bratki, oraz białe Stokrotki. Tak nazwaliśmy poszczególne grupy zależnie od stopnia zaawansowania, co było o wiele zabawniejsze niż numery. Przypominało to może li tylko zabawę, ale cudzoziemcy zaakceptowali nazwy swoich grup i sami chętnie przedstawiali się jako Czarna Porzeczka, Zielony Ogórek czy Fioletowa Śliwka.
Wieczór narodów – Country and Western – Kanadyjczycy i Amerykanie uczą nas tańczyć |
Młodzi ludzie z całego świata uczestniczyli przed południem w zajęciach z języka polskiego, a po południu poznawali naszą kulturę, historię i obyczaje na wykładach prowadzonych przez lektorów szkoły i zaproszonych gości. Wieczorem proponowaliśmy bogaty program kulturalny: projekcje polskich filmów, koncerty, przedstawienia teatralne, gry i zabawy językowe, dyskoteki, a w niedziele wycieczki do Krakowa, Pszczyny i Oświęcimia, do Tarnowskich Gór, Ogrodzieńca i w Beskidy. W Krakowie studenci zwiedzili rynek, Sukiennice i zamek królewski na Wawelu. W zabytkowej kopalni srebra w Tarnowskich Górach przewodnicy prowadzili ich oświetlonymi szybami. Pokazali miejsce pracy dawnych górników na Śląsku. Szczególnym przeżyciem była przejażdżka łódką w 270 metrowym podziemnym korytarzu. W Koniakowie studenci mieli okazję być na odpuście i zwiedzili muzeum słynnych koronek, a w Istebnej dawne chaty góralskie.
Rok 2002 ogłoszono w szkole rokiem "Zemsty" Aleksandra Fredry. Stało się tak ze względu na tegoroczną ekranizację tego utworu przez Andrzeja Wajdę. Jest to utwór bardzo polski i zarazem uniwersalny, zrozumiały dla cudzoziemców z całego świata. Wprowadzeniem w zagadnienia "Zemsty" był wykład inauguracyjny prof. dr. hab. Marka Piechoty oficjalnie otwierający szkołę. Atrakcją jednego z kolejnych wieczorów był spektakl teatralny. Aktorzy Teatru Śląskiego im. St. Wyspiańskiego w Katowicach zagrali fragmenty „Zemsty" i innych sztuk Aleksandra Fredry. Następnie studenci kolegium polsko-austriackiego przygotowali skróconą wersję „Zemsty". Polacy i Austriacy przygotowali piękną inscenizację, którą cudzoziemcy z letniej szkoły nagrodzili długo nie milknącą owacją.
Bal przebierańców. Grupa Rzodkiewek |
Cudzoziemcy zwiedzili również ruiny średniowiecznego zamku w Ogrodzieńcu, który posłużył Andrzejowi Wajdzie za scenografię do filmu „Zemsta", zwiedzili wystawę poświęconą filmowi, zobaczyli rekwizyty i kostiumy. Jednym z zadań w letniej szkole jest każdego roku przetłumaczenie tekstu literackiego na własny język. W tegorocznym Turnieju Tłumaczy studenci zmierzyli się z fragmentem dziewiętnastowiecznej „Zemsty" Aleksandra Fredry i przetłumaczyli go na 15 języków. Powstało tak wiele przekładów, że złożyły się one na sporą broszurę.
Szczególnie ważnym dniem był 15 sierpnia. W tym dniu miały miejsce dwa znaczące wydarzenia: „Sprawdzian z polskiego" i Wieczór Narodów. W Sprawdzianie wzięło udział około 120 uczestników. O tytuł Cudzoziemskiego Mistrza Języka Polskiego walczyli uczestnicy letniej szkoły języka, literatury i kultury polskiej, kolegium polsko- austriackiego, Polacy z Zaolzia, studenci z Centrum Nauczania Języka Polskiego dla Cudzoziemców „Linguae Mundi" z Warszawy oraz cudzoziemcy, którzy sierpień spędzają w Polsce, a o sprawdzianie usłyszeli w telewizji, przeczytali w prasie lub w Internecie. Autorkami dyktanda zatytułowanego „Dwudziestopierwszowieczna zemsta" były Aleksandra Janowska i Jolanta Tambor. Do finału przeszły 4 osoby, które o ostateczne zwycięstwo walczyły w konkursie oratorskim. Tytuł Cudzoziemskiego Mistrza Języka Polskiego zdobyła Irena Anacka z Białorusi (wykładowca Uniwersytetu Pedagogicznego w Mińsku, z którym Uniwersytet Śląski współpracuje w ramach umowy bilateralnej), tytuł I Cudzoziemskiego Wicemistrza Języka Polskiego wywalczył Mikayel Gevorgyan z Armenii, a tytuł II Wicemistrza Języka Polskiego zdobyły ex aequo Helena Mościerowa z Białorusi i Helena Gubina z Rosji.
Wycieczka do Tarnowskich Gór |
Oprócz głównych tytułów przyznano też dyplomy „+5" dla studentów początkujących, o podstawowym stopniu znajomości języka polskiego. W ich przypadku oceniano liczbę słów, które „wyłapali" z czytanego tekstu dyktanda i poprawnie je zapisali.
Polacy uczestniczący w Sprawdzianie walczyli o tytuł Orzełka Polskiej Ortografii. Orzełka zdobyła Barbara Kordecka. W tym roku jury nie przyznało tytułu Orła Polskiej Ortografii. Nikt nie okazał się na tyle dobry, by otrzymać to zaszczytne miano.
W czasie obrad jury studenci wybrali miss i mistera letniej szkoły, a wieczorem czekała na nich następna atrakcja: Wieczór Narodów. Studenci letniej szkoły i kolegium z 26 państw zaprezentowali swoje kraje. Przywitani zostali chlebem i solą, jak nakazuje stary obyczaj symbolizujący polską gościnność. Spotkanie rozpoczął polonez – polski taniec narodowy. Cudzoziemcy przedstawili stroje ludowe, zaśpiewali pieśni i deklamowali wiersze w swoich językach. Nauczyliśmy się kilku wyrazów po japońsku, musieliśmy przepisać arabski tekst i wskazać belgijskie piwo wśród polskich. Spróbowaliśmy włoskich, czeskich i estońskich potraw i nauczyliśmy się tańca z Dzikiego Zachodu. W przerwie posililiśmy się tradycyjnymi śląskimi daniami. Były to: chleb ze smalcem, śląskie kiełbaski i ogórki. Tuż przed północą studenci mogli wziąć lekcję walca u wiedeńskich mistrzów, a po tak wyczerpującym zadaniu podano bigos – tradycyjną polską potrawę z kiszonej kapusty, mięsa, kiełbasy, cebuli, grzybów i suszonych śliwek. Bigos studenci przygotowali własnoręcznie na początku Wieczoru. Po wysłuchaniu fragmentu o bigosie z „Pana Tadeusza" w pięknym wykonaniu Marty Rawłuszko, studentki z Białorusi, która od października zaczęła studiować polonistykę na UŚ, poznali przepis na bigos staropolski. Sami szatkowali kapustę, kroili mięso, smażyli kiełbasę... Wina do bigosu dolewał oczywiście Włoch. Potrawa była to wyśmienita. Następnie tańczono aż do późnej nocy.
W pierwszym dniu wolnym od zajęć językowych odbyła się olimpiada sportowo–intelektualna. Po wysiłku fizycznym, licznych konkurencjach i zdrowej rywalizacji przyszedł czas na zmagania umysłowe.
W teatrzyku letniej szkoły studenci przedstawili wiersze Jana Brzechwy, m.in. „Kłamczucha", „Samochwała", „Skarżypyta", „Żaba", „Pomidor". Wystąpili w pięknych przygotowanych przez siebie strojach.
Dobrą zabawą była także "Randka w ciemno". Oto sprawozdanie, które jedna z Austriaczek opublikowała w „Wiadomościach letniej szkoły", gazetce studentów ukazującej się co tydzień:
Jaka była randka? Nie wiedziałam, że kandydaci już byli wyszukani. Myślałam, że my wszyscy musimy szukać partnera. Cieszyłam się, bo nie chciałam grać. Wszystko było jak w telewizji: wspaniały moderator i nawet "głos". Kandydaci nie widzieli się i musieli odpowiadać na trzy pytania. Na końcu były trzy pary. I czekała je jeszcze jedna próba, na te sześć osób. Musieli tańczyć do różnych melodii. Publiczność decydowała, która para była najlepsza. Było bardzo wesoło!
Cudzoziemcy mieli okazję spotkać się z przedstawicielami życia politycznego i kulturalnego w Polsce. Marszałek Województwa Śląskiego Jan Olbrycht podczas wizyty w Cieszynie przybliżył studentom ważne zagadnienia polityki Śląska i samego Cieszyna, problemy i nadzieje związane z przyszłym przystąpieniem Polski do Unii Europejskiej. Jako mieszkaniec Cieszyna i jego były burmistrz Pan Marszałek bardzo chętnie i wyczerpująco odpowiadał na pytania studentów na temat miasta.
Po obejrzeniu trzech krótkich filmów studenckich, cudzoziemcy spotkali się z Marcinem Wroną, reżyserem filmu „Człowiek Magnez", nagrodzonego na festiwalu w Nowym Jorku oraz z Prof. Krystyną Doktorowicz, Dziekanem Wydziału Radia i Telewizji UŚ, Senatorem RP. Również po projekcji filmu Roberta Glińskiego "Cześć, Tereska" studenci spotkali się z reżyserem i rozmawiali z nim na temat filmu.
Osoby szczególnie zainteresowane literaturą zostały zaproszone w Krakowie na spotkanie ze Stanisławem Lemem w domu pisarza, gdzie mogły wysłuchać niezwykle interesującego wykładu, zadać pisarzowi nurtujące ich pytania, otrzymać autografy i sfotografować się ze znanym autorem. Tak o tym spotkaniu pisze Olga Pawluk z Ukrainy:
Kiedyś, pod koniec 70. lat, na Ukrainie Wschodniej w Związku Radzieckim, byli tacy ludzie, którzy tak bardzo lubili fantastykę S. Lema, że przeczytali jego książki w języku rosyjskim albo ukraińskim, nie mogli zatrzymać się na tym i kupowali książki w języku polskim, żeby można było przeczytać coś nowego. Dowcip polegał na tym, że oni w ogóle nie znali języka polskiego. Ale polskie książki i słowniki można łatwo znaleźć w księgarniach (czego nie można powiedzieć o książkach w języku ukraińskim) i można było je kupić, a potem ze słownikiem jakoś tłumaczyć nowy utwór. Ja znam kilku ludzi, którzy w taki sposób czytali Lema, a wynikiem tego było nie tylko poznanie świata Lema, ale i poznanie języka polskiego. To były dzieci mające 14-17 lat i słynny architekt, i wybitny profesor chemii – wszyscy byli zachwyceni światem Lema.
W Cieszynie znajduje się Bracki Browar Zamkowy, w którym już 100 lat temu warzono piwo. Już wtedy zalecano picie piwa zamiast wódki, nie tylko dlatego, że doskonale gasi pragnienie, ale także ze względu na szlachetny smak i właściwości lecznicze. W browarze studenci mogli przyjrzeć się produkcji piwa, następnie skosztować go przy polskich piosenkach biesiadnych.
Ostatniego wieczoru odbyła się uroczysta kolacja w restauracji „Harenda" przy rynku w Cieszynie. Pożegnanie uświetniła kapela góralska i zespół taneczny, który zaprosił uczestników do tańca góralskiego. W środę 28 sierpnia nadszedł smutny dzień pożegnania. Uczestnicy szkoły otrzymali certyfikaty, nagrody książkowe i specjalne dyplomy z wyróżnieniem. Studenci zobaczyli także filmy nagrane przez poszczególne grupy w szkole letniej i program Telewizji Polonia o „Sprawdzianie z polskiego" zatytułowany „Klasówka z polskiego". Uroczystość uświetnili swą obecnością Prorektor ds. Nauki, Współpracy i Promocji Uniwersytetu Śląskiego prof. dr hab. Wiesław Banyś oraz Dziekan Wydziału Filologicznego UŚ dr hab. Piotr Wilczek.
Mamy nadzieję, że nasi nowi przyjaciele z całego świata wrócą do nas za rok. Oto jakie rady dali uczestnicy kolegium przyszłorocznym studentom szkoły:
Na koniec jeszcze list Ogórka - Ludka z Pragi, który otrzymaliśmy już po zakończeniu szkoły. Jesteśmy mu bardzo wdzięczni za komplementy, jak i za słowa krytyki.
Praha, 23 września 2002
Miła Letnia Szkoło,
lato upłynęło jak woda, mamy jesień. I ja wciąż wspominam ten ładny
miesiąc w Cieszynie. Ogórek bardzo tęskni za tym czasem. Pozwól mi
jednak, miła Letnia Szkoło, żebym Ci napisał kilka notatek – a nie
wszystkie będą miłe. Nawet twarda krytyka zabrzmi tu głośno z mojego
długopisu. Niektóre rzeczy są oczywiście tylko kwestią gustu, ale
chciałbym, żebyś to także słyszała.
Ogórek myśli, że podzielenie uczestników na grupy owocowe, warzywowe oraz kwiatkowe jest naprawdę dobrym pomysłem. Pozwoliło nam to tworzyć własną identyczność, tożsamość. Niestety, niektóre grupy tego nadużywały i wymyślały sobie takie przysłowia jak „Śliwka Śliwce Ogórkiem". Na szczęście za to zuchwalstwo śliwki zapłaciły odszkodowanie przez fioletowy czek jednemu ogórkowi. Ten czek mam jeszcze starannie schowany w swoim słoiku...
Ogórek był bardzo zadowolony z polsko-austriackiego kolegium, bo mógł rozmawiać z prawdziwymi Polakami. Jego słownictwo bardzo się powiększyło i przyzwyczaił się do dźwięku polskiego języka, poznał frazeologizmy itp. Ogórek dzięki temu nawet zrozumiał konduktora w pociągu z Cieszyna do Bielska-Białej, który go informował o przynajmniej godzinnym spóźnieniu i niezbędności nieplanowanej przesiadki na inny pociąg. Z drugiej strony się jednak ogórkowi pogorszyła wymowa (zwłaszcza „l"/„ł"). Ogórek bowiem z tego treningu codziennego potrafił konwersować bardzo szybko, a nie zwracał już tyle uwagi na wymowę i akcent.
Motyw szkoły – „Zemsta" Fredry - był ciekawy. Ale projekcja spektaklu „Zemsta" pierwszego wieczoru była bardzo trudna. Ogórek, który jeszcze nie wiedział, że zostanie ogórkiem, prawie nic nie zrozumiał i był tym faktem bardzo frustrowany, zafrasowany. Pod koniec projekcje było w sali tylko chyba pięć osób – pozostali nie wytrzymali. Problem oczywiście był w mówieniu aktorów; żeby mówić wierszem i jednocześnie naturalnie, to oni chyba musieliby pracować głosem, dynamiką, intonacją, zniekształceniem głosu i artykulacji, że trudno było obcokrajowcom rozumieć ten spektakl. Po wyjaśnieniu tej sztuki na wykładach Marka Piechoty i Magdy Bąk oraz przez powtórzenie kilku scen w dwóch teatrzykach już lubię „Zemstę". Także monolog Papkina w Turnieju Tłumaczy był bardzo dobrze wybrany.
Parafraza na Zemstę była także w dyktandzie. Wszyscy walczyliśmy o tytuł, obcokrajowcy o Cudzoziemskiego Mistrza Języka Polskiego, Polacy o Orła Ortografii Polskiej. Były tam takie zdania jak „Rejent ostatnio różowo-zielonymi farbami upstrzył ów mur w esy-floresy, a zhańbiony grafficiarz Cześnik, chcąc, by jego zemsta była nie gorsza, na łapu-capu ze spichrza wyjąwszy pędzle, postanowił schlapać brudnoczerwoną mazią malunek Rejenta. Mistrzem została czarna porzeczka Irena z Białorusi. Orłem nie został żaden z obecnych Polaków, tylko takim malutkim Orzełkiem...
Pogoda w Cieszynie była bardzo gorąca, a raczej bardzo duszna. Jak wyglądał typowy dzień ogórka? Rano prysznic, śniadanie, zajęcia, obiad, prysznic, wykłady, prysznic, pisanie zadań domowych, kolacja, program wieczorny (teatr, kino, bar Absolut...), prysznic, łóżko, sen. Ogórek byłby bardzo zadowolony, gdyby w przyszłym roku była pogoda trochę mniej duszna. Alternatywnym rozwiązaniem problemu byłaby możliwość zmiany ręczników już po tygodniu, zamiast interwału dwutygodniowego. Nie wiem, które z tych dwóch proponowanych rozwiązań będzie dla Ciebie łatwiejsze.
Wydaję mi się, że naród polski to naród Panów Wołodyjowskich. Sądzę tak z wielkości łóżek w akademiku. Ogórek mierzy jakichś 184 cm i nie zmieści się w takim krótkim łóżku. „Jeśli nie chcesz mojej zguby, większe łóżko daj mi luby".
Program kursu był naprawdę bardzo bogaty, bardzo aktywny. Pod koniec kursu jednak już nie miałem sił pisać uczciwie wszystkich zadań domowych. Chciałem je pisać, ale jak ogórek jeszcze występował w teatrzyku lub w browarze, to po prostu brakowało czasu i sił. Chciałbym więc tą drogą poprosić o przebaczenie moje lektorki, że nie napisałem wszystkich zadań domowych.
W pisaniu zadań domowych przeszkadzał mi także brak miejsca. Mieliśmy wprawdzie w pokoju stół i krzesła, ale jak wieczorem jeden z nas mieszkańców pokoju już spał, to ten drugi nie pozwolił sobie na zapalenie światła, zwłaszcza, że mieliśmy tylko wielkie światło na suficie i małej lampy stołowej w pokoju brakowało. Byłoby bardzo dobre, gdyby istniał jakiś pokój, gdzie byłyby stoły i krzesła, dokąd mógłbym sobie wziąć długopis, zeszyty i słowniki i tam coś pisać. Być może nie tylko zadania domowe, ale nawet coś do gazety letniej szkoły. Wielu studentów narzekało, że jest mały dostęp do Internetu (tylko co drugi dzień, w dodatku jeszcze tylko w czasie wykładów). Mnie wystarczyłby komputer do pisania tekstów. Prawda – był przez część kursu w sali telewizyjnej, ale było trochę niewygodne pisać teksty tam, podczas gdy inni chcieli oglądać jakiś film polski, który wypożyczyli sobie w biurze.
Miła Letnia Szkoło, być może teraz myślisz sobie, że za dużo Cię krytykowałem. I może pytasz sama siebie, czy właściwie się temu okropnemu ogórkowi w Cieszynie podobało. Oto odpowiedź: Podobało. Zakochałem się nawet w Tobie. Czy myślisz, Letnia Szkoło, że poświęciłbym tyle czasu i pracy do napisania tego listu, gdybym wciąż za Tobą nie tęsknił? No widzisz!
Ogórek bardzo się cieszy, że w przyszłym roku znów przyjedzie do Cieszyna. Cieszy się, że znów będzie Kwoką lub Pieskiem Azorkiem w teatrzyku szkolnym, że znów będzie śpiewać i grać w browarze, że znów będzie chodzić na wycieczki organizowane przez szkołę i te we własnym zakresie, że znów będzie na wykładach zadawać podchwytliwe pytania, że spotka wiele kwiatków, owoców i warzyw z różnych ogrodów świata. Cieszy się na wykłady, zajęcia lub obecność Agnieszki, Anety, Ani, Basi, Gosi, Jolanty, Magdy, Marka, Olki, Przemka... O kim jeszcze zapomniałem? Po prostu ogórek się cieszy, że znów spotka wszystkich. Nawet Śliwki.
Z zielonymi pozdrowieniami
Ogórek Luděk