Juvenalia

Dobrze że były ale...

Studenci II roku dziennikarstwa otrzymali zadanie zrelacjonowania w krótkich migawkach tegorocznych, w założeniach hucznych bo w ramach jubileuszu UŚ obchodzonych juwenaliów. Plonem owej dziennikarskiej wprawki jest kilkanaście relacji o tym co się działo. A najcenniejsze może to, iż przyniosły one skrajnie "rozstrzelone" opinie studentów o celowości tego rodzaju imprezy. Od zdecydowanej krytyki i zakwestionowania sensowności po aprobatę. Z relacji, właściwie wszystkich, wyłonił się przede wszystkim obraz alkoholowych oparów unoszących się nad całością imprezy. Nawet ci, którzy uznali juwenalia za fajną zabawę dostrzegli relatywnie niewielkie zainteresowanie nią ogółu braci studenckiej. Większość krytykujących przyczyn niedoskonałości przedsięwzięcia upatrywała w braku tradycji studenckiego święta.

I - wreszcie - powtarzało się pytanie retoryczne: czy bale, dyskoteki i koncert tokowy to właśnie nasza najlepsza, studencka oferta i zarazem wizytówka kulturalno-rozrywkowa.

Mimo wszystko, mimo niedociągnięć organizacyjno-propagandowych, programowych, mimo dotkliwych ran (dosłownie), które stały się udziałem uczestników i organizatorów juwenaliowej zabawy w Sosnowcu - wypada podziękować jakże nielicznej garstce szaleńców, którzy porwali się na organizację trzydniowej imprezy. Przede wszystkim za to, że im się chciało. Czy w przyszłym roku takich jak oni znajdzie się więcej? - oto pytanie najważniejsze. A drugie: czy jest lepszy sposób na tradycję - gdy jej brak - jak budowanie?

Autorzy: F.S.