Filut, jak podaje Słownik języka polskiego, to "figlarz, frant, spryciarz". Filutologią zaś nazywamy naukę o filutach, która interesuje się ich (filutów) zachowaniem, pracą zarobkową, typologią, itp.
W wieku XVIII filutów było dużo; stanowczo za dużo. Roiło się od nich w całej Europie. Można mówić o inwazji filutów w tej epoce. Było ich pełno także w Polsce. I ten fakt niepokoił Ignacego Krasickiego, Księcia Biskupa Warmińskiego, zwanego także Księciem Poetów:
Łatwiej nie łgać poetom, ministrom nie zwodzić,
Łatwiej głupiego przeprzeć, wodę z ogniem zgodzie
Niż zrachować filuty: ciżba, wojsko spore.
Martwił go nadmiar filutów, gdyż jako mądry obywatel wiedział, że im więcej. filutow, tym gorzej dla społeczeństwa; a im ich mniej tym lepiej. Ich nadmierna liczebność niepokoiła Krasickiego także jako osobę duchowną; filuci wchodzili bowiem nieustannie w kolizję ze wszystkimi przykazaniami Dekalogu. Wypowiedział im więc bezpardonową walkę w swoich utworach. Uderzył w nich przede wszystkim w Satyrach - w części 1 (wydanej w 1779 r.). Z cyklu tego przebija gruntowna wiedza Krasickiego o filutach. Znać, że przygotował się do ofensywy przeciwko nim bardzo starannie. Niewątpliwie należy do najwybitniejszych polskich filutologów.
W jaki sposób udało mu się zgromadzić tak imponującą wiedzę o filutach? Jako człowiek światowy, czysto bywał w salonach. A tam właśnie gromadziły się wielkie ich rzesze. Liczne spostrzeżenia w tym zakresie mógł zebrać sprawując urząd prezydenta Trybunału Małopolskiego. Nie miał więc kłopotów ze skompletowaniem bogatego dossier na temat filutów. Czerpał z niego obficie, pisząc Satyry. Charakterystyka filutów w Satyrach należy do najlepszych osiągnięć Krasickiego - poety.
W warszawskich salonach Książę Biskup Warmiński zetknął się z bogatą galerią filutów różnej maści. To ich bogactwo gatunkowe odtworzył w Satyrach. Byli więc filuci-intryganci o temperamencie libertyńsko-sadystycznym. Doprowadzali swoje ofiary do rozpaczy; widok łez, jakie wylewały, wprawiał ich w niekłamany zachwyt.
Najmilszy jego napój łza, który wyciska
Byli filuci-dewoci o zacięciu lichwiarskim, którzy łączyli pasję do pacierzy z zamiłowaniem do lichwy.
Oświeceniowa Europa przypominała wielką szkołę: wszyscy pouczali wszystkich. Nauczanie odbywało się na kilku poziomach. Był poziom edukacji pozytywnej, gdzie wiedza przyczyniała się autentycznie do rozwoju jednostki; ale równie intensywne szkolenie odbywało się na poziomie edukacji negatywnej (nieoficjalnej), która prowadziła do psucia i deprawacji uczniów. Na tym poziomie libertyn szkolili nielibertynów, a filuci - niefilutów. Według Księcia Biskupa, filut-nauczyciel stanowił szczególnie niebezpieczny rodzaj filuterstwa. Obalał bowiem szacowne autorytety, głosząc filozofię, w której nie było miejsca dla Boga i moralności pozytywnej.
Wojciech - mędrzec ponury, łapie młodzież żywą l...l
Za nic dawni pisarze, stare księgi - fraszki,
Dzieła wieków to płonne u niego Igraszki /.../
Z daleka od tej szkoły, z daleka, mój Janie!
Jak czarodziej, Książę Poetów na kartach Satyr powoływał do literackiego istnienia coraz nowe gatunki filutów, sięgając do swojego pękatego dossier. Oto koleiny typ filuta: spekulant. Za pomocą rozlicznych sztuczek i forteli opróżniał arystokratyczne sakiewki, pożyczając im później te same pieniądze na wysoki, lichwiarski procent.
W tym wieku, w którym rozrywki pochłaniały olbrzymie sumy, a większość arystokratów była zadłużona, posłuch znajdowali filuci "alchymiści", łudzący nadzieją otrzymania złota z żelastwa. Nie zapomniał o nich Książę Biskup Warmiński w Satyrach.
Dalej pojawiają się filuci obdarzeni talentem literackim ( a więc koledzy po fachu Krasickiego); uprawiali literacki hermafrodytyzm: byli jednocześnie i od panegiryku, i od paszkwilu, dostosowując się do życzeń klientów z genialną wprost łatwością:
Jędrzej, co to zmyśloną wzuwszy na się postać,
Szuka, gdzie by się wkręcić lub zysk jaki dostać,
A przedajnym językiem, drogi albo tani,
Jak zgodzą, jak zapłaci, tak chwali lub gani.
Byli wreszcie w ogromnej liczbie filuci-karciarze.
Krasicki odznaczał się dystynkcją i elegancją. Był biskupem, ale także człowiekiem światowym. Jako poeta wyznawał poetyki klasycyzmu. Estetyki: światowca i klasycyzmu zabraniały pokazywania palcem winowajców; zresztą byli wśród nich ludzie, z którymi utrzymywał kontakty towarzyskie. Tym bardziej nie wypadało w jednoznaczny sposób sugerować czytelnikowi o kogo godzi. Krasicki-moralista walczył z filuterstwem jako zjawiskiem szkodliwym moralnie i społecznie, a nie z konkretnymi osobami, trudniącymi się profesją filuta. Dlatego jego filuci noszą popularne imiona (Konstanty, Paweł, Jędrzej, Mikołaj), tak, aby wyeliminować wszelkie możliwe skojarzenia. Czasem, kiedy ujawnienie źródła dochodów filuta pozwoliłoby łatwo rozszyfrować kryjącą się za nim osobę, zachowywał milczenie. Dwukrotnie pojawiają się w Satyrach tacy tajemniczy filuci:
Panie Pietrze, a waszeć coś wskórał w tym roku
Utyłeś, więc winszuję dobrego obroku.
A jak mamże powiedzieć czyli mam zasłaniać
Zasłonę; proszę jednak jejmości się kłaniać.
To tylko kilka gatunków filutów z przebogatej ich kolekcji, opisane) w Satyrach mistrzowskim piórem Księcia Poetów.
Krasicki, mądry i przenikliwy moralista, świadom był zawodowej perfekcji filutów. Nie ukrywał tego przed czytelnikiem. Przedstawieni przez niego filuci są grzeczni, błyskotliwi, dowcipni, ładnie ubrani. Bezbłędnie zastawiają sidła.
/.../ ten co oszukany, nie wie, jak wpadł w pęta
Są to, jak wszystko w tym oświeconym wieku, "filuty oświecone", a więc w najlepszym gatunku. Z pasją poszukiwali towarzystwa bogatych szlachciców z prowincji, którzy przybyli do Warszawy po, nauki i ogładę bądź rozrywki, pomagając im trwonić w uroczy sposób przywiezione pieniądze. Filut Piotr:
Czatuje jakby ze wsi domatora dostać,
A uprzejmego biorąc przyjaciela postać,
Zaczyna rządy w domu, częstując i sprasza,
Dobry gust gospodarza wielbi i ogłasza,
W spółce jest do wszystkiego, choć pieniędzy nie ma.
Filuci=nauczyciele, pod płaszczykiem edukacji, sączyli w młode umysły zgubne nauki. Kiedy ukształtowali starościców, wojewodziców, kasztelaniców na swoje podobieństwo, nie mieli już żadnych kłopotów z odróżnianiem ich sakiewek. W wielkiej cenie u filutów byli również młodzieńcy, którzy w wyniku zgonu najbliższych, stali się właścicielami dużych majątków:
Młodo zaczął wspaniałe swoje panowanie,
Młodo skończył. Rodzice dzieckiem odumarli.
Opiekunowie najprzód (jak zazwyczaj) zdarli,
Dorwał się panicz rządów ./.../.
Do ataku na Konstantyna (tak się zwał ów panicz sierota) wpierw ruszyli filuci-"tubylcy" (żyjący na jego dworze). Później do "tubylców", dołączyli filuci-sąsiedzi. Po niedługim czasie Konstantyn mógł się uważać za sierotę do kwadratu: nie miał ani rodziców, ani majątku.
Książę Biskup Warmiński, znając kompetencje filutów w zastawianiu sideł na bliźnich, przestrzegał przed nimi ówczesną młodzież:
/.../ miej, Janie, ostrożność!
Wchodzisz na świat. Krok pierwszy ,stawić nie jest snadno,
Zewsząd cię zbójcy, zdrajcy, filuty opadną,
Zewsząd łowcy przebiegli, kształtna biorą postać,
Będą czuwać, jakby cię w sidła swoje dostać.
Krasickiego-moralistę niepokoiła łatwość rozmnażania filutów. Było ich dużo, a ponieważ mnożyli się szybko, sytuacja stawała się niebezpieczna: groziła zachwianiem proporcji ilościowych pomiędzy filutami i niefilutami. Krasicki bezbłędnie określił źródła ich rozmnażania. Wiedział, że każdy filut jest niesłychanie fiiutogenny - przyczynia się do narodzin całek serii filutów (podobnie jak narkoman "wytwarza" dziesiątki nowych narkomanów). Jan, który otrzymał spadek po rodzicach, pojechał do Warszawy. Tutaj zajęli się nim filuci; w wyniku tej opieki stracił wszystko, co posiadał. "Co teraz czyni" - pyta Krasicki. Został filutem ze specjalnością: fałszerz karciany:
(...) Oto widząc w worku pustki,
Z szóstek robi siódemki, a z siódemek szóstki.
Zwłaszcza filutogenne było karciarstwo. Przegrywano całe majątki. Pechowi gracze, roztrwoniwszy mienie, często chwytali się filuterskiego procederu. Jeszcze innym źródłem filuterstwa, o którym mówią nam Satyry, były podróże zagraniczne. Wielu arystokratów rujnowało się na wojaże; wracali do kraju jako bankruci. Liczni z nich zasilali szeregi filutów:
Że co panem wyjechał przystojnym i godnym,
Wraca grzecznym filutem i żebrakiem modnym.
- biadolił Książę Biskup Warmiński.
Wymienione okoliczności spowodowały, że zastępy filutów rosły w postępie geometrycznym.
W Księciu Biskupie tkwiły niezmierzone pokłady wybornej ironii. Pod tym względem nie mógł się z nim równać żaden ze współczesnych mu filutów. Wykorzystywał tę broń w satyrach, bezlitośnie ironizując z filuterskiej społeczności - jakby chciał w ten sposób zrekompensować niefilutom ich porażki w starciach z filutami. Daleki od naiwności, przedstawiał filutów przede wszystkim w sytuacjach zwycięskich. Był jednak głęboko przekonany, że ich pomyślność jest nietrwała i chwilowa. Uważał, że prędzej czy później filuta dosięgnie sprawiedliwość, a jeżeli nie sprawiedliwość to inny filut. Albowiem głównymi przeciwnikami filutów byli sami filuci. Uwidoczniło się to szczególnie w satyrze pt. Gracz, gdzie filuci mniej doskonali padają ofiarą filutów doskonałych. Ale i ci doskonali spotkają zapewne jeszcze doskonalszych, którzy ograbiają ich z tego wszystkiego, co zdołali zgromadzić dzięki oszustwu. .
Życie cnotliwych - według Księcia Biskupa Warmińskiego - jest bardziej stabilne. Cnotliwi nie robią tak błyskotliwych karier, jak filuci, ale w końcu, stwierdza Krasicki, "wychodzą na swoje".(Jeżeli nie spotkają się z filutem).
Wszystkie satyry są cytowane wg wydania: I. Krasicki: Utwory wybrane, opracował Z.Goliński, t.1, Warszawa 1980.
Od redakcji; Tekst powyższy za zgodą autora przedrukowujemy z coraz ciekawszego i znacznie wykraczającego poza formułę biuletynu "POST SCRIPTUM" nr 3 - Biuletynu Letniej Szkoły Języka, Literatury i Kultury Polskiej.