ŚWIĘTO CIESZYŃSKICH ŻAKÓW

Ponad dwie doby trwało panowanie żaków na cieszyńskich wzgórzu. Obdarowani 13 maja osobiście przez Prorektora ds. Filii UŚ w Cieszynie prof. dr hab. Alojzego Kopoczka okazałym kluczem do wszystkich zamków uniwersyteckiego gmachu, starali się być wszędzie. Nie wyszli jednak poza granice administracyjne uczelni (pomijając exodus tych, którzy wykorzystując godziny rektorskie przecierali utarty szlak: uczelnia - dworzec PKS bądź PKP, ale osoby te trudno w grono wspólnoty akademickiej Cieszyna poczytywać). Wszak Burmistrz, w słusznej obawie by żakowskie igrce i swawole nie zachwiały posadami statecznego grodu nad Olzą i nie pobudziły szanownych mieszczan, nie odważył się powierzyć studentom kluczy do bram miasta. Miasto mogło jednak przyjść na cieszyńskie wzgórze. Co też - skromnie, bo skromnie - ale uczyniło. Nade wszystko jednak uobecniło się poprzez sponsorów.

"CIESZYNALIA`97" (których pierwsza, po reaktywowaniu edycja odbyła się w roku ubiegłym) wedle założeń Rady Samorządu Studenckiego, miały zintegrować dosyć rozproszone, pomimo sprzyjającego układu urbanistycznego, środowisko studenckie. Także nagrodzić tych, którzy przyczynili się do poprawy samorządności uczelni nad Olzą. Statuetkę Oskar UŚ (projekt studentki Wychowania Plastycznego Magdy Pierwockiej), przyznano w kilku "kategoriach": studentom Adamowi Zamirskiemu i Andrzejowi Czernemu "za długotrwałą działalność dla społeczności studenckiej", inż. Erwinowi Tomicy - zastępcy dyrektora administracyjnego Filii - za twarde administrowanie zdolne "wskrzesić nawet najbardziej upadły PGR", cieszyńskiemu Browarowi i "Olzie" "za wspieranie inicjatyw studenckich". Była także specjalna statuetka "za wypowiedź roku" (otrzymał ją mgr Lucjan Wroński). "Cieszynalia" miały także zapewnić chwile oddechu i zabawy przed zbliżającą się letnią sesją egzaminacyjną. A zabawa ta, za sprawą organizatorów (przede wszystkim studentów III roku Animacji Społeczno-Kulturalnej: Magdy Sumper, Anny Sukiennik, Jacka Greniucha, Jana Makowieckiego, Remigiusza Kopoczka) miała różne oblicza. Wytworne: bankiet inauguracyjny z udziałem zaproszonych gości - władz uczelni, sponsorów, mediów; niezwykle sympatyczne i bezpretensjonalne: wybory "Miss Cieszynalii`97", "Szansa na sukces"; muzyczne: koncert autorski Tomasza Zotko - kontrowersyjnej i ekscentrycznej postaci współczesnego polskiego protestantyzmu; kabaretowe: zielonogórski Kabaret "POTEM" z programem "majowym": "Miłość jest jak motyle"; teatralne: happening Teatru Wodzisławskiej Ulicy - działania plenerowe; filmowe: "Strzał w ciemności" B. Edwardsa z Peterem Sellersem jako inspektorem Clouseau; sportowe: siatkówki pomiędzy studentami i wykładowcami, zwycięzcami - studenci, koszykówki pomiędzy studentami a licealistami, pojedynek na rakiety pomiędzy Dziekanem WP-A prof. dr hab. Andrzejem Wójtowiczem a studentem Mariuszem Zienkiewiczem, bezapelacyjne zwycięstwo Dziekana; ludyczne: festyn otwarty przed budynkiem DSN-a, Super-dyskoteka; plastyczne: konkurs na strój z odpadów.

Najwięcej emocji wzbudziły dwie imprezy, będące dziełem samych studentów: Wybory Miss Cieszynalii`97 oraz Szansa na sukces. Najsympatyczniejszą dziewczyną (po pokonaniu 8 rywalek) została studentka III roku ASK Magdalena Buła, zdobyła także tytuł Miss Publiczności. Startujące dziewczyny musiały wykazać się nienaganną dykcją, umiejętnościami wokalnymi, sportowymi (jazda na rowerze), uwodzicielskimi (trzeba było poderwać chłopaka). Miast wymiarów podawano do publicznej wiadomości ... numer pokoju w akademiku. Najsympatyczniejsza otrzymała rower górski, którym mogła od razu pojechać na kolację przy świecach w Motelu "Orbis". Zwycięzcą "Szansy na sukces" został Adam Czech za pełną ekspresji interpretację piosenki Maryli Rodowicz "Sing Sing".

Obopólnym zainteresowaniem studentów i wykładowców cieszyła się wystawa fotografii. Na zdjęciach uwieczniono pracowników Filii w czasach ich młodości, nawet w niemowlęctwie (w pozach cokolwiek nieskromnych, częstokroć bez odzienia). Gwoli konfrontacji przeszłości z teraźniejszością, a także rozjaśnienia obrazu, obok fotografii dawnych zamieszczono aktualne. Przednia zabawa, komentarze były.

"CIESZYNALIA`97", w których miałam niekłamaną przyjemność uczestniczyć (niestety - już nie jako studentka) dowiodły, iż nasi studenci obdarzeni są dużym potencjałem twórczym, inwencją, sporą fantazją, poczuciem humoru, dobrym smakiem. I co istotne - mają talent organizacyjny, który pomysł, najbardziej nawet szalony, wciela w czyn.

Od redakcji: chcielibyśmy móc zamieścić obok podobnie treściwą relację o juwenaliach katowickich. Niestety nie otrzymaliśmy tekstu. Ale wydaje się, że to coś więcej niż tylko brak chętnego do chwycenia za pióro: w Katowicach brak wszystkiego: właśnie potencjału twórczego, poczucia humoru, inwencji i fantazji, oraz... dobrego smaku. Ze smaków pozostał tylko smak... na piwo. O organizacji - zwłaszcza o biletach do Spodka - lepiej nie mówić.