Szanowna Rado,
Proszę o wyszczególnienie wielkości środków finansowych przyznanych na rzecz kół naukowych U. Śl. wraz z podaniem wielkości kwot jakich te koła sobie dla zrealizowania tegorocznego planu pracy życzyły. Proszę także o podanie kryteriów jakimi Rada się kierowała przy ustalaniu dotacji oraz uzasadnienie tychże.
Życzenie moje wynika z faktu, iż po całorocznej działalności nie odczuwam, aby nasze Koło zostało wystarczająco zmotywowane do zintensyfikowania swej działalności. Dwa i pół tysiąca złotych, które Rada raczyła nam przyznać w bieżącym roku, biorąc pod uwagę inflację, niewiele, jeśli wogóle, większa od tej z roku poprzedniego, kiedy Koło nasze zostało reaktywowane, czyli wcześniej nie robiwszy nic. Tym samym cała nasza ubiegłoroczna działalność jawi się nie mieć żadnego znaczenia ze względu na wysokość środków na działalność koła. Jak za starych, ... "czy się stoi, czy się leży... "
Nie wydaje mi się, ponadto, stosownym, że na zebranie dotyczące działalności kół nie zaproszono przedstawicieli tychże. Argument, że Rada reprezentować ma interesy wszystkich studentów wydaje mi się mało zasadny. Już abstrahując nawet od tego co myślę o sensowności istnienia tworu takiego jak "samorząd studencki", to fakt, że ten ostatni ma coś reprezentować, nie oznacza, iż on to w istocie czyni. W myśl przysłowia"najbliższa ciału koszula", nikt inny niż przedstawiciele kół nie zadba lepiej niż oni o swoje interesy. Żaden "samorząd" nie jest nam do tego potrzebny!
Nie wydaje mi się też stosownym, aby zabraniać wzięcia udziału w takich spotkaniach opiekunom kół. Drodzy młodzi przyjaciele! To MY jesteśmy odpowiedzialni za działalność kół. To MY będziemy musieli wydawać roztropnie pieniądze, które WYŚCIE rozdzielili. To MY będziemy łamać sobie głowy jak to zrobić by wystarczyło do końca roku. I także MY zostaniemy pociągnięci do odpowiedzialności, czy to administracyjnej, jeśli przekroczymy budżet, czy nawet karnej, jeśli jakiegoś wydatku nie rozliczymy. Innymi słowy to MY będziemy spijać piwo, które WY swoją zabawą w samorządność uważycie! A WY nie dajecie nam przy tym prawa głosu, choćby poprzez naszych reprezentantów z ramienia kół, łącząc zebranie dotyczące rozdziału środków finansowych z zebraniem dotyczącym Waszych wewnątrz-samorządowych spraw. Jakby sprawy kół były mało znaczącym niuansem w całym życiu studenckim. A przecież podstawowym obowiązkiem studenta ( przynajmniej póki studia są bezpłatne) jest uczyć się. Nie działać, sejmikować, protestować, ale UCZYĆ się. Pochłaniać wiedzę całą swoją duszę, nawt jeśli nie zawsze udaje mu się osiagnąć wyżyny wiedzy. Nawet jeśli jego, czy jej praca daje jedynie średnie rezultaty na egzaminach. Niemniej swoją zawziętością i pracowitością osiągają cel - KSZTAŁCĄ SIĘ - robią "swoje". Tacy studenci mnie interesują! Takich studentów szanują!
Łącząc wyrazy szacunku,
ADAM KOLANY
Katowice, 11 III 1998
Uczelniana Rada Samorządu Studenckiego
Uniwersytetu Śląskiego
Szanowny Pan
dr Adam Kolany
Opiekun Koła Naukowego Matematyków
przy Uniwersytecie Śląskim
w Katowicach
Odpowiedź na nieprzyjemne w tonie i krzywdzące w treści (z prawnego zaś punktu widzenia graniczące z przestępstwem pomówienia), pismo Pana dr Adama Kolanego można podzielić na dwie części. Pierwsza z nich dotyczyć będzie merytorycznych zarzutów wysuwanych w stosunku do procedury podziału środków finansowych przeznaczonych na działalność studencką, w drugiej natomiast pozwolę sobie wyrazić stanowisko Uczelnianej Rady Samorządu Studenckiego UŚ (dalej - URSS) wobec krytyki idei samorządności przeprowadzonej przez Autora pisma.
Rozpocząć wypada od przytoczenia przepisu ustawy o szkolnictwie wyższym, która w art. 156 ust. 3 stwierdza: "Organy samorządu studenckiego decydują w sprawach rozdziału środków przeznaczonych przez organy uczelni na cele studenckie".
Niezależnie zatem od tego, co Pan dr Kolany sądzi o, cytując wspomniane wyżej pismo, sensowności istnienia tworu takiego jak samorząd studencki", wypada pogodzić się z przyznaniem pełni kompetencji (a więc także wyboru formy podziału środków) tej właśnie korporacji. Przy okazji tegorocznego rozdysponowania funduszy, URSS nauczona trudnościami technicznymi, jakie wyniknęły w roku poprzednim, kiedy to każdy z kilkudziesięciu przedstawicieli kół naukowych w powszechnym chaosie usiłował przekonać pozostałych, iż to właśnie "jego" koło zasłużyło na najwyższą pulę, postanowiła uprościć procedurę, czyniąc ją - jak się wydaje - bardziej czytelną. Wbrew temu, co pisze Pan doktor nikt nie "zabraniał" delegatom kół przybyć na posiedzenie, podczas którego dokonywano dystrybucji środków finansowych - uznano po prostu, że zgodne z poczuciem sprawiedliwości będzie przekazanie tej kompetencji na szczebel wydziałów. Dlatego też samorząd każdej z tych jednostek organizacyjnych uczelni wyrażał zapotrzebowanie "własnych" kół. By ostatecznie odeprzeć zarzut, stanowiący zarazem motyw przewodni wypowiedzi Pana dr. Kolanego, a dotyczący wąskiego grona osób podejmujących dyskutowaną tu decyzję, powiem jedynie, że historia jasno dowodzi, iż najlepsze rozwiązania są dziełem nielicznego raczej, aniżeli nadmiernie rozbudowanego gremium.
O ile zrozumiały jest brak usatysfakcjonowania przyznaną sumą wyrażony przez Autora pisma (niestety, wysokość kwoty przeznaczonej na cele studenckie jest ograniczona, zaś potrzebujących instytucji - bardzo wiele), o tyle rozważania dotyczące samorządności studenckiej nie znajdują usprawiedliwienia. Można jedynie mieć nadzieję, iż są niczym więcej, jak tylko owocem niezadowolenia, co nie zwalnia mnie jednak od obowiązku ustosunkowania się do obraźliwych zwrotów w rodzaju "zabawa w samorządność". Ponownie zatem wskazane będzie powołanie właściwego przepisu ustawy: "Studenci uczelni tworzą samorząd studencki" (art. 156 ust. 1 ). Wszyscy studenci wchodzą z mocy prawa w skład samorządu (zachodzi tutaj pełna analogia do sytuacji gminy i jej mieszkańców), a więc sugerowany w podtekście pisma podział społeczności na "samorządowców" oraz "pozostałych" jest - nazywając go łagodnie - nietrafny. Przytoczony passus dowodzi zarazem, że to jednak URSS i nikt inny - wbrew błędnej opinii Autora - reprezentuje interesy studenckie. Odczytując po raz kolejny zdania stanowiące przyczynę tego polemicznego tekstu zadałem sobie pytanie, czy negacji poddawana jest w nich każda forma samorządności. Czy kilka tysięcy rad gminnych funkcjonujących w naszym kraju oraz odbywające się co cztery lata wybory to także "zabawa w samorządność"? Czy może każda forma wyrażania troski o interesy grup społecznych i zawodowych jest zabawą? Nie ośmielę się pytać dalej... Natomiast końcowe refleksje Pana dr Kolanego dotyczące podstawowego obowiązku studenta jako żywo przywodzą na myśl (pech chciał - mamy rocznicę) wydarzenia ma. rcowe z 1968 roku i najpopularniejsze wtedy hasło umieszczane na transparentach aktywu robotniczego pacyfikującego rozentuzjazmowany żakowski tłum: "Studenci do nauki!" Czyżby wracało stare?
Reasumując - URSS nie ustając w dążeniach do wypracowania optymalnego sposobu corocznego dokonywania podziału środków finansowych przeznaczonych na działalność studencką musi przyjmować wskazówki, jakie dyktuje samo życie. Podzielając zatem opinię wyrażaną przed laty przez Oskara Wilde'a: "Doświadczenie jest jedyną rzeczą, jakiej nie można mieć za darmo", pozostajemy otwarci na konstruktywną krytykę i głęboko przekonani, że kolejne lata staną się widownią pełnego usatysfakcjonowania wszystkich kół naukowych działających w UŚ.
Zastępca przewodniczącego URSS
SZYMON ROCH