KAZIMIERZ BRANDYS 27 X 1916 - 11 III 2000)

Jego książki były wielokrotnie wznawiane, niektóre pamiętamy także z ich filmowych ekranizacji. Życiorys zmarłego w Paryżu autora "Matki Królów", "Listów do pani Z. ", czy "Miesięcy" stanowi ciekawe świadectwo skomplikowanych losów polskiego intelektualisty w XX wieku.

Był młodszym bratem Mariana Brandysa (1912-1998), urodził się w Łodzi. Podobnie, jak bohater poprzedniego artykułu ksiądz Jan Twardowski, debiutował przed wojną na łamach międzyszkolnego pisma literackiego "Kuźnia Młodych". Pierwsze próby pisarskie młodych gimnazjalistów, którzy po 1945 roku zostawali często znanymi i cenionymi twórcami, nie miały przeważnie wiele wspólnego z późniejszą konwencją, czy gatunkiem - charakterystycznymi dla dojrzałej twórczości ich autorów. Kazimierz Brandys prowadził w "Kuźni Młodych" dział teatralny, a wśród omówień spektakli znajdziemy jego recenzje, dotyczące "Carewicza" Gabrieli Zapolskiej, czy "Ptaków" Arystofanesa (przygotowanych przez Juliana Tuwima). Były to - należy dodać - poważne spektakle repertuarowe, nie zaś, jak można by sądzić, przedstawienia gimnazjalne, których obecność opisu w piśmie międzyszkolnym byłaby przecież całkowicie zrozumiała i uzasadniona.

Kiermasz "Czytelnika", rok 1952, Kaziemierz Brandys podpisuje swoje książki. Reprodukcja za: Leopold Tyrmand: "Dziennik 1954". Wersja oryginalna. Wstęp i opracowanie Henryk Dasko. Warszawa 1995
W okresie studiów należał Brandys do przedwojennego ZNMS-u, wstępując do tej lewicowej organizacji po zniechęceniu ewolucją ideową Piłsudskiego i polityką sanacji lat trzydziestych. W wiele lat później, w wydanych w Instytucie Literackim Jerzego Giedroycia "Miesiącach", powróci do czasu przedwojennej rzeczywistości, własnych obserwacji i przemyśleń tego okresu. Dla młodego, lewicującego studenta prawa, mającego żydowskie pochodzenie, szczególnego znaczenia i wymowy nabierały ówczesne podziały polityczne, przenoszące się także na uniwersytety. Lata trzydzieste, okres bojówek Falangi, "getta ławkowego", flirtu części intelektualistów z rozwijającą się w Niemczech ideologią faszyzmu, były dla Brandysa czasem "umysłowej i społecznej ciemności". Kilku jego gimnazjalnych kolegów należało do ONR - u; on sam bywał na uniwersytecie świadkiem nagonki na studentów pochodzenia żydowskiego, demolowaniem seminariów. W tej atmosferze kształtowały się więc postawy sprzeciwu, lewicowanie było często protestem inaczej myślących. "W przyjaźń z Hitlerem zaczęła wierzyć znaczna część inteligencji - napisze Brandys po latach - Młodzi działacze sanacyjni i narodowo - radykalni, zapraszani na odczyty do Berlina, przywozili stamtąd wzory ideologiczne. [... ] Czułem przygnębienie i wstręt. Nie dlatego jedynie, że tak się działo w moim kraju, lecz przede wszystkim na myśl, że naród, w którym żyłem, jedno z najinteligentniejszych społeczeństw na świecie nie potrafi [... ] odróżnić prawdy od słów; najczęściej własnej prawdy od swoich własnych słów".
Kazimierz Brandys z żoną Marią Zenowicz, redaktorem wydawnictw, tłumaczką A. Camusa (Paryż, wrzesień 1997). Foto M. Kubik
Okupację przeżył Brandys w Warszawie. W jego powojennym mieszkaniu, tuż obok Rynku Starego Miasta, przez długi czas, nawet i po wyjeździe pisarza na Zachód, wisiała duża czarno - biała fotografia, wykonana w warszawskim getcie. Delikatną i głęboko przeżywaną sprawą, była dla pisarza jego egzystencja poza murami getta, przeżycie wojny po aryjskiej stronie, uniknięcie losu zgładzonych przez "nie budzący podejrzeń" wygląd. Pewne elementy, które można by uznać za nawiązanie do tego okresu, widoczne są w "Drewnianym koniu" (wyd. 1946), ale zwłaszcza w "Samsonie" (wyd. 1948) stanowiącym pierwszą część cyklu powieściowego "Między wojnami", zekranizowaną w 1961 roku przez Andrzeja Wajdę. Temat ukrywania się, poczucie winy i buntu w obliczu upokorzeń i prześladowania, dramat i wewnętrzna przemiana bohatera, zwracały uwagę podczas lektury, niezależnie od ideologicznego zabarwienia całości cyklu, tłumaczącego sens życia człowieka miarą wiary w słuszność założonej i "przynależnej" człowiekowi ideologii. Lata czterdzieste przyniosły jeszcze książkę p. t. : "Miasto niepokonane" (1946; wyd. XIII w 1974), opisującą Warszawę czasu okupacji. Książką najbardziej ideologiczną, pisaną według kanonu reguł socrealistycznych, była wydana w 1954 roku powieść "Obywatele" (która nb. zajęła trzecie miejsce w ankiecie "Nowej Kultury" p. t. : "Dziesięć najlepszych książek dziesięciolecia").
Okładka "podziemnego" wznowienia "Nierzeczywistości". Wyd. NOWA (wyd. 2, 1981)
W tym czasie był Brandys członkiem redakcji "Kuźnicy" (lata 1946-50), oraz "Nowej Kultury" (1950-60). Uczestniczył w tzw. "sporze o realizm" - dyskusji o nowych możliwościach literackiego oglądu powojennej rzeczywistości. Owa pozorność prób kreowania "rzeczywistych" tematów, opisu codzienności, na którą cień rzucał już rozpostarty parasol układów Jałty, zderzała się z faktycznym imperatywem "wyrzucenia" z siebie wrażeń po niedawnej pożodze i próbą poruszania istotnych, ważnych w tym czasie problemów. Przykładem takim był oczywiście "Popiół i diament" Andrzejewskiego, ale i "Między wojnami" Brandysa. Mający wkrótce nastąpić okres socrealizmu był zresztą potwierdzeniem tego, co, komentując powojenne dyskusje literackie w Polsce, mówił w 1946 roku Gustaw Herling - Grudziński. "Chodzi [... ] o to, żeby pisarze zwrócili się twarzą do rzeczywistości. [... ] Oczywiście pisarze robili to zawsze bez poszturchiwań - pisał w paryskiej "Kulturze" - Natomiast formy realizmu bywają różne i gdy ktoś woła o "nowy realizm", chce przez to powiedzieć, że oczekuje od literatury spełnienia pewnego doraźnego zamówienia społecznego lub państwowego. [... ] Pisarzom pozostanie nowy - tym razem naprawdę nowy - realizm polegający na odwróceniu się od rzeczywistości".

We wrześniu 1955 roku, Kazimierz Brandys opublikował w "Nowej Kulturze" opowiadanie p. t. : "Nim będzie zapomniany", będące paszkwilem na Czesława Miłosza. Autor "Ocalenia", będący w czasie wojny jednym z pierwszych recenzentów Brandysa, po pozostaniu na Zachodzie w 1951 roku, był atakowany przez krajowych literatów (por. np. "Poemat dla zdrajcy" Gałczyńskiego, czy zjadliwe teksty Iwaszkiewicza i Słonimskiego z tego okresu), uparcie wierzących w sens komunistycznej doktryny. Publikacja sprowokowała prasową dyskusję, w której głos zabierali m. in. Jerzy Putrament, Roman Zimand, a w obronie Miłosza Jerzy Andrzejewski i Ludwik Flaszen.

Kiedy w 1997 roku rozpoczynałem zbieranie materiałów do planowanej pracy o Juliuszu Mieroszewskim i "Kulturze" Jerzego Giedroycia, po przyjeździe do Paryża udało mi się spotkać także z Kazimierzem Brandysem. W jego mieszkaniu, w paryskiej dzielnicy Marais, tuż obok siedziby francuskiego PEN - Clubu, rozmawialiśmy wtedy nie tylko o "Kulturze", ale i "sprawie Miłosza", tak dla mnie ciekawej, choćby ze względu na związki autora "Zniewolonego umysłu" z Instytutem Literackim. O ile Mieroszewski był jednym z pierwszych obrońców Miłosza i jego decyzji o emigracji, o tyle Brandys pisał swoje opowiadanie w przededniu "odwilży", kiedy, niezależnie od generalnie utrzymującego się "kursu", formułowanie tak nieprzejednanego i zdecydowanego osądu, mogło przynajmniej zastanawiać, rodziło pytanie o potrzebę i cel tej publikacji.

Długotrwały konflikt Brandysa z Miłoszem był jednak nie tylko obrazem osobistych animozji obu twórców, lecz przykładem szerszej konfrontacji poglądów polskiej inteligencji po obu stronach żelaznej kurtyny, dotyczących postawy wobec komunistycznej utopii. W wydanych przez Giedroycia w 1992 roku listach Zygmunta Hertza (1908-1979), współtwórcy dzieła paryskiej "Kultury", kierowanych do Czesława Miłosza, znajdziemy wiele ustępów, poświęconych m. in. Brandysowi i napisanemu przez niego opowiadaniu. Biorąc poprawkę na specyficzne emploi autora listów, charakterystyczny rodzaj humoru i ciętości języka, swoistą złośliwość, poniekąd zresztą usprawiedliwioną, zważywszy na prywatny z założenia charakter tej korespondencji (po wydaniu książki drukiem, krytykowano edytorów, podważając celowość tego rodzaju publikacji; czynili to zresztą niektórzy, nieprzychylnie opisani przez Hertza intelektualiści), przyznać jednak należy, że zmiany myślenia i postawy Brandysa nie oceniano zrazu pozytywnie, nie uważano jej za wiarygodną. Hertz odda jednak sprawiedliwość autorowi "Samsona", kiedy ten podczas dłuższego pobytu we Francji (na początku lat 70 - tych Brandys wykładał na Sorbonie) da się poznać, jako twórca "zwolniony z noszenia plecaka grzechów", wyleczony z "heglowskiego ukąszenia".

W paryskim "Instytucie Literackim Jerzego Giedroycia ukazały się cztery tomy miesięcy (wyd. 1981-87)
Echa konfliktu z Miłoszem powrócą raz jeszcze pod koniec lat 80-tych. Brandys otrzymał wtedy włoską nagrodę im. Ignazio Silone, będącą wyróżnieniem za konkretną książkę ("Miesiące"), ale i podkreśleniem znaczenia odejścia pisarza od komunizmu, ewolucji jego życiowej i pisarskiej drogi. Wśród nazwisk jurorów znalazło się omyłkowo (i zostało wydrukowane na blankiecie) nazwisko Miłosza. Po ukazaniu się w paryskiej "Kulturze" informacji o nagrodzie dla Brandysa, Miłosz nadesłał do Maisons - Laffitte list ze sprostowaniem. "Nikt do jury mnie nie zapraszał - pisał poeta - Nota bene przyznając nagrodę Brandysowi musiałbym złożyć dowód zbyt daleko może posuniętej wspaniałomyślności, skoro odprawiał on niegdyś nade mną stalinowskie egzorcyzmy, wypełniając nimi opowiadanie pt. "Nim będzie zapomniany" [... ]". W tym czasie zresztą obaj twórcy utrzymywali już ze sobą stosunkowo poprawne stosunki (m. in. Miłosz z uznaniem oceniał, opublikowane w "Zeszytach Literackich", opowiadanie "Sztuka konwersacji"; przyznawał jednak, że tkwi w nim rodzaj "emocjonalnej zadry").

"Jest dość istotna różnica między człowiekiem, który zmienił przekonania, a człowiekiem, który zmienia orientacje - napisał Brandys w książce "Zapamiętane" - Nie ma wątpliwości, że zmieniłem przekonania". Lata "odwilży" popaździernikowej przyniosły rozrachunkowe opowiadanie "Obrona Grenady" (drukowane w "Twórczości") i "Matkę Królów" (wyd. 1957; ekranizacja w reż. Janusza Zaorskiego w 1987 r. ) - powieść ukazującą ewolucję i rozczarowania komunistów systemem, w który wierzyli. Mimo zauważalnego "rewizjonizmu", wytykano tym publikacjom błąd perspektywy. Ryszard Matuszewski zwrócił po latach uwagę na fakt, "że dla większej części polskiego społeczeństwa nie cierpienia i prześladowania komunistów, choćby najbardziej oburzające, były w rozrachunku z bankrutującym systemem sprawą centralną, lecz nie zauważalny jeszcze wtedy [... ] terror wobec tych, co komunizmowi przeciwstawiali się od samego początku [... ]".

Kaziemierz Brandys na tle książek "NOWEJ" Reprodukcja z: Marian Brandys. Dziennik 1976-1977. Warszawa 1996

W latach następnych powstawały już książki, stanowiące widoczny, nowy etap twórczości Brandysa. Od 1957 roku publikowane były "Listy do pani Z. " (formuła listu, zawierająca w sobie przemyślenia właściwe felietonowi, czy zapiskom dziennikarskim). W 1960 roku wydano tom opowiadań p. t. : "Romantyczność" (tu m. in. opowiadanie "Jak być kochaną? ", przeniesione na ekran przez Wojciecha Hasa), potem powstawały kolejne, m. in. "Sposób bycia". "Bardzo starzy oboje" (1965), "Dżoker" (1966) i "Rynek" (1968; na podstawie tej książki Andrzej Wajda planował zrobienie filmu; z przyczyn politycznych nie doszło do tej realizacji). Dwie ostatnie pozycje, pisane w interesującej konwencji, łączącej elementy charakterystyczne dla dziennika, eseju i prozy fabularnej, wyznaczały nie tylko kierunki zainteresowań pisarza, ale i zapowiadały nowe formy wypowiedzi ich autora - bardziej bezpośrednie formułowanie myśli i ocen, unikanie jednoznacznie fabularnego kamuflażu.

W 1966 roku Brandys, podobnie, jak wielu innych pisarzy, oddaje legitymację partyjną, na znak protestu przeciwko usunięciu z partii prof. Leszka Kołakowskiego. Od tego momentu zaczyna mieć kłopoty wydawnicze (redukcja nakładów książek, ataki "oficjalnej" krytyki literackiej). Na początku lat siedemdziesiątych przebywa w Paryżu, wykłada literaturę słowiańską na Sorbonie, współpracuje z miesięcznikiem "Les Temps Modernes", redagowanym przez J. P. Sartre'a. Ogłasza tom wspomnień: "Mała księga" (1970) i ważną książkę "Wariacje pocztowe" (1972), w której, powtarzając epistolarną formułę narracji, naszkicował historię kilku pokoleń fikcyjnej rodziny szlacheckiej, ukazując skomplikowane losy polskich dziejów. Demaskował stereotypy właściwe typowo polskiej mentalności, ujawniając powtarzalność ludzkich zachowań i odruchów, niezależnie od epoki, w której toczyła się rzeczywistość, opisana w wymyślonej korespondencji rodziny Zabierskich.

Od lat siedemdziesiątych Brandys związany był z ruchem opozycyjnym. W 1976 roku podpisał tzw. "Memoriał 101" do Komisji Nadzwyczajnej Sejmu PRL, którą powołano w związku z przygotowywaniem pamiętnej ustawy o zmianie konstytucji. Wielu innych pisarzy, którzy zdecydowali się poprzeć protest przeciwko tym zmianom, zostało obłożonych zakazem drukowania (m. in. J. Bocheński, A. Drawicz, J. Ficowski, J. Hartwig, A. Kijowski, M. Nowakowski, W. Woroszylski). Po strajkach i protestach Radomia i Ursusa powstaje Komitet Obrony Robotników - organizacja, mająca na różne sposoby pomagać represjonowanym. Ten moment właśnie, uważany za początek istnienia niezależnej opozycji antykomunistycznej w Polsce, zapoczątkował także istnienie tzw. "drugiego obiegu" wydawniczego. W 1977 roku ukazał się pierwszy numer podziemnego pisma literackiego "Zapis", w którym drukowano utwory nie mogące ukazać się oficjalnie, zatrzymywane przez cenzurę. Brandys należał do redaktorów "Zapisu", tam także drukował fragmenty, opublikowanej później u Giedroycia i w podziemnej oficynie "NOW-a", książki p. t. : "Nierzeczywistość". O jej fragmentach, czytanych przez autora w paryskim "Centre du Dialogue" jeszcze przed opublikowaniem, pisał m. in. Gustaw Herling - Grudziński na łamach paryskiej "Kultury": "Niektóre bardzo mi się podobały: takiego Brandysa, drapieżnego i stwardniałego, dotychczas nie znałem. W innych uderzyła mnie główna słabość tego pisarstwa: pociąg do prozy wylizanej, gładkiej, bez wyraźnego punktu oparcia (i oporu); w jego nowej powieści ta dobrze naoliwiona gładzizna intelektualna ma swoją parantelę, "Zniewolony umysł" Miłosza: czyli książkę świetnie napisaną, lecz błędną, "wydumaną" za biurkiem".

W książce tej, której bohater (reżyser teatralny) podczas pobytu na występach za granicą, nagrywa w wolnym czasie na taśmę magnetofonową odpowiedzi na dostarczoną mu do hotelu ankietę, zawarł Brandys przemyślenia polskiego inteligenta, dotyczące powojennych realiów. "Stan rzeczy w Polsce, tak jak go widzi obecnie Brandys, określany jest słowem "nierzeczywistość" - pisał w paryskiej "Kulturze" Maciej Broński (W. Skalmowski) - Oznacza to zarówno rozpowszechnione poczucie bycia przedmiotem, a nie podmiotem biegu rzeczy - czyli brak wolności - jak i rozdźwięk pomiędzy stanem faktycznym, a jego pojęciową i werbalną aktualizacją - czyli brak prawdy".
"Nierzeczywistość" była pierwszą powieścią, wydaną przez Niezależną Oficynę Wydawniczą - pierwsze wydawnictwo drugoobiegowe. Przez kilka lat, jeszcze do 1981 roku, wydano w NOWej ponad sto książek i broszur (m. in. pierwsze wydania "Małej apokalipsy" i "Kompleksu polskiego" Konwickiego, "Miazga" Jerzego Andrzejewskiego). Setną pozycją tego wydawnictwa była książka Brandysa "Miesiące. Wspomnienia z teraźniejszości". W następnych latach, już po wyjeździe pisarza na stałe z Polski, ukazywały się kolejne tomy "Miesięcy" - prowadzonych w formie dziennika notatek, dotyczących bieżącego życia ich autora, ale i burzliwych wydarzeń lat osiemdziesiątych w Polsce.

W tym czasie Brandys związał się także z założonym w 1978 roku Towarzystwem Kursów Naukowych, stworzonym w celu szerzenia nieocenzurowanej wiedzy z zakresu historii, nauk społecznych, literaturoznawstwa (wykłady odbywały się w prywatnych mieszkaniach, ale także, po przełomie Sierpnia 1980, na Uniwersytecie Warszawskim). Od 1981 roku pisarz przebywał na stałe na Zachodzie, osiedlił się i aż do śmierci mieszkał w Paryżu. Współpracował w tym czasie z redagowanymi w Paryżu przez Barbarę Toruńczyk "Zeszytami Literackimi", publikował tam fragmenty przygotowywanych do druku książek. Poza wspomnianymi już tomami "Miesięcy", opublikował "Rondo" ("Czytelnik" 1982), "Sztukę konwersacji" ("Aneks", Londyn 1990) i "Charaktery i pisma" ("Aneks" 1991) - eseje poświęcone literackim "odstępcom", Wilde' owi, Gide'owi i Paulowi Léautaud.

Lata 90-te przyniosły, poza licznymi wznowieniami i wydaniami krajowymi emigracyjnych tytułów, kontynuację "Miesięcy" - książkę p. t. : "Zapamiętane" (wyd. 1995), będącą refleksją o współczesnym Paryżu, ale i o Warszawie, do której autor "Listów do pani Z. " powracał przez kilka miesięcy w roku. W książce tej wątek historycznego wspomnienia przeplata się z refleksją o współczesnej Polsce, oceną, trzeba przyznać, nie zawsze pozytywną, zmian, które zaszły po 1989 roku. Kolejną książką Brandysa były bardzo osobiste zapiski "Przygody Robinsona" (wyd. 1999). Pisarz całkowicie odszedł od literackiej fikcji na rzecz opisu codzienności, przeżywanej osobiście. Ciężka choroba, zmaganie się ze śmiercią i refleksja nad przeżytym czasem stanowiły temat tej opowieści. Brandys otrzymał za nią nagrodę Warszawskiej Premiery Literackiej. W lipcu ubiegłego roku, odbierając wyróżnienie, spotkał się, po raz pierwszy od wielu lat, ze swymi czytelnikami, w Klubie Księgarza przy Rynku Starego Miasta w Warszawie, był także, w związku z promocją "Przygód Robinsona", gościem Programu Trzeciego Polskiego Radia. Teraz wiadomo już, że była to jego ostatnia książka.

W grudniu 1999 roku polski PEN - Club przyznał Brandysowi nagrodę im. Jana Parandowskiego za całokształt twórczości. Pisarz nie zdążył jej już odebrać.

Przy pisaniu artykułu korzystałem m. in. z kroniki powojennych wydarzeń w polskiej kulturze - książki Marty Fik p. t. : "Kultura polska po Jałcie", Wyd. "Polonia", Londyn 1989.

Autorzy: Mariusz Kubik