1.
Wstęp
Przytoczone w tytule słowa Alberta Einsteina, uznanego powszechnie za największego uczonego XX wieku, stanowią już właściwie wystarczający argument za tym, aby utworzyć na każdym - a w szczególności na naszym - uniwersytecie wydział teologii. Taki akt jest ku pożytkowi zarówno przedstawicieli nauk humanistycznych i matematyczno-przyrodniczych, jak i przedstawicieli nauk teologicznych. Jeżeli największy fizyk wyraża przekonanie, że nauka i religia są sobie potrzebne, to należy to rozumieć jako wielkie wsparcie i uzasadnienie idei umieszczenia "pod jednym dachem", tj. w jednym uniwersytecie, wydziałów reprezentujących wszystkie wyżej wymienione nauki. Idea ta zresztą nie jest nowa, gdyż wszystkie większe uniwersytety Europy miały od zarania swoich dziejów wydziały teologii. W Polsce także, do czasów okupacji hitlerowskiej i następujących po niej czasów wpływów sowieckich. Teraz na szczęście są już inne czasy.
Jak wiadomo, w chrześcijaństwie uprawianie teologii wymaga z jednej strony metod naukowych (typowych zresztą dla nauk humanistycznych, takich jak historia, filozofia, psychologia etc. ), z drugiej zaś strony inspiracji wiary. Wiara jest dla teologii fundamentem poszukiwań drogi od człowieka do Boga i od Boga do człowieka, a to przecież jest głównym celem teologii. Co więcej, tak pojmowana teologia ma dawać wzorce etyczne i moralne, a więc służyć ludziom w ich codziennym życiu. Ma służyć także Kościołowi w pełnieniu jego posługi.
Co do nauk przyrodniczych, w szczególności fizyki, to trzeba tu powiedzieć kilka słów na temat relacji fizyka-wiara w związku z tym, iż jeszcze niedawno indoktrynowano całe pokolenia Polaków, że tzw. światopogląd naukowy wyklucza wiarę w istnienie Boga, ponieważ nauka (fizyka!) dowodzi, że Bóg nie istnieje. Było to oczywistym kłamstwem, bowiem w rzeczywistości nie ma (jak dotąd) żadnej ścisłej relacji między fizyką a wiarą, poza - subiektywną przecież - sferą emocjonalną a także sferą hipotez i przypuszczeń. Mówiąc prościej: nie ma dowodu naukowego ani na istnienie Boga ani na Jego nieistnienie.
Trzeba tu zaznaczyć, że niektórzy wybitni teologowie mieli i mają pewne obawy co do ewentualnego zagrożenia wiary na skutek rozwoju fizyki. Miałem okazję osobiście poznać czołowego teologa greckiego Kościoła Prawosławnego, dyrektora Kreteńskiej Akademii Prawosławnej prof. dr Aleksandrosa Papadzerosa. Było to w 1987 roku podczas międzynarodowej konferencji "Technologia i Edukacja", która odbyła się w pałacu należącym do Akademii Prawosławnej na Krecie. Podczas licznych dyskusji, które prowadziliśmy we dwójkę z prof. Papadzerosem, zapytał mnie on, czy rozwój fizyki nie jest niebezpieczny dla wiary. Po przedstawieniu mu przeze mnie moich poglądów na ten temat, prof. Papadzeros zamówił u mnie artykuł do czasopisma teologicznego, którego on był naczelnym redaktorem. Artykuł mój pt. "Przedmiot fizyki i przedmiot wiary są różne" ukazał się zatem w kilka miesięcy później w Journal of the Orthodox Academy of Crete - Dialogoi Katallagis (październik 1987, s. 55) i zawiera w pierwotnej formie niektóre idee przedstawione poniżej.
2.
Przedmiot fizyki
Aby zdać sobie głębiej sprawę z relacji fizyka-wiara, warto uświadomić sobie, co jest przedmiotem fizyki. Otóż przedmiotem fizyki jest po pierwsze formułowanie określonych pytań a po drugie szukanie odpowiedzi na te pytania. Chodzi tu o pytania "gdzie", "kiedy", "jak" i "dlaczego" w odniesieniu do zjawisk Przyrody oraz pytania "ile" w odniesieniu do wartości wielkości fizycznych opisujących te zjawiska. Należy tu dodać, że odpowiedzi na pytania "gdzie" i "kiedy" mają ograniczenia wynikające z własności Przyrody opisanej przez zasadę nieoznaczoności Heisenberga. Wprawdzie Rudyard Kipling, angielski laureat Nagrody Nobla w dziedzinie literatury, powiedział kiedyś: "Jest pięć tysięcy pytań gdzie, siedem tysięcy pytań jak i sto tysięcy pytań dlaczego", to pytania "dlaczego" pojawiające się w dziedzinie fizyki mają - wbrew panującej powszechnie opinii - jedynie charakter pomocniczy i ich rola w fizyce jest związana z hierarchią praw fizyki. Mianowicie ewolucja fizyki ukazała, że wiele stwierdzeń o Przyrodzie - odkrytych przez obserwacje i początkowo nazwanych przez fizyków prawami fizyki - utraciło swoje znaczenie fundamentalne, ponieważ później inne, bardziej ogólne stwierdzenia o przyrodzie zostały odkryte (poprzez obserwacje i pewne rozważania matematyczne). Z tych ogólnych stwierdzeń można wyprowadzić owe pierwej sformułowane stwierdzenia już tylko na drodze matematycznej ("używając ołówka i kartki papieru"), bez uciekania się do doświadczenia. Takie wyprowadzenie może być traktowane jako odpowiedź na pytanie "dlaczego" postawione w odniesieniu do jakiegoś szczegółowego stwierdzenia o przyrodzie, przy czym odpowiedź ta odwołuje się do bardziej ogólnego stwierdzenia o przyrodzie i nic więcej.
Najbardziej ogólne stwierdzenia o Przyrodzie, z których można wyprowadzić wszystkie inne stwierdzenia o Przyrodzie, mogą być nazwane fundamentalnymi prawami fizyki, przynajmniej na pewien czas, dopóki bardziej ogólne i bardziej fundamentalne stwierdzenia o Przyrodzie nie zostaną odkryte. Trzeba tu wyraźnie podkreślić, że odpowiedzi na pytania "dlaczego" odnoszące się do fundamentalnych praw fizyki nie istnieją, przynajmniej w dziedzinie fizyki.
Co się tyczy samych praw fizyki, to są one sformułowane w języku matematyki i mówią jak przebiegają zjawiska Przyrody, tzn. odpowiadają na pytania "jak", natomiast nie odpowiadają na pytania "gdzie", "kiedy", "dlaczego" i - oczywiście - "ile". Są zatem prawa fizyki uniwersalne w czasie i przestrzeni (we Wszechświecie), ale nie wyjaśniają mechanizmu zjawisk. Czyli na podstawie znajomości praw fizyki nie można zrozumieć Wszechświata do głębi.
3.
Prawa fundamentalne jako granica fizyki
Należy podkreślić, że wszystko, co wyżej powiedziano na temat fizyki, w szczególności odnośnie do roli pytań "dlaczego", stosuje się również do wszystkich innych nauk przyrodniczych. O fizyce zresztą można powiedzieć, że jest królową nauk przyrodniczych, można także powiedzieć, że wszystkie nauki przyrodnicze są działami fizyki. Ale problem praw fundamentalnych pozostaje i w tym właśnie momencie może rozpocząć się wiara. Po pierwsze, można wierzyć, że rozwój fizyki prowadzi do zbioru absolutnie fundamentalnych praw fizyki, albo po prostu do jednego, najbardziej ogólnego prawa. Można także wierzyć, niezależnie od tego, jakie będą te absolutnie fundamentalne prawa, ani też jaka będzie ich liczba, że Stwórca tych praw powinien istnieć, i w tym względzie fizyka nie jest sprzeczna z wiarą w Boga. Co więcej, można nawet wierzyć, że te absolutnie fundamentalne prawa mogłyby wyrażać bardzo wyraźnie swego Stwórcę i w ten sposób dawać w przyszłości "naukowy" dowód istnienia Boga.
Poznanie myśli Boga, a więc potwierdzenie jego istnienia, wydawało się możliwe Keplerowi poprzez usłyszenie Harmonii Sfer, Newtonowi poprzez poznanie położeń i pędów wszystkich cząstek materialnych w chwili Stworzenia, Hawkingowi wreszcie poprzez poznanie sformułowania zunifikowanej teorii wszystkich czterech oddziaływań fundamentalnych. Dzisiaj dla niektórych fizyków tzw. zasada antropiczna jest niemalże naukowym dowodem istnienia Boga. Zasada antropiczna mówi, że warunki powstania życia we Wszechświecie wynikają z takich a nie innych wartości wielu fundamentalnych stałych przyrody (takich jak np. prędkość światła, stała grawitacji, poziomy energetyczne w atomie węgla czy też prędkość rozszerzania się Wszechświata) i że te wartości zostały najprawdopodobniej zaplanowane i nadane przez Stwórcę. Podobnie rzecz się ma, gdy weźmiemy pod uwagę fakt posiadania przez człowieka zdolności poznawczych daleko wykraczających poza potrzeby wynikające z procesu ewolucji, a także fakt, że matematyka odgrywa tak wielką rolę w opisie przyrody (Wszechświat został zaprojektowany przez Stwórcę? ). Z drugiej strony, z teorii kosmologicznej inflacji wynika, że nasz Wszechświat mógłby być jednym z wielu wszechświatów, różniących się między sobą wartościami stałych przyrody i tylko w naszym Wszechświecie byłby zrealizowany - przypadkowo - taki komplet wartości stałych przyrody, który sprzyja istnieniu życia. Tak więc zasada antropiczna niekoniecznie musi wskazywać na istnienie Boga.
Jeżeli jednak dodatkowo widzi się piękno zjawisk przyrody i piękno praw rządzących nimi, jak również bardzo głęboki sens i mądrość przyrody zarówno w ogólności jak i w szczegółach, to można nawet umocnić swoją wiarę, podobnie jak w przypadku kontemplacji piękna istniejącego w sztukach. Wielu spośród najwybitniejszych fizyków, także w naszych czasach, nie widziało żadnej sprzeczności między wiedzą fizyczną a wiarą w Boga, niektórzy widzieli nawet komplementarność obu tych dziedzin (patrz cytat Einsteina przytoczony w tytule niniejszego artykułu). Jest tak po prostu dlatego, że przedmiot fizyki jest różny od przedmiotu wiary. Czyli - oczywiście - także od przedmiotu teologii. To jest właśnie powodem, że - jak wspomniałem we wstępie - nie ma dowodu naukowego ani na istnienie Boga ani na Jego nieistnienie, nie można bowiem używać kategorii i pojęć fizyki do dowodzenia czegoś, co się znajduje poza granicami fizyki (przyrody).
4.
Poza granicami fizyki
Wspomniane wyżej "sto tysięcy pytań dlaczego" R. Kiplinga, sygnalizujące, iż ludzie potrzebują przeświadczenia, że świat można zrozumieć, znajduje swoje pełne zastosowanie poza granicami fizyki, tam bowiem dopiero możemy zadawać pytania typu "dlaczego istnieje Wszechświat", albo "dlaczego dobrze jest postępować dobrze".
Trzeba tu wyraźnie powiedzieć, że nauka (przede wszystkim fizyka) XX wieku - mimo swego niebywałego rozwoju - uświadomiła wielu uczonym, że istnieją dziedziny i byty, których nie da się poznać metodami naukowymi. Można je natomiast próbować poznać poprzez wiarę w Boga. Chodzi tu na przykład o normy i wartości moralne i etyczne, wybór między dobrem a złem, cierpienie, śmierć, poszukiwanie sensu życia. Tak więc metoda naukowa nie jest wszechmocna. Świadomość tego i świadomość istnienia dziedzin i bytów niepoznawalnych naukowo (tj. w kategoriach pojęć i praw fizyki) zdają się potwierdzać sens pierwszej połowy tytułu niniejszego artykułu. Sens drugiej zaś połowy tytułu wynika z tego, że wiara (religia) może się rozwijać i pogłębiać poprzez poszerzanie naszej wiedzy, które przecież wywołuje refleksje. Trzeba jeszcze dodać, że mimo - wspomnianego wyżej - niebywałego rozwoju nauki, a może właśnie dzięki temu rozwojowi, pozostają aktualne jak nigdy dotąd słowa Sokratesa "Wiem, że nic nie wiem".
To, co było powiedziane wyżej, potwierdza w pełni słowa Wielkiego Autora Encykliki Fides et Ratio: "Wiara i Rozum są jak dwa skrzydła, na których duch ludzki unosi się ku kontemplacji prawdy".
* * *
Byłoby spełnieniem misji uniwersytetu (universitas - wszechnica!), gdyby na Uniwersytecie Śląskim powstał Wydział Teologii. Oddziaływałby on z jednej strony na całe środowisko, na cały region, z drugiej zaś strony pracownicy i studenci dotychczas istniejących wydziałów Uniwersytetu, w tym także fizycy, mogliby wieść niekończące się dyskusje ze swoimi nowymi kolegami z Wydziału Teologii, co byłoby niezwykle budujące i rozwijające dla obu stron.