STYPENDYŚCI MEN

Obydwoje zdecydowali się sprostać wyzwaniu Międzywydziałowych Indywidualnych Studiów Humanistycznych. Decyzja okazała się być nadzwyczaj trafną. Ze średnią ocen za okres zaliczonych lat studiów równą 5.0 i licznymi dokonaniami na polu naukowym trafili na listę tegorocznych stypendystów Ministra Edukacji Narodowej. Agata Zygmunt jest studentką IV roku, Robert Pyka studiuje na III roku, obydwoje spędzają najwięcej czasu na Wydziale nauk Społecznych.

Studia międzywydziałowe dla wielu nadal stanowią nowość w ofercie edukacyjnej UŚ, dla was to już chleb powszedni. Jak wspominacie własne początki na MISH-u?

Agata Zygmunt
Agata Zygmunt w Cannes zatrzymała się
między innymi przy płytce
z "odciskiem dłoni" Myszki Miki

Agata Zygmunt: Znalazłam MISH na ostatniej stronie informatora, wystartowałam z pierwszym rocznikiem studentów tego kierunku. Na szczęście egzaminy odbywały się dużo wcześniej, co dawało możliwość dostania się na „normalne” studia w razie niepowodzenia. Początkowo problemy pojawiały się na każdym kroku, na każdej radzie MISH, regulamin jest nadal doprecyzowywany. W tym roku rozpoczną się pierwsze obrony magisterskie, na razie nie stworzono jeszcze precedensu w tej kwestii. Przeżyłam swoje na MISH-u, ale nie żałuję.

Robert Pyka: Praktyka rzeczywiście ujawnia na bieżąco wciąż nowe kwestie sporne dotyczące regulaminu, minimum programowego, stypendiów, można się jednak do tego przyzwyczaić. To specyficzne studia, w które wliczyć należy nieustanną gotowość do samodzielnego podejmowania decyzji. Nie ma tu miejsca dla baranków podążających biernie za stadem, wymagana jest samodzielność. Szlaki zdecydowanie zostały już przetarte przez starsze roczniki, ja spotykam się raczej ze zrozumieniem i przychylnością.

Przy różnych okazjach podkreśla się wyjątkowość indywidualnych studiów międzywydziałowych. Programowa elitarność może jednak czasem przeradzać się w izolację...

Robert: Nie czujemy się bardziej wyjątkowi jako osoby, natomiast mamy zdecydowanie wyjątkowe możliwości. Nie każdy student ma prawo zapisać się na wybrane zajęcia spośród kilkunastu kierunków na kilku wydziałach. Z pewnymi „małymi niechęciami” spotykamy się raczej w sytuacji, kiedy okazuje się, że studenci MISH-u zaczynają monopolizować głos na zajęciach...

Agata: Wszystko jest względne w tej kwestii, zależne od konkretnych osób. Ostatecznie do wszystkiego można się przyzwyczaić, a i ludzie jakoś oswajają się z nami w końcu. Zaletą naszej pozycji wobec grupy jest też utrzymywanie się z dala od jej wewnętrznych konfliktów i nieporozumień. To daje duży komfort psychiczny.

Obydwoje wybraliście socjologię z szerokiego wachlarza kierunków studiów, to poskutkowało waszym wkładem w prace badawcze Instytutu Socjologii z zakresu tożsamości Górnoślązaków i roli kobiety w rodzinie katowickiej. Jak przedstawiają się wyniki waszych dociekań?

Agata: Moja praca stanowiła tylko cząstkę większego projektu badawczego. Celem wywiadu, którego respondentkami były katowickie gospodynie domowe, było określenie spełnianej przez nie roli w rodzinie i społeczeństwie, poznanie ich systemu wartości, życiowych aspiracji. Sporo mnie to nauczyło także w kwestii bezpośrednich kontaktów międzyludzkich. Nie byłam przygotowana na taką dawkę cudzych trosk i problemów, trudno było zachować wymagany dystans w stosunku do „przedmiotu badań”. To było dla mnie bardzo ważne doświadczenie.

Robert Pyka
Robert Pyka w czasie wyprawy do Turcji
zwiedził także fabrykę dywanów

Robert: Prowadząc badania starałem się ustalić własną tożsamość. Sam wywodzę się ze Śląska, zanurzony jestem w panujących tu problemach. Chciałem się przekonać, na ile pokutujące tu antagonizmy są w stanie nadal dzielić ludzi, wpływać na ich życie i decyzje. Zawsze intrygowała mnie także kwestia wysiedlenia ze Śląska Niemców, chciałem wyrobić sobie stanowisko na ten temat. To wszystko pomogło mi rozprawić się z własnymi korzeniami, nigdy już nie będę wstydził się mojego pochodzenia. Pod pewnymi względami świetność Śląska wiązana była jedynie w wymogami poprzedniej epoki węgla i stali, Śląsk był dojna krową wykorzystywaną dla dobra całej Polski. Tego typu stereotypy i mity udało mi się rozszyfrować i zająć wobec nich przemyślaną pozycję. Osiągnąłem więc swój cel.

Wybraliście studia humanistyczne na Śląsku, utożsamianym nadal często z ośrodkiem myśli technicznej. Dlaczego właśnie tu?

Robert: Szczególnie wśród mężczyzn wykształcenie humanistyczne nadal jest rzadkością. Na szczęście sytuacja się zmienia. Pada wielki przemysł, a więc zmieniać będą się także proporcje wykształcenia. Nie tylko więcej młodych ludzi będzie się decydowało na studia humanistyczne, ale i proporcja płci ulegać będzie wyrównaniu. Mój wybór padł na UŚ także ze względów praktycznych. Mieszkam w pobliżu, a nie uśmiechała mi się konieczność znoszenia akademikowych warunków życia.

Agata: Istnieje jeszcze jeden fakt przemawiający za wyborem tej właśnie uczelni: tylko tu i na Uniwersytecie Warszawskim oferowane są studia międzywydziałowe! Dla mnie nie było więc dyskusji.

Kiedy powstało i na czy polega działalność Koła Naukowego Studentów MISH „Wolno(mish)liciele”?

Agata: Koło zostało zarejestrowane w 1999 roku, jago opiekunem jest teraz dr Jacek Kurek z Instytutu Historii. Naszym celem było początkowo przede wszystkim znalezienie okazji do spotkań we wspólnym gronie, możliwość dzielenia się własnymi doświadczeniami, nie spotykamy się przecież na wspólnych zajęciach. Teraz planujemy wydanie publikacji zbierającej różnorakie prace pisane przez studentów MISH-u, niejednokrotnie są to bardzo ciekawe teksty, powstające często wielkim nakładem pracy, szkoda żeby poszły w zapomnienie. Mamy również ambicje zorganizować ogólnopolską konferencję wszystkich studiów międzywydziałowych humanistycznych (a więc: katowickich, warszawskich i toruńskich).

Ciekawa jestem jak narodziła się i rozwinęła do tak imponujących rozmiarów fascynacja kultura francuską u Roberta?

Robert: Niewątpliwie kultura francuska jest mi bliska, język francuski był pierwszym jakiego zacząłem się uczyć jeszcze w szkole podstawowej. Na kurs zapisali mnie rodzice – i udało im się rozbudzić we mnie zainteresowanie tą tematyką. Kiedy wreszcie po raz pierwszy zobaczyłem Francję na własne oczy, mój wybór został ostatecznie potwierdzony. Swoje zainteresowania kontynuowałem w szkole średniej, teraz mogę robić to nadal w MSNP. Na staż do Domu Miasta Saint-Etienne działającym przy Urzędzie Miasta Katowice dostałem się dzięki ośrodkowi Alliance Francaise, gdzie biorę udział w kursach i konwersacjach. Staż był przełomowym wydarzeniem w moim życiu, udało mi się poznać wiele znakomitości, które zawsze stanowiły dla mnie pewien wzór do naśladowania i wśród których chciałbym się kiedyś obracać. Staramy się rozwijać współpracę pomiędzy regionami Polski i Francji, co doskonale łączy się z profilem moich studiów. Zaangażowałem się w redagowanie biuletynu, wysyłanego do francuskich ośrodków związanych jakoś z naszym krajem, jego zadaniem jest podtrzymywanie przyjaznych kontaktów i zarys bieżącej sytuacji w Polsce. To wszystko nie oznacza jednak wcale, że zamierzam porzucić kulturę polską dla francuskiej!

Zbliżają się wakacje, jak rysują się wasze plany na lato?

Agata: Mój tydzień jest podzielony pomiędzy czas, który spędzam w akademiku i dłuższy weekend w domu, w Raciborzu. Tam staram się nadrabiać jakoś zaległości rodzinne oraz podtrzymywać kontakty z czasów liceum. W Katowicach nie uciekam również od spotkań towarzyskich. Tegoroczne wakacje najchętniej spędziłabym w Holandii, od dawna staram się zrealizować to marzenie. Na horyzoncie pojawiła się wreszcie dogodna ku temu okazja w postaci Summer University AEGEE. Czekam właśnie na pozytywne (mam nadzieję) rozpatrzenie mojej kandydatury. Rok temu zajmowałam się belgijskimi dziećmi, ale nie zawsze starczało mi cierpliwości.

Robert: W tygodniu nie mam niestety zbyt wiele wolego czasu. Poza studiami kontynuuję staż w Domu Saint-Etienne, poza tym zapisałem się jeszcze na kurs niemieckiego. Zawsze jednak znajduję czas na spotkanie z ukochana osobą, a na dłuższy odpoczynek mogę sobie pozwolić w weekendy. W miarę możliwości wyjeżdżam gdzieś dalej, najchętniej w góry. Wakacje? Jeżeli nie za granicą, to będę się starał zobaczyć w Polsce te miejsca, które warto zobaczyć, a gdzie jeszcze nie dotarłem. Cały pierwszy semestr przyszłego roku akademickiego zamierzam, dzięki stypendium Sokrates, spędzić w Bourdeaux.