Gdy niemiecki fizyk Carl F. von Weizsäcker powiedział Wernerowi Heisenbergowi, że zamierza studiować filozofię, ten stwierdził, że dobry filozof powinien wpierw zrozumieć wielkie osiągnięcia w dziedzinie myśli, które dokonały się w ich stuleciu. Dlatego Weizsäcker zmienił zdanie i postanowił najpierw studiować fizykę. Czy można jednak zrozumieć odkrycia, jakie dokonały się wraz z rewolucją zapoczątkowaną przez Alberta Einsteina bez odwoływania się do filozofii? – Raczej nie. Coraz częściej współcześni fizycy sięgają do dorobku wielkich myślicieli. Co więcej, w ich interpretacjach pojawiają się głównie nazwiska filozofów starożytnych. Czy to przypadek? Nie sądzę – przekonuje prof. zw. dr hab. Bogdan Dembiński z Instytutu Filozofii UŚ i rozpoczyna opowieść o zapomnianym pokrewieństwie filozofii, matematyki i fizyki.
Filozofowie przestają czytać fizyków
Przestrzenne rozmieszczenie wydziałów Uniwersytetu Śląskiego doskonale odzwierciedla symboliczny podział na kierunki badawcze. Dziś bezpośrednim „sąsiadem” filozofii jest politologia, historia i socjologia, a zatem nauki społeczne. Tymczasem, jeśli cofniemy się do źródeł myślenia, które zaczęto nazywać filozofią, być może przypomnimy sobie słynny napis widniejący zgodnie z legendą na frontonie Akademii Platońskiej: Ageōmétrētos mēdeìs eisítō (gr. nie ma tu wstępu nikt, kto nie zna geometrii).
Jaką drogę przeszła zatem filozofia i co takiego wydarzyło się na przestrzeni wieków, że dziś skłonni jesteśmy przypisać ją naukom humanistycznym i stawiać w opozycji do matematyki i fizyki? A może to tylko niczym nieuzasadniony przesąd? Musi w nim być ziarno prawdy, skoro prof. Bogdan Dembiński od razu, z uśmiechem, mówi: „Nieznajomość fizyki i matematyki wśród filozofów jest tak wielka, że można porównać ją tylko z nieznajomością filozofii wśród fizyków i matematyków...”.
Zdaniem prof. Dembińskiego źródeł dystansu przestrzennego szukać należy pod koniec XIX wieku, gdy ogromny sukces odnosiły właśnie nauki przyrodnicze.
– Był on tak duży, że w pewnym momencie popularne stało się przekonanie, iż nauki przyrodnicze są wystarczające do kompletnego opisu otaczającego nas świata. Rościły sobie prawo do formułowania wyjaśnień ostatecznych. Nic dziwnego, że z tej perspektywy filozofia wydawała się jedynie nieprecyzyjną spekulacją – wyjaśnia. Jak dodaje, mniej więcej od tego czasu zaczęto ją utożsamiać z logiką i filozofią języka i do dziś odczuwamy skutki pozytywistycznego zainfekowania przestrzeni nauki.
Wydaje się także, że sami filozofowie w pewnym momencie zaczęli oddalać się w swych poszukiwaniach od nauk przyrodniczych, uznając, że filozofia winna zajmować się przede wszystkim zrozumieniem człowieka i sensu jego bycia w świecie. Świat i jego rozumienie pozostawiała zaś przyrodnikom.
Lista niewygodnych pytań
Tymczasem początek XX wieku zaskoczył zarówno fizyków, jak i matematyków.
– Jeszcze na początku XX wieku lord Kelvin twierdził, że nauka się skończyła i pozostało zaledwie kilka niedopracowanych drobiazgów. Niedługo potem Albert Einstein ogłosił szczególną teorię względności i pojawiła się teoria kwantów. Zdarzyła się w nauce rewolucja, której nikt nie przewidział – mówi prof. Dembiński. Nowe odkrycia pokazały nie tylko, jak bardzo lord Kelvin się mylił, lecz również to, że otaczająca nas rzeczywistość jest zdecydowanie bardziej bogata, niż wydawało się XIX-wiecznym badaczom.
– Okazało się, że matematycy i fizycy całkiem nieźle poradzili sobie z kolejnymi odkryciami na poziomie języka matematycznego. Budowali z powodzeniem modele matematyczne wynikające z teorii względności i poznanych praw mechaniki kwantowej. Trudniej jednak było poradzić sobie z interpretacją owych teorii – wyjaśnia prof. Dembiński. Szczególne problemy rodziła interpretacja teorii kwantowej.
– Poznaliśmy wiele praw fizycznych, nowe poziomy organizacji porządku świata, ale nadal nie do końca wiemy, jak one same istnieją. Nie wiemy nawet, jak istnieją obiekty matematyczne, za pomocą których opisujemy głębokie poziomy rzeczywistości. Trudno dziwić się stwierdzeniu E. Wignera, że niezwykła skuteczność matematyki w opisie świata traktowana być powinna jako rodzaj cudu. To są bardzo poważne pytania, które otwierają przestrzeń myślenia filozoficznego! I takie pytania padły już ponad 2000 lat temu, w Akademii Platońskiej – podsumowuje prof. Dembiński.
Fizycy zaczynają czytać filozofów
Z czasem zaczęły się pojawiać wielorakie propozycje, które próbowały udźwignąć interpretację tajemniczej rzeczywistości.
– Z pewnym zadziwieniem odkryłem, że coraz więcej słynnych fizyków i matematyków odwołuje się w swoich intuicjach do filozofii starożytnej. Wystarczy wymienić takie nazwiska, jak Heisenberg, Schrödinger, GÖdel, Weizsäcker, Penrose, Ellis czy w Polsce Heller. Mogli oni przecież sięgnąć do bogatego dorobku współczesnej filozofii nauki, nie uczynili tak jednak, zawierzając raczej intuicji myślicieli starożytnych. Zaintrygowało mnie pytanie, dlaczego tak się stało – mówi prof. Dembiński.
Świetnie pokazuje to droga, jaką przeszedł wspomniany na początku Carl F. von Weizsäcker. Próbując zrozumieć kolejne odkrycia w dziedzinie mechaniki kwantowej, zaczął szukać odpowiedzi najpierw w filozofii współczesnej. Im jednak głębiej się w nią wczytywał, tym bardziej przekonywał się, że może ją zrozumieć tylko sięgając do coraz wcześniejszych tekstów wielkich myślicieli. W ten sposób, zaczynając od członków Koła Wiedeńskiego, „udał się” w swej czytelniczej wyprawie w stronę Kanta, potem Leibniza, Hume’a, Kartezjusza i św. Tomasza, by wreszcie dotrzeć do myśli Arystotelesa. Jak przyznał w jednym ze swoich tekstów, dalej wędrować nie musiał, bo odnalazł źródła filozofii*.
Okazuje się, że współcześni fizycy znajdują w filozofii starożytnej przede wszystkim dwa istotne elementy: znakomite intuicje związane z opisem złożonej struktury świata (szczególnie tej, która jest rzeczywistością niejawną) oraz żywą do dzisiaj i wydajną terminologię.
Przyjrzyjmy się najpierw rzeczywistości, jaką opisywali Grecy.
– Akademia Platońska przedstawiła projekt czegoś, co dziś określane jest mianem matematycznego przyrodoznawstwa – fisikotera ton mathematon. To był moment przełomowy, który zdecydował o losach nauki europejskiej i całej cywilizacji technicznej. Uznano wtedy, że najbardziej adekwatnym językiem opisu rzeczywistości jest język filozofii i matematyki, co starałem się pokazać w książkach Późna nauka Platona. Związki ontologii i matematyki oraz Późny Platon i Stara Akademia – mówi prof. Dembiński.
Co więcej, w opisach tej rzeczywistości, jak podkreśla Profesor, Grecy nie bali się formułować twierdzeń niezgodnych z powszechną intuicją. Uznali, że świat postrzegany za pomocą zmysłów jest jedynie przejawem, manifestacją głębszej i inaczej istniejącej rzeczywistości, oraz że trzeba przebić się przez skorupę zjawisk, by dotrzeć do absolutnych podstaw.
– W ten sposób mogli otworzyć się na poszukiwanie prawdy (gr. aletheia) skrywającej się za zasłoną zjawisk i istniejącej inaczej niż same zjawiska, jawiąc się jako ich istota. Badanie zjawisk, a przede wszystkim tego, co stanowi ich istotę, rozpoczyna niezwykły rozwój nauki i cywilizacji europejskiej. W tym sensie tak wiele zawdzięczamy Grekom – przekonuje prof. Dembiński.
Filozofowie czytają fizyków
Dziś, po upływie ponad 2000 lat, kiedy pytamy o sposób istnienia rzeczywistości, odwołujemy się nadal do intuicji starożytnych. Roger Penrose twierdzi przykładowo, że Wszechświat jest zbudowany wedle matematycznego modelu, który odpowiada platońskiemu światu idei. Podobnie myśli Michał Heller, który model ów nazywa matematycznością świata, rozumianą jako zbiór zasad, zgodnie z którymi Wszechświat jest racjonalnie zorganizowany. – Taką postawę nazwałbym współczesnym platonizmem. Sposób istnienia tego modelu jest inny niż sposób istnienia samego świata, tak jak sposób istnienia prawa fizycznego jest inny od sposobu istnienia jego realizacji. Ale sam model konstrukcyjny Wszechświata nie jest naszym tworem i nie zależy od naszego stanowienia. To nie my decydujemy o jego postaci. Możemy wyłącznie mniej lub bardziej adekwatnie model ten odczytać. Temu, jak twierdzi Heller, służy „nasza” matematyka, która w stosunku do matematyczności Wszechświata (matematyka przez duże „M”) jest matematyką przez małe „m”. Podobnie ma się rzecz z prawami fizycznymi. Twierdzę, że to one właśnie stanowią, wraz z prawami matematyki, odpowiednik platońskiego świata idei. Wróciliśmy do Platona i być może łatwiej nam zrozumieć, dlaczego wracają do niego także współcześni fizycy i matematycy – wyjaśnia prof. Dembiński.
Przywołuje także przykład wykorzystania pojęć filozofii starożytnej, które wydają się przydatne w opisie współczesnych sposobów pojmowania świata. Jednym z nich jest pojęcie „bytu” (istoty rzeczywistości) definiowane przez Platona w dialogu Sofista jako możność, podstawa istnienia świata zmysłowego doświadczenia. Tym tropem podąży również Arystoteles, proponując znaczącą teorię aktu i możności, za pomocą której próbuje wyjaśnić zjawisko ruchu i zmiany w świecie fizycznym. Twierdzi, że rzeczywistość złożona jest z dwu poziomów istnienia – możności i aktualizacji. Poziom pierwszy istnieje w sposób wyłącznie potencjalny, pozbawiony jakiejkolwiek obiektowości. Są w nim obecne istniejące również tylko potencjalnie formy substancjalne, prawa organizacji tego, co może wyłonić się z samej potencjalności jako świat realnych obiektów w procesie zwanym aktualizacją. Formy substancjalne stanowią odpowiednik platońskich idei. W ten sposób obiektowość wyłania się z rzeczywistości nieobiektowej i jest jej postacią. Takie właśnie pojęcia mogą być pomocne w wyjaśnianiu podstawowych stanów świata, np. świata kwantowego. Wystarczy podać przykład filozofii fizyki Heisenberga, który, zajmując się sprawą superpozycji stanów w fizyce kwantowej, twierdzi, że oznacza ona raczej potencjalność niż aktualność. Być może starożytne intuicje okażą się pomocne również w interpretacji takich sposobów istnienia, jak pola kwantowe i prawa kwantowe.
Warto zwrócić także uwagę na to, co „zyskują” filozofowie starożytni dzięki współczesnym odkryciom w dziedzinie fizyki. Otóż dzisiaj można łatwiej zrozumieć głębokie intuicje Greków. – Mogę więc studentom wykładać filozofię grecką, posługując się przykładami z matematyki, fizyki, astrofizyki czy mechaniki kwantowej. Dostrzegają wtedy, że filozofia nie jest jedynie „intelektualną akrobacją” na pojęciach, lecz stanowi konieczny składnik wszystkich współczesnych teorii naukowych – mówi profesor.
Historia zatoczyła swoiste koło. Na początku filozofia, fizyka i matematyka były całością. Potem ich drogi zaczynały się rozchodzić. Dopiero XX-wieczne odkrycia sprawiły, że ponownie doszło do ich głębokiego zjednoczenia. – Ja zaś sam znalazłem się w dość komfortowej sytuacji, gdyż zajmując się naukowo Grekami… nie muszę już cofać się do Greków – podsumowuje optymistycznie prof. Dembiński.
* Obie historie z życia Carla F. von Weizsäckera pochodzą z tekstu: C.F. von Weizsäcker, Filozofia grecka i fizyka współczesna, tłum. M. Heller, [on-line] http://www.opoka.org.pl/biblioteka/F/FN/weizsacker.html (dostęp: 9. 02. 2016).