„To świetna poezja! Filozoficzna, ale jakby nie z wyboru poety; po prostu inna być nie może, tak jak autor wybrał studia filozoficzne, bo inne nie wchodziły w grę” – tak nieżyjący już Feliks Netz pisał o twórczości i życiowych wyborach Karola Bajorowicza. Absolwent filozofii Uniwersytetu Śląskiego zaczął pisać wiersze pod wpływem silnych przeżyć po wprowadzeniu stanu wojennego. Podjął studia, jak sam mówi, dopiero w dojrzałym wieku, gdy filozofia przestała służyć „jedynie słusznej” ideologii. W swoim mieszkaniu opowiada o książkach i twórczości poetyckiej oraz zainteresowaniu historią i filozofią religii.
Od wielu lat jestem związany z Bielskiem-Białą i Sosnowcem, podobnie jak pisarz Emil Zegadłowicz, który w pierwszym z tych miast się urodził, w drugim zaś umarł. Dlatego w 70. rocznicę jego śmierci postanowiłem zorganizować w Sosnowcu konkurs literacki. Będąc osobą spoza instytucji kultury, trafiłem jednak na wysoki mur, ale udało się zrealizować pomysł. Kilka miesięcy zajęło mi poznawanie Zegadłowiczowskiego świata i napisanie okolicznościowego szkicu do miesięcznika „Śląsk”. Pan Feliks Netz, który recenzował mój tekst, był zadowolony. To było dla mnie ważne.
Nad każdym wierszem pracuję, dopóki znajdzie swoje miejsce w tomiku i dlatego wszystkie opublikowane dotąd utwory miały kilka, a nawet kilkanaście wersji, jak chociażby „roman de la rose”. W pokoju, w którym się znajdujemy, prawie całą ścianę zajmuje róża, niegdyś wykarczowana i porzucona przez okrutnego ogrodnika. Przygarnąłem ją przed kilku laty i do dziś przegląda się w stojącym tuż obok starym lustrze. Ma Pani rację, być może zakwita nocą, tajemnicza niczym kwiat Małego Księcia. A Mały Książę i Nemeczek, chłopiec z Placu Broni, to ulubieni bohaterowie moich dziecięcych lektur.
Wracając jednak do rzeczywistości, po latach etatowej pracy w hutnictwie zająłem się twórczością literacką i stałem się „wolontariuszem”, bo wykonuję zawód wolny od dochodów i perspektyw zatrudnienia nawet w instytucjach kultury. Niestety odnoszę wrażenie, że dzisiaj marginalizuje się doświadczonych ludzi z zasadami, ale może lepiej przejdźmy do innego tematu i... pokoju.
Widoczną tu bibliotekę zaprojektowałem, aby zebrać w jednym miejscu chociaż część ważnych dla mnie książek. Zgodnie z tradycją rodzinną najważniejszą lekturą w moim domu jest Pan Tadeusz, a spośród wielu egzemplarzy zwrócę uwagę na faksymilową edycję z okazji sto pięćdziesiątej rocznicy pierwszego, jeszcze dwutomowego, paryskiego wydania z 1834 roku. W bibliotece, jak widać, literatura przeplata się z filozofią, obok Platona i Diltheya – Goethe i Joyce. Księgozbiór gromadzę od dzieciństwa, a jedną z pierwszych samodzielnie zakupionych książek był Sienkiewiczowski Quo vadis. Czasami, kiedy intensywnie myślałem o jakimś dziele literackim, w ciągu kilku miesięcy okazyjnie kupowałem upragnioną pozycję. Może brzmi to niewiarygodnie, ale to prawda, widocznie wieść się niesie… i książki chcą być pod moją opieką. W ten sposób trafiło do mnie pierwsze polskie wydanie Człowieka bez właściwości Roberta Musila i Czarodziejskiej góry Tomasza Manna, z dedykacją w Stalinogrodzie. Kilka półek dalej stoją tomy pierwszego, jeszcze przedwojennego wydania W poszukiwaniu straconego czasu Marcela Prousta w tłumaczeniu Tadeusza Boya-Żeleńskiego. W stanie wojennym, po przeczytaniu siedmiu tomów tej niezwykłej powieści, zainteresowałem się filozofią. Autor był bowiem kuzynem Henriego Bergsona – filozofa i laureata literackiej Nagrody Nobla, który stał się wzorem jednej z postaci, pisarza Bergotte’a, chociaż zawierał też cechy Ruskina, France’a, Renana i innych osób. Interesujące mnie studia podjąłem dopiero, gdy zostały odideologizowane, a poniekąd także w odpowiedzi na myśl Bergsona, że filozofia wymaga od umysłu ciągłej gotowości do rozwoju i poszukiwań. Filozof, niezależnie od swojego wieku, jest zawsze gotowy stać się na nowo studentem.
Uważam, że filozofia od samego początku, pozostając w pewnym związku z religią i sztuką, jest bardzo krytyczna wobec wszystkiego, co konserwuje samozadowolenie i co unika rozwiązywania najważniejszych ludzkich problemów. Może dlatego lekceważą filozofię zazwyczaj słabo wykształceni oportuniści, wszak filozofia to dosłownie „umiłowanie mądrości”, to fundamentalny czynnik rozwoju i kształtowania naszej cywilizacji, a jej praktycznym wymiarem ciągle pozostaje etyka.