11. już edycja wydarzenia przyniosła innowację w postaci przeniesienia najważniejszego wydarzenia Festiwalu, czyli Jarmarku Wiedzy, z deptaku przy ul. Bankowej na katowicki rynek. Wzorem lat ubiegłych naukę promowano także podczas otwartych wykładów na dworcu PKP, a tematem debaty rektorskiej otwierającej SFN uczyniono sens studiowania w dzisiejszych czasach. Festiwal został zorganizowany wspólnie przez katowickie uczelnie: Uniwersytet Śląski, Śląski Uniwersytet Medyczny, Uniwersytet Ekonomiczny, Wyższą Szkołę Technologii Informatycznych oraz Górnośląską Wyższą Szkołę Handlową im. Wojciecha Korfantego.
Schizofreniczny rozkrok uniwersytetu
– Pytanie, czy warto studiować w XXI wieku, bardzo przypomina mi pytanie, które zadano przed wojną kardynałowi Sapiesze, a mianowicie: „Czy wierzy ksiądz kardynał w Boga?” – mówił dr hab. prof. UŚ Ryszard Koziołek podczas debaty rektorskiej otwierającej Festiwal. – „No wie pan, na moim stanowisku…” – odpowiedział duchowny. Dla mnie to oczywiście pytanie retoryczne, ale z racji piastowanej funkcji zaświadczam całym sobą, że studiować warto – przekonywał prorektor UŚ ds. kształcenia i studentów, który stwierdził również, że sami studenci nie do końca mogą odpowiedzieć na to pytanie. – A to dlatego, iż z wartości wykształcenia zdajemy sobie sprawę dopiero po wielu latach. Ktoś kiedyś porównał to do gasnącej gwiazdy, która wybuchła dawno temu, ale jej światło dociera do nas dopiero teraz.
Wyjściowego zagadnienia – zdaniem prorektora Koziołka – nie można też przeformułować na pytanie: „Co studiować?”, ponieważ istnieją szczegółowe rankingi, po jakich kierunkach znajduje się pracę łatwiej, a po jakich trudniej, nie ulega natomiast wątpliwości, że studia pomagają w znalezieniu zatrudnienia. – Najnowsze dane potwierdzają, że liczba bezrobotnych wśród osób ze specjalistycznym wykształceniem zawodowym jest znacznie większa niż wśród absolwentów uczelni wyższych – zaznaczył prorektor. Prof. Koziołek postulował zatem, żeby zastanowić się, jak czerpać ze studiów uniwersyteckich. Problemem, na który zwrócił uwagę w pierwszej kolejności, jest „schizofreniczny rozkrok uniwersytetu” pomiędzy dzisiejszymi uwarunkowaniami rynkowi a dawną ideą zdobywania wiedzy dla niej samej.
– Już w starożytnej Grecji zdefiniowano postawę człowieka wobec wiedzy: premiuje się bezinteresowną postawę pytającą o to, jak działa świat. Proszę zauważyć, że tego nie poprzedzają pytania: Czy to mi się opłaca? Co z tego będę miał? I ta postawa szacunku wobec wiedzy oraz jej pragnienia leży u podstaw uniwersytetu – opisywał prof. Koziołek.
W tej samej jednak antycznej Grecji żyli ludzie, którzy uważali, że wiedza i pewne umiejętności mogą być przedmiotem świadczenia usług – tak zrodził się ruch sofistów.
– Opisany w kilku dialogach, między innymi w Gorgiaszu, spór Sokratesa z sofistami jest konfliktem założycielskim dla europejskiej tradycji myślenia o kształceniu – podnosił prof. Koziołek, który nie opowiada się po żadnej ze stron. – Wolałbym, żeby obie strony były w zwarciu. Wiadomo, że nie da się dzisiaj prowadzić uniwersytetu bez pieniędzy. Zwarcie powoduje, że uniwersytet jest żywy. Nie pozwala nam ani zastygnąć w postawie takiego „pięknoduchostwa” czy takiej czystej nauki, która nie pyta o związki z rzeczywistością, ani ześlizgnąć się w bezduszny pragmatyzm, mówiący: tylko te studia są coś warte, które przynoszą zatrudnienie i kasę – stwierdził prorektor ds. kształcenia i studentów.
Podczas debaty poruszono również kwestię miejsc polskich uczelni wyższych na Liście Szanghajskiej. Uniwersytety Jagielloński i Warszawski plasują się w czwartej setce tego rankingu.
– Jeśli Uniwersytet Stanforda, jeden z członków tzw. Ligi Bluszczowej, skupiającej najważniejsze amerykańskie uczelnie, dysponuje budżetem większym niż całe polskie szkolnictwo wyższe, to o czym my mówimy? – pytał prof. dr hab. Krzysztof Szaflarski, rektor Górnośląskiej Wyższej Szkoły Handlowej. – Składają się na to środki własne, dotacje stanowe, rządowe, wpłaty prywatnych donatorów. Oni mogą realizować fantastyczne programy badawcze, zwłaszcza w dziedzinach wymagających ogromnych nakładów finansowych, czyli w chemii i fizyce, w których potrzebny jest drogi, specjalistyczny sprzęt. A to właśnie według takich wskaźników sporządzana jest Lista Szanghajska – wyjaśniał prof. Szaflarski, przytaczając także relacje swoich magistrantów, którzy na studia doktoranckie wyjechali na jedną z renomowanych brytyjskich uczelni: – „Panie profesorze”, mówili, „tamtejsze studia doktoranckie odpowiadają poziomem – w najlepszym wypadku – naszym studiom magisterskim, ale też nie do końca”. Proszę mi wierzyć – mamy fantastycznych naukowców, którzy robią zawrotną karierę w miejscach, gdzie odbywają staże czy stypendia. Nam w Polsce brakuje tylko pieniędzy – przekonywał rektor GWSH.
– Rzecz jasna, każdy chciałby być na Liście Szanghajskiej. Trzeba mieć albo czas, przez który rozumiem tradycję i wielowiekowe budowanie własnej marki, albo pieniądze, i to szybko. Tak działają uniwersytety w Arabii Saudyjskiej czy Jemenie: ściągają najlepszych profesorów czy noblistów, kupują całe pakiety kształcenia amerykańskich uniwersytetów, implementują całe programy – wyliczał prof. Koziołek, który mimo wszystko jest optymistą, jeśli chodzi o dalsze losy Uniwersytetu Śląskiego.
– Jesteśmy młodym uniwersytetem, ale pieniędzy na naukę jest coraz więcej. Studia generują w swoim otoczeniu społeczno-gospodarczym pierwsze miejsca zatrudnienia, a Śląsk jest ogromnym rynkiem pracy, jednym z najlepszych w Polsce, a będzie jeszcze lepiej. To jest region skazany na sukces. Ponadto studenci przyjeżdżają z Erasmusa i mówią: tam jest porównywalnie albo gorzej. Ja jestem zachwycony potencjalnością uniwersytetu, tu się może wydarzyć wszystko! – podsumował rektor ds. kształcenia i studentów.
Targowanie wiedzą na rynku
Umiejscowienie Jarmarku Wiedzy na katowickim rynku sprawiło, że studenckie koła naukowe mogły zaprezentować swoją działalnością większemu gronu odbiorców. Pasjami i zainteresowaniami dzieliło się prawie 30 kół naukowych, wśród których oprócz tych działających pod egidą Uniwersytetu Śląskiego znalazły się również koła ze Śląskiego Uniwersytetu Medycznego oraz Koło Naukowe Gier Komputerowych z Wyższej Szkoły Technologii Informatycznych w Katowicach. Przedstawiciele Koła Naukowego Pasjonatów Informatyki prezentowali skonstruowane przez siebie roboty, członkowie Koła Naukowego Drzeworytników i Linorytników DEHA pokazywali, jak wykonać linoryt, Studenckie Koło Naukowe Historyków Sztuki przygotowało pokaz sukien historycznych oraz strojów wykonanych z surowców wtórnych, w namiocie Studenckiego Koła Naukowego Językoznawców można było m.in. poznać znaczenie swojego imienia, na stoisku Koła Naukowego Mineralogów „Heliodor” czekała na odwiedzających wystawa kamieni i minerałów, przedstawiciele Studenckiego Koła Naukowego Historyków zachęcali do przymierzenia historycznych strojów oraz prezentowali zbroje i broń, zaś studenci z Koła Naukowego Chemików i Fizyków przygotowali wiele ciekawych eksperymentów. Po raz kolejny sporą popularnością cieszyła się nietypowa gastronomia serwowana przez Koło Naukowe Zoologów „Faunatycy” – w tym roku częstowano zwiedzających smażoną szarańczą, którą można było spożyć w czekoladzie lub z pieprzem.
W części artystycznej wystąpili m.in. duet wokalno-instrumentalny z Wydziału Artystycznego UŚ w Cieszynie oraz Cieszyńska Orkiestra Dęta Uniwersytetu Śląskiego pod dyrekcją Karola Pyki.