Rozmowa z dr hab. prof. UŚ Jolantą Tambor, dyrektor Szkoły Języka i Kultury Polskiej Uniwersytetu Śląskiego

Cieszą się w Cieszynie

Już wkrótce Szkoła Języka i Kultury Polskiej Uniwersytetu Śląskiego będzie świętować dwudziestopięciolecie.

Dr hab. prof. UŚ Jolanta Tambor
Dr hab. prof. UŚ Jolanta Tambor

– Mówiąc precyzyjnie, w tym roku odbędzie się dwudziesta piąta letnia szkoła, której działalność zainaugurowaliśmy w 1991 roku, ale standardowo liczony jubileusz ćwierćwiecza także jest uzasadniony, ponieważ pracę nad przedsięwzięciem zaczęliśmy w 1990 roku. Prof. dr hab. Tadeusz Sławek, ówczesny prodziekan Wydziału Filologicznego przyszedł do nas, filologów polskich, z listem od niemieckiego małżeństwa, które zwróciło się z pytaniem, czy mogliby uczestniczyć w letniej szkole języka polskiego. Byli zainteresowani Uniwersytetem Śląskim, ponieważ w tym regionie mieli wielu przyjaciół i znajomych. Wtedy takiej szkoły nie było. Profesor, wręczając nam list, stwierdził: Zróbmy taką szkołę. I tak się zaczęło. To była jesień 1990 roku. Dyrektorzy Instytutów Języka Polskiego oraz Literatury i Kultury Polskiej (takie wtedy nosiły nazwy) – a byli nimi wówczas niestety nieżyjący już profesorowie Alina Kowalska i Włodzimierz Wójcik – wybrali trzyosobowy zespół, w którego skład weszli profesor Ewa Kosowska, profesor Romuald Cudak i ja. Powierzono nam zadanie zorganizowania letniej szkoły języka polskiego. I tak, w sierpniu następnego roku ruszyła pierwsza edycja, trzytygodniowy kurs języka, literatury i kultury polskiej w Cieszynie.

Dlaczego właśnie tam?

– Uznaliśmy, że jest to najwłaściwsze miejsce. Piękny kampus, wygodne sale wykładowe, przestronne akademiki, sala gimnastyczna, nowo otwarty kryty basen, obszerna stołówka, idealne warunki do prowadzenia szkoły, o urokach Cieszyna nie wspominając. W pierwszym kursie uczestniczyły zaledwie trzydzieści dwie osoby, ale każdą z nich doskonale pamiętam, z wieloma nadal utrzymujemy kontakt. To był znakomity start, to pierwsze wakacyjne spotkanie wiele nas nauczyło, przede wszystkim przekonaliśmy się, że trzy tygodnie to zdecydowanie za krótki czas, dlatego kolejne edycje wydłużyliśmy już do czterech tygodni. Pojawiły się także pytania, czy moglibyśmy organizować podobne kursy w czasie roku akademickiego. Potrzebowaliśmy kilkunastu miesięcy, aby uruchomić kurs semestralny. Z roku na rok przybywało chętnych.

Fama głosi, że brakuje miejsc.

– Od ponad dziesięciu lat letnia szkoła wraz z warsztatami polonistycznymi, które łączymy w czasie wakacji, liczy regularnie około stu pięćdziesięciu osób i to jest liczba, której nie chcemy przekraczać, ponieważ tyle jest miejsc zarówno w sali konferencyjnej, stołówce, jak i w trzech wycieczkowych autokarach. Bardzo ważną rolę odgrywa atmosfera i możliwość wzajemnego poznania się, a większe grono byłoby poważną przeszkodą. Nie chcemy tworzyć konglomeratu, w którym nasi słuchacze czuliby się obco i anonimowo. W kursach semestralnych uczestniczy około trzystu osób, dlatego – aby też ich ze sobą zapoznać, dać możliwość nawiązania kontaktów – poza zajęciami lektoratowymi w ciągu roku akademickiego organizujemy trzy, cztery imprezy dodatkowe: są to spotkania wigilijne, wielkanocne, andrzejki, a także święta naszych studentów. W tym roku w marcu studenci z Kazachstanu z Kirgizami i Uzbekami urządzili święto wiosny Nauryz, na które zaprosili wszystkich chętnych studentów.

Szkoła jest płatna, ale wielu studentów może korzystać z różnych ulg.

– W letniej szkole ponad połowę uczestników stanowią stypendyści rządu polskiego. Każdego roku Ministerstwo Nauki i Szkolnictwa Wyższego ogłasza konkurs stypendialny, w którym bierzemy udział i jak na razie udaje się nam zdobywać te środki. Stypendia mają charakter wymiany, cudzoziemcy przyjeżdżają do Polski, w tym do Cieszyna, a nasi studenci wyruszają do kraju, skąd pochodzą uczestnicy szkół letnich. W ramach stypendium opłacany jest kurs językowy, cykl seminariów z wiedzy o Polsce, program kulturalny, wycieczki, rekreacja na terenie kampusu, zakwaterowanie, wyżywienie oraz podręcznik. Zabiegamy o różne inne dotacje. Regularnie staramy się o dofinansowanie z Fundacji Współpracy Polsko-Niemieckiej, która dysponuje środkami na integrację młodzieży polskiej i niemieckiej ze środowisk akademickich, występujemy także w konkursie ogłaszanym przez Biuro Uznawalności Wykształcenia i Wymiany Międzynarodowej – Polskie Biuro CEEPUS. Oczywiście mamy także studentów, którzy płacą pełną kwotę za kurs, znalazłszy po prostu informację o szkole w internecie. Aby cena nie musiała być zbyt wysoka, wszędzie tam, gdzie istnieje możliwość dofinansowania takich przedsięwzięć, staramy się o dodatkowe środki, na przykład w samorządach lokalnych. Spotkania ze Śląskiem są nie tylko propozycją edukacyjną, lecz także promocją regionu. Integracja interpersonalna to jeden z podstawowych celów, który sobie stawiamy, ale równie ważne jest integrowanie obcokrajowców z Polską, z regionem, dlatego kładziemy tak duży nacisk na imprezy towarzyszące szkole i warsztatom. Wycieczki do Oświęcimia, w Beskidy, na Jurę Krakowsko- Częstochowską, do Krakowa czy Pszczyny są znakomitą okazją do popularyzowania wiedzy o naszych najcenniejszych zabytkach, historii czy obiektach kultury.

Zajęcia trwają kilka godzin dziennie, ale już po południu cudzoziemcy tracą kontakt z językiem polskim.

– Staramy się im to uniemożliwić, a przynajmniej znacznie utrudnić. Po obiedzie odbywają się cykle seminariów, a wieczorami spotkania, pokazy filmów, wieczory poetyckie, spektakle teatrzyku studenckiego. W pokojach nie łączymy Anglików z Amerykanami czy Ukraińców z Białorusinami, aby zmusić ich do porozumiewania się jedynie za pomocą języka polskiego. Miejsca w stołówce także są dokładnie przemyślane.

Tak intensywna nauka przynosi oczekiwane rezultaty?

– Gdyby ich nie było, nie mielibyśmy tylu chętnych do uczestniczenia w szkole letniej, warsztatach czy całorocznych seminariach. Dobra fama o skuteczności kursu, znakomitej atmosferze i bardzo bogatym programie szybko się roznosi, kandydatów mamy znacznie więcej, niż możemy przyjąć. Są również tacy, którzy chcą tu wracać co rok. Jeden z naszych uczestników, Amerykanin, płacąc za każdy turnus, był już w Cieszynie dziesięć razy. Podobnie nasza była stypendystka rządu polskiego, Ukrainka z Doniecka, która po uzyskaniu Karty Polaka osiedliła się w Cieszynie, każdego roku uczestniczy w inauguracji szkoły letniej, a następnie jako wolna słuchaczka bierze udział w zajęciach lektoratowych i wykładach, mimo że posiada umiejętności językowe na poziomie native speakera. Przychodzi, by – jak mówi – słuchać pięknej polszczyzny lektorów i zgłębiać wiedzę o polskich filmach, teatrze, o wybitnych polskich pisarzach i poetach.

Czyli program kursu musi się zmieniać?

– To oczywiste. Niezmienny pozostaje program kursu intensywnej nauki języka polskiego, natomiast seminarium „Wiedza o Polsce”, program kulturalny czy wycieczki są każdorazowo modyfikowane i dostosowywane do potrzeb grupy. Na przestrzeni ćwierćwiecza wiele się zmieniło, obcokrajowców coraz bardziej interesują nasze przemiany społeczne, polityka, w ankietach ewaluacyjnych pytają o rolę Jana Pawła II w najnowszej historii Polski, o „Solidarność”, Holocaust, mniejszości narodowe, gwary, dialekty… Przyjeżdżają do nas również młodzi pracownicy naukowi z zagranicznych polonistyk, gdzie prowadzą zajęcia i wykłady na temat literatury polskiej – oni chcą nie tylko uczyć się, ale także podpatrywać nasze metody pracy. Dla tej grupy prowadzimy przed południem zajęcia językowe, są to szkolenia na poziomie podobnym do programu obowiązującego na filologii polskiej, czyli z kultury języka, stylistyki, retoryki, z redakcji tekstu. To są zwykle dodatkowe grupy, dla których musimy przygotować odrębny program kursu.

I stosować inne metody nauczania…

– Owszem, ale te zajęcia są niezmiernie inspirujące i nad wyraz przyjemne. Ludzie zajmujący się uczeniem w szkole mają wspólna cechę – są zafascynowani interkulturowością. Podczas pracy z tymi grupami my także dużo korzystamy. Od zagranicznych polonistów zdobywamy wiedzę nie tylko o innych językach, o narodowościowych stereotypach, o etykiecie językowej, ale także wiele dowiadujemy się o autostereotypach. Kontakt z nimi dostarcza nam wielu informacji, które są niezbędne podczas przygotowania kolejnych scenariuszy kursów.

Echa cieszyńskich „Wieczorów Narodów” docierają nie tylko do Katowic.

– To punkt kulminacyjny letniej szkoły, początkowo „Wieczór Narodów” organizowaliśmy w auli uniwersyteckiej, dziesięć lat temu opuściliśmy mury uczelni i wyszliśmy na cieszyński rynek. To się niezwykle spodobało, a co najważniejsze – sprawdziło. Uczestnicy kursu przygotowują program o sobie, w którym prezentują najbardziej charakterystyczne elementy swoich kultur, tańczą, śpiewają, uczą swoich języków, pokazują najpopularniejsze w ich krajach gry, opowiadają o swoich ojczyznach, a imprezę zwykle kończy wspólnie odtańczony polonez. To swoista podróż po świecie, znakomita zabawa i kopalnia wiedzy o kulturach naszych kursantów.

Z jakich krajów przybywają?

– Nie sposób wszystkich wymienić. Gościmy kursantów z Brazylii, Chin, Ukrainy, Białorusi, Niemiec, Francji, Wielkiej Brytanii, Kanady, Czech, Hiszpanii, Włoch, Macedonii, Rosji, Serbii, Turcji, USA, Uzbekistanu, Węgier, Japonii, Korei Południowej, Mongolii, Egiptu… Będzie krócej, gdy powiem: ze wszystkich kontynentów.

Każdy jubileusz skłania do podsumowań, ale i do wspomnień. Jak dalece w ciągu tych 25 lat zmodyfikował się projekt wyjściowy?

– Szkoła wciąż ewoluuje. Zaczynaliśmy od podpatryletniej szkoły, po roku dołączyły do niej kursy całoroczne dla studentów przyjeżdżających w ramach programu Erasmus, zajęcia dla osób, które zamierzają studiować w języku polskim, prowadzimy całoroczny kurs przygotowawczy zlecony nam przez ministerstwo. W 1999 roku uznaliśmy, że nasze doświadczenia pozwalają na uruchomienie Podyplomowych Studiów Kwalifikacyjnych Nauczania Kultury Polskiej i Języka Polskiego jako Obcego, które przygotowują do pracy w kraju i na lektoratach zagranicznych. Nasi absolwenci doskonale odnaleźli się na rynku pracy, otwierają prywatne szkoły języków obcych w kraju i za granicą. Te placówki znakomicie funkcjonują w środowiskach polonijnych. Studia podyplomowe doczekały się wielu edycji zagranicznych, między innymi we Lwowie, w Mińsku, Budapeszcie, Rzymie; w Niemczech organizowane są już po raz szósty. Nie tylko wykładowcy Studiów Podyplomowych, ale także nasi absolwenci prowadzą zajęcia na wielu zagranicznych uniwersytetach, między innymi we Francji, w USA, we Włoszech, na Ukrainie, w Mongolii, Rosji, Czechach, Japonii, Chinach… Współpracujemy także z wieloma szkołami polonijnymi, w których prowadzimy wykłady, lekcje pokazowe, warsztaty. Wiele ośrodków zagranicznych zdobywa we własnym zakresie środki, abyśmy mogli przyjechać do nich z naszymi warsztatami polonistycznymi i lekcjami pokazowymi. Równocześnie kontynuujemy prace badawcze, które koncentrują się między innymi na zagadnieniach dotyczących recepcji literatury polskiej za granicą i metodyce nauczania języka polskiego jako obcego. Nawiązaliśmy kontakty z zagranicznymi ośrodkami polonistycznymi, slawistycznymi, czego owocem są liczne międzynarodowe konferencje naukowe.

Nowatorski program nauczania wymagał zapewne nowych podręczników.

– To kolejna dziedzina, która znacznie przerosła nasze początkowe wyobrażenia. Bardzo poszerzyła się nasza działalność wydawnicza, poczynając od podręczników do nauczania języka polskiego jako obcego, jak również pomocy dydaktycznych, na przykład kart gramatycznych. 

Pozostaje pogratulować jubileuszu i pasji, która towarzyszy wszystkim organizatorom.

Autorzy: Maria Sztuka
Fotografie: Agnieszka Sikora