Organizatorzy cyklu – członkowie i opiekunowie Koła Naukowego Publicznego Prawa Gospodarczego działającego na Wydziale Prawa i Administracji UŚ – skupili się na połączeniu teorii z praktyką.
Pierwszą odsłoną projektu „Prawo w mediach” była konferencja naukowa, która przybliżyła słuchaczom regulacje prawne warunkujące działalność mediów. Pierwszy z prelegentów, dr hab. prof. UŚ Rafał Blicharz, szef Katedry Publicznego Prawa Gospodarczego, swój wykład poświęcił omówieniu zależności między Krajową Radą Radiofonii i Telewizji a publicznymi rozgłośniami radiowymi. Z o wiele bardziej praktycznej strony do działalności mediów w Polsce, a głównie radia, odniósł się były prezes Radia Katowice dr Tomasz Heryszek. Przedstawił obecną kondycję ekonomiczną polskiej radiofonii oraz dokonał prognozy tego, w jakim kierunku sytuacja może się rozwinąć. Jak tłumaczył, abonament radiowo-telewizyjny to „być albo nie być” dla publicznych rozgłośni, jest on bowiem głównym źródłem ich dochodu. Państwowe radia, jak przyznał dr Heryszek, w wielu dziedzinach podlegają o wiele surowszym obostrzeniom prawnym niż radia prywatne.
Praktycznym elementem konferencji była wizyta w budynku Radia Katowice. Udział w niej cieszył się wśród uczestników sporym zainteresowaniem. W rolę przewodnika po siedzibie katowickiej rozgłośni wcielił się jej obecny prezes – Henryk Grzonka, który z pasją opowiadał o historii polskiej, a głównie katowickiej radiofonii, postępie technologicznym, który pozwala z coraz większą łatwością dokonywać cyfryzacji starych, analogowych nagrań. Prezes Grzonka otworzył przed gośćmi niemal wszystkie drzwi – od tych prowadzących do sal emisyjnych i koncertowych, po drzwi radiowego muzeum. Głównym zagadnieniem ostatniej części konferencji, która miała charakter otwartej debaty, była analiza ograniczeń, z jakimi zmagają się media w zakresie struktury organizacyjnej.
– Media są bez wątpienia czwartą władzą. Stają się silnymi organizacjami, które wpływają na powstawanie opinii w społeczeństwie – mówił jeden z panelistów. Jak wyjaśniał, media mają do wykonania misję publiczną, a ustawa dokładnie określa ich zadania i funkcje. Media publiczne muszą się cechować pluralizmem, wyważeniem, bezstronnością i niezależnością. Ponadto mają służyć partiom politycznym, związkom zawodowym i związkom pracodawców do przedstawiania poglądów dotyczących spraw społecznych. Jednym z ich zadań jest również emisja spotów wyborczych partii politycznych. Jak przyznali prelegenci, prawne regulacje w sposób znaczący ograniczają swobodę mediów w zakresie organizacyjnym. Ustawa o radiofonii i telewizji określa na przykład limit czasowy trwania reklam (maksymalnie 12 minut w ciągu godziny), podział dziennego czasu audycji radiowej na piosenki polskie (33 procent kwartalnego czasu nadawania programu), europejskie (ponad 50 procent) oraz programy sportowe, informacyjne itd. Prócz ustaw wolność mediów publicznych znacząco ogranicza Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji.
– Chciano zachować pewną niezależność Rady, rozdzielając kompetencje wyboru jej członków sejmowi, senatowi i prezydentowi RP. Dziś jednak, gdy w organach tych dominuje jedna partia, Rada stała się instytucją bardzo upolitycznioną – zauważył członek KNPPG. Swobodę ogranicza ponadto fakt, że Rada jest zobligowana przedstawiać organom państwowym sprawozdania ze swojej działalności. W momencie, gdy nie zostaną one zatwierdzone, kadencja członków Rady zostaje zerwana, a oni sami tracą pracę. Sytuację na rynku mediów Rada kontroluje także dzięki wyłącznemu prawu do przyznawania koncesji na działalność. – Ponadto stacja, która chciałaby znaleźć miejsce na multipleksie i być emitowana w jakości cyfrowej, musi uiścić opłatę koncesyjną w wysokości... 26 mln 847 tysięcy złotych. To dość zaporowa kwota dla raczkujących dopiero stacji – zaznaczyli prelegenci.