W Instytucie Socjologii na Wydziale Nauk Społecznych UŚ prowadzone są badania przestrzeni prywatnej w Katowicach z wykorzystaniem kategorii gender

Własny pokój

Zatrzymajmy się na chwilę. Zwróćmy uwagę na stół kuchenny i przyjrzyjmy się miejscom zajmowanym przez domowników: kto z nich siedzi twarzą skierowaną do wyjścia? Kto usiadł najbliżej blatu kuchennego? Kto zajmuje najkrótszą część stołu? Już na podstawie tych informacji można powiedzieć parę słów na temat hierarchii panującej w wybranej rodzinie, o roli jej członków. Trzeba tylko umieć „czytać” przestrzeń. O miejscu, kobiecościach i męskościach opowie dr Jolanta Klimczak-Ziółek z Zakładu Badań Kultury Współczesnej.

Dr Jolanta Klimczak-Ziółek z Zakładu Badań Kultury Współczesnej UŚ
Dr Jolanta Klimczak-Ziółek z Zakładu Badań Kultury Współczesnej UŚ

(Ten) Gender

Socjologia przez całe dekady zajmowała się tym, co publiczne. Życie człowieka nie sprowadza się jednak tylko do jednej sfery. Równie wartościowym przedmiotem zainteresowań naukowych może być tak zwana przestrzeń prywatna. Pomimo przesuwania granic, szczególnie w kulturze masowej, nie zniknęło przecież to, co ukryte, intymne, swoje.

– Przypomnijmy sobie program BigBrother. Czego tam nie pokazano? Porządkowania butów, podnoszenia czapki, która spadła, mycia naczyń, obierania ziemniaków. Tego, co nudne, nieważne, codzienne – mówi dr Klimczak-Ziółek. Zaczyna szczególnie istnieć dopiero to, co jest na granicy normy bądź tę granicę przekracza. Tymczasem warto przyglądać się zwyczajnej codzienności. – Ciekawie opisuje to Jolanta Brach-Czaina. Chodzi o szukanie szczelin, tego, co nie rzuca się w oczy, czego praktycznie nie ma również w badaniach – dodaje badaczka. Tutaj rozpoczyna się także przygoda z kategorią gender – w badaniach katowickich mieszkań, pod kątem analizy idei i praktyk w organizacji przestrzeni prywatnej.

W literaturze socjologicznej gender tłumaczony jest jako społeczno- kulturowa tożsamość płci. Odnosi się przede wszystkim do wielu wariantów męskości i kobiecości, które mogą się przejawiać w najróżniejszych kontekstach – nie ma jednej reprezentacji. Z naukowego punktu widzenia takie założenie okazało się niezwykle interesujące. Słowo gender otwiera bowiem na różne możliwości, które nie muszą być z góry definiowane i ograniczane. – Wybierając taki temat, od razu stawiam sobie pytanie: ile jest wariantów kobiecości i męskości? Jakie znaczenia przypisuje się różnym materialnym i behawioralnym wymiarom praktyk użytkowania przestrzeni prywatnej, intymnej? Co będą oznaczać owe męskości i kobiecości? – docieka badaczka. Kategoria gender zaczyna się od pytania: dlaczego? Trzeba być jednak czujnym. Istnieje pokusa ograniczenia się tylko do własnej wizji świata i poszukiwania w badaniach potwierdzenia swoich przekonań. Przed taką nieprofesjonalnością chroni badaczy triangulacja metodologiczna, czyli wybór różnych metod badawczych, które są dla siebie uzupełnieniem i wzbogacają interpretację zgromadzonych danych.

W przypadku badań, które prowadzi dr Klimczak-Ziółek, najważniejsze były wywiady jakościowe, przeprowadzone w sześćdziesięciu katowickich gospodarstwach domowych. Gender jako samoistna kategoria jeszcze nie wyjaśnia możliwości i ograniczeń związanych z kobiecościami i męskościami. Konieczne okazało się wprowadzenie klasowego zróżnicowania respondentów. Pod uwagę wzięte zostało miejsce zamieszkania, wiek i płeć biologiczna. Mówiąc o manifestacjach różnych kobiecości i męskości w przestrzeni, trzeba było przede wszystkim wybrać wskaźniki, które pozwoliły poruszać się badaczom w świecie społecznych doświadczeń kobiet i mężczyzn.

– Mówiąc dokładniej, próbowaliśmy ustalić, jak dalece to, że mężczyzna czuje się takim właśnie mężczyzną, przekłada się na jego różne zachowania w domu. To samo dotyczy kobiet. Ważne były ikony, emblematy, to, co respondenci nazywali przestrzenią kobiecą lub męską w swoim domu itd. – wyjaśnia badaczka.

(To) Miejsce

Wyróżnione zostały cztery katowickie miejsca zamieszkania: kamienica, blokowisko, familok oraz apartamentowiec w Dębowych Tarasach. Przeprowadzony został wywiad z mieszkańcami wybranych mieszkań. Domownicy mogli odpowiadać razem lub osobno. Ważne także okazały się negocjacje między uczestnikami badania, jeśli ci zgodzili się odpowiadać wspólnie. Do wywiadu dołączony był arkusz obserwacyjny i zadaniem osoby, która przeprowadzała wywiad, było zapisywanie dodatkowych informacji związanych z zachowaniem respondentów: napięcia, reakcje, negocjacje, które oznaczały, że na bieżąco wypracowywali znaczenie danej przestrzeni. Coś, o czym się wcześniej nie myślało, co jeszcze nie ułożyło się w gotowy i świadomy schemat.

– Reprodukcja, konsumpcja, produkcja i władza – to były cztery tematy, które miały wywołać narracje o kobiecości i męskości ograniczonej do użytkowania i manifestowania siebie w mieszkaniu – mówi dr Klimczak-Ziółek. Dodatkowo zgromadzone zostały zdjęcia, które także zostaną wykorzystane do analizy. W ramach wspomnianej triangulacji metodologicznej zastosowano badania fokusowe, osobno w grupie kobiet i mężczyzn. Fokusy służyły do sprawdzenia tego, co wspólne, już bez względu na klasowe determinanty. – Chodziło o uniknięcie pułapki klasowego myślenia. Gdy spotkały się kobiety z różnych środowisk w jednym miejscu, i były pytane o stosunek do przestrzeni, do swoich praktyk kulturowych, związanych z manifestowaniem kobiecości w domu, z negocjowaniem własnego miejsca, wówczas rozpoczynała się opowieść o tym, co je łączy. Podobnie, co łączy mężczyzn. Ważniejszy był gender niż klasa. O to nam chodziło – tłumaczy socjolożka.

Szukanie wspólnych narracji powodowało, że nagle pojawiły się pytania o zachowania, które wcześniej nie budziły zdziwienia: dlaczego to kobiety zwykle pilnują, by skarpetki nie były porozrzucane w domu? Dlaczego to one każą dzieciom sprzątać? Dlaczego pilnują, by nikt nie siadał na fotelu ich ojca lub męża? To musi być w jakiś sposób zakorzenione w dominującym profilu naszej kultury. – Pamiętam w jednym z mieszkań niezwykle piękny fotel, z podnóżkiem i miejscem na laptop. Tak odkrywa się hierarchia. Najbardziej komfortowe miejsce zajmuje osoba znajdująca się najwyżej w hierarchii. Nie chodzi o to, kto mówi najwięcej, kto jest najbardziej aktywny, ale decyduje o tym zajmowane miejsce – wyjaśnia dr Klimczak-Ziółek. Zauważalne są również zmiany. – Są takie domy, w których to dzieci przejęły władzę nad pilotem. Ale jakie to będą domy? Nietradycyjne. Z młodymi rodzicami, którzy preferują partnerski styl relacji, w których wszyscy konsumują media. Inne pytanie: ile macie telewizorów, gdzie wiszą, jaką mają ramkę? Kobiety traktują telewizor jak obraz, mężczyźni bardziej zwracają uwagę na funkcje. Telewizor w kuchni? Również, ale głównie tam, gdzie w kuchni pracują zarówno kobiety, jak i mężczyźni – dodaje socjolożka. Badania miały charakter jakościowy, pojęcie większości i mniejszości traci więc znaczenie, liczy się natomiast opis i interpretacja przestrzeni oraz wywiadów.

Wspomniany piękny fotel męża z podnóżkiem i miejscem na laptop doprowadza wreszcie do pytania o analogiczne miejsce kobiety w domu. Wiele kobiet uświadomiło sobie, że nie ma swojego miejsca w przestrzeni prywatnej, czegoś, co Wirginia Woolf nazywała „własnym pokojem”. To był punkt wyjścia prowadzonych badań, rodzaj inspiracji. – Tytuł jej książki zaczął funkcjonować niezależnie od tekstu. Woolf pisała o tym, jak ważne było dla usamodzielniania się kobiety posiadanie własnego świata. Dla niej tym światem była literatura, ale nie taka salonowa, lecz w rozumieniu swojego biurka, miejsca, które służy do pracy – mówi badaczka. – Kobiety odkrywały nagle, że nie posiadają takiego miejsca. Najczęściej wskazywały stół w kuchni, przy którym wykonują prace związane ze swoim zawodem. Mąż ma biurko i fotel, dzieci swoje pokoje, a one? Stół kuchenny – dodaje przewodniczka projektu.

Materialny symbol, jakim jest brak tego biurka, okazał się znaczącym elementem interpretacji. Badania pokazały również, że brak tego miejsca rekompensowany jest w pewnym sensie odpowiedzialnością kobiety za cały dom, za relacje, za ogólny porządek w wymiarze materialnym, behawioralnym, emocjonalnym i symbolicznym.

(Ta) Śląskość

Wybrane miejsce przeprowadzenia badań wymagało wzięcia pod uwagę również wpływu śląskiej kultury i tradycji. Wpływ owej śląskości był ważny w ramach przywoływania pewnych symboli, które służyły zachowaniu ciągłości i pamięci o rodzinie. Tożsamość jest bowiem konstrukcją dynamiczną, która wytwarza się na pograniczu efektów socjalizacji i dokonywanych świadomie wyborów. Jej konstruowanie sprowadza się również do obudowania swojej przestrzeni przedmiotami, które będą ją wskazywać, naznaczać. Ludzie nie chowają starych naczyń, zegarów, ale wystawiają je na pokaz, manifestując siebie. Niemalże każda zakupiona rzecz nosi w sobie znaczenie nadane już przez kulturę. Wszystko to ma wpływ na postrzeganie swojej kobiecości lub męskości. Dr Klimczak-Ziółek przytoczyła historię pewnej kobiety, która szczyciła się małą łyżką, pamiątką po babci-Ślązaczce. Miała pewne trudności z włączeniem tej łyżki do przestrzeni mieszkania zlokalizowanego na nowoczesnym, zamkniętym, strzeżonym osiedlu. Z jednej strony pamiątka, wspomnienia, mit dzieciństwa, z drugiej – miękka, pastelowa i nowoczesna przestrzeń. Kobieta musiała więc wykonać pewną pracę, aby tę łyżkę ponownie włączyć. Połączyć przeszłość z teraźniejszością. Nie schowała jej do najniższej szuflady, ale ją wyeksponowała. – Zapewne przekaże ją swojej córce. Ta łyżka reprezentuje mit. Jest kanałem i ciągłością. Nośnikiem kobiecej więzi międzypokoleniowej – tłumaczy badaczka.

Aby przeprowadzać takie badania, trzeba być otwartym człowiekiem, mieć łatwość nawiązywania kontaktów, pokazywać ludziom, że to, co myślą, w jaki sposób tworzą swoje miejsca, jest ważne i interesujące. Zaskakiwać ich i dać się zaskoczyć. Warto się otworzyć i spotkać z czymś nieznanym, co pobudza myślenie i fascynuje.

Dr Klimczak-Ziółek za udział w projekcie, na różnych jego etapach, dziękuje dr Monice Gnieciak, mgr Katarzynie Kapołce, mgr Annie Kwiatkowskiej-Seweryn, mgr Annie Majewskiej, dr. Witoldowi Mandryszowi oraz mgr Barbarze Słani.

Autorzy: Małgorzata Kłoskowicz
Fotografie: Włodzimierz Toniarz