Od 22 do 26 kwietnia mury Uniwersytetu Śląskiego, jak też okoliczne skwery i deptaki, wypełniała atmosfera akademickiego święta związana z IX Studenckim Festiwalem Nauki. Honorowy patronat nad wydarzeniem objęli: JM Rektor UŚ prof. zw. dr hab. Wiesław Banyś oraz prezydenci Katowic, Sosnowca, Chorzowa i Rybnika, a także burmistrz Cieszyna. Żacy przygotowali szereg imprez ujętych w oficjalnym programie festiwalu, ale też wiele inicjatyw mających charakter towarzyszący, odbywających się na poszczególnych wydziałach.
Wiele elementów tegorocznego festiwalu miało nowatorski charakter. Jednym z nich było z pewnością spotkanie z pracownikami Agencji Wywiadu, które odbyło się na Wydziale Nauk Społecznych. Słuchacze mogli dowiedzieć się bezpośrednio, bądź wywnioskować z, wymownego niekiedy, milczenia prelegentów, wielu ciekawych faktów dotyczących pracy w AW oraz świata współczesnych tajnych służb. Agenci zastrzegali zarazem, że wokół ich pracy („drugiego najstarszego zawodu świata”) narosło wiele stereotypów i klisz pojęciowych. Polemizowali, na przykład, z pojawiającą się regularnie w mediach opinią, iż służby w rzeczywistości rządzą państwem, argumentując, że wysiłki agencji służą przekazywaniu informacji i nakreślaniu możliwych scenariuszy, ale wybór, co zrobić z tym materiałem, należy wyłącznie do polityków. – Im mniej przeczytamy o sobie w mediach, tym lepiej – mówili pracownicy AW – choć czasem trochę żal, że nie można się pochwalić.
Nie zabrakło akcentów humorystycznych, związanych z dawnymi akcjami polskiego wywiadu. Gdy agenci w 1990 roku zorganizowali w ramach operacji „Samum” ucieczkę funkcjonariuszy służb USA z Iraku, jedyna szkoda dla Amerykanów była taka, że trzeba było ich upić do nieprzytomności, żeby nie wyszło na jaw, że nie mówią po polsku.
Po spotkaniu poświęconym pracy Agencji Wywiadu przyszła kolej na zapoznanie się z profilem działalności Centralnego Biura Antykorupcyjnego oraz Najwyższej Izby Kontroli, których operacje budzą nie mniejsze emocje niż akcje tajnych służb. Na koniec pierwszego festiwalowego dnia uczestnicy brali udział w kręceniu teledysku promującego miasto i uniwersytet.
Nowym pomysłem był również „dzień otwartych debat”, czyli swego rodzaju wyjście uniwersytetu „w miasto”. Dziesiątka wykładowców, w tym prorektorzy dr hab. prof. UŚ Ryszard Koziołek i dr hab. Mirosław Nakonieczny, wygłaszała prelekcje (oparte na swoich zainteresowaniach badawczych) na ulicy Mariackiej oraz w budynku Dworca PKP Katowicach.
Podtrzymującym tradycję elementem był coroczny Jarmark Wiedzy, czyli prezentacja ruchu naukowego na Uniwersytecie Śląskim. Na ulicy Bankowej rozkwitło miasteczko namiotowe, w którym koła naukowe oraz inne organizacje studenckie starały się zachęcić odwiedzających do swoich projektów.
Niezwykle ważkim festiwalowym wydarzeniem była debata „Co nam daje Uniwersytet, czyli o znaczeniu wykształcenia humanistycznego”, w której udział wzięli JM Rektor Uniwersytetu Śląskiego prof. zw. dr hab. Wiesław Banyś, prof. zw. dr hab. Tadeusz Sławek oraz prof. zw. Jerzy Stuhr. Uczestnicy diagnozowali współczesne problemy związane z humanistyką i postrzeganiem jej w społeczeństwie. – Nowoczesne technologie bez humanistów nie mogłyby się nigdzie zdarzyć. Nie chodzi tylko o sam wynalazek, ale o to, byśmy sobie uświadomili, jakie są jego konsekwencje – stwierdził JM Rektor.
– Mówi się o problemach związanych z zatrudnianiem absolwentów uczelni wyższych. Warto jednak spytać, co studenci robią, by przygotować się do rynku pracy? Duża część nie podejmuje wysiłku, nawet w postaci wolontariatu czy zakładania firm na próbę – kontynuował rektor.
Prof. Sławek określił funkcję humanistyki jako analizowanie świata jako fundamentalnie niegotowego, jak również człowieka jako bytu, który się ciągle stwarza. – Dobry nauczyciel uczy nie matematyki i polskiego, ale obok matematyki i polskiego, co użyteczne staje się dopiero po latach – mówił profesor. – Sfera biznesowa zakłada, że to biegłość zawodowa czyni człowiekiem. Nie! Najpierw człowieczeństwo, a potem zawodowstwo.
Prof. Stuhr podjął z kolei problem kształcenia humanistycznego w kontekście własnej drogi życiowej. – W chwili zdawania na polonistykę, moje oczytanie w literaturze było ograniczone, nie słyszałem o Gombrowiczu czy Miłoszu. Ale gdy na studiach usłyszałem zdanie: „człowiekiem jestem i nic, co ludzkie nie jest mi obce” zrozumiałem, że warto i że dobrze wybrałem – stwierdził znany filmowiec. – Dlatego później zostałem aktorem – żeby przyglądać się ludziom i pokazywać ich innym, po to, żeby nauczyć się bycia człowiekiem. Tymczasem dzisiaj wielu, nawet wybitnym specjalistom w swych dziedzinach człowieczeństwo ulatuje.
Ciekawym kontekstem omawianej debaty było spotkanie na Wydziale Filologicznym, podczas którego dyskutowano eseje słuchaczy kursu prof. zw. dr. hab. Tadeusza Sławka na I roku studiów doktoranckich. Przewijały się w nich tezy odnoszące się do poczucia głębokiego kryzysu statusu humanistyki, problemu umasowienia uniwersytetów, którego konsekwencjami miało się stać zarówno obniżenie poziomu, jak i obniżenie jakości życia moralnego na uczelniach, a także pytanie: czy współcześnie młodzi ludzie w ogóle chcą być jednostkami wielowymiarowymi, czy raczej satysfakcjonuje ich rola produktu bądź „kapitału ludzkiego”? Wreszcie, jak uniwersytet ma wypracować własny dyskurs oparty na wrażliwości, empatii i takcie, a następnie przenieść go w szersze ramy życia społecznego?
Łaciński zwrot festivus oznacza coś radosnego, świątecznego. IX Studencki Festiwal Nauki, obok elementów rozrywkowych, bogaty był w dyskusje, które członkom społeczności akademickiej nie dawały łatwych odpowiedzi, a tym bardziej – łatwego pocieszenia. Krzepiące jest jednak, iż wiele osób chciało takie dyskusje podjąć, przyjmując za dobrą monetę założenie, że uniwersytet zawsze jest w kryzysie, a wtłoczenie go w sztywne ramy „systemu” byłoby jego klęską.