Światowy Dzień Wody został ustanowiony przez Zgromadzenie Ogólne Organizacji Narodów Zjednoczonych w 1992 roku w celu uświadamiania państwom i społeczeństwom wagi problemów gospodarki wodnej w skali globu i poszczególnych regionów. Tegoroczne obchody święta na Wydziale Nauk o Ziemi Uniwersytetu Śląskiego zostały połączone z „dniem otwartym” jednostki dla uczniów szkół ponadgimnazjalnych, dzięki czemu z tymi ważkimi zagadnieniami mógł zapoznać się szeroki krąg odbiorców.
Otwierając spotkanie, dziekan Wydziału Nauk o Ziemi prof. zw. dr hab. Adam Idziak nawiązał do wiodącego w 2012 roku hasła sformułowanego przez ONZ „bezpieczeństwo żywności i wody”, stwierdzając, że w dzisiejszych czasach woda staje się surowcem strategicznym, na równi z ropą naftową czy gazem ziemnym. Najlepszym dowodem na prawdziwość tego twierdzenia są, coraz częściej dochodzące z różnych stron świata ,informacje o konfliktach związanych z dostępem do źródeł wody. Stale wzrasta napięcie między państwami afrykańskimi roszczącymi sobie prawo do wykorzystywania zasobów Nilu, dotąd zastrzeżonych tylko dla Egiptu i Sudanu. Na Dalekim Wschodzie poważnym problemem jest polityka Chin wobec zasobów wodnych Wyżyny Tybetańskiej. Do tej pory również Indie, Pakistan, Bangladesz, Tajlandia, Wietnam i Birma korzystały z tego, iż rzeki wypływające z Wyżyny przepływały przez ich terytoria. Obecnie jednak, zużywające coraz więcej wody Chiny prowadzą politykę kierowania ich nurtów na północ i wschód, ignorując potrzeby innych krajów regionu. Z kolei Ameryki Łacińskiej dotyka równie niepokojące zjawisko prywatyzacji usług wodnych, powodujące nierzadko sytuację, gdy niezamożnych mieszkańców nie stać na czystą wodę, sprzedawaną z poparciem Banku Światowego przez ponadnarodowe korporacje. Efektem jest wzrost zachorowań w tych społecznościach na cholerę, dur brzuszny czy czerwonkę.
Listę miejsc, które już są bądź mogą stać się polem konfliktów, można byłoby ciągnąć długo, wszak każda społeczność potrzebuje wody – czy to do celów spożywczych czy na użytek przemysłu. Mając duchowego patrona w osobie Talesa z Miletu, który niegdyś upatrywał naczelnej zasady właśnie w wodzie, współcześni hydrolodzy muszą pochylać się nad wieloma skomplikowanymi zagadnieniami. W trakcie spotkania na Wydziale Nauk o Ziemi swój punkt widzenia na kwestię problemów gospodarki wodnej przedstawili dr hab. Andrzej Witkowski i dr Damian Absalon.
Tematem wystąpienia dr. hab. Andrzeja Witkowskiego były sposoby radzenia sobie przez starożytne cywilizacje z regulowaniem gospodarki wodnej. Paradoksem można określić to, że ludzie żyjący tysiące lat temu, dysponując archaicznymi w porównaniu z dzisiejszymi technologiami, byli zdolni ujarzmić żywioł w sposób nierzadko bardziej roztropny i skuteczniejszy, niż dzieje się to obecnie. Przykładowo, starożytni Persowie, wobec deficytu wód powierzchniowych i półpustynnej specyfiki terenu, na którym zamieszkiwali, osiągnęli poziom hydrotechnicznego zaawansowania pozwalający im na drążenie podziemnych kanałów i pionowych szybów o głębokości nawet 300 metrów. Prelegent zwrócił również uwagę, że fatalnym błędem wielu społeczeństw było dopuszczenie do zdewastowania starej infrastruktury wodnej, która z powodzeniem mogłaby służyć jeszcze przez wiele lat. Analizując rozwiązania prawne funkcjonujące w starożytności, dr hab. Andrzej Witkowski podkreślił z kolei, że ówcześni władcy częstokroć, inaczej niż dziś, byli w stanie skutecznie wyegzekwować od poddanych dochowywanie staranności choćby w budowaniu grobli – tak, by jej ewentualny defekt nie poczynił szkody sąsiadom (odpowiednie zapisy znalazły się m.in. w Kodeksie Hammurabiego).
Dr Damian Absalon poświęcił swoją prezentację kwestii polskich rzek – temu, jak obecnie wyglądają, ale też jak mogłyby, gdyby więcej zainwestować w proces ich renaturyzacji. Wskazując na przykłady z Europy Zachodniej, gdzie rzeki są często doskonale wkomponowane w tkankę miast, zwracał zarazem uwagę, iż w Polsce nie traktuje się ich często jako szansy, ale problem – do tego stopnia, że w opinii władz miejskich lepiej jest je przykryć, niż właściwie wyeksponować. Są też jednak przykłady pozytywne – przy udziale pracowników Uniwersytetu Śląskiego realizowany jest obecnie projekt oczyszczenia przepływającej przez Radzionków rzeki Szarlejki. Urządzenia znajdujące się na wyposażeniu Wydziału Nauk o Ziemi są zaś wykorzystywane m.in. w celu dokonywania pomiarów hydrologicznych na Zbiorniku Goczałkowickim.
Obchody Światowego Dnia Wody zbiegły się w czasie z ogłoszeniem wyników spisu powszechnego w Indiach. Wynika z niego, że większy procent mieszkańców ma dostęp do telefonów komórkowych niż do toalet. Mimo że w Polsce nie mamy do czynienia z tej skali problemami a poziom zużycia wody liczony na jednego mieszkańca jest, w skali europejskiej, umiarkowany, nie znaczy to, że możemy sobie pozwolić na pobłażliwe traktowanie tej problematyki. Jeśli bowiem powtarzane regularnie ostrzeżenia przed marnowaniem zasobów wodnych na różne sposoby nie będą przez instytucje państwowe i samorządowe, ale też samych obywateli, traktowane poważniej, to zamiast wymarzonych przez dr. Absalona regat studentów nurtem Czarnej Przemszy możemy obudzić się w świecie aforyzmów Stanisława Jerzego Leca – gdy wątpliwej jakości woda sięgnie nam do ust, pozostanie krzyknąć – głowa do góry!