Centrum Kształcenia Ideowo-Wychowawczego Kadr Robotniczych, popularnie nazywane Dezember Palast czy „pałacem Grudnia” (od nazwiska jego pomysłodawcy, I sekretarza KW PZPR w Katowicach Zdzisława Grudnia), zostało wybudowane przez Budostal 4 według projektu inż. Zdzisława Stanika z Biura Projektów Przemysłu Hutniczego BIPROHUT w Gliwicach.
Ten jeden z najnowocześniejszych ówcześnie budynków w kraju był spełnieniem ambicji i wizji Grudnia. Jego budowa trzymana była jednak w tajemnicy przed mieszkańcami Katowic i usilnie ukrywana przed warszawskimi zwierzchnikami, którzy nie zgodziliby się na kolejne inwestycje w sytuacji „zaciskania pasa”, spowodowanej problemami finansowymi. Jak stwierdziła prowadząca spotkanie dr Joanna Knapik z Muzeum Śląskiego, odtworzenie dokładnej historii powstania tego budynku jest niezwykle trudne nie tylko z powodu rozproszenia źródeł, ale przede wszystkim ze względu na fałszowanie dokumentów dotyczących jego budowy. – Nikt nie jest w stanie określić, ile ten budynek naprawdę kosztował – stwierdziła dr Knapik, opowiadając o kosztach „topionych” w fakturach wystawianych na powstającą wtedy Hutę Katowice.
Z budynkiem wiąże się wiele plotek i miejskich legend. Jedna z nich mówi o tym, że w jego podziemiach znajduje się schron przeciwatomowy, ale dr Knapik dementuje te pogłoski. Nie było tu również nigdy żadnych podziemnych połączeń z Komitetem Wojewódzkim PZPR (obecnie Wydziałem Filologicznym UŚ w Katowicach), tylko nieistniejąca już dziś przewiązka nad ulicą Ligonia, prowadząca do Komitetu z poziomu sali konferencyjnej „Pałacu Grudnia”.
Przygotowany zgodnie z wymaganiami Grudnia projekt dzielił budynek (o powierzchni użytkowej 12,7 tys. m2) na trzy główne części: konferencyjną, hotelową i gastronomiczną. Część konferencyjna (obecnie Sala Koncertowa im. Grzegorza Fitelberga) mieściła tysiąc miejsc siedzących na widowni oraz wysuniętą, wiszącą nad parkingiem przed budynkiem, scenę. Na sali stanęło tysiąc, sprowadzonych z Hiszpanii, foteli z możliwością zainstalowania sprzętu słuchawkowego do tłumaczeń symultanicznych. Część hotelowa (dziś mieści się w niej siedziba NOSPR) liczyła 80 pokojów. Część gastronomiczna (obecnie mieszczą się w niej biura) dzieliła się na jadalnię i pomieszczenia służące obsłudze kuchni, takie jak obieralnia warzyw, rozbieralnia mięs, chłodnie i lodówki. Kuchnia, z pełnym wyposażeniem sprowadzonym z NRD, miała wydawać dziennie 1200 posiłków i obsługiwać nie tylko gości Dezember Palast, ale także pracowników Urzędu Wojewódzkiego i Komitetu Wojewódzkiego. Gotowe posiłki miały wjeżdżać na poziom jadalni windami towarowymi. W całej historii budynku z owej jadalni skorzystano jednak tylko raz, urządzając próbę generalną przed jej otwarciem.
Ciekawym elementem architektonicznym jest prześwit, łączący korytarze na różnych piętrach budynku, sięgający od podłogi parteru (a kiedyś kwietnika z egzotycznymi roślinami) aż po sufit trzeciego piętra, oraz wspólna „szklana ściana”, składająca się z sączących łagodne, żółtawe światło szyb. Dzięki temu, korytarze zostały oświetlone naturalnym światłem i zyskały otwartą przestrzeń. Niestety, obecnie efekt ten został zniszczony przez liczne ścianki działowe, postawione na potrzeby małych galerii mieszczących się na korytarzach budynku.
Osławione podziemia budynku to dwie kondygnacje (każda wysokości 4,8 metrów plus grubość stropów), sięgające fundamentami głębokości 12 metrów. Płytszy poziom mieścił kiedyś część rekreacyjną Dezember Palast, w której znajdował się gabinet odnowy biologicznej, sauna, niewielki basen z biczami wodnymi, sala hydroterapii, natryski oraz sala gimnastyczna. Wszystko to dostępne, oczywiście, wyłącznie dla partyjnych oficjeli. Podziemna sala gimnastyczna została później zlikwidowana, a zamiast niej powstała drukarnia, dziś natomiast mieści się tam klub muzyczny. W miejscu sauny z basenem powstały biura pracowników drukarni, a obecnie znajduje się tam studio nagrań.
Głębszy poziom skrywa liczne pomieszczenia techniczne: szafy do sterowania klimatyzacją i oświetleniem, maszyny do napowietrzenia budynku i pompy wody. Na uwagę zasługują szczególnie agregaty wody lodowej, które stanowiły jedne z wyjątkowych, na tamte czasy, zdobyczy techniki. Ten kosztowny sprzęt pracował jednak w podziemiach tylko 94 godziny poświęcone na próby techniczne.
Zwiedzanie tej części budynku stanowiło z pewnością największą atrakcję wycieczki, chociaż warunki były trudne, a „podziemny klimat” – mroźny. Uczestnicy z zapartym tchem podążali za przewodnikiem, ślizgając się po, oblodzonych nieraz, betonowych podłogach, zmrożonych zimnym powietrzem zasysanym z zewnątrz przez ogromne kanały napowietrzające budynek.