Galeria handlowa to nie miasto. Brakuje jej czerwieni cegły, starego tynku i zieleni parków. Jednak, jak pokazują najnowsze badania socjologów z Uniwersytetu Śląskiego, obiekty takie jak katowicka Silesia City Center czy gliwickie Forum na stałe zmieniają oblicze przestrzeni publicznych śląskich miast. Co jeszcze dzieje się z naszymi miastami? Odpowiedzi na pytanie dostarczy przygotowywana przez dr. Krzysztofa Bierwiaczonka, mgr Barbarę Lewicką i dr. hab. Tomasza Nawrockiego publikacja z badań na temat przestrzeni publicznej Gliwic i Katowic.
– W Polsce prowadzi się coraz więcej badań socjologicznych o tematyce miejskiej, ale problematyka przestrzeni publicznej pojawia się w nich w sposób cząstkowy. W wielu projektach pisze się o centrum, o gettoizacji, funkcjonowaniu suburbiów, mniej o samej przestrzeni publicznej. My chcieliśmy zdiagnozować przestrzeń publiczną w miastach śląskich. Od kilku lat badamy z profesorem Tomaszem Nawrockim centra śląskich miast. Postanowiliśmy poszerzyć to spektrum naszych zainteresowań. Zwróciliśmy się w stronę teorii przestrzeni publicznej oraz w badania jej dotyczące. Projekt, który obecnie realizujemy, dotyczy Gliwic i Katowic. Wcześniej prowadziliśmy badania w Rybniku, Tychach, Rudzie Śląskiej, Bytomiu – stąd nasze widzenie miast śląskich jest coraz szersze – mówi kierownik projektu dr Krzysztof Bierwiaczonek z Instytutu Socjologii Uniwersytetu Śląskiego.
Sacrum ustępuje miejsca
W niedzielne przedpołudnie centrum Katowic wygląda jak wymarłe: pusty plac pod Spodkiem, nieliczni przechodnie na ulicach Stawowej, 3 Maja i Warszawskiej. Brakuje nawet małych grup zmierzających na msze i nabożeństwa. Taki widok podsuwa myśl, że kształtowane od wielu lat okolice ulicyWarszawskiej dobrze oddają obecne trendyświeckości miasta. Od wieków centralnie lokowane rynki miast były bowiem nacechowane świętością. Na starówce zawsze budowano kościół, który odgrywał ważną rolę integracyjną i symboliczną. W miastach europejskich, datowanych od średniowiecza, codziennyhandel kontrastował z niedzielnym ruchem zmierzających lub wracających z mszy.
– Dobrze ujmuje to Charles Landry, pisząc, że w centrum miasta powinny uwidaczniać się cztery żywioły: sacrum, władza, handel oraz kultura, np. biblioteka, muzeum. Jednak w ścisłym centrum naszych miast te siłynie zawsze są do uchwycenia. W Katowicach w przestrzeni centralnej nie ma ważnej świątyni. Położony najbliżej kościół ewangelicki, ponieważ jest świątynią wyznania mniejszościowego, nie pełni funkcji generatora ruchu w dni świąteczne. Inaczej jest w Gliwicach, w których świątynie znajdują się w pobliżu rynku. Jak pokazują obserwacje, które prowadziliśmy przez cały rok o różnych porach dnia i różnych dniach tygodnia, to właśnie w niedzielne przedpołudnia miasta są dosyć puste, a kościoły są w nich generatorami ruchu. Bicie dzwonów powoduje wyjście ludzi z domów, co ożywia centrum. Natomiast brak świątyń powoduje pustkę w sercu miasta – podaje dr Krzysztof Bierwiaczonek.
Galeria nowym centrum?
Na Górnym Śląsku pustka po świątyni najczęściej jest wypełniana przez centra handlowe. Zajmują miejsca starych przestrzeni publicznych. Zapewniają schronienie i możliwości spędzenia wolnego popołudnia. – Chodzi głównie o zabicie wolnego czasu – stwierdza Krzysztof Rogoż, stały bywalec katowickiej galerii Silesia City Center. – Wydaje mi się, że Silesia skupia w jednym miejscu wszystko, czego poszukuję w centrum miasta: sklepy oraz miejsca, w których można spotkać się ze znajomymi, wypić z nimi kawę, pójść do kina, zagrać w bilard. Mam ze swojego mieszkania zaledwie piętnaście minut do Silesii. Ten spacer przypomina mi wyjście do parku, tylko na miejscu są większe atrakcje – dodaje. Podobnego zdania jest spora grupa mieszkańców Gliwic i Katowic. Jak pokazują badania socjologów, dla około 25 proc. mieszkańców galerie handlowe są najatrakcyjniejszymi przestrzeniami publicznymi w mieście.
– Okazuje się, że jeśli zjawisko zachwytu centrami handlowymi jest połączone z niskim poziomem jakości publicznej, zwłaszcza w centrach miast – a tak dzieje się w Katowicach – to centra miast nieco obumierają, a życie społeczne w pewnej mierze, szczególnie w soboty i niedziele, przenosi się do centrów handlowych. Z drugiej strony, przykład Gliwic pokazuje, że jeśli serce miasta jest atrakcyjnei przyciągające, to wówczas centrum handlowe jest tylko jedną z możliwości spędzania wolnego czasu. Proces wypływania ludzi z centrum nie jest wówczas aż tak dostrzegalny – dodaje dr Krzysztof Bierwiaczonek.
Według socjologów w świadomości mieszkańców nadal dominują obrazy centrum handlowego jako miejsca zakupów oraz rynku jako serca miasta. Aż 75 proc. respondentów widzi w miastach bardziej atrakcyjne przestrzenie publiczne niż wielkopowierzchniowe centra. Równocześnie ok. 60 proc. postrzega je właśnie jako najlepsze miejsca zakupów.
– W Gliwicach życie kwitnie wokół rynku. Forum służy jedynie temu, żeby robić w nim zakupy. Mam wrażenie, że mieszkańcy RudyŚląskiej i Zabrza, jeśli chcą spędzić czas wolny w mieście, to nie jadą do Katowic, tylko właśnie do nas. Tutaj centrum jest poukładane, takie średniowieczne, daje możliwość lepszego odpoczynku – dzieli się Piotr Nowara, gliwiczanin pracujący w Katowicach.
Mentalna mapa miasta
Obrazy Gliwic i Katowic utrwalone w świadomości mieszkańcówpokazują, że na centrum handlowym świat się nie kończy. W Gliwicach główne punkty orientacyjne to Rynek i Park Chopina. Interesujące, że ulica Zwycięstwa, znana z dużego zagęszczenia przechodniów, straciła charakter przestrzeni spacerowej. Spacerowicze nie przenieśli się jednak do Forum. Podobnie w Katowicach, chociaż liczba osób przemierzających tylko zakamarki katowickiej Silesii jest o wiele większa niż w gliwickim Forum. Katowiczanie chętniej to, pytani o najważniejsze miejsca związane z przestrzeniami publicznymi, mieszkańcy miasta wskazują na Spodek i jego okolice. – Ten charakterystyczny punkt miasta, którym można się pochwalić, dobrze nadaje się do organizacji imprez masowych. Problem w tym, że przestrzeń wokół katowickiego Spodka ożywa bardzo rzadko. Natomiast to, czego brakuje w Katowicach, to na pewno takich przestrzeni, w których spontanicznie może coś się wydarzyć, w których przez przypadek przechodzimy i natkniemy się np. na koncert. Nawet jeżeli teraz tętni życiem ulica Mariacka, sprawa nadal pozostaje otwarta. Ale to nie jest tylko problem Katowic. Podobne zjawisko wykazują badania na temat Warszawy – zauważa dr Krzysztof Bierwiaczonek.
Brakuje instynktu miejskości
W południowych dzielnicach Katowic nie brakuje mieszkańców, którzy rzadko bywają w centrum miasta. Organizują się wokół swoich dzielnic. Wystarcza im ich lokalny świat. Ten obraz wskazuje, że na Górnym Śląsku ciągle problematyczne pozostaje łączenie życia w mieście z życiem miastem. – Nasze badania pokazały, że mieszkańcom brakuje pewnego instynktu miejskości, który pozwala potraktować miasto jako coś własnego lub jako przestrzeń, w której można spędzać czas. Wystarczy spojrzeć, gdzie chodzimy spacerować – są to parki – co jest naturalne, ale nie centra miast. Smutne jest też, że ponad 40 proc. mieszkańców badanych miast, pomimo różnych możliwości uczestnictwa w wydarzenia miejskich, nie bierze udziału w koncertach, w festynach, wydarzeniach religijnych, nie mówiąc już o akcjach społecznych czyobywatelskich. Istnieje dla nich tylko przestrzeń prywatna lub miejsce pracy. Brakuje im miasta jako miejsca, w którym mogą umówić się z kimś na spotkanie, pobyć. Wynika to z braku atrakcyjnych przestrzeni miejskich, ale też z przyczyn kulturowych, z niskiegokapitału społecznego, braku zaufania do obcych. Konieczne jest nauczenie się życia i bycia w mieście oraz korzystania z możliwości, jakie miasto oferuje – dzieli się Krzysztof Bierwiaczonek.
W Gliwicach na terenach po dawnej Hucie Gliwice trwa budowa Focus Parku. Centrum usługowo-rozrywkowe może sporo pozmieniać. Równocześnie w Katowicach, obok zamarłych w dni świąteczne Rynku oraz ulic 3 Maja i Warszawskiej, wyrasta nowy trakt spacerowy – od ulicy Staromiejskiej, przez Mielęckiego aż do Mariackiej. Miasta dynamicznie się zmieniają. Czy na lepsze, czas pokaże.