Rozmowa z Barbarą Uracz, kierownikiem Studenckiego Zespołu Pieśni i Tańca „Katowice” Uniwersytetu Śląskiego

Zakochani w rodzimej kulturze

- Dzisiaj młodzi ludzie wolą hip-hop, techno... to chyba trudny czas dla grup folklorystycznych?

– Nie jest łatwo znaleźć kandydatów do zespołu, wielu młodych ludzi zamiłowanie do folkloru wynosi jednak z domu albo z dziecięcych zespołów, działających przy domach kultury, doskonałym przykładem jest katowicki Pałac Młodzieży. Te placówki zaszczepiają szacunek do kultury ludowej i powodują, że dzieci, a później młodzież z radością i przyjemnością podchodzą do pracy w zespole. Nieco trudniej i dłużej wdrażają się ci, którzy zaczynają pracę od podstaw. Wystarczy jednak poczucie rytmu, sprawność ruchowa, chęć uczestniczenia w zespole, a resztę dopełnia niepowtarzalna rodzinna atmosfera, gdzie wszyscy sobie wzajemnie pomagają. To prawdziwa szkoła życia – kształci nie tylko w dziedzinie artystycznej, ale uczy dyscypliny, odpowiedzialności za drugiego człowieka, zarządzania własnym czasem, pokonywania kompleksów, doskonalenia umiejętności. To nie tylko zabawa, taniec i śpiew, ale mozolna praca nad sobą.

- Zespół ma już 40 lat. Jubileusz skłania nie tylko do refleksji, jest także okazją do przypomnienia sukcesów, a macie się czym pochwalić.

– Sam fakt, że mimo stałej płynności kadr nadal istniejemy już jest sukcesem. Czterdzieści lat dla zespołu uniwersyteckiego, to kilkanaście różnych składów, to kilkuset studentów o zróżnicowanych umiejętnościach i temperamentach, to tysiące godzin pracy i koncertów... Nasza zespołowa rodzina jest bardzo liczna. Dwa razy w roku – podczas wieczoru andrzejkowego, połączonego z otrzęsinami nowych członków i podczas wigilijnego opłatka – spotykamy się w różnych grupach pokoleniowych. To są niezapomniane chwile. W koncercie jubileuszowym wzięły udział osoby, które zaczynały pracę w zespole przed trzydziestu ośmiu laty, zaszczycili nas również ci, którzy wraz z Józefem Zieliną zakładali zespół.

- Najcenniejsze wyróżnienia?

– Konkursowe festiwale folklorystyczne odchodzą już do historii. Uznano bowiem, i ja się z tym zgadzam, że nie jest to kategoria podlegająca jednoznacznym kryteriom i niewłaściwe, a czasami wręcz niesprawiedliwe jest ocenianie zespołów, które prezentują swój narodowy dorobek – szalenie zróżnicowany, wymagający różnorodnych umiejętności, mniej lub bardziej widowiskowy, naznaczony rodzimą, czasami tragiczną historią. Tak więc, jeśli pojawiają się nagrody, są one przyznawane wyłącznie przez publiczność. Mamy na swoim koncie cenne trofea takie jak: pierwszą nagrodę, „Złota Artemida” na Międzynarodowym Festiwalu Folklorystycznym w Efezie w Turcji, „Puchar Internautów” we Włodawie, nagrodę w Agrigento na Sycylii... ale największym pozostaje możliwość zaprezentowania swojego rodzimego folkloru w odległych zakątkach świata i radość płynąca ze wspólnej zabawy.

- Bariera językowa nie jest przeszkodą?

– Zespół „Katowice”, z wyjątkiem Skandynawii, koncertował w całej Europie. Byliśmy także w Algierii, Zjednoczonych Emiratach Arabskich, Meksyku, Stanach Zjednoczonych... Goście Międzynarodowego Festiwalu Folklorystycznego, który jest od wielu lat organizowany na naszej Uczelni, przybywają z Serbii, Indonezji, Niemiec, Włoch, Turcji, Rosji, Nepalu, Brazylii, Tajwanu, Peru, Hondurasu, Meksyku... Nawet biegła znajomość języka angielskiego, niemieckiego czy francuskiego nie wystarczy, aby porozumieć się ze wszystkimi, a jednak nie ma mowy o jakiejkolwiek barierze. Muzyka, taniec, zabawa – to języki uniwersalne, pokonują wszelkie granice.

- Nazwa zespołu – „Katowice” – narzuca repertuar...

– Zobowiązuje przede wszystkim do honoru reprezentowania Uniwersytetu Śląskiego i miasta, w którym powstała Uczelnia. Staramy się być jak najlepszą ich wizytówką. Naszym priorytetem repertuarowym jest oczywiście folklor Górnego Śląska – za granicą podczas koncertów galowych, korowodów, parad występujemy w tradycyjnych śląskich strojach, natomiast w program krajowych koncertów „wpinamy” elementy folkloru z innych regionów Polski. Uniwersytecki rodowód zobowiązuje nas również do rozszerzenia repertuaru o folklor zagłębiowski, cieszyński, rybnicki, żywiecki. Jubileusz czterdziestolecia skłonił nas do „odkurzenia” garderób i przypomnienia strojów, w których występowali „Katowiczanie” przed laty. Przywróciliśmy także między innymi piękną, ale nieco zapomnianą Suitę Tańców Żywieckich, która zapewne na długo zagości w naszym repertuarze.

- Międzynarodowym Studenckim Festiwalem Folklorystycznym zauroczyliście już Śląsk, Zagłębie i...

– ... po raz drugi Kraków. W tym roku uczestniczyliśmy w koncercie finałowym na Rynku, z okazji 60-lecia CEPELI, ponadto tradycyjnie już nasze zespoły zaprezentowały się w Katowicach, Chorzowie, Sosnowcu, Siemianowicach Śląskich, Żorach i Cieszynie. W tym roku gościliśmy studentów z: Serbii, Nepalu, Indonezji, Syrii, Niemiec, Słowacji, Węgier, Włoch, Turcji, Sycylii, Rosji i Polski.

- Wyjazdy na festiwale dostarczają nie tylko wielu emocji, ale i uczą...

– Podpatrywanie innych zespołów, ich sposobu wyrażania szacunku i kultywowania tradycji narodowych sprawia, że deklaracje o zachowaniu tożsamości kulturowej nabierają konkretnego wymiaru. Ci młodzi ludzie tańczą, bawią się, śpiewają w różnych językach, ale tym, co ich wszystkich łączy jest miłość do własnej kultury. To staje się dodatkową motywacją, ponieważ nobilituje rodzimy folklor. Może zabrzmi to patetycznie, ale prawdziwymi lekcjami patriotyzmu są spotkania z Polonią. Szczególnie wspominamy pobyt w Argentynie, rozmowy z emigrantami, którzy kilkadziesiąt lat temu wyjechali z kraju, a nadal mówią piękną polszczyzną. Nawet ci, którzy już tam się urodzili i nigdy nie byli w Polsce, wspominają o Niej z największą miłością i ... tęsknotą. Takich spotkań nie da się zapomnieć.

- Podróże nie tylko kształcą, ale także kosztują....

– To duży problem. Moglibyśmy wyjeżdżać znacznie częściej, ale studenci w dużej mierze sami pokrywają koszty podróży, a nie wszystkich na to stać. Otrzymujemy pomoc z Uniwersytetu i działającego od 2004 roku Stowarzyszenia, które sprawuje opiekę nad działalnością zespołu „Katowice”, jednak główny ciężar finansowy spada na barki studentów. Na nasz ostatni wyjazd do Turcji otrzymaliśmy pięć tysięcy dofinansowania z Uczelni, resztę czyli dwadzieścia tysięcy zebraliśmy między sobą. Kilku takich podróży rocznie nie jesteśmy w stanie udźwignąć. Z zaproszenia do Jordanii musieliśmy zrezygnować.

- A miasto...

– Bardzo staramy o wsparcie, ale niestety bezskutecznie. Chodzi o niewielkie środki. Prosimy wyłącznie o pomoc w sfinansowaniu przejazdów, resztę studenci pokrywają z własnych kieszeni.

- Może za mało udzielacie się na rzecz Katowic?

– Nigdy nie odmówiliśmy udziału w żadnej miejskiej imprezie, jednak zaproszeń jest mało, choć bardzo o nie zabiegamy. Trzy lata temu prowadziliśmy na Rynku naukę poloneza dla maturzystów. Na początku byliśmy przerażeni – mroźny luty, stroje ludowe, ale szybko wszyscy zapomnieli o zimie, bo atmosfera była wspaniała i gorąca. Żałujemy, że ta impreza nie jest kontynuowana. Pozostały tylko uroczystości dożynkowe i od czasu do czasu jakieś sporadyczne występy, to stanowczo, jak na nasze możliwości, za mało.

Barbara Uracz została wyróżniona nagrodą prezydenta Katowic w dziedzinie kultury, za wieloletnie upowszechnianie i popularyzację folkloru oraz promowanie Katowic i regionu śląskiego w kraju i zagranicą, a także zaangażowanie w organizację Międzynarodowego Studenckiego Festiwalu Folklorystycznego. Uroczystość odbyła się 11 września, w auli Akademii Muzycznej w Katowicach, w 144. rocznicę nadania Katowicom praw miejskich.

 

Autorzy: Maria Sztuka
Fotografie: Agnieszka Sikora