Od 26 do 28 marca na Wydziale Teologicznym UŚ odbywało się jubileuszowe, plenarne posiedzenie Konferencji Rektorów Uniwersytetów Polskich, poświęcone m.in. 20. rocznicy powstania KRUP. - Rozmowa z JM Rektorem UŚ prof. zw. dr. hab. Wiesławem Banysiem, przewodniczącym KRUP

Konsultacja – to za mało!

- Spotkanie było poświęcone dwóm tematom. Pierwszy związany był z jubileuszem 20-lecia KRUP, drugi dotyczył kolejnej propozycji zmian, przedstawionej przez ministerstwo. O czym rozmawiano podczas pierwszej części spotkania?

- Chcieliśmy uhonorować niezwykły wysiłek, wspaniałą pracę i wielką wyobraźnię wszystkich poprzednich przewodniczących Konferencji, która, jak pamiętamy, powstała w 1989 roku w Uniwersytecie Jagiellońskim. W Katowicach był obecny gospodarz pierwszego spotkania, prof. Aleksander Koj, ówczesny rektor Uniwersytetu Jagiellońskiego. Przybyli także przewodniczący poprzednich kadencji KRUP, z wyjątkiem dwóch osób. Była zatem okazja, by porozmawiać m.in. o tych szczególnych elementach funkcjonowania uniwersytetów, które odróżniają je od innych uczelni, na przykład politechnik czy uczelni medycznych, kładąc nacisk na to, co zostało podkreślone w Deklaracji Bolońskiej, mianowicie na misję społeczną i humanistyczną uniwersytetów. Ta misja zamyka się w tym, co papież Jan Paweł II nazywał posługą myślenia, obowiązkiem dociekania prawdy nie tylko materialnej, ale także duchowej. To właśnie posługa myślenia zmusza nas do krytycznego spojrzenia na to, co się dzieje wokół, bo nic nie zwalnia nas, ludzi uniwersytetu i całego środowiska akademickiego, z obowiązku dyskutowania na ten temat i w konsekwencji wskazywania kierunku rozwoju cywilizacyjnego, który uważamy za najlepszy dla całej społeczności, dla całej ludzkości.
Podczas posiedzenia wskazywaliśmy na te elementy, które w Deklaracji Bolońskiej zostały dopowiedziane, czyli na istotę uniwersytetu, jako uniwersalnego ośrodka wiedzy. Istotę nawiązującą do wspaniałej tradycji uniwersytetu w Bolonii, która została zapoczątkowana przez wspólnotę studentów przeciwko finansowemu oportunizmowi obywateli. Wchodząc w dwudziesty pierwszy rok funkcjonowania Konferencji Rektorów Uniwersytetów Polskich kładliśmy zatem nacisk na autonomię uniwersytetów. Autonomia, to możliwość szukania prawdy we wszystkich dyscyplinach, jakie reprezentuje uniwersytet, wolność badań naukowych, a zatem nie ograniczanie się do tego, co jest koniunkturalne, tymczasowo dane czy wymagane. Tak więc autonomia dotyczy możliwości swobodnego badania złożoności całego świata – jeśli chodzi o uczonych, i wolność wyboru kierunku studiowanej dyscypliny – jeśli chodzi o studentów. Z tego punktu widzenia autonomia jest tym elementem, który generuje – ze wszystkimi konsekwencjami wywodzącymi się z autonomii - określony sposób myślenia o badaniach naukowych i studiowaniu, niezmienny od zarania uniwersytetów.
Najogólniej mówiąc – w historii uniwersytetów wciąż są obecne podobne problemy, dotyczą one m.in. poszukiwania odpowiedzi na pytanie, czy uniwersytet ma być universitas, czyli społecznością badaczy, która patrzy na rzeczywistość jak na złożoną tkankę różnego typu dyscyplin, czy też szkołą zawodową. Z naszej perspektywy nie ma innego rozwiązania, jak próba połączenia, w miarę możliwości, obu tych powinności i dopuszczenie myśli, która nie dla wszystkich jest tak oczywista, iż uniwersytety, szkoły wyższe, mogą, a nawet powinny być zróżnicowane co do profilu naukowego i dydaktycznego. Zależy nam na kształceniu nie tylko fachowców wąskich specjalizacji – od tego są szkoły wyższe innego typu, ale także na nauczaniu określonego sposobu myślenia. W uniwersytecie student powinien otrzymać coś więcej, wartość dodaną w postaci umiejętności szerszego widzenia różnych aspektów rzeczywistości.
W trakcie naszego spotkania zdecydowaliśmy także o napisaniu historii Konferencji, mam nadzieję, że będzie gotowa już pod koniec bieżącego roku, pokazaliśmy także m.in. nowy portal KRUP, który funkcjonuje jako część strony internetowej Uniwersytetu Śląskiego. Chcielibyśmy poprzez te działania także bardziej zintegrować środowisko uniwersyteckie, w celu reprezentowania w sposób bardziej zdeterminowany, bardziej asertywny, stanowiska uniwersytetów w kwestiach związanych z finansowaniem i zmianami w szkolnictwie wyższym, o których się aktualnie dyskutuje, i o których mówi ministerstwo. Zintegrowanie środowiska uniwersyteckiego, akademickiego wokół Konferencji Rektorów Uniwersytetów Polskich oraz Konferencji Rektorów Akademickich Szkół Polskich jest w obecnej chwili niezwykle ważne.

- Podczas drugiej części posiedzenia toczyła się dyskusja na temat kolejnego pakietu zmian „Partnerstwo dla wiedzy – nowy model zarządzania uczelnią”. Jakich elementów pakietu dotyczyła?

- Zanim przejdziemy do dyskusji na temat zapisów, które zostały przedstawione przez ministerstwo w kolejnym pakiecie proponowanych zmian, chciałbym jeszcze poruszyć inną sprawę. Podczas posiedzenia zwracaliśmy uwagę na to, że pakiety ministerialne są przygotowane bez konsultacji ze środowiskiem akademickim. Dopiero po ich opracowaniu zostajemy zapraszani do dyskusji i wyrażenia opinii na temat proponowanych zmian. Jest to jedna z możliwych dróg proceduralnych, natomiast nasze środowisko uważa , że w tego typu przygotowaniach dużo korzystniejsza byłaby współpraca na wcześniejszym etapie opracowywania propozycji reform. Tak do końca nie wiemy zresztą, kto przygotowuje pakiety ministerialne, i choć nie ma tu pewnie żadnej tajemnicy uważamy, że najlepiej byłoby usiąść wokół okrągłego stołu i wypracować wspólne stanowisko – szybciej i zapewne skuteczniej. To była pierwsza ogólna uwaga.
Druga dotyczy faktu, że jest to już ósmy pakiet reformatorski przekazany uczelniom do konsultacji. Tymczasem nam wciąż się wydaje, że najpierw powinniśmy mieć przygotowaną całościową wizję rozwoju szkolnictwa wyższego i nauki, określoną strategię, by następnie dopasować do niej stosowne akty prawne. Jest jednak odwrotnie. Aby widzieć kierunek zmian proponowany przez ministerstwo, trzeba zobaczyć w całości wszystkie możliwe pakiety, a nie wiadomo ile ich jeszcze będzie. Koledzy z ministerstwa wyjaśniają, że te pakiety są właśnie cząstkami strategii. Jest to oczywiście, jakiś argument, niemniej jednak ma się wrażenie, że to tłumaczenie nie do końca jest konsekwentne, bo jak wiemy, ministerstwo ogłosiło przetarg na opracowanie strategii rozwoju szkolnictwa wyższego w Polsce. Ogłoszenie przetargu w kontekście przedstawienia kolejnego, ósmego, pakietu strategicznego – lub tez odwrotnie: przedstawienie kolejnego, ósmego, pakietu strategicznego w kontekście ogłoszenie przetargu - wymagałoby zapewne jakiejś klaryfikacji.

- Czy KRUP będzie brał udział w tworzeniu strategii? Tryb przetargowy wyklucza taką możliwość.

- Dwie kwestie są tutaj ważne, po pierwsze, czy tworzenie strategii musi być dokonane w trybie przetargowym? Załóżmy, że tak, ale diabeł jak zwykle tkwi w szczegółach, w tym przypadku w kryteriach konkursowych. Zostały one tak skonstruowane, że rzeczywiście wykluczają nie tylko duże uczelnie, na przykład Uniwersytety: Warszawski czy Jagielloński, ale także Konferencję Rektorów Akademickich Szkół Polskich, Fundację Rektorów Polskich, Konferencję Rektorów Zawodowych Szkół Polskich, a nawet Krajową Izbę Gospodarczą, która jest naszym parterem w pracach nad strategią. Jesteśmy rozczarowani tą sytuacją – rozwinęła się ona w innym kierunku niż zakładaliśmy. Dlatego też KRASP, w porozumieniu ze swoimi partnerami, będzie opracowywał własny projekt strategii rozwoju szkolnictwa wyższego w Polsce. Nie chcemy tego, oczywiście, traktować jako przedsięwzięcia konkurencyjnego, bo całe nasze środowisko wciąż opowiada się za współpracą, nie stoimy przecież po dwóch stronach barykady, powstanie natomiast pewna propozycja, którą przedłożymy Pani Minister jako projekt środowiskowy, obywatelski, w nadziei, że Pani Minister zechce wziąć pod uwagę nasz głos, głos całego środowiska akademickiego Polski.
W opracowaniach tego typu jest ważne, by nie były one eklektyczne. Powinna im przyświecać pewna wizja – w którym kierunku mamy iść, jak się ma rozwijać szkolnictwo wyższe. Czy np. w przypadku uniwersytetów, kładziemy nacisk bardziej na wykształcenie ogólne czy specjalistyczne, czy uniwersytety mają być uczelniami w tradycyjnym rozumieniu, czy szkołami zawodowymi, czy mają być urynkowione, czy uczyć mechanizmów myślenia, czy każda szkoła wyższa powinna mieć ten sam charakter i taką samą misje, czy jest miejsce na zróżnicowanie szkolnictwa wyższego w Polsce, czy każdy uniwersytet miałby dążyć do bycia Oksfordem czy Sorboną, etc. etc.. Mamy nadzieję, że do końca roku uda nam się opracować strategię rozwoju szkolnictwa wyższego w Polsce. Ubolewamy jednak, że nie jesteśmy w tej dyskusji rzeczywistymi partnerami, a tylko konsultantami, że przeważa chęć do centralizacji zadań, a nie do ich decentralizacji i związanym z tym, w tym drugim przypadku, zwiększeniem autonomii uczelni.

- Jak Konferencja odniosła się do szczegółów pakietu?

- Pakiet jest podzielony na sześć części. Odnosiliśmy się do wszystkich zawartych w nim spraw, postaram się omówić tutaj w kolejności te najistotniejsze. Pierwsza, to powoływanie Krajowych Naukowych Ośrodków Wiodących (KNOW). Z zadowoleniem powitaliśmy informację, że nie całość uczelni miałaby być „flagowa”, środowisko przekonało, jak widzimy, Panią Minister do tego, by takie jednostki organizacyjne, jak wydziały także potraktować jako te, które mogą uzyskać status KNOW. Dopiero jeśli wszystkie wydziały uzyskają ten status, wówczas cała uczelnia stałaby się uczelnią wiodącą. Proponujemy jednak, by status KNOW był przyznawany nie tylko wydziałom, ale także instytutom i katedrom. Z naszej perspektywy cała idea polega na tym, by to, co jest najlepsze było dodatkowo premiowane. Niepokoi nas kwestia finansowania KNOW-ow: drugim bowiem warunkiem akceptacji idei KNOW przez środowisko było dodatkowe finansowanie tych ośrodków, ponad dotychczas przewidywane w budżecie ministerialnym, tymczasem w prezentowanym pakiecie zmian nie ma na ten temat żadnej wzmianki. Zatem, w tej części nie możemy się zgodzić z taką ideą KNOW, tym bardziej, że budżet szkolnictwa wyższego i nauki jest niewielki i wciąż niespełniający zaleceń Komisji Europejskiej i Strategii Lizbońskiej. To stanowiło zresztą przedmiot drugiej uchwały, jaką podjęliśmy na naszym posiedzeniu.
Kolejna sprawa, która nas w odniesieniu do KNOW zaniepokoiła, to zapis mówiący o tym, że status taki mógłby być przyznawany tylko i wyłącznie jednostkom reprezentującym wybrane dyscypliny badawcze, w dodatku byłyby one określane przez ministra. Pół żartem, pół serio, przez analogię do kierunków zamawianych, mówiliśmy że to już nie są krajowe, naukowe ośrodki wiodące ale – krajowe naukowe ośrodki wiodące zamawiane. Poważnie jednak – taka koncepcja szkodzi przede wszystkim idei najlepszego ośrodka, który specjalizuje się w jakiejś dziedzinie. My chcieliśmy, by ośrodki te były wyłaniane w drodze konkursów, by dodatkowe pieniądze pozwalały rozwinąć badania, będące na najwyższym poziomie w jakiejkolwiek z dyscyplin. Niezbyt ciepło przyjęliśmy także propozycje, by finansowanie KNOW trwało pięć lat z możliwością przedłużenia tego okresu na kolejnych pięć. Uważamy, że albo coś jest bardzo dobre i wygrywa każdy konkurs w każdej edycji konkursu, albo nie jest dobre i wtedy nie zasługuje na dodatkowe finansowanie. Jakkolwiek tutaj także jest miejsce na rozwiązanie kompromisowe.
Kolejne zapisy w pakiecie dotyczyły integracji uczelni wyższych z otoczeniem społeczno-gospodarczym. To się przejawiało w kilku wątkach pakietu proponowanych zmian, ale nas bardzo zaniepokoiły dwa z nich. Jeden dotyczy tak zwanej regionalizacji, w myśl przedłożonych propozycji uczelnia wyższa powinna działać na rzecz regionu i być związana z jego rynkiem pracy. Tak dzieje się w rzeczywistości, natomiast w kontekście rozwiniętej współpracy międzynarodowej i oddziaływania ponadregionalnego (przykładem takich działań może być nasz Uniwersytet) zbyt mocne kładzenie nacisku na regionalizm musi niepokoić. Może jest to tylko błąd stylistyczny w sformułowaniu, ale jak wynika z jednego z zapisów premiowane będą te uczelnie, które wykazują większy niż inne związek z regionalnym rynkiem pracy. Rodzi się pytanie retoryczne – jeśli rozwinęliśmy międzynarodową współpracę, to nie dostaniemy już premii? Myślę, że to przesunięcie środka ciężkości w kierunku regionalizacji może spowodować, że staniemy się lokalną, a nie globalną uczelnią. Jest to absolutne zaprzeczenie idei uniwersytetu – więzi regionalne powinny wynikać z realizacji misji uniwersytetu, jaką jest bycie uniwersalnym ośrodkiem wiedzy, myślenia i kompetencji.
Ministerstwo proponuje, aby spoiwem łączącym uczelnie wyższe z regionem był konwent. Zapis, że uczelnie byłyby obligowane do powoływania konwentu jest niebezpieczny. Dla nas istotny jest cel, w tym przypadku integracja uniwersytetu z jego otoczeniem społeczno-gospodarczym, i my to powinniśmy robić, a nie mówić o tym, że to robimy. Nasz Uniwersytet powołał konwent przed kilkoma laty. Ale to nie jest warunek konieczny, by osiągnąć ten cel. Obligatoryjne wprowadzenie konwentu do struktury każdej uczelni wyższej jest nieporozumieniem (autonomia!). Podobnie, jak część zapisów poświęcona relacjom między rektorem, senatem i konwentem. Jeśli jakaś uczelnia chce powołać konwent niech to zrobi, ale relacje między konwentem a senatem powinien określić senat, bo dla nas w sposób oczywisty, zgodnie z generalną tradycją europejską, senat jest najwyższą instancją w uniwersytecie. Podobną sytuację mamy w przypadku zapisu o komercjalizacji badań naukowych, w którym czytamy, że w tym celu musiałaby być powoływana spółka prawa handlowego. Mówimy znowu: mamy cel do osiągnięcia – komercjalizację, każda dopuszczalna prawem forma powinna móc funkcjonować. Nie wprowadzajmy zbędnych regulacji prawnych, bo to szkodzi i autonomii i indywidualnym inicjatywom poszczególnych uczelni.
W części „Zmiany w ustroju uczelni” znajduje się propozycja dwóch trybów powoływania rektora. Jeden tradycyjny a drugi konkursowy. Dobrze, że jest mowa o możliwościach a nie, jak w przypadku konwentu, o obowiązku. Jeśli jakaś uczelnia potrzebuje rektora menedżera z zewnątrz nie ma przeszkód, żeby taki rektor został wybrany, wystarczy jeśli statut uczelni przyjęty przez senat będzie taką możliwość dopuszczał. W przypadku dużych uczelni będzie to zapewne pusty zapis, bo kompetencje przewidziane dla rektora menedżera są w rzeczywistości kompetencjami kanclerza. Jeśli kanclerz nie spełnia stawianych mu wymagań, to rektor zawsze może go zmienić.
W części poświęconej zmianom w ustroju uczelni pojawiają się też inne ciekawe wątki, np. te związane z możliwością konsolidacji uczelni, państwowych i niepublicznych, przy czym proponowane są dwa tryby konsolidacji: w jednym trybie liderem byłaby uczelnia publiczna, a w drugim - niepubliczna. Dla nas jest to kolejny pusty zapis, który nie będzie zapewne wykorzystywany przez wyższe szkoły publiczne i zapewne bardziej zainteresuje wyższe szkoły niepubliczne, zwłaszcza w kontekście kroczącego niżu demograficznego i „spowolnienia ekonomicznego”. Z radością powitaliśmy natomiast możliwość konsolidacji jednostek w obrębie danej uczelni. Jeśli wydziały się połączą, to ich uprawnienia zostałyby zachowane i nie byłoby konieczności poddawania się nowej procedurze usprawnieniowej – to jest dobra propozycja.

- W pakiecie mówi się o uproszczeniu finansowania szkolnictwa wyższego, czy jest ono korzystne?

Słowo „uproszczenie” brzmi tak, jakby ten uproszczony system miał być lepszy, ale nie jesteśmy tego pewni. Propozycja „uproszczonego” finansowania szkolnictwa wyższego zawarta w pakiecie stanowić miałaby w istocie nową formułę algorytmu repartycji dotacji budżetowej na poszczególne uczelnie.
Zmiana podstawowa dotyczy tego, że to nie studenci i kadra byliby liczeni, jako dwie zasadnicze siły, które określają ile dana uczelnia dostanie pieniędzy, ale tylko i wyłącznie studenci. Wprawdzie mówi się o tym, że będą finansowane niezbędne koszty osobowe, ale ponieważ nie uwzględnia się w tej propozycji dotychczasowego składnika kadry, to nie wiadomo, jak byłyby te koszty obliczane. Albo składnik kadry jest gdzieś tam ukryty, tylko o tym się nie mówi, albo będzie jakaś inna formuła podziału. Jak wiemy koszty osobowe uczelni stanowią między 65 a 80 procent budżetu, więc jest absolutnie pożądane, żeby było wiadomo, jak będą liczone te elementy, które dość zasadniczo wpływają na wysokość dotacji, pokrywającej niezbędne koszty osobowe.
Mowa jest też o ustaleniu współczynników kosztochłonności, to jest bardzo ważny punkt, bo inaczej powinny być dotowane niezbyt kosztowne dyscypliny naukowe typu prawo czy filologia polska od bardzo kosztownych typu biotechnologia czy genetyka. Trzeba to jednak zrobić rozsądnie, żeby nie było tak, jak dzieje się w tej chwili, że ta sama fizyka na politechnice i na uniwersytecie ma inny współczynnik kosztochłonności tylko dlatego, że tam się nazywa techniczną, a tu nie. Obiektywizm i rzetelna ocena przy ustalaniu współczynników kosztochłonności są bardzo ważne.
W pakiecie nie ma też żadnej wzmianki o tym, czy będzie stała przeniesienia. Aktualnie elementy algorytmu wpływają tylko na 30 proc. dotacji, a stała przeniesienia wynosi 70 proc. budżetu ubiegłorocznego. Brak wzmianki na ten temat może sugerować interpretację, że mielibyśmy zaczynać finansowanie od zera, co byłoby oczywiście zmianą rewolucyjną. Ponieważ w tej części pakietu nie ma też konkretnej informacji dotyczącej tego, jak byłaby finansowana infrastruktura, na przykład biblioteka czy wydawnictwa, to nie jesteśmy w stanie odpowiedzialnie odnieść się do tych propozycji – są przedstawione w sposób zbyt ogólnikowy, by moc powiedzieć, że je podzielamy lub nie. Czekamy na szczegóły.

- Kolejny zapis dotyczy wprowadzania systemów monitorowania jakości kształcenia ...

- W tej części pakietu poruszana jest sprawa wdrażania wewnętrznych mechanizmów monitorowania jakości kształcenia. To nie jest nic nowego, zobligowani pismem ministerstwa sprzed dwóch lat taki system w naszym Uniwersytecie utworzyliśmy i wdrażamy go, natomiast zapewne jeszcze nie wszystkie uczelnie to robią. W tej części pakietu są też propozycje zmiany nazwy Państwowej Komisji Akredytacyjnej z Państwowej na Polską Komisję Akredytacyjną. Tu nie chodzi tylko o samą nazwę, ale wskazanie, że PKA uznawana jest przez ministerstwo, jako oficjalny reprezentant Polski w europejskich ciałach akredytacyjnych. To się wiąże znowu z pakietem spraw związanych z relacjami między Państwową Komisją Akredytacyjną a Uniwersytecką Komisją Akredytacyjną, czy też innymi środowiskowymi komisjami akredytacyjnymi. Zastanawiamy się nad powołaniem Akademickiej Komisji Akredytacyjnej, w skład której wchodziłyby wszystkie branżowe, środowiskowe, komisje akredytacyjne a to znaczy, że należałoby także określić jej relacje – tak jak i np. UKA, z Państwową Komisją Akredytacyjną. Nad tymi zagadnieniami będziemy dyskutować z udziałem przewodniczącego Państwowej Komisji Akredytacyjnej w Poznaniu, w trakcie kolejnego posiedzenia Konferencji Rektorów Uniwersytetów Polskich.
Inne ujęte w pakiecie interesujące nas rozwiązania dotyczą między innymi powoływania makrokierunków, kierunków i specjalności. Według zapisu nie będzie to już wymagało zgody ministra w przypadku uczelni, które mają odpowiedni status akademicki, jak np. duże uniwersytety, z dużą ilością uprawnień doktorskich i habilitacyjnych. Do rozważenia pozostaje natomiast kwestia, czy przy powoływaniu krajowych ram kwalifikacji będzie jeszcze miejsce na makrokierunki, kierunki i specjalności. Wygląda na to, że będzie pewien okres przejściowy, w czasie którego kierunki i specjalności będą funkcjonować obok ram kwalifikacji.

- Społeczność akademicką szczególnie interesuje zapis o jednoetatowości...

- W celu ograniczenia wieloetatowości uwzględniana była by zasada, że nauczyciel akademicki może być wliczony do minimum kadrowego nie więcej niż na dwóch kierunkach, niezależnie od stopnia studiów. My też jesteśmy za wprowadzeniem jednoetatowości, uważamy jednak, że powinno sie tego dokonać bardziej poprzez podniesienie wynagrodzenia pracowników, a więc nie regulacjami, po raz kolejny, ale poprzez lepsze finansowanie. Zdecydowanie powinna być zwiększona dotacja na szkolnictwo wyższe w części wynagrodzeniowej, czego ministerstwo na razie nie przewiduje. Zatem mamy ruch w dobrym kierunku, ale bez pieniędzy.

- Zintegrowane systemy informatyczne wymagają stworzenia sieci międzyuczelnianej, na jakim etapie są działania współtworzenia jednolitej, ogólnodostępnej bazy informacyjnej?

- W pakietach dotyczących nowego modelu zarządzania szkolnictwem wyższym znajduje się element, który mówi o tym, że potrzebna jest informatyzacja systemów zarządzania uczelni i będzie to wymagało określenia zakresu danych przesyłanych do ministerstwa oraz ich standardu. To się tu i ówdzie dzieje. Przykładem jest nasze konsorcjum czterech uniwersytetów (UJ, PW, UMCS, UŚ), które wprowadza taki system wspomagania zarządzania uczelnią, jesteśmy w tych pracach zaawansowani i doprowadzimy je do końca. Proponowaliśmy ministerstwu, żeby ten projekt był traktowany jako pilotażowy, co wiąże się nie tylko z dofinansowaniem tego typu zadania, ale również wzięciem za nie odpowiedzialności, dokładnie w myśl jednego z elementów tego pakietu. Otrzymaliśmy wprawdzie wsparcie dla inicjatywy, ale bez możliwości jej dofinansowania.

- Czy uchwały podjęto jednomyślnie?

- Zawsze staramy się dochodzić do porozumienia między uniwersytetami, szerzej uczelniami, na zasadzie konsensusu, rozmawiamy tak długo, aż wypracujemy wspólne stanowisko. Ci, którzy zostali przekonani mają bardziej powinność moralną niż obowiązek formalny wprowadzenia uzgadnianych zmian w swoich uczelniach. W prezydium np. KRASP, które zrzesza przewodniczących konferencji poszczególnych typów, zróżnicowanie opinii jest dość duże, ale jeśli chodzi o nowe, aktualnie dyskutowane, modele kariery akademickiej i zarządzania szkołą wyższą, to podjęliśmy uchwałę jednomyślnie.
Rozmawiała
Iwona Kolasińska