Sprawy klubu "Pod Rurą" (i nie tylko) - ciąg dalszy

Kompromis

Z zamieszczonego przed miesiącem w GU tekstu Krzysztofa P. Bogocza o zmianie warty i w związku z tym profilu klubu "Pod Rurą" wynikało, że w zasadzie wszystkie te zmiany wymusiło tzw. życie, że charakter klubu i rozmach prowadzonej w nim działalności po prostu są nie do pogodzenia z pracą Wydziału Pedagogiki i Psychologii, któremu gwałtownie przybywa studentów zaocznych. I to jest prawda.

Jednakże nastąpił tzw. ciąg dalszy. W największym skrócie streszczał się on do zamiaru dziekana Wydziału prof. Henryka Moroza rozwiązania umowy z ajentem klubu oraz do niezgody studentów na ów zamiar. Delegacja studentów i ajent wystąpili do prorektora prof. Pawła Miguli, który ,zainicjował spotkanie "zainteresowanych stron" na wydziale. Zanosiło się, że tematem spotkania będzie tylko przyszłość klubu. Aliści okazało się, że jest więcej spraw, które nie podobają sie przyszłym psychologom i pedagogom, do tego stopnia, że na piętnastu kartkach maszynopisowych złożyli swe podpisy pod petycją doręczoną Dziekanowi dzień przed spotkaniem a na początku samego spotkania - prof. Miguli.

0 przyszłość klubu (choć pochłonęła najwięcej czasu uczestnikom spotkania) udało się rozstrzygnąć w sposób kompromisowy: klub w całości pozostaje w rękach dotychczasowego ajenta, z tą jednak zmianą, iż będzie wolno tylko raz w tygodniu organizować w nim "imprezy" w sposób oczywisty dochodowe. A dochody te, pisał zresztą o tym Krzysztof Bogocz, pozwalały na prowadzenie innej, bardzo zresztą różnorodnej (także naukowej) działalności klubowej.

Studenci wydziału swymi podpisami pod petycją wyrazili dezaprobatę dla nowum organizacyjnego polegającego na tym, iż przerwy między zajęciami w tym roku akademickim wynoszą pół godziny a nie jak było dotąd - 15 minut. Zakwestionowali przedstawioną przez Dziekana motywację że chodzi po prostu o higienę psychiczną i nauczających i nauczanych - wskazując, iż wykładający w czasie tych przerw i tak są oblegani w różnych indywidualnych sprawach przez studentów więc o wypoczynku nie może być mowy, podczas gdy na dyżurach konsultacyjnych przesiadują bezczynnie. Zaś co do interesu studentów, apelują aby pozwolić im samym zdecydować o formie najkorzystniejszego dla nich relaksu. W każdym razie wolą relaksować się po wcześniejszym powrocie z uczelni do domu czy akademika niż na półgodzinnych przerwach, których i tak nie ma gdzie spędzić. Zajęcia od dwóch miesięcy są w toku i trudno oczekiwać aby w trakcie semestru, uwzględniając nawet oczekiwania studentow, dokonać zmiany planu. Dlatego w odniesieniu do tej kwestii prof. Migula zaapelował do Dziekana Moroza by wraz z Radą Wydziąłu podjęli raz jeszcze ten temat, ponieważ w sprawie tak żywo obchodzącej studentow wypadałoby przynajmniej wysłuchać ich opinii.

Pozostałe dwie sprawy będące przedmiotem petycji miały mniejszą rangę, choć zapewne nie jest całkiem bez znaczenia czy i co można zjeść w wydziałowym bufecie oraz czy i za ile można skserować niezbędną do nauki literaturę. Tutaj okazało się, że bardziej krytyczną ocenę dotychczasowego stanu rzeczy ma Dziekan i w związku z tym zmierzał do rozwiązania umowy z ajentem bufetu a z świadczącym usługi kserograficzne już to zrobiono. Studenci natomiast uważali, że jeśli coś zmieniać to tylko wtedy gdy będzie pewność, że rzeczywiście na lepsze. Chcą przy tym wiedzieć co owo "lepsze", w odniesieniu do bufetu będzie oznaczać - czy zdrowsze, czy tańsze itp. Możliwości kserowania na Wydziale na razie zostały ograniczone, zresztą do usług droższych niż usług dotychczasowego ajenta. Eliminowanie konkurencji decyzjami administracyjnymi w sposób oczywisty zwraca się przeciw kieszeniom studenckim, przeciw wszystkim kieszeniom. Okazało się jednak, że wszystkim - na czele z Panem Dziekanem - chodzi o to aby było lepiej, więc postanowiono, że o przyszłości bufetu i usług ksero na Wydziale zadecydują przetargi - aby wygrał "rynek", a my razem z nim.

Nie sposób zapewnić, że ten bardzo pobieżnie streszczony ciąg dalszy sprawy klubu "Pod Rurą", nie będzie miał jeśzcze jakiegoś dalszego, dalszego ciągu. Obyśmy - życzymy sobie tego - mogli jak najszybciej i barwniej opisać nowe wspaniałe rzeczy jakie dziać się będą pod starą - nową "Rurą" i że organizacja zajęć, usługi kserograficzne i działanie bufetu na PiP-sie cieszą się powszechną aprobatą całej społeczności wydziałowej.

Ale może najbardziej - to już zamiast komentarza - warto życzyć studentom innych wydziałów przynajmniej minimalnego zainteresowania sprawami, od których przecież w znacznym stopniu zależy nasze samopoczucie na uczelni - a na które to sprawy studenci mogą mieć wpływ.

Autorzy: F.S.