X Nadzwyczajny Krajowy Zjazd Delegatów Niezależnego Zrzeszenia Studentów odbył się w Kielcach w dniach 12-14 listopada. W obradach uczestniczyły 53 osoby z 20 ośrodków akademickich. Przewodniczącym Prezydium Krajowej Komisji Koordynacyjnej został delegat ze Śląska, student Śląskiej Akademii Medycznej Miłosz Bieniecki. Jedną z najważniejszych uchwał podjętych w Kielcach była "Deklaracja ideowo programowa NZS" stanowiąca m.in., że "za nadrzędne wartości NZS uznaje: niepodległe Państwo Polskie, chrześcijański system wartości, własność prywatną i demokratyczny ład państwa".
Niemal wszyscy uczestnicy obrad podkreślali, że NZS i cała Polska znalazły się w nowej sytuacji. W uchwalonej odezwie w sprawie sytuacji politycznej stwierdzono: "Będziemy działać na rzecz powstania dużego obozu sił patriotycznych i narodowych". Jest tam również zawarte przyrzeczenie, że NZS nie zwiąże się z żadną partią polityczną.
Dotychczasowy przewodniczący NZS Krzysztof Lisek nie otrzymał absolutorium. Zdaniem uczestników zjazdu sprzeniewierzył się zasadzie niezależności organizacji i dopuścił do trwającej do dziś marginalizacji Zrzeszenia w poszczególnych ośrodkach akademickich. Uczestnicy obrad musieli wpłacić po 370 tys. zł, zjazd kosztował 25 mln złotych.
- Czy organizatorzy mogą potwierdzić, że gościem zaproszonym na jubileuszowy zjazd NZS jest senator ziemi kieleckiej z listy Sojuszu Lewicy Demokratycznej Ryszard Czarny - zapytał na początku pierwszego dnia obrad Tomasz Prus, student Uniwersytetu Warszawskiego. Gdy okazało się, że organizująca zjazd Komisja Uczelniana NZS w Wyższej Szkole Pedagogicznej w Kielcach istotnie tak uczyniła natychmiast przegłosowano wniosek, by zaproszenie odwołać w trybie natychmiastowym.
W taki oto sposób jeden z dziekanów uczelni podejmującej zjazd nie mógł przywitać NZS-u. Komisja Uczelniana NZS WSP w Kielcach miała dobre intencje: chciała aby obecność senatora RP na zjeździe była kroczkiem przybliżającym cel, o który walczą wszyscy w Kielcach - nadanie WSP statusu Uniwersytetu Świętokrzyskiego. Niestety za późno dostrzeżono niefortunność zaproszenia, które dla większości okazało się nie do przyjęcia. Należało zatem zaprosić nie senatora a dziekana, jeśli dobrze to zrozumiałem.
Znacznie bardziej brzemienne w skutki wydarzenie miało miejsce drugiego dnia obrad, gdy głosowano nad tym, czy NZS ma być koordynatorem utworzenia Rady Młodzieży przy Prezydencie RP. W uzasadnieniu wniosku można było przeczytać: "Uważamy, że w obecnej sytuacji politycznej udział w takim ciele daje nam szansę na wyrażanie poglądów i opinii dotyczących młodzieży i jej roli w budowaniu III Rzeczypospolitej". Rozgorzała dyskusja żywo przypominająca tragifarsę z poprzedniego, warszawskiego zjazdu (12-4 kwietnia 1993r). Ostatecznie wniosek upadł, zabrakło dwóch głosów. Tymczasem projekt w rzeczywistości nie redukował niezależności organizacji a przyjęcie go mogło sprawić, że głos NZS byłby lepiej słyszalny. Gdyby nie fatalne sformułowanie (błędy językowe) pewnie miałby duże szanse przyjęcia.
18 osobowa, ustępująca w Kielcach władza najwyższa organizacji - Krajowa Komisja Koordynacyjna poprosiła o absolutorium. Okazało się, że tylko cztery osoby zostały pozytywnie zaopiniowane; sytuacja taka wydarzyła się pierwszy raz w historii NZS. Trudno się temu dziwić. Obowiązkiem KKK jest organizowanie bieżącej polityki władz Zrzeszenia wobec rozsianych po Polsce poszczególnych Komisji Uczelnianych. Tymczasem ciało to w poprzednim składzie nie tylko nie było koordynatorem, ale i "z premedytacją zapraszało na najciekawsze zagraniczne wojaże tylko zaprzyjaźnione KU" - jak powiedział jeden z delegatów. Brak przepływu informacji, długi(!), nieprzemyślana polityka finansowa aż 974 mln na organizację 50 rocznicy Powstania w Gettcie Warszawskim, żadnych środków na obchody Święta Odzyskania Niepodległości, rocznicy Konstytucji 3-go Maja, czy Powstania Warszawskiego. Ostatni przewodniczący władz najwyższych zrzeszenia Krzysztof Lisek współodpowiada za złamania niezależności organizacji za start ludzi z NZS-u w wyborach parlamentarnych u boku KLD (październik'91).
W nowo wyłonionych władzach wreszcie znaleźli się przedstawiciele uczelni śląskich: Dominika Błasiak z Uniwersytetu Śląskiego oraz Katarzyna Kurzeja z Akademii Ekonomicznej w Katowicach, nie mówiąc już o nowym przewodniczącym KKK Miłoszu Bienieckim ze ŚlAM-u. Przed nowym szefem stoi zadanie trudne - właściwie chodzi o uratowanie NZS-u. Obecnie NZS żyje mitem, który trzeba zastąpić rzetelną pracą organizacyjną. Tradycją NZS-u w sposób oczywisty jest działalność polityczna, ale ta nigdy nie powinna być na pierwszym planie.
Jeżeli NZS postawi na pracę "organiczną", poszerzenie intelektualne organizacji, racjonalną politykę finansową, umiar to... kto wie, może Zrzeszenie potrafi w nowej rzeczywistości się odnaleźć.
Warto odnotować, że mimo, że X Zjazd Nadzwyczajny NZS był jubileuszowy to, w przeciwieństwie do poprzedniego warszawskiego był znacznie bardziej konkretnym. W Warszawie stawiła sil cała plejada polityków, w Kielcach natomiast tylko oświadczenie Jana Olszewskiego przyjęto spontanicznie. 25 godzin obrad zostało spożytkowane - wydaje się - bardzo twórczo. Znowelizowano program i statut. Czyli - rozpoczęto pracę.